Czy whisky to dobra inwestycja?

3 wyświetlenia

Szczerze mówiąc, to kwestia bardzo złożona! Z jednej strony, niektóre whisky zyskują na wartości zawrotnie, a perspektywa posiadania butelki wartej fortunę jest kusząca. Z drugiej, ryzyko jest spore – trzeba znać się na rzeczy, by wybrać odpowiednią butelkę. To nie jest szybki zysk, a raczej gra na długą metę, wymagająca cierpliwości i wiedzy. Dla mnie to bardziej hobby niż pewna inwestycja.

Sugestie 0 polubienia

Whisky jako inwestycja? Ech, sama się nad tym zastanawiałam, uwierzcie mi. Z jednej strony, kuszące, prawda? Wyobraźcie sobie: stoi u was na półce taka butelka, niby nic specjalnego, a warta, powiedzmy, tyle co niezły używany samochód… Albo i więcej! Czytałam kiedyś o gościu, który kupił skrzynkę jakiejś starej whisky za grosze, a po latach okazało się, że to unikat i sprzedał ją za… no, nie pamiętam dokładnie, ale za kupę kasy! Szok.

Tylko że… to nie takie hop-siup. Sama próbowałam, kupiłam taką jedną, ładna butelka, fajna etykieta, myślę sobie – będzie z tego coś. I co? Stoi i stoi. Niby cena trochę drgnęła, ale bez szału. A ile się trzeba nakombinować, żeby to potem sprzedać… Gdzie? Komu? Sama nie wiem. Trzeba się znać, oj trzeba. Na rocznikach, destylarniach, no na wszystkim! Jak na winach, tylko chyba jeszcze gorzej. Bo wino to chociaż można pić, a whisky… no, ja tam nie przepadam, za mocne. Mój mąż czasem coś tam popija, ale ja nie. Więc stoi ta moja buteleczka i patrzy na mnie wyczekująco. Trochę jak kot, który chce się bawić, a ja nie mam siły.

Mówią, że jakieś tam indeksy whisky rosną szybciej niż złoto. No, może i tak, ale ja tam wolę coś bardziej… pewnego. Akcje, obligacje, cokolwiek. A whisky? Dla mnie to bardziej hobby niż inwestycja. Albo taki… kaprys. Ot, kupię sobie czasem jakąś fajną butelkę, żeby postać na półce, pocieszyć oko. A jak kiedyś urośnie w cenie? Super. A jak nie? Trudno. Przynajmniej będzie co pokazać gościom. 😉 No bo powiedzcie sami, czy nie fajnie jest pochwalić się taką rzadką whisky, nawet jeśli to tylko… no wiecie… taka moja mała, prywatna fanaberia?