Jak ubrać się do urzędu pracy?

9 wyświetlenia

Uff, wizyta w urzędzie pracy... Nie ma co się stroić jak na bal, ale też nie wypada przyjść w dresie. Ja bym postawiła na coś schludnego i wygodnego: fajne spodnie albo spódnicę, ładną bluzkę – nic krzykliwego, i buty, w których się komfortowo czuję, ale nie jakieś kapcie. Chcę przecież zrobić dobre wrażenie, ale przede wszystkim czuć się pewnie. Ważne, żeby było czysto i elegancko, bez zbędnych ozdób.

Sugestie 0 polubienia

Ech, urząd pracy… Sama myśl o tej wizycie potrafi przyprawić o dreszcze, prawda? W co się ubrać? Przecież nie idę na rozmowę o pracę w korporacji, ale z drugiej strony… Nie chcę wyglądać, jakbym w ogóle nie przykładała wagi do tego spotkania. Pamiętam, jak kiedyś poszłam tam w spodniach, które miały malutką dziurkę na kolanie – taką prawie niewidoczną! A jednak cały czas się tym stresowałam i zastanawiałam, czy ktoś to zauważył. Masakra! W końcu skupiłam się bardziej na tej dziurce niż na tym, co mówiła pani urzędniczka. Po co sobie dokładać takich nerwów?

Dlatego teraz stawiam na prostotę i wygodę. Jakieś fajne, ciemne spodnie albo – jak jest ciepło – spódnicę do kolan. Do tego jakaś schludna bluzka, nic krzykliwego, błyszczącego czy z dekoltem do pępka. Serio, widziałam kiedyś dziewczynę w urzędzie pracy w takiej bluzce… No bez komentarza. A buty? Najlepiej takie, w których czuję się komfortowo, ale nie klapki czy jakieś znoszone trampki. Przecież chcę zrobić dobre wrażenie, no nie? Chodzi o to, żeby pokazać, że mi zależy, że szanuję tę sytuację, ale też siebie.

No i oczywiście – wszystko musi być czyste i wyprasowane. Bez przesady z biżuterią i makijażem. Pamiętam, jak czytałam gdzieś, że pierwsze wrażenie robi się w ciągu kilku sekund… Nie wiem, ile w tym prawdy, ale chyba coś w tym jest. Lepiej dmuchać na zimne. W końcu chodzi o moją przyszłość, prawda?