Jak wygląda badanie przez biegłego psychiatrę?

Ech, badanie u psychiatry sądowego… Sama myśl o tym wywołuje u mnie dreszcze. Pamiętam, jak kiedyś… No właśnie, czy powinnam o tym mówić? W końcu to osobiste… Ale może komuś pomoże? Przecież chodzi o to, żeby zrozumieć, jak to wygląda, prawda?

Więc tak, badanie to przede wszystkim rozmowa. Długa, często męcząca rozmowa. Pytania o wszystko. O zdrowie, jasne, ale też o życie, o przeszłość, o najgłębiej skrywane sekrety. Czasem mam wrażenie, że chcą zajrzeć prosto w duszę. I to wszystko w obcym gabinecie, często zimnym i sterylnym, jak… jak sala operacyjna. Chociaż, raz trafiłam na gabinet z takim wielkim, zielonym fikusem. Dziwnie to zabrzmi, ale ten fikus jakoś mnie uspokoił.

Pytają o choroby, o leki, jakie się bierze, o to, co się je, ile się śpi. Szczegóły, mnóstwo szczegółów. Jakby od tego zależało całe moje życie. I może w sumie zależy? Przecież to badanie sądowe… Konsekwencje mogą być poważne. Pamiętam, czytałam kiedyś, że coś koło 70% – albo więcej? – opinii biegłych jest uwzględnianych przez sądy. Straszne, prawda? Tyle zależy od opinii jednego człowieka.

A co z trybem życia? Też pytają. Praca, rodzina, stres. Wszystko na stole. Jak na spowiedzi, tylko gorzej. Bo ksiądz chociaż odpuszcza grzechy. A biegły? On tylko ocenia. Analizuje. Wydaje werdykt.

Gdzie to się odbywa? Zwykle w gabinecie, tak jak napisano. Ale słyszałam też o badaniach w szpitalu. Zależy pewnie od sytuacji. Sama byłam tylko w gabinecie. Na szczęście. Chociaż… szczęście? Czy to odpowiednie słowo? Sama nie wiem. W każdym razie, mam nadzieję, że nigdy więcej nie będę musiała tam wracać.

#Badanie Psychiatryczne #Biegły Psychiatra #Opinia Psychiatryczna