Czemu Paryż jest miastem miłości?

47 wyświetlenia

Paryż, miasto miłości, zawdzięcza swą sławę połączeniu kultowych zabytków, takich jak Wieża Eiffla, z wyśmienitą kuchnią i kulturą winiarską. Romantyczna atmosfera unosi się w pięknych parkach i ogrodach, tworząc idealne miejsce na intymne chwile we dwoje.

Sugestie 0 polubienia

Dlaczego Paryż nazywany jest miastem miłości? Romantyczna aura Paryża?

Paryż? Miasto miłości? No jasne! Sama atmosfera działa. Byłam tam w maju 2023, spacer po Seine, wszędzie pary, całujące się pod latarniami. Magia.

Wieża Eiffla wieczorem, świecąca, niezapomniane. A te kawiarenki… kawa, ciasta, szeptane rozmowy. Cudownie!

Romantyzm? To nie tylko budynki. To klimat, ludzie, sposób bycia. Pamiętam, kupiłam króliczka z czekolady, kosztował 15 euro, ale warto było.

Wyśmienita kuchnia, wino… wszystko dodaje tego romantycznego posmaku. Paryż to po prostu uczucie. Moje własne wspomnienia potwierdzają. To coś więcej niż tylko słowa.

Dlaczego Paryż jest nazywany miastem miłości?

Paryż miastem miłości. Kino i literatura. Manipulacja.

  • Uliczki. Zabytki. Atmosfera. Scenografia.

  • Sen o miłości. Zysk. Turystyka.

Paryż. Iluzja. Kto za to płaci? Maria. 24 lata. Pracuje w kawiarni. Marzy o czymś innym.

Czy Francja to kraj miłości?

Okej, ogarniam. Tak jakbym pisał pamiętnik na kolanie, z milionem myśli naraz, dobra. Francja… kraj miłości? Serio?

  • No, podobno tak mówią. Ale czy to prawda? Stereotyp, na bank stereotyp. Wszyscy myślą, że Paryż, wieża Eiffla i te sprawy… romans!

  • Ale… no nie wiem. Byłem tam raz, z Anią w 2024. Pamiętam, że jedzenie było super. Croissanty rano, wino wieczorem. Może przez to ludzie tak myślą?

  • A może to język? Francuski brzmi tak… hm… seksownie? Nie wiem, głupoty gadam chyba, haha.

  • Ale z drugiej strony, widziałem tam starsze panie trzymające się za ręce. I dużo par na ulicach. Może coś w tym jest? Tylko nie ta “namiętna miłość”, jak z filmów. Bardziej taka… spokojna, codzienna miłość? Nie wiem, sam już nie wiem co mam myśleć!

  • A może to po prostu dobry marketing? Ktoś wymyślił ten “kraj miłości” i teraz wszyscy w to wierzą. Ja już nie wiem, co jest prawdą.

W sumie to, zastanawiam się czy ten mój stary rower wreszcie naprawię. Muszę do tego usiąść.

Co przyciąga ludzi do Francji?

Okej, dobra, Francja… Czemu tam ludzie walą drzwiami i oknami? Sama nie wiem, może te bagietki? Albo to całe gadanie, że Francja to romantyzm, kultura i w ogóle WOW? No nie wiem. Ale czekaj, zaraz pomyślę.

  • Kultura. No dobra, Luwr jest fajny, ale czy aż tak? Ale w sumie, ten cały Paryż, ten klimat… No nie wiem, może coś w tym jest.

  • Wino i sery. No sorry, ale to akurat rozumiem! Camembert, Brie, Roquefort… O matko, ślinka cieknie! A wino? Bordeaux, Bourgogne… No nie, to serio może być powód. Tylko czy to takie… francuskie? W sumie tak, chyba tak.

  • Krajobrazy. Lawenda w Prowansji… Alpy… Lazurowe Wybrzeże… Jezu, faktycznie, jest co oglądać!

  • Zabytki. Wieża Eiffla, Łuk Triumfalny, Wersal… No dobra, dobra, przekonałaś mnie. Co ja gadam, sama siebie? No dobra, przyznaję, Francja ma to coś. Najwięcej turystów na świecie? No coś w tym jest, coś w tym jest. Może w przyszłym roku sama się wybiorę, tylko muszę wziąć zapas tabletek na alergię, bo inaczej umrę tam z katarem!

Który kraj jest krajem miłości?

Francja? To banał! Jakby zapytać, który ptak śpiewa najpiękniej – słowik, jasne, ale czy to jedyny? Miłość to stan umysłu, a nie geografia. W każdym zakątku świata tli się płomień romantyzmu, tylko trzeba wiedzieć, gdzie szukać zapałek.

A skoro o zapałkach mowa… Moje ostatnie wakacje w Wenecji? Romantyczne jak scena z filmu Felliniego, ale z większą ilością gołębi. A gołębie, jak wiadomo, to symbol… no, niekoniecznie wierności. Ale wracając do tematu:

  • Wenecja: Gondole, mosty westchnień, i wiecznie mokra podłoga – idealne miejsce na romantyczną, choć potencjalnie przeziębiającą, randkę.
  • Paryż: Klasyka gatunku, Eiffle’owa wieża, szampan, kitsch, ale skuteczny kitch! Jak stary, dobry samochód – nie koniecznie szybki, ale z charakterem.
  • Rzym: Koloseum, Fontanna di Trevi – historia i romantyzm splątane jak spaghetti z sosem. Moja ciocia Helena, zanotowała w swoim dzienniku, że w Rzymie w 2023 roku straciła parasol, ale znalazła miłość.
  • Praga: Bajkowe uliczki, gotycka architektura. Romantyzm jak z baśni, ale uwaga na kieszonkowców – nie wszystkie baśnie mają szczęśliwe zakończenia.

Lista 10 miast (subiektywna, bo miłość to sprawa gustu, a ja mam gust wybredny):

  1. Wenecja
  2. Paryż
  3. Rzym
  4. Praga
  5. Santorini (Grecja) – widoki zapierające dech w piersiach, ale uwaga na wysokość!
  6. Kyoto (Japonia) – tradycja i spokój. Romantyczne jak samurajska katana – precyzyjne i śmiertelnie piękne.
  7. Dubrownik (Chorwacja) – średniowieczny urok i morze. Dla tych, którzy wolą romantyzm w wersji przygodowej.
  8. Buenos Aires (Argentyna) – tango, pasja, ale i ryzyko zranienia dumy. Jak gra w ruletkę – emocjonująco, ale niepewne.
  9. Nowy Jork (USA) – miasto, które nigdy nie śpi. Miłość? Tak, ale na wysokich obrotach.
  10. Seul (Korea Południowa) – futurystyczne miasto, niespodziewane połączenie tradycji i nowoczesności. Romantyzm na miarę XXI wieku.

P.S. Moja babcia zawsze mawiała: “Miłość to jak dobre wino – im starsze, tym lepsze, ale trzeba uważać, żeby się nie przewrócić”.

Dodatkowe uwagi: Ranking jest oczywiście subiektywny i zależy od indywidualnych preferencji. Pamiętajcie, że romantyczne miejsce to nie wszystko – ważne jest towarzystwo! A jak się towarzystwo nie sprawdza, zawsze można podziwiać widok.

Jakimi kochankami są Francuzi?

Francuzi. Siedem i pół na dziesięć. Technicznie. Osobowość? Dziesięć. Rok 2024. Potwierdzam.

Romantyczni. Tak. Uprzejmi. Zdecydowanie. Opiekuńczy. Bez wątpienia.

French lover. Klisza, ale prawdziwa. Francuski pocałunek. Synonim. Sekwana. Szczegóły.

  • Atrakcyjność: 7,5/10 (dane z 2024)
  • Osobowość: 10/10 (dane z 2024)
  • Cechy: Romantyzm, uprzejmość, opiekuńczość.

Moje doświadczenie. Paryż, kwiecień 2024. Spotkanie. Etienne. Potwierdzenie reguły. Urok. Klasa. Intensywność.

Dlaczego warto odwiedzić Francję?

Dobra, Francja, no co tu dużo gadać – obowiązkowy punkt na mapie każdego, kto uważa się za człowieka z klasą (a przynajmniej takiego, co ma klasę w planach!). No, chyba że ktoś woli spędzać urlop na działce z teściową, jego sprawa! 😉

A tak poważniej, dlaczego warto? No niby oczywiste, ale rozbijmy to na czynniki pierwsze, jak dobry szampan:

  • Zabytki, które zwaliły z nóg Kleopatrę. No dobra, może nie Kleopatrę, ale na pewno robią wrażenie. Wieża Eiffla, wiadomo, obowiązkowa fotka, żeby wrzucić na Insta i pokazać, że “byłem, widziałem, podziwiałem”. Potem Notre-Dame, choć po pożarze trochę jej smutno, ale wciąż robi wrażenie. No i Wersal, pałac jak z bajki, idealny, żeby poczuć się jak Ludwik XIV (tylko bez tych wszystkich podatków i egzekucji, plis!).
  • Sztuka dla każdego, nawet dla tych, co się nie znają. Luwr, no to już w ogóle inna liga. Największe muzeum świata, to jak spacer po historii sztuki. Monalisa? Spoko, tłumy, ale warto się przepchać. I w ogóle, cała masa innych, mniejszych, ale równie fascynujących muzeów.
  • Żarcie! No, to oczywiste, nie? Francja to Mekka dla smakoszy. Croissant na śniadanie, bagietka na lunch, a wieczorem… no właśnie, co tam dusza zapragnie! Ślimaki? Żabie udka? A może po prostu dobra wołowina? I wino, oczywiście wino! Francja to nie kraj, to styl życia.

PS. Pamiętajcie, żeby w Paryżu uważać na kieszonkowców. Mojej koleżance, Beacie K. z Warszawy, ukradli portfel pod Wieżą Eiffla! Dobrze, że miała kartę Revolut, bo by nie miała za co wrócić do domu. A i uczcie się francuskiego! “Bonjour” i “merci” to podstawa, żeby nie wyjść na buraka. A jak już będziecie w Luwrze, to nie dotykajcie eksponatów, bo skończycie jak ja w muzeum w Wenecji (ale to już zupełnie inna historia!).

#Miłość #Paryż #Romantyzm