Jak wyliczyć średnią z kilku liczb?

Ech, średnia… Kto by pomyślał, że coś tak prostego może czasem przyprawiać o zawrót głowy? Pamiętam, jak w podstawówce męczyłam się z tym strasznie. Niby proste: dodajesz wszystko i dzielisz, no nie? Ale jak już się pojawiły ułamki, procenty, albo – o zgrozo – liczby ujemne… to już nie było tak różowo.

No dobra, jak to w końcu obliczyć, tę średnią? Po kolei, spokojnie. Najpierw zbieramy wszystkie liczby, które nas interesują. Zupełnie jak kiedyś zbierałam kasztany – im więcej, tym… no, w przypadku kasztanów to była po prostu większa satysfakcja, a w przypadku średniej – no cóż, większa suma do podzielenia. Dodajemy je wszystkie do kupy. Jak w koszyku, tak? Wszystko ląduje w jednym miejscu.

Następnie patrzymy, ile tych liczb, tych naszych „kasztanów” uzbieraliśmy. Liczymy je. Jeden, dwa, trzy… i tak dalej. Pamiętam, jak liczyłam te kasztany… setkami szły! Aż palce bolały. No ale wracając do średniej – ważne, żeby się nie pomylić w liczeniu, bo wszystko pójdzie na marne!

No i wreszcie finał – dzielimy tę naszą wielką sumę przez liczbę „kasztanów”, czyli liczb, które dodaliśmy. I co dostajemy? Tadam! Średnią. Proste, prawda? No, może nie zawsze. Ale przynajmniej wiemy, jak to zrobić.

Ten przykład z 2, 3, 3, 5, 7 i 10… Suma 30, 6 liczb, średnia 5. Jasne jak słońce. A pamiętacie, jak w szkole liczyliśmy średnią ocen? Ileż to nerwów kosztowało! Zwłaszcza przed końcem roku… Zawsze liczyłam w głowie, kombinowałam, co muszę dostać, żeby podciągnąć średnią. Czasem się udawało, czasem… no cóż, bywało różnie. Ale metoda ta sama – dodawanie i dzielenie. Magia! A może po prostu… matematyka?