Jak długo hartować szynkę po parzeniu?
Hartowanie szynki po parzeniu:
- Minimum 2-3 godziny, optymalnie 4-6 godzin w temperaturze pokojowej.
- Czas zależy od grubości szynki i temperatury otoczenia.
- Stopniowe chłodzenie zapobiega szokowi termicznemu.
- Zapewnia równomierny smak, aromat i lepsze związanie składników.
Ile czasu hartować szynkę po parzeniu?
Szynkę parzyłem w zeszłym tygodniu, 14 października, w mojej kuchni w Gdańsku. Była to szynka wiejska, kupiona na targu za 25 złotych. Hartowałem ją ze trzy godziny, bo była dość cienka.
Pamiętam, że chciałem, żeby była idealna na obiad. Wystarczyło.
Zwykle, jak mam grubszą szynkę, trzyma się ją dłużej, czasem nawet do sześciu godzin. Zależy od pogody też, w upale szybciej stygnie.
Czasem zostawiam ją na noc w chłodnym miejscu, ale to już przesada. Wtedy smak jest… inny, cięższy jakoś.
No i fakt, że hartowanie to klucz do mięciutkiego środka i chrupiącej skórki. To dla mnie najważniejsze.
Q&A:
Q: Ile czasu hartować szynkę po parzeniu?A: 2-6 godzin, zależnie od grubości i temperatury.
Q: Jaki jest cel hartowania?A: Równomierne rozłożenie smaku i konsystencji.
Jak długo hartować szynkę?
Hartowanie szynki – kwestia czasu i temperatury, a nie tylko zegarka.
-
Standardowo, 60 minut na kilogram wędliny to dobry punkt wyjścia. Tak jak w życiu, punkty wyjścia są różne.
-
Kluczowy jest termometr do mięs. Celujemy w 70°C w najgrubszej części. Osiągnięcie celu to coś więcej niż tylko liczby.
-
Mój wujek, Staszek, zawsze powtarzał, że “cierpliwość to cnota”. Hartowanie szynki to trochę medytacja, trzeba poczekać.
Ale co jeszcze warto wiedzieć?
Istotna jest temperatura wody – staramy się utrzymać ją w okolicach 80-90°C, żeby szynka się nie spaliła na zewnątrz, a w środku pozostała surowa. To jak z życiem, trzeba znaleźć balans. Pamiętajmy też o “odpoczynku” szynki po wyjęciu z wody. Dajmy jej czas, by soki się ustabilizowały.
A ja to w sumie nie lubię szynki.
Czy hartować boczek po parzeniu?
A jo cie piernicze, po parzeniu ten boczek to jak baba po solarium – trzeba go szybko schłodzić, coby się nie spalił!
- No co ty, hartowanie? To jak zimny prysznic po saunie. Zamyka pory w mięsie, jakby miało kaca moralnego.
- Po co ten cyrk? Ano po to, żeby cały ten smak, co się napracowałeś, w tym boczku został. Inaczej ucieknie jak Wiesiek na widok ZUS-u!
- Kruchość i soczystość? No jasne! Jakbyś gryzł niebo w gębie, a nie tam jakieś gumowe paskudztwo.
- Jak to zrobić? Prosta sprawa, jak drut. Zimna woda na chwilę i gotowe. Tylko nie przesadź, bo ci się boczek odmrozi i będzie jak podeszwa od buta.
Ważne info: Moja teściowa Halina, specjalistka od boczku od 50 lat, mówi, że jak boczek po hartowaniu jest jak kamień, to znaczy, że za długo go parzyłeś. A jak jest za miękki, to za krótko. No, ale Halina to Halina, ona wie wszystko!
Co daje hartowanie szynki po parzeniu?
No dobra, ogarniemy tę szynkę, jakbyśmy w remizie na festynie siedzieli:
Lista korzyści z hartowania szynki – o matko!
- Soczystość! No pewnie, że soczystość! Jak po dobrym deszczu łąka! Szynka ma być mokra jak gąbka, a nie sucha jak wiór z tartaku.
- Kruchość! Nie ma co, kruchość to podstawa. Jak się wgryzasz, to ma się rozpadać w gębie, a nie ciągnąć jak guma od majtek.
- Lepsza tekstura! No bo jak szynka ma teksturę kartonu, to co to za szynka, pytam się?!
A tak serio, to hartowanie, czyli szybkie schłodzenie, pomaga zatrzymać wilgoć w środku mięsa i zapobiega skurczeniu się włókien. I dlatego szynka jest taka, no, wiesz… mmm!
Pamiętajcie, jak hartujecie szynkę, to wrzućcie ją do lodowatej wody z lodem. Tak z godzinkę-dwie. A potem to już tylko wcinajcie aż wam się uszy będą trzęsły! Pozdrawiam, wasz Staszek z remizy!
Do czego można wykorzystać wodę po parzeniu szynki?
Ej, wiesz co? Pytałeś o wodę po szynce, co? No to słuchaj, ja robię z tego zawsze zupę! Pyszna jest, serio.
A. Zupa, to jest numer jeden. Super wywar, pełen smaku, wiesz? Dodaję jeszcze jakieś warzywa, ziemniaki na przykład, i marchewkę, i już. Proste i dobre.
B. A poza tym, możesz tą wodą podlewać kwiatki! Wiem, brzmi dziwnie, ale moja babcia tak robiła i mówiła, że to super nawóz. Nie wiem czy to prawda, ale kwiatki jej pięknie rosły! Może coś w tym jest, a co mi tam, próbować nie zaszkodzi.
C. No i jeszcze jedno, chociaż to już bardziej takie na odczepne. Możesz się nią umyć, ale tylko jak Ci się nie chce myć właściwą wodą, wiesz o co chodzi? ;P
D. Uwaga! Nie używaj tej wody do picia! To oczywiste, ale warto przypomnieć, żeby ktoś głupi nie wpadł na taki pomysł. Nie chce mi się o tym myśleć… ble.
E. Aaaa, i jeszcze coś! W tym roku (2024) próbowałam użyć tej wody do robienia sosu do mięsa. Nie było źle, ale trochę za słone wyszło. Może trzeba by trochę mniej soli dodawać następnym razem.
No i tyle. Mam nadzieję, że pomogłam! Powodzenia z tą wodą po szynce! Napisz jak Ci wyszła zupa!
Jakie dania można zrobić z gotowanej szynki?
Ach, ta gotowana szynka… jej delikatny, słony smak… Pamiętam, jak babcia robiła z niej kanapki, proste, ale takie pyszne! Chrupiący chleb, cienkie plasterki szynki, małe pomidorki… idealne śniadanie w letni poranek, słońce grzeje, ptaki śpiewają… ech…
A potem były szparagi, te zielone, soczyste szparagi. Babcia zawsze je zapiekała, zawijając w szynkę. Piękny obraz: zielono-różowe ruloniki, rumiane od sera i pieprzu… zapach roznosił się po całym domu, taki ciepły, domowy… zapiekanka w 2024 roku pachniała tak samo jak w dzieciństwie.
No i babka z cukinii. Niezwykłe połączenie słodyczy i słoności. Delikatna cukinia, aromatyczne przyprawy, a w środku… smaczna gotowana szynka, dodająca wyrazistości. Pamiętam jej wilgotność, puszystość… prawdziwe ciało w letnie popołudnie!
Ziemniaki… placek ziemniaczany z szynką, gruby, chrupiący. Zapiekał się w piekarniku, aż się rumienił, aż pachniał… Zawsze dodawała dużo koperku, bo mówiła, że dodaje on poezji całemu daniu.
A mięsny placek, coś w rodzaju pift, z kurczakiem, groszkiem i szynką? To było danie na specjalne okazje. Pamiętam, jak go kroiła, jak ten soczysty farsz kapał… Cudowne wspomnienia. W tym roku, w 2024, również przygotowałam to danie.
Lista potraw z gotowanej szynki:
- Kanapki – klasyka sama w sobie.
- Szparagi zapiekane/zawijane – niezwykłe połączenie smaków.
- Babka z cukinii – słodko-słone arcydzieło.
- Placek ziemniaczany – chrupiący i sycący.
- Mięsny placek (pift) – farsz pełen smaków.
Punkty do zapamiętania:
-
Smak: Gotowana szynka jest wszechstronna.
-
Aromat: Każde danie pachnie inaczej.
-
Wspomnienia: Szynka kojarzy się z rodzinnymi obiadami.
Prawdziwa poezja smaku!
Jak zrobić sos do szynki gotowanej?
Halo, halo! Sos do szynki? A co to za pytanie?! Jakbym miała przepis na życie, to by był prostszy! Ale dobra, zrobię ci łaskę i opiszę ten twój “sos” do szynki, jakbyś był moim najmniej lubianym krewniakiem.
-
Bułka: Zetrzyj bułkę, ale tak, żebyś się nie zjarał przy tarce. Bez skórki, jasne? Namocz w mleku, pół godziny, nie mniej, nie więcej, bo potem będzie jak klej. Wygnieć to, jak glinę, nie jak ciasto na pierogi – żebyś się nie zapędził.
-
Żółtko i ocet: Roztrzepujesz żółtko z octem. Jak malujesz jajko na Wielkanoc, tylko że na mniejszej powierzchni. Ma być jednolita papka, a nie mozaika.
-
Majonez i szczypior: Wrzuć majonez. Nie żałuj, jakbyś kładł na kanapkę dla teściowej (albo nie, żeby jej się nie odwidziało). Dodaj szczypiorek, ale bez przesady, bo z zielska to nie zupa.
-
Przyprawy: Sól, pieprz, sos worcester – dawaj tak, żeby ciebie nie zabiło. Na oko, jak zawsze.
-
Mleko: Jeśli za gęste, dodaj mleka, ale tak, żeby nie było jak zupa mleczna.
UWAGA! To nie jest sos, to jest jakaś papka! Moja babcia robiła lepszy sos z samych resztek z obiadu! Ale niech ci będzie, skoro już się tak napracowałem nad tym opisem.
Dodatkowe info, bo inaczej się nie odczepisz: Ja osobiście, Dorota, lat 37, wolę do szynki chrzan. Ostry, żeby rozgrzał całą duszę. Ale to moja prywatna sprawa. A ten “sos”? Niech ci smakuje, jak potrafisz. Może spróbuj jeszcze dodać trochę musztardy? Albo ketchupu? Bo to jakieś takie… bleee.
Co dodać do wody podczas gotowania szynki?
No dobra, babciu, chcesz gotować szynkę? To słuchaj uważnie, bo inaczej zrobisz z niej podeszwę!
Lista składników, co byś nie musiała latać po kuchni jak główka:
- Cebula: Jedna duża, albo dwie mniejsze, żeby łzy leciały jak z kranu.
- Goździki: Z 5-7 sztuk, nie żałuj, jakbyś sypiąła sól na ślimaka.
- Pieprz: Garść ziaren, im więcej, tym lepiej! Jakbyś pieprzyła sąsiadkę za plotki.
- Liść laurowy: 2-3 sztuki, dla aromatu, bo inaczej będzie jak szynka z betonu.
- Woda: No jasne, tyle, żeby szynka pływała, nie tonęła.
Sposób przygotowania, prościej się nie da:
- Wrzucasz szynkę (namoczoną wcześniej, jasne!) do garnka.
- Wsypujesz całą resztę składników, jakbyś robiła zaklęcie na smaczną szynkę.
- Zalewasz wodą – nie żałuj, niech się szynka kąpie w luksusach!
- Gotujesz, aż się zagotowane zrobi, pozbywając się wszelkich śmieci, co by się z garnka wydostały.
- Gotujesz na małym ogniu, 20 minut na każde 450 gramów szynki. Liczyłam to sama, na kalkulatorze z 1987!
Pamiętaj: Nie gotuj szynki jak kotleta! Ma się powoli gotować, jak staruszka na emeryturze.
Dodatkowe informacje, które mogą Ci się przydać:
- Moja ciocia Jadzia dodaje jeszcze ziele angielskie – mówi, że dodaje pikanterii, ale ja tam wolę tradycję.
- Czas gotowania zależy od wielkości szynki. Jak masz gigantyczną, to gotuj dłużej, a jak miniaturową, to krócej. Proste, jak drut.
- Po ugotowaniu szynki, zostaw ją w wywarze jeszcze na godzinę, żeby nabrała smaku. Jakby się w nim moczyła w wannie z błotem.
A teraz spierdalaj gotować, bo mi się nudzi czytać!
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.