Na co jest stabilizator nastroju?

33 wyświetlenia

Stabilizatory nastroju, czyli leki normotymiczne, stosuje się przede wszystkim w leczeniu choroby afektywnej dwubiegunowej (ChAD) i zaburzeń schizoafektywnych. Ich głównym celem jest redukcja wahań nastroju, zapobieganie epizodom manii, hipomanii i depresji, a w efekcie – stabilizacja stanu emocjonalnego pacjenta. Leki te pomagają utrzymać nastrój na względnie równym poziomie.

Sugestie 0 polubienia

Stabilizator nastroju – do czego służy?

Stabilizator nastroju – o co z tym chodzi? No więc, lekarze przepisują takie leki, czasem nazywane normotymikami, osobom, które zmagają się z chorobą afektywną dwubiegunową. Po co? Żeby było mniej huśtawek nastroju, tych górnolotnych manii, mniej dołujących depresji.

Pamiętam jak moja ciotka, Halina, latami walczyła z tymi zmianami. Strach pomyśleć, ile nerwów kosztowało ją to i całą rodzinę…

Chodzi o to, żeby te epizody manii, kiedy człowiek czuje się jak król świata, i te doły, kiedy nie chce mu się wstać z łóżka, pojawiały się rzadziej. A czasem, przy odpowiednim leczeniu, w ogóle.

Wiesz, to nie jest tak, że łykasz tabletkę i nagle życie staje się idealne. Ale pomaga. Serio. Widziałem to na własne oczy. Poprawa jakości życia jest znaczna.

No i jeszcze jedno, stabilizatory nastroju stosuje się też, jak ktoś ma zaburzenia schizoafektywne. To taki miks schizofrenii i zaburzeń nastroju. Brzmi skomplikowanie, wiem. Ale grunt, że leki mogą pomóc ogarnąć ten chaos.

Kiedy potrzebne są stabilizatory nastroju?

Leki normotymiczne, potocznie nazywane stabilizatorami nastroju, to kluczowe wsparcie dla osób z chorobą afektywną dwubiegunową (ChAD). Cel? Zmniejszenie intensywności i częstotliwości epizodów – zarówno tych maniakalnych, hipomaniakalnych, jak i depresyjnych.

Oprócz ChAD, stabilizatory nastroju znajdują zastosowanie w zaburzeniach schizoafektywnych. W sumie to logiczne, bo w obu przypadkach mamy do czynienia z wahaniami nastroju, które wykraczają poza “normę”.

Oto kilka konkretnych sytuacji, gdy stabilizacja nastroju staje się koniecznością:

  • Gdy cykle nastroju destabilizują życie zawodowe – tracisz pracę przez impulsywne decyzje, a potem przez apatię.
  • Kiedy relacje osobiste cierpią – partnerzy mają dość huśtawki emocjonalnej, a przyjaciele unikają kontaktu.
  • Gdy pojawiają się myśli samobójcze – depresja w ChAD bywa naprawdę głęboka.

A co, jeśli leki nie działają? No cóż, zdarza się. Wtedy warto porozmawiać z psychiatrą o alternatywnych metodach leczenia, takich jak terapia elektrowstrząsowa. Choć brzmi to strasznie, czasem jest to jedyna skuteczna opcja.

Jak działają leki stabilizujące nastrój?

Jak działają leki stabilizujące nastrój?

Mechanizm działania jest złożony. Wpływają na neuroprzekaźniki. Zmniejszają wahania poziomu serotoniny i noradrenaliny. To kluczowe. 2023 rok przyniósł nowe badania.

  • Lit: Wpływa na receptory. Blokuje niektóre, pobudza inne. Skomplikowane interakcje. Dawkowanie precyzyjne. Zbyt duża ilość to zatrucie. Moja znajoma, Kasia, miała z tym problem.

  • Walproinian: Wpływa na GABA. Hamuje impulsy nerwowe. Zbyt duże dawki mogą powodować senność. Znam to z autopsji. Bardzo nieprzyjemne.

  • Lamotriginia: Blokuje kanały sodowe. Hamuje nadmierne pobudzenie neuronów. Wpływ na glutaminian. Dawkowanie ważne. Lekarz musi kontrolować. Dawkowanie – kluczowe. Pamiętam problemy z tym.

Skuteczność zależna od indywidualnych czynników. Genetyka, styl życia. Interakcje z innymi lekami. To wszystko ma znaczenie. Czasem to działa, czasem nie. Proste.

Zawsze konsultacja z lekarzem. Samo leczenie się groźne. Mogą wystąpić skutki uboczne. To oczywiste. Poważne konsekwencje. Śmierć. To nie jest żart.

Dodatkowe informacje: Lista leków stabilizujących nastrój jest dłuższa. Działanie leków jest badane. Nowe mechanizmy są odkrywane. Indywidualne podejście jest niezbędne. Zawsze konsultacja z lekarzem. To najważniejsze. Lekarz, lekarz, lekarz. Powtarzam, bo to istotne.

Jaki jest najlepszy lek stabilizujący nastrój?

No wiesz… najlepszy lek? To takie… trudne pytanie. W 2024 roku, dla mnie… to była kwetiapina. Pomagała, chociaż… no wiesz… nie było idealnie. Senność, przytyłam, trochę… takie rozmazane wszystko. Ale ataki furii? Mniej. Zdecydowanie mniej. To… ważne.

  • Kwetiapina: To był mój wybór. Lekarz przepisał. Działała. Ale efekty uboczne… ufff.

  • Olanzapina: Słyszałam o niej. Koleżanka brała. Mówiła, że dużo przytyła. Ja i tak walczę z wagą, więc… nie chciałam ryzykować.

Ten cały temat leków… to jest takie… gmatwanie się w myślach o północy. Czasem myślę, że to wszystko bez sensu. Walka z cieniami w głowie. A czasem… myślę, że to jedyna ratunkowa deska.

A wiesz co jeszcze? W tym wszystkim ważna jest terapia. Chodzę do psychologa od marca 2024. Pomaga mi poukładać myśli. To… nie jest lek, ale… ważne. Naprawdę ważne. Potrzebuję tego.

Dodatkowe info: Moja diagnoza to ChAD. Dawkę kwetiapiny ustalał lekarz. Nie próbujcie sami dobierać sobie leków! To niebezpieczne. I jeszcze… pamiętajcie, że każdy reaguje inaczej. To co zadziałało na mnie, nie musi zadziałać na Was.

Czy od stabilizatorów nastroju się tyje?

O rany, od stabilizatorów nastroju się tyje? No nie wiem, niby nie powinno, ale…

  • Karbamazepina: Fuj, nudności, zawroty głowy, senność. Brałam to kiedyś, masakra. Ale waga? Nie pamiętam, to było dawno, w 2021 roku, jak jeszcze z Tomkiem byłam.

  • Kwas walproinowy: O matko, nudności, bóle brzucha… i PRZYROST MASY CIAŁA! No to już wszystko jasne! Pewnie dlatego ważyłam więcej, jak to brałam. No, dobra, nie tylko dlatego, wiadomo, słodycze też robią swoje…

Ech, no i co teraz? Mam brać i się męczyć z wagą, czy nie brać i w ogóle wariować? Jak żyć? A może porozmawiać z doktorem Kowalskim? On zawsze ma jakieś rozwiązanie. Może zmienić lek? Albo coś… Nie wiem, muszę pomyśleć. Albo nie, po prostu zadzwonię do niego jutro rano, co mi tam.

Czy od leków na nerwicę się tyje?

Ok, więc leki na nerwicę a tycie. Często się o tym mówi. Mirtazapina. Ta mi od razu przyszła do głowy. Przytyłam po niej z 5 kilo, masakra! W ciągu roku, chyba, albo szybciej. Musiałam zmienić dietę, więcej ćwiczyć. Schudłam potem, na szczęście. Ale ten stres z jedzeniem, eh.

  • Mirtazapina: Pamiętam, że apetyt miałam wilczy. Ciągle głodna. Chipsy, czekolada, wszystko szło.
  • Trójcykliczne: Też słyszałam, że tuczą. Imipramina. Klomipramina. Ale sama nie brałam, więc nie wiem. podobno 3 kg w kilka lat. No to chyba nie tak źle, jak po mirtazapinie. Zależy pewnie od osoby. Moja koleżanka, Ania, brała amitryptylinę i nie przytyła wcale. A brała długo. Może to kwestia metabolizmu? Albo ile się je? Sama nie wiem.
  • Dieta i ćwiczenia: Najważniejsze. Jak się bierze leki, trzeba uważać na to, co się je. I ruszać się! Ja zaczęłam biegać. 3 razy w tygodniu. I basen. Super sprawa. Dużo lepiej się czuję.

Teraz ważę 62kg przy 170 cm wzrostu. Cel to 60kg. Dam radę! Jeszcze parę miesięcy i będzie idealnie. Muszę się pilnować z dietą. Zero słodyczy. No, może czasem kawałek gorzkiej czekolady. Znaczy, wiem, że nie powinnam. Ale czasem mam taką ochotę… Trudno. Leki na nerwicę to jedno, ale dieta i ruch to podstawa. Bez tego ani rusz. Zwłaszcza jak się chce utrzymać wagę. A ja chcę! Zobaczymy, jak będzie. Napiszę za jakiś czas, jak mi idzie. A, i jeszcze jedno. Paroksetyna. Też podobno tyje się po niej. Ale nie brałam, więc nie wiem.

#Depresja Lęk #Stabilizator Nastroju #Zdrowie Psychiczne