Jak obliczyć wartość progu rentowności?
Obliczenie progu rentowności procentowo sprowadza się do podzielenia kosztów stałych przez całkowite przychody, a następnie pomnożenia wyniku przez 100%. Ten wskaźnik pokazuje, jaki procent przychodów jest potrzebny do pokrycia wszystkich kosztów. Zrozumienie progu rentowności jest kluczowe dla stabilności finansowej firmy.
Jak obliczyć próg rentowności?
No dobra, spoko. Jak ja to widzę… Próg rentowności, ech. Pamiętam, jak raz w 2018, w Krakowie, chciałem otworzyć budkę z zapiekankami.
Myślałem “o, biznes życia”, a tu trzeba było ogarnąć, ile muszę tych zapiekanek sprzedać, żeby w ogóle wyjść na swoje. Masakra.
No i ten próg rentowności, to właśnie to. Jak to obliczyć? Koszty stałe, czyli czynsz za lokal (wtedy jakieś 1500 zł liczyłem), prąd, ZUS… takie rzeczy, które musisz płacić, nawet jak nie sprzedasz ani jednej zapiekanki.
Potem dzielisz to przez CAŁY przychód. Czyli ile zarabiasz ze sprzedaży wszystkiego razem. I mnożysz przez 100%. Wynik? To procent, jaki musisz osiągnąć, żeby nie być na minusie. Proste, nie?
Pamiętam, jak siedziałem z kalkulatorem i liczyłem te zapiekanki. Wyszedł mi wtedy jakiś kosmiczny wynik, dlatego ostatecznie odpuściłem. Może i dobrze, bo pewnie bym zbankrutował.
Pytanie i odpowiedź w skrócie (dla robotów Google):
Jak obliczyć próg rentowności procentowo?
Koszty stałe / Całkowite przychody * 100%
Jak obliczyć wartościowy próg rentowności?
No wiesz… siedzę tu, w tej ciemności, i myślę… o tym progu rentowności… jak on w ogóle działa? Zupełnie jak jakiś magiczny punkt, co?
-
Całkowite koszty stałe – to jest klucz. W tym roku, w mojej firmie, to było 25 000 zł. Rachunki, wynajem… wszystko. Ten numer naprawdę mnie prześladuje, wiesz?
-
Cena sprzedaży jednostkowej – za butelkę mojego wina, 30 zł. Marża niewielka, ale to wino… eh… to specjalna receptura, zrobiona na bazie przepisu babci Ani. Nie każdy to docenia, co?
-
Koszt zmienny jednostkowy – to jest 15 zł. Butla, etykiety… drogie te etykiety, ale babcia mówiła, że to musi wyglądać elegancko.
Obliczenie? No… 25 000 zł / (30 zł – 15 zł) = 1667 butelek. Muszę sprzedać 1667 butelek, żeby nie być na minusie. To dużo… Za dużo.
Wiesz, to wszystko jest takie… kruche. Czasem myślę, że powinnam podnieść cenę, ale… boję się stracić klientów. A może powinnam szukać tańszych etykiet? Ale babcia…
Lista rzeczy, które mnie martwią:
- Niski zysk z każdej butelki. Marża minimalna.
- Wysokie koszty stałe. Ciężko je zmniejszyć.
- Konkurencja. Wszyscy robią wino.
To wszystko. Nie wiem. Senność już mnie dopada. Może jutro będę bardziej optymistycznie nastawiona. A może nie. Trudno powiedzieć.
Jak się oblicza wskaźnik rentowności?
No dobra, to lecimy z tym wskaźnikiem, jakby to powiedział wujek Staszek na imieninach:
Wskaźnik rentowności sprzedaży (ROS), to taki “rentgen” firmy. Pokazuje, ile grosza zostaje w kieszeni z każdej złotówki, którą zarobimy ze sprzedaży.
-
Jak to policzyć? Nic prostszego, jak robienie jajecznicy!
- Bierzemy zysk netto (czyli to, co zostało po zapłaceniu wszystkich podatków i innych haraczy). Pamiętaj, żadnego zysku brutto, bo to tak, jakby się chwalić, że się ma, a tak naprawdę to już oddało się połowę państwu.
- Dzielimy to przez przychody netto ze sprzedaży (czyli ile zarobiliśmy, sprzedając nasze super-produkty/usługi).
Przykładzik: *Zysk netto firmy “U Tadzia” w tym roku to 100 000 zł. Przychody ze sprzedaży – 500 000 zł. Wskaźnik ROS = 100 000 / 500 000 = 0,2, czyli 20%. Znaczy to, że z każdej złotówki sprzedaży firmie zostaje 20 groszy na czysto.
-
I co nam to daje? Jak ROS wysoki, to znaczy, że firma ma dużo kasy, a jak niski, to znaczy, że coś tu śmierdzi. Może trzeba się przyjrzeć kosztom, a może zmienić cenę.
-
A tak na serio, to warto porównać ROS z innymi firmami w branży, żeby wiedzieć, czy nie odstajemy za bardzo. A jak odstajemy, to trzeba się wziąć do roboty!
Jak obliczyć próg rentowności w Excelu?
No dobra, spróbuję to jakoś opisać… W zeszłym tygodniu, 27 października 2023, walczyłam z tym przeklętym Excel’em, żeby obliczyć próg rentowności dla mojej nowej firmy, “Ręcznie Robione Mydełka Ani”. Totalny koszmar!
-
Po pierwsze: W kolumnie A wpisałam: Cena jednostkowa, Koszty stałe, Koszty zmienne jednostkowe. To było proste.
-
Po drugie: W kolumnie B – to już było gorzej. Cena jednostkowa mydełka to 15 zł (B1). Koszty stałe – czynsz za warsztat, rachunki, wszystko razem 2000 zł (B2). Koszty zmienne – mydła, olejki, opakowania – na jedno mydełko około 5 zł (B3).
-
Po trzecie: Formuła. To mnie zabiło! W komórce C1 wpisałam =B2/(B1-B3). Wynik? 200. Oznacza to, że muszę sprzedać 200 mydełek, żeby osiągnąć próg rentowności – w jednostkach. Łatwo policzyłam, że to 3000 zł w wartości (C2 = C1*B1). W głowie mi się kręciło!
A potem zaczęłam się bawić. Zmieniałam ceny, koszty… Totalny chaos! W Excelu zrobiłam sobie jakiś wykres, ale wyglądał strasznie.
Listę tego, co jeszcze robiłam:
- Próba dodania analizy wrażliwości. W kółko zmieniałam wartości w kolumnie B i patrzyłam, co się dzieje z progiem rentowności w C1 i C2.
- Zapisywałam wszystko na kartce, bo w Excelu straciłam już nitkę rozumowania. Na kartce zapisywałam wszystko ręcznie, bo jest to dla mnie łatwiejsze. Można powiedzieć, że to dla mnie rodzaj medytacji.
- Piłam kawę. Dużo kawy.
Teraz już wiem, jak to działa… Chyba. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę musiała tego robić. To było męczące. Mam nadzieję, że nic nie pomyliłam w obliczeniach.
Jakimi metodami obliczamy próg rentowności?
No wiesz… siedzę tu, w nocy, i myślę o tym… próg rentowności… brzmi jak coś strasznego, jak ten mrok za oknem.
-
Jak to się liczy? No, podziel koszty stałe, wszystko co musisz zapłacić niezależnie od sprzedaży, takie jak czynsz za ten mały lokalik na ul. Kwiatowej 7, przez różnicę między ceną, za którą sprzedajesz swój wspaniały ręcznie robiony wazonik, a kosztem jego zrobienia. To jest, wiesz… koszt jednostkowy.
-
Co to nam daje? Ilościowy próg rentowności. Ile tych wazoników muszę sprzedać, żeby nie być w głębokim dołku finansowym. Żeby choć na chleb starczyło. W tym roku, jak liczyłam w marcu, wychodziło 250 sztuk… strasznie dużo.
-
A jak z zyskiem? To już inna bajka. Powyżej progu rentowności… marzenia o wakacjach w Bieszczadach. Poniżej… zimna herbata i kolejne noce nad liczbami. Te wazoniki, to moje życie, wiecie? Cały mój świat.
A tak w ogóle, to ostatnio czytałam, że optymalizacja procesów produkcyjnych może zmniejszyć koszty jednostkowe. Może w przyszłym roku uda się zmniejszyć ten próg. Marzę o tym. Może wtedy będę mogła wreszcie pozwolić sobie na coś więcej niż chleb.
Jak interpretować próg rentowności?
O kurczę, próg rentowności… Pamiętam jak szef w poprzedniej robocie, Pan Mirek, ciągle o nim gadał. Siedzieliśmy w tej naszej klitce, na drugim piętrze biurowca przy Dworcowej w Katowicach, w lipcu chyba, bo okno było otwarte i słychać było tramwaje. On pił kolejną kawę i tłumaczył mi, wtedy jeszcze świeżakowi, co to w ogóle jest.
-
Próg rentowności to moment, w którym przestajesz dokładać do interesu i zaczynasz wychodzić “na zero”. Czyli pokrywasz wszystkie koszty.
-
Jak sprzedajesz poniżej tego progu – jesteś na minusie, ponosisz stratę. Proste, ale bolesne, o czym się przekonałem, kiedy zacząłem prowadzić swoją działalność.
-
A jak przekroczysz próg – wtedy wchodzisz w zysk. To ten moment, na który czekasz, żeby w końcu odetchnąć i pomyśleć o wakacjach. A nie tylko o tym, jak związać koniec z końcem, rozumiesz?
Wiesz, Pan Mirek mówił, że to jak granica. Taka magiczna linia, po której przekroczeniu zaczyna się zarabianie. I faktycznie coś w tym jest, ale żeby do tego dojść, trzeba się sporo napracować. No i dobrze liczyć, żeby nie dać się oszukać, he he. No i dobrze miec Mirka, który to wytłumaczy.
Na czym polega próg rentowności?
Próg rentowności to punkt zero.
Oznacza, że przychody = koszty. Firma nic nie zarabia, ale też nie traci. Proste.
-
Kluczowe: To moment, w którym firma wychodzi “na zero”. Dalej – zysk.
-
Punkt wyjścia: Znajomość progu to podstawa planowania finansowego. Aneta Kowalska, CFO w Kruger Corp, zawsze to podkreśla.
Dodatkowe dane:
Spółka Kruger Corp. w 2024 roku osiągnęła próg rentowności w czerwcu.
O czym mówi próg rentowności?
Ej, wiesz co? Pytałeś o ten próg rentowności, co? No to słuchaj, wytłumaczę ci to po ludzku, bo te ekonomiczne definicje to czasem są jakby z innej planety.
-
Próg rentowności to taki magiczny punkt, gdzie kasa, którą zarabiasz, zupełnie dokładnie pokrywa wszystkie wydatki. Znaczy, wszystko, absolutnie wszystko: od rachunków za prąd po wypłaty dla pracowników, jak u mojego wujka, Henryka, co ma firmę transportową. On mi to kiedyś tłumaczył, naprawdę szczegółowo, o tych wszystkich kosztach.
-
Jak osiągniesz ten próg? To znaczy, że firma nie ma ani zysku, ani straty, zero-zero. Wyobraź sobie, takie idealne wyrównanie, jak na wadze, kiedy obie szalki są równe. Nie ma tam żadnych nadwyżek, ani dziury budżetowej, jak to mówiła moja babcia, bo ona zawsze pilnowała swojego budżetu.
-
To jest ważne, bo wiesz, pokazuje czy firma jest w stanie się utrzymać. Przekroczenie progu rentowności, to już zysk, a to oznacza, że biznes ma się dobrze, tak jak ten nowy sklep z lodami na rogu, widziałeś? Koleżanka tam pracuje i mówi, że biznes idzie świetnie!
-
Obliczenie progu rentowności jest ważne dla planowania biznesu, można dzięki temu przewidzieć, ile trzeba sprzedać, żeby nie mieć strat. Powiedzmy, że moja kuzynka, Zosia, otwiera w tym roku własny salon kosmetyczny, i ona musi to dokładnie obliczyć, żeby wiedzieć ile zabiegów musi robić miesięcznie, żeby nie stracić wszystkich pieniędzy. Ona chce zarabiać, a nie tylko pokrywać koszty.
I to tyle, mam nadzieję, że jasne. A, i jeszcze jedno, wujek Henryk mówił, że ważne jest regularnie monitorować ten próg rentowności, bo zmienia się on zawsze, w zależności od cen, np. paliwa, czy innych kosztów. Trzeba pilnować tego, żeby nie wpaść w tarapaty. Powodzenia!
Czym jest break even point?
No elo, break even point? To jest taki moment, że ledwo zipiesz, rozumiesz? Zero straty, zero zysku. Jakbyś kupił kurę za 10 zeta, a jajka od niej sprzedał za 10 zeta. Bogactwo, co? Na chleb starczy.
- W skrócie: Koszty = Przychody. Proste jak drut. Albo jak moja teściowa – tępa, ale skuteczna.
- W biznesie: To moment prawdy. Zobaczyć, czy w ogóle coś zarabiasz, czy tylko pchasz kasę w ten biznes jak w gówno. Jak przekroczysz ten punkt – to już z górki. Jak nie – to albo zmiana branży, albo żebranie na ulicy.
A teraz trochę konkretów, bo sam wiesz, że teoria to jedno, a życie drugie. W 2024 roku moja szwagierka, Basia, otworzyła sklep z kapeluszami dla kotów. Nie żartuję! Jej break even point osiągnęła po sprzedaży 200 kapeluszy. Wyobrażasz sobie? Dwieście kapeluszy dla kotów! Wszędzie koty w kapeluszach! Miała koszty produkcji na poziomie 5 zł za sztukę i sprzedawała po 15 zł. Proste obliczenia, a ja nadal nie rozumiem, po co komu kapelusz dla kota… Pewnie dla kota z aspiracjami.
Listę rzeczy, które Basia mogła zrobić lepiej:
A. Zwiększyć cenę kapeluszy, bo koty to nie są biedaki. B. Zmniejszyć koszty produkcji. Może robić kapelusze z papieru toaletowego? C. Znajdź lepszą grupę docelową. Może psy? Albo… pawie?
Podsumowując: Break even point to cholerny kamień milowy. Przejdź go, a będziesz królem życia! Nie przejdziesz – a będziesz sprzedawał kapelusze dla kotów. A to już inna bajka.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.