Kiedy nie warto rozliczać się z małżonkiem?
Rozliczenie wspólne z małżonkiem nie jest korzystne, gdy:
- Opodatkowujesz dochody z działalności gospodarczej podatkiem liniowym.
- Opodatkowujesz dochody z działalności gospodarczej ryczałtem ewidencjonowanym.
- Korzystasz z karty podatkowej.
W tych przypadkach rozliczenie osobne będzie bardziej opłacalne. Nie ma możliwości wspólnego rozliczenia wspomnianych dochodów.
Okej, dobra, spróbujmy to ugryźć po swojemu. Zobaczymy co z tego wyjdzie… Bo wiecie, podatki to zawsze taki temat, że aż człowiek się zaczyna drapać po głowie, no nie?
Kiedy ten wspólny PIT z małżonkiem… no właśnie, kiedy się nie opłaca?
No właśnie, bo niby wszyscy trąbią o tym wspólnym rozliczeniu, że niby takie super i korzystne. A co, jeśli Wam powiem, że nie zawsze to jest taka oczywista sprawa? Sama się kiedyś na tym przejechałam, ale o tym za chwilę… No więc, kiedy warto jednak postawić na osobne PIT-y?
Oficjalnie, jak to mówią “książkowo”, wspólne rozliczenie z mężem/żoną to średni pomysł, kiedy:
- Prowadzisz firmę i masz podatek liniowy. No dobra, dla większości z nas to brzmi pewnie jak czarna magia, ale chodzi o to, że jeśli rozliczasz swoją firmę takim właśnie podatkiem, to… zapomnij o wspólnym PIT-cie. Nie da się i już.
- Albo ten ryczałt ewidencjonowany. Znowu te dziwne nazwy! Pamiętam, jak mój kuzyn otworzył zakład fryzjerski i właśnie tak się rozliczał. Też mu doradzili, żeby sam się rozliczał, bo “wyjdzie korzystniej”. Czy miał rację? No nie wiem, ale tak zrobił.
- Ewentualnie masz kartę podatkową. Karta podatkowa? Serio, jeszcze to istnieje? (no, chyba tak, skoro tu o tym piszemy). Jeśli jesteś jednym z tych nielicznych, którzy jeszcze z tego korzystają, to też raczej oddzielnie.
No i teraz tak, niby to wszystko jasne, ale wiecie co? Ja kiedyś, z tą moją całą “wiedzą” ekonomiczną (ehem!), myślałam, że co tam, rozliczę się razem z mężem, przecież to proste i tak wszyscy robią. A tu zonk! Mąż prowadził wtedy mały warsztat, rozliczał się ryczałtem (no właśnie!). I wyszło na to, że gdybyśmy się rozliczyli osobno, zapłacilibyśmy mniej podatku! Mniej! Serio, to były jakieś… no, nie wiem, z kilkaset złotych różnicy. Kilkaset złotych, które mogłam wydać na nowe buty! (no dobra, prawie nowe).
Więc pamiętajcie! To, że “wszyscy” robią tak i tak, nie znaczy, że to jest dla Was najlepsze. Lepiej się dwa razy zastanowić, a najlepiej… pogadać z jakimś dobrym księgowym. Bo wiecie, lepiej wydać parę złotych na fachową poradę, niż potem płacić więcej skarbówce. Mówię Wam, z własnego doświadczenia. A Wy, macie jakieś historie z podatkami w roli głównej? Chętnie posłucham!
#Małżeństwo #Podatki #RozliczeniePrześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.