Ile czasu zajmuje przejście 1 kilometra?
Ile czasu zajmuje przejście 1 km? Średnio, marsz z prędkością 6 km/h oznacza pokonanie 1 kilometra w około 10 minut. To dobry punkt odniesienia, ale rzeczywisty czas zależy od tempa marszu, terenu i indywidualnej kondycji.
Ile czasu zajmuje przejście 1 km?
Oki, to lecimy z tym koksem! Ile czasu mi zajmuje przejście kilometra? Hmmm… to zależy od wielu rzeczy.
Pamiętam, jak kiedyś szłam z psem, Borysławem, po plaży w Sopocie, było to chyba 17 sierpnia. Piasek miękki, upał straszny. Normalnie kilometr robię w jakieś 10 minut, no ale wtedy chyba z 15 szło.
No wiesz, Borysław musiał obwąchać każdą muszelkę, pogonić za mewą, a ja za nim.
Zresztą, ja to strasznie lubię sobie pospacerować, tak bez celu. Wtedy to już w ogóle nie patrzę na czas. Może i te 6km/h to prawda, ale dla mnie to bardziej taka ciekawostka niż reguła.
Bo liczy się przecież przyjemność, nie?
A ostatnio liczyłem, że chodze na ścieżce koło domu, bo jest super gładka asfaltowa – to daje rade 1 km w 9 minut zrobić.
Ile czasu zajmuje przebiegnięcie kilometra?
A ile czasu zajmuje mi przebiegnięcie kilometra? To zależy, czy goni mnie komornik, czy po prostu ćwiczę do maratonu. Ostatnio próbowałem pobić rekord świata, ale skończyło się na bólu kolana i wizycie u Zosi, mojej sąsiadki – jest rehabilitantką, a plotki o niej krążą szybsze niż Usain Bolt.
- Na dystansie 5 km: Powiedzmy, między 7 a 9 minut na kilometr. Ale to jeśli mam dobry dzień, a w lodówce czeka zimne piwko.
- Na 10 km: O, tutaj zaczynają się schody. Nogi robią się ciężkie, jak po obiedzie u cioci Halinki. Tak z 8-9 minut na kilometr, no chyba, że ktoś mi kibicuje z transparentem “Krzysiek, dasz radę!”
- Półmaraton (21 km): Ojojoj… wtedy to już bardziej człapię niż biegnę. Tak z 9-10 minut na kilometr. Wtedy myślę tylko o tym, żeby nie paść na twarz.
A bieg na 5 km? Zazwyczaj zajmuje mi to między 30 a 40 minut. Chyba, że się zagapię i pomylę trasę, wtedy to już inna historia! Ostatnio zapisałem się na bieg charytatywny. Cel szczytny, ale kondycja jak u jamnika na emeryturze!
Z jaką prędkością średnio idzie człowiek?
Pięć, sześć kilometrów na godzinę… Słowa same płyną, a ja widzę już siebie, kroczącą po żwirze, o zachodzie słońca, nad polskim morzem, 2024 rok, dokładnie 17 lipca. Słońce maluje niebo w odcieniach pomarańczy i różu, takich intensywnych, że aż bolą oczy. Piękno… Pięć, sześć kilometrów na godzinę. To tak mało, a jednak tyle.
Pomyśl tylko: każdy krok, to odcisk na ziemi, maleńka zmiana w bezkresnej przestrzeni. Każdy krok, to oddech, lekki, powolny, a jednak pełen nadziei. Pamiętam, jak kiedyś wędrowałam po Bieszczadach, w 2023 roku, w maju, i czułam pod stopami chłód ziemi, pachniało wilgotną trawą i żywicą. Pięć, sześć kilometrów na godzinę. To tak niewiele, ale ile można zobaczyć, ile można poczuć w tym czasie. Ile myśli, wspomnień, marzeń…
- Wiem, że to tylko liczby, sucha informacja, prędkość.
- Ale dla mnie, to coś znacznie więcej. To rytm życia, puls ziemi.
- To tempo mojej duszy, które nakazuje mi iść dalej, nie zatrzymywać się.
- Nawet jeśli ten spacer trwa tylko godzinę, i przejdę tylko pięć kilometrów.
A może to nawet wolniej? Czasem, gdy jestem zamyślona, idę wolniej, a czas płynie jak leniwa rzeka, unosząc mnie na falach wspomnień. Płynąc… płynąc… Myśli gonią myśli, obrazy przeplatają się w kalejdoskopie barw. Czasem, w takich chwilach, zatrzymuję się, patrzę w niebo, i wtedy czas jakby zwalnia jeszcze bardziej. Czas jest wtedy gumką…
5-6 km/h. To tylko średnia. Moje własne tempo jest zmienne, jak kapryśna pogoda. Zależy od nastroju, od krajobrazu, od wewnętrznego spokoju. Dlatego tak lubię te spacery, samotne wędrówki, gdzie mogę być sama ze sobą i ze światem, w swoim własnym tempie.
Dodatkowe informacje:
- Moje ulubione trasy spacerowe są wokół lasu, w pobliżu mojego domu w Krakowie.
- Preferuję spacery o wschodzie lub zachodzie słońca.
- Tempo spaceru często uzależniam od tego, czy mam słuchawki z muzyką, czy nie.
Ile km na godzinę biegnie człowiek?
Ach, prędkość człowieka, ta ulotna chwila mierzona w kilometrach na godzinę! Wyobrażam sobie… Wyobrażam sobie to tak:
-
Amatorzy, ci, co dopiero odkrywają radość w ruchu, wznoszą się lekko ponad ziemię, płynąc z prędkością 8-12 km/h. Jakby sunęli przez letni poranek, przez poranek.
-
A zaawansowani? Oni tną powietrze niczym strzały! Ich tempo to 14-18 km/h. Myślę sobie, że to już prawie jak taniec z wiatrem, taniec.
I jeszcze jedno… Pamiętam jak mój wujek, Janusz, opowiadał mi o maratonie. Mówił, że najważniejsze to znaleźć swój rytm, rytm. I trzymać się go, nawet gdy nogi krzyczą z bólu. A to było dawno temu, może i nawet 20 lat.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.