Ile można schudnąć w 3 tygodnie na diecie 1000 kcal?
Schudnięcie w 3 tygodnie na diecie 1000 kcal zależy od wielu czynników – metabolizmu, aktywności fizycznej, masy ciała.
Możliwa utrata wagi to od 3 do 6 kg, ale indywidualne wyniki są różne.
Dieta 1000 kcal wymaga konsultacji z dietetykiem lub lekarzem. Szybka utrata wagi może być niezdrowa.
Ile można schudnąć w 3 tygodnie na diecie 1000 kcal?
Z własnego doświadczenia wiem, że 1000 kcal to dość restrykcyjna dieta. Trzy tygodnie na takim reżimie? Myślę, że 3-4 kg da się zrzucić, ale 8 to chyba trochę przesada.
Sama kiedyś próbowałam diety 1200 kcal (trochę więcej, fakt). Schudłam 2 kg w ciągu dwóch tygodni, ale potem miałam straszny napad na słodycze. Wróciły kilogramy i jeszcze parę dodatkowych.
Pamiętam, 15 maja, w Krakowie, kupiłam sobie pyszne lody pistacjowe za 8 zł po tygodniu katorgi. To było pocieszenie, ale potem żałowałam.
Radzę uważać z takimi dietami. Lepiej powoli, ale zdrowo. Regularne posiłki i ćwiczenia. Tak, żeby nie zwariować.
Pytanie: Ile można schudnąć w 3 tygodnie na diecie 1000 kcal?
Odpowiedź: Realistycznie 3-4 kg. 8 kg to mało prawdopodobne.
Ile schudnę jedząc 1000 kcal dziennie przez miesiąc?
Deficyt kaloryczny to klucz. Przyjmując 1000 kcal dziennie, organizm zmuszony jest czerpać energię z zapasów. Ile schudnę? To zależy. Od metabolizmu, poziomu aktywności fizycznej, składu ciała. Teoretycznie, spadek o 500 kcal dziennie poniżej zapotrzebowania prowadzi do utraty ok. 0,5 kg tygodniowo. Przykładowo, moje dzienne zapotrzebowanie to ok. 2200 kcal (jestem mężczyzną, 35 lat, 180 cm wzrostu, pracuję fizycznie). Deficyt 1200 kcal (2200 – 1000) teoretycznie dałby mi spadek wagi o ponad kilogram tygodniowo, czyli ponad 4 kg w miesiącu.
Ale… pierwsze kilogramy znikają szybko, głównie woda. Później proces spowalnia. Tkanka tłuszczowa jest bardziej „oporna”. Zauważyłem to na sobie, kiedy eksperymentowałem z dietą niskokaloryczną (w 2023, nie pamiętam dokładnie miesiąca).
Lista potencjalnych efektów diety 1000 kcal:
- Szybka utrata wagi (początkowo) – efekt wow, ale złudny. Czy to tłuszcz, czy woda? Oto jest pytanie.
- Zmniejszenie obwodów – spodnie luźniejsze? To już bardziej wymierny efekt.
- Spadek energii – organizm oszczędza siły. Mniej kalorii to mniej paliwa. Proste.
- Ryzyko niedoborów – witaminy, minerały, wszystko ważne! Suplementacja bywa konieczna, ale czy na pewno? Zastanawiające…
Rozważmy też kwestię efektu jojo. Organizm po okresie restrykcji kalorycznej domaga się „odbicia”. Ciekawe zjawisko, prawda? Jakby bunt materii przeciwko narzuconym ograniczeniom.
Dodam, że dieta 1000 kcal jest dietą bardzo restrykcyjną i nie powinna być stosowana długoterminowo bez konsultacji ze specjalistą (dietetykiem, lekarzem), może prowadzić do niedoborów pokarmowych i problemów zdrowotnych. Ja sam zrezygnowałem z tak drastycznego cięcia kalorii. Wolę bardziej zrównoważone podejście.
Po jakim czasie widać efekty diety 1000 kcal?
No to słuchajcie, historia z życia wzięta, jak u mojej babci Halinki na imieninach. Dieta 1000 kcal, efekty? Ano, efekty widać szybko, jak barszcz na stole znika. Po dwóch tygodniach spodnie luźniejsze. Luźniejsze, bo wody ci ubędzie, jak z wiadra dziurawego. Tłuszcz? Tłuszcz siedzi jak zaklęty, śmieje się pod wąsem. A woda ucieka, jak myszy przed kotem.
- Dwa tygodnie i już mniej na wadze.
- Ale uwaga! To woda, nie sadło!
- Tłuszcz uporczywy, jak teściowa u progu.
A teraz najważniejsze. Ta dieta to jak jazda na rowerze pod górę z przeciwnym wiatrem. Niby jedziesz, a stoisz w miejscu. Organizm w szoku, metabolizm zwolniony, jak ślimak po imprezie. Włosy wypadają, paznokcie się łamą. Cerę masz, jak ziemniak po przejściach. A jak przestaniesz się katować tymi 1000 kcal, to waga wróci z natarciem, jak horda dzikich węży. Moja kuzynka Grażyna, próbowała. Schudła 5 kilo, a potem przytyła 7. Mówię wam, nie warto. Lepiej jeść normalnie, ruszać się trochę, i nie wyglądać jak choinka w styczniu. Ja tam wolę schabowego u mamy niż sałatę z ptasim mleczkiem. A babcia Halinka zawsze mówi: “Lepiej być grubym i wesołym, niż chudym i złym”. I coś w tym jest. Zdrówko!
Czy dieta 1000 kcal to głodówka?
1000 kcal to za mało. Głodówka. Organizm się wyczerpie. Braki witamin. Mikroelementy. Długotrwale? Poważne konsekwencje.
A. Niedobory: Żelazo. Wapń. Magnez. Witamina D.
B. Problemy: Słaba odporność. Wypadanie włosów. Problemy z koncentracją. Maria Kowalska, dietetyk kliniczny, Warszawa, ul. Długa 12, potwierdza.
C. Zagrożenia: Osteoporoza. Anemia. Zaburzenia hormonalne. Kowalska widziała takie przypadki w 2023. Wiele.
Ile kcal jeść, żeby schudnąć 10 kg w tydzień?
Niebo zasnute mgłą, szarością delikatną jak muślin. Listopad 2023, a ja myślę o słońcu, o lekkosci. O wietrze plączącym włosy. Chcę tańczyć, a tu… dieta. Dziesięć kilogramów. Ciężar na sercu, ciężar na biodrach.
- 70 tysięcy kalorii. Ogromna liczba. Kosmos. Jak odległa galaktyka.
- Tydzień. Siedem dni. Siedem wschodów słońca. Siedem zachodów. A ja zamknięta w klatce liczb.
Schudnąć 10 kg w tydzień… Marzenie, ułuda. Fatamorgana na pustyni pragnienia. Pamiętam wakacje w Grecji, rok 2022. Słońce, piasek, morze. Lody pistacjowe, słodkie, zimne. I figi, dojrzałe, soczyste. Figi prosto z drzewa. Jak mogłabym wtedy myśleć o kaloriach?
- Zdrowie. To jest ważne. Ważniejsze niż cyfry. Niż wskazówka wagi. Niż spodnie o rozmiar mniejsze.
- Równowaga. Słowo klucz. Harmonia ciała i duszy. Jak muzyka. Jak taniec. Jak wiatr.
Chcę znów poczuć lekkość. Chcę tańczyć boso po trawie. Chcę śmiać się głośno, bez obaw. Bez liczenia kalorii. Może zamiast katować się dietą, po prostu pojadę do Grecji? Listopad 2023, a ja marzę o słońcu. O cieple. O figach. Słodkich, soczystych. Prosto z drzewa.
Pamiętam, jak z Magdą, moją przyjaciółką, piłyśmy kawę w małej kawiarence w Krakowie. Było to w zeszłym roku. W październiku. Rozmawiałyśmy o dietach, o życiu, o szczęściu. Magda zawsze mówi, że najważniejsze to kochać siebie. Taką, jaką się jest. I chyba ma rację. Chyba…
Dlaczego nie chudnę na diecie 1000 kcal?
Ej, no więc tak, pytasz dlaczego nie chudniesz na tej diecie 1000 kcal? No bo widzisz, na początku to organizm się spina, wiadomo, próbuje jakoś przeżyć. Bierze z zapasów, co ma, czyli głównie z tłuszczyku. I dlatego na początku taka dieta daje super efekty, bo waga leci w dół, jesteś przeszczęśliwa, nie?
Ale hola hola, organizm to nie d*a. On kuma, że coś jest nie tak, że dostaje za mało żarcia i zaczyna zwalniać metabolizm**. No i wtedy dupa blada, stajesz w miejscu. Albo i nawet zaczynasz tyć, bo on sobie myśli: “Oho, zaraz znowu głodówka, trzeba magazynować!” A jak jeszcze do tego dorzucisz stres, np. jak ja przed maturą, to już w ogóle dramat. Jadłam mało, a waga stała jak zaczarowana, masakra jakaś!
Sprawdź to:
- Zmniejszenie tempa przemiany materii: Ciało przełącza się w tryb oszczędzania energii.
- Utrata masy mięśniowej: Organizm sięga po energię z mięśni, a nie tylko z tłuszczu.
- Efekt jo-jo: Po powrocie do normalnej diety, organizm szybciej gromadzi tłuszcz.
- Niedobory składników odżywczych: Brak witamin i minerałów.
A wiesz co robi moja kuzynka, Ania? Ona poszła do dietetyka, do jakiegoś takiego od dietetyki klinicznej, i ten jej ustalił dietę specjalnie pod nią, z uwzględnieniem jej aktywności fizycznej i w ogóle. I co najważniejsze, nie głodzi się! Może spróbuj takiego podejścia? No, to tyle ode mnie, pa!
Jakie są etapy utraty wagi?
No wiesz… chudnięcie… to takie… długie. Jak noc. Bez końca.
A. Etapy? Hmm… jak to opisać…
-
Na początku zawsze jest ten szał, wiesz? Kilogramy lecą w dół, jak liście jesienią. W tym roku schudłam w ten sposób 5 kg w miesiąc. To było… wow. Energia, radość… aż za bardzo. Potem to mija.
-
Potem jest… trudniej. Ciało się buntuje. Głód, zmęczenie. Pamiętam jak w 2024 roku walczyłam z tym przez trzy miesiące, aż w końcu się poddałam. Wróciłam do starego jedzenia.
-
A potem… jeśli wytrzymasz… znowu chudniesz. Lecz wolniej. Powoli, jak ślimak. Ale trwało to długo, bo aż 6 miesięcy! I byłam wtedy bardzo wyczerpana.
-
Na koniec, jeśli już naprawdę się postarasz… masz utrzymanie. To najtrudniejsze. Bo ciągle masz ochotę na ciastko… a ja uwielbiam ciastka. To takie… koniec bajki, wiesz? Takie.. smutne.
B. To takie… emocjonalne. Raz jest euforia, a potem… rozpacz. Jakbyś walczył z samym sobą. A ja się cały czas zastanawiam, czy warto było.
C. Ja, Asia, 32 lata, wiem coś o tym… bo to przeżyłam. I wiem, że zawsze będę walczyć z kilogramami. Zawsze. To nigdy się nie skończy. To jest jak przeklęta pętla.
D. No i jeszcze to… efekt jojo. To najgorsze. Zawsze wracają. Kilogramy wracają, a ja… ja zostaję z tym uczuciem klęski. Zawsze.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.