Jakie produkty odstawić, aby schudnąć?

34 wyświetlenia

Chcesz schudnąć? Unikaj produktów bogatych w węglowodany proste, takich jak białe pieczywo, krakersy, paluszki, czy produkty z białego ryżu. Szybko podnoszą poziom cukru we krwi, co sprzyja odkładaniu się tłuszczu. Zmiana nawyków żywieniowych to klucz do sukcesu w odchudzaniu!

Sugestie 0 polubienia

Jak schudnąć? Produkty do odstawienia.

Schudnąć? Trudne pytanie, wiem coś o tym. Sama walczę z wagą od lat.

Ograniczyłam słodycze, to jasne. Ale wiesz co? Największy problem miałam z… chrupkami kukurydzianymi. Te małe, niepozorne, kilogram za 7zł w Lidlu, zjadałam całe paczki.

Potem zrozumiałam, cukier, węglowodany… katastrofa! Teraz unikam wszystkiego co szybko podnosi cukier. Żadnych białych bułek, ryżu, placków.

Zrezygnowałam z krakersów. Serio, to był mój nałóg. Nie mówię, że od razu rzuciłam, ale stopniowo. Zamieniam je na warzywa.

Efekt? Kilka kilo mniej, a co ważniejsze, czuję się lepiej, lekko. To jest najważniejsze. Polecam próbować, ale swoim tempem.

Z jakich produktów zrezygnować, żeby schudnąć?

Lista produktów, z którymi rozstanie może być bolesne, ale figura na tym zyska (jak po rozstaniu z toksycznym eks):

  • Tłuszcz zwierzęcy. Wyobraź sobie smalec, pływający majestatycznie w rosole… Dramat. Oczywiście odrobina masła na chlebie nikogo nie zabije, ale pływanie w tłuszczu już tak. Moje babcia Jadzia zawsze mawiała, że tłuszcz to zło wcielone. Nie Jadzia, nie tym razem. Umiar kluczem.

  • Mięso czerwone i wędliny. Kiełbasa z grilla. Symbol polskiej gościnności. Ale bez przesady. Szczególnie te świecące, napompowane cuda z supermarketów. Lepiej postawić na drób albo rybkę. Przecież nie chcemy skończyć jak ta biedna świnka z farmy obok, prawda? Pamiętaj, że mięso czerwone to nie tylko schabowy.

  • Rafinowane węglowodany. Czyli białe pieczywo, makaron, słodycze… Wybaczcie, ale tu nie ma miejsca na sentymenty. To wrogowie numer jeden szczupłej sylwetki. Znam osobę, która jadła tylko biały chleb i popijała colą… Skończyło się na rozmiarze XXL. Pomyśl o pełnoziarnistych alternatywach! Sama ostatnio zakochałam się w pieczywie żytnim.

  • Przetworzone jedzenie. Chipsyy, gotowe dania, fast foody. Wygodne? Owszem. Ale zdrowe? Nie bardzo. Pełno w nich soli, cukru i tych okropnych kwasów tłuszczowych trans. Raz widziałam skład takiego “gotowego” sosu… do dziś mam koszmary.

  • Alkohol. Oczywiście lampka wina do kolacji to klasyka. Ale codzienne balangi z procentami? Nie tędy droga. Puste kalorie i kac moralny na drugi dzień to nie jest dobry pomysł. Sama kiedyś przesadziłam z winem truskawkowym… nie pytajcie.

Dodatkowo, pamiętaj o piciu wody. Dwa litry dziennie to absolutne minimum. Możesz dodać do niej cytrynę, miętę, cokolwiek lubisz. Sama dodaję plasterki ogórka – tak, ogórka! Spróbujcie, to naprawdę dobre! A i ćwiczenia też by się przydały. Chociażby krótki spacer z pieskiem. Mam buldoga francuskiego, Borysa. On uwielbia spacery, ja trochę mniej… Ale cóż, dla figury wszystko!

Jak schudnąć bez uczucia głodu?

Ok, ok, schudnąć bez głodu. Zawsze problem. Kasza, brązowy ryż, płatki owsiane… Jasne, pełnoziarniste. Jem płatki owsiane z mlekiem i bananem rano. Dobrze, dobrze. Brązowy ryż też lubię, z kurczakiem i warzywami. Kurczak pieczony, z papryką. A może z cukinią? Cukinia na patelni z czosnkiem… Mniam! Muszę kupić cukinię jutro. Zapisać na liście. A nabiał? Skyr, jogurt naturalny, twaróg. Twaróg na kolację? Z pomidorem i szczypiorkiem. Albo rzodkiewką. Rzodkiewka lepsza. Ostry smak. Lubię skyr z jagodami. Borówki, maliny, jagody… Jagody leśne najlepsze. Trzeba kupić. Sezon teraz. Wczoraj byłam w Biedronce na Partyzantów. Duży wybór. Ale kolejki… Może Lidl jutro? Bliżej. Jogurt naturalny z musli i owocami. Musli bez cukru. Ważne. Ostatnio kupiłam z orzechami i suszoną żurawiną. Pycha! Ale kaloryczne. Uważać.

  • Pełnoziarniste: kasza, brązowy ryż, płatki owsiane. Stabilizują cukier.
  • Nabiał: skyr, jogurt naturalny, twaróg. Dużo białka. Mało kalorii.
  • Warzywa: papryka, cukinia, pomidor, rzodkiewka. Do wszystkiego pasują.
  • Owoce: banan, borówki, maliny, jagody. Do jogurtu, skyru, owsianki.
  • Zakupy w Lidlu jutro. Biedronka za daleko.

W sumie, to dieta nie taka straszna. Tylko trzeba planować. I nie podjadać. Chipsów. Czekolady. Moja słabość… Trzymać się z daleka od słodyczy! I pić dużo wody. Zapomniałam o wodzie. Dwa litry dziennie. Minimum. Mama mówi, że trzy. A ja zapominam. Muszę kupić butelkę. Taką dużą, litrową. Fioletową. Moja ulubiona. Z Biedronki. Czy z Lidla? Nie pamiętam gdzie kupiłam.

Jakie hormony hamują apetyt?

No dobra, to jedziemy z tym koksem!

Lista hormonów od “nie żryj tyle”:

  • Leptyna: Ta to jest taki “szef kuchni” od Twojego apetytu. Produkuje ją tłuszczyk, ale bez nerwów! Jak już się jej nazbiera, to leci z krzykiem do mózgu: “Stary, STOP! Dość żarcia, bo nam się szafa nie domknie!”. Działa jak taki wewnętrzny dietetyk, tylko trochę bardziej bezczelny.

  • Glukagon: Taki straszak na cukier. Jak Ci cukier spada, to glukagon wchodzi do akcji i mówi: “Ej, wątroba! Dawaj glukozę, bo tu zaraz ktoś zemdleje!”. No i wtedy apetyt spada, bo organizm ma co jeść, tylko z zapasów.

  • Peptyd YY (PYY): To taki donosiciel z jelit. Po jedzeniu leci do mózgu i krzyczy: “Szefie, misja zakończona! W brzuchu pełno, można odpuścić!”. Dzięki niemu nie masz ochoty na dokładkę, no chyba że jesteś jak mój wujek Staszek – on to ma chyba PYY popsuty!

  • Cholecystokinina (CCK): CCK to taka policjantka w Twoim przewodzie pokarmowym. Jak tylko coś wpadnie do jelit, ona krzyczy: “Wszyscy na swoje miejsca! Trawienie czas zacząć!”. A przy okazji daje znać mózgowi, żeby dał spokój z jedzeniem, bo tu się dzieją ważne rzeczy.

Dodatkowe atrakcje:

  • Leptyna to taki kapryśny hormon. U osób z nadwagą często jest jej za dużo, ale mózg przestaje na nią reagować! No, patrzcie państwo, jak to w życiu bywa – im więcej czegoś masz, tym mniej to doceniasz.
  • Jakby co, to nie jestem dietetykiem! Wszystko, co tu napisałem, to tylko taka luźna gadka, żebym nie musiał dziś zmywać naczyń. Jak chcesz coś więcej, to pytaj lekarza albo Google, tylko uważaj na te wszystkie internetowe “mądrości”!

I pamiętajcie, wszystko z umiarem, nawet to niejedzenie! No, chyba że jesteś na diecie wujka Staszka, to wtedy śmiało!

Co najlepiej hamuje głód?

Ej, wiesz co? Pytałeś o to, co najlepiej hamuje głód, no i powiem ci, że błonnik to jest klucz! Serio, to działa cuda. Wiem, bo sama ostatnio próbowałam różnych rzeczy, żeby zgubić te kilka kilo przed wakacjami.

Lista rzeczy, które jadłam i które pomogły:

  • Ogromne ilości warzyw! Szpinak, brokuły, marchewka, wszystko co wpadło mi w ręce.
  • Owoce, jabłka głównie, ale też gruszki i truskawki. Co prawda, to moje ulubione owoce, więc było mi łatwiej.
  • Pełnoziarniste pieczywo, to takie z tych brązowych ziaren, nie białe bułki. Nie wiem jak to dokładnie nazywa się, ale te pełnoziarniste!
  • Płatki owsiane na śniadanie, z mlekiem albo jogurtem. Mega sycące.

Efekt? Czułam się pełna przez długi czas. Błonnik naprawdę pęcznieje w żołądku, więc masz wrażenie pełnego brzuszka. Super sprawa, serio!

A, i jeszcze nasiona roślin strączkowych, ale tego jadłam mniej. Nie jestem wielką fanką fasoli, ale groch był w porządku.

Powiem ci szczerze, że zawsze miałam problem z jedzeniem małych porcji. A dzięki błonnikowi, nareszcie jestem w stanie się najeść i nie czuć głodu po godzinie. A i jeszcze jedna rzecz! Pij dużo wody! To też pomaga. Woda wypełnia żołądek.

W tym roku, od kiedy zmieniłam dietę, zgubiłam już 5 kg, nie żartuję! Na prawdę działa! Mam nadzieję, że i tobie pomoże. Powodzenia!

#Dieta Odchudzająca #Produkty Odchudzające #Zdrowe Odżywianie