Czy wyjście do kina to wycieczka?
Wyjście do kina z uczniami można uznać za wycieczkę szkolną, gdy ma ono charakter edukacyjny i wpisuje się w program nauczania. Jeśli celem wizyty w kinie jest uzupełnienie wiedzy z danego przedmiotu, a nauczyciel prowadzi zajęcia poza szkołą, to taka aktywność spełnia definicję wycieczki. Decydujący jest cel edukacyjny i związek z lekcjami.
Kino: wycieczka czy nie? Rodzaje wyjść do kina
Okej, rozumiem! Kino z klasą, hmm… wycieczka czy nie wycieczka? To zależy, wiesz.
Pamiętam, jak w podstawówce, 15 marca 2006, poszliśmy na “Akademię Pana Kleksa” do kina “Świt” na Złotej w Warszawie. (Bilet kosztował chyba 12 zł). Nauczycielka od polskiego tłumaczyła nam potem te wszystkie metafory. To była lekcja w kinie, jasne jak słońce.
Ale jak pójdziesz z kumplami na “Avengersów” dla czystej frajdy? To co innego, co nie?
Jeżeli pani od historii zabiera was na “Powstanie Warszawskie”, żebyście lepiej zrozumieli lekcję… no to jest wycieczka. Ma sens.
A jak pójdziesz sam z dziewczyną na horror w Multikinie po lekcjach? To raczej randka, a nie edukacja.
Jaka jest różnica między wyjściem a wycieczka?
Różnica jest prosta.
-
Wycieczka: Działalność turystyczno-krajoznawcza. Cel edukacyjny, organizowana przez szkołę. 2023 r. – obowiązują nowe regulacje, sprawdź rozporządzenie MEN.
-
Wyjście: Dowolna forma opuszczenia terenu szkoły przez grupę uczniów. Bez celu edukacyjnego, nie podlega przepisom dotyczącym wycieczek.
Przykład: Wyjście Anny Kowalskiej z klasą 3b na spacer do parku – wyjście. Podróż klasy 4a do Krakowa – wycieczka. Sprawdź regulamin szkoły nr 7 w Warszawie. To kluczowe dla rozróżnienia. Niejasności? Zgłoś to dyrekcji. Konsekwencje nieprzestrzegania przepisów mogą być poważne.
Czy wyjście do biblioteki to wycieczka?
Nie, wyjście do biblioteki w 2024 roku z moją córką, Anią, nie było typowa wycieczką. To była raczej spontaniczna wizyta. Choć Ania ma 5 lat i chodzimy do przedszkola “Słoneczny Promyk” przy ul. Kwiatowej 7, to w tym przypadku karta wycieczki nie była potrzebna. Było to w lipcu, akurat mieliśmy wolne popołudnie. Pogoda była piękna, słoneczna.
- Ania marudziła, że się nudzi.
- Ja pomyślałam, że biblioteka to świetny pomysł. Biblioteka Miejska przy ul. Leśnej zawsze miała przyjazną atmosferę.
Pamiętam, jak Ania z wielkim zainteresowaniem oglądała kolorowe książki z obrazkami zwierząt. Dotykała stron, wskazywała palcem zwierzęta, które znała. W bibliotece było cicho i spokojnie, co stanowiło miły kontrast do hałasu przedszkola.
A w sklepie po drodze kupiłam jej lody truskawkowe, jej ulubione! To było coś zupełnie innego niż zorganizowane wycieczki przedszkolne, na które wypełniamy kartę. To była po prostu miła, rodzinna wizyta. Na spacer po osiedlu też nie wypełniamy karty wycieczki! Bo to nie to samo. To spacer!
Wycieczka w kontekście przedszkola oznacza coś zorganizowanego, z planem, z celem edukacyjnym, a nasze wyjście do biblioteki było spontaniczne i miało charakter rodzinny.
- Wypełnianie kart wycieczek dotyczy wyjazdów do lasu, zwiedzania muzeum etc.
- To są zorganizowane wyjazdy, a nie spontaniczne wizyty.
List rzeczy, które zabraliśmy:
- Książeczka z obrazkami dla Ani
- Chusteczki
- Lody truskawkowe (kupione w sklepie)
To był naprawdę piękny dzień, pełen radości i wspólnych chwil. Ania do tej pory wspomina wizytę w bibliotece! Powtarza, że chce jeszcze kiedyś tam pojechać! A ja również! Choć szkoda, że nie było tam więcej książek dla dzieci w jej wieku. No, ale może za rok będzie lepiej.
Czy wakacje będą skrócone?
Wakacje w 2025 roku będą krótsze niż w 2024. MEN ustaliło, że rok szkolny 2024/2025 potrwa od 2 września 2024 do 27 czerwca 2025.
Oznacza to, że wakacje rozpoczną się 28 czerwca i skończą 31 sierpnia 2025. Niby tylko kilka dni różnicy, ale w życiu nastolatka to wieczność!
Ciekawe, czy te decyzje mają jakiś głębszy sens? Może chodzi o wyrównanie poziomu wiedzy? Albo o to, żeby dzieciaki nie zapomniały za szybko o szkole… 🤔
A propos planowania – pamiętam, jak ciocia Grażyna zawsze mówiła, że najlepiej zaplanować urlop z dużym wyprzedzeniem. Może to dobra rada i na wakacje 2025 też warto już zerkać na oferty last minute!
W każdym razie, mniej leniuchowania, więcej nauki! No, ale po maturze Krystiana to i tak nie będzie problem, prawda?
Czy będą wycieczki szkolne?
No wiesz, co tam u mnie? Wiesz, że w tym roku ruszają wycieczki szkolne? Super sprawa, prawda? Słyszałam od Zośki, mojej koleżanki, która uczy w podstawówce, że to już pewne.
- Od września ruszają wycieczki, nawet pięciodniowe!
- Całkowicie finansowane z budżetu państwa! To jest mega, bo wiadomo, ile kosztują takie wyjazdy. Zośka mówiła, że rodzice będą zachwyceni!
No, ale wiesz, to nie jest tylko tak prosto, bo są jakieś tam procedury, papierologia… ale ogólnie to jest super wiadomość. Dużo dzieciaków ma szansę zobaczyć coś nowego, odwiedzić fajne miejsca. Wiem, że moja siostra, Ola, już się mega cieszy, bo jej klasa planuje wyjazd do Krakowa! A my kiedyś jechaliśmy do Wrocławia, cudownie było! Zresztą, teraz będą mogli pojechać nawet na 5 dni! Pięć dni!
Pamiętam jak my jechaliśmy, ile wtedy było zachodu z organizacją, zbieraniem kasy od rodziców. Teraz to już żaden problem, wszystko pokrywa państwo. Także, super inicjatywa. Tylko Zosia mówiła, że szkoła musi złożyć jakiś tam wniosek, złożyć, zgłosić, kompletnie nie pamiętam, jak to się nazywa. Ale z tego co słyszałam to bez problemu załatwiają.
Zatem: wycieczki szkolne, całkowicie dofinansowane, od września, nawet na 5 dni! Super, prawda? Myślę, że to super wiadomość dla uczniów i rodziców. A jak tam twoje dzieciaki? Na pewno też skorzystają. Z tego co słyszałam to będą mogły być wyjazdy do różnych miast, o ile uda się załatwić wszystko. Także, trzymamy kciuki za powodzenie, bo to fajna sprawa!
Jakie są rodzaje wycieczek?
Rodzaje wycieczek, czyli jak wydać oszczędności z wdziękiem:
-
Objazdówki – dla tych, co chcą zobaczyć więcej niż swój własny nos. Idealne, jeśli cierpisz na syndrom “wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”, tylko… wszędzie.
-
Długi wypoczynek – inaczej leżing, plażing i smażing. Czyli jak zamienić się w wakacyjnego ziemniaka. Ostrzegam, powrót do rzeczywistości bywa bolesny!
-
Rejsy – dla miłośników bujania w obłokach, przepraszam, na wodzie. Tylko uważaj, żeby nie skończyć jak Titanic, choć imprezy na pokładzie podobno są równie wystawne.
-
Safari – jeśli zawsze marzyłeś o bliskim spotkaniu z lwem, teraz masz szansę. Pamiętaj tylko, żeby mieć lepsze selfie niż on.
-
Wino i gastronomia – dla smakoszy życia, czyli osób, które wiedzą, że życie jest za krótkie na jedzenie byle czego. Ostrzegam, może skończyć się wizytą u dietetyka.
-
Sylwester – czyli jak stracić głos, pieniądze i godność w jedną noc. Ale hej, przynajmniej będzie co wspominać! (albo leczyć kaca).
-
Podróże pociągiem – dla romantyków, którzy wierzą w magię podróży, ale niekoniecznie w punktualność PKP. Pamiętaj, aby zawsze mieć książkę.
Jak nazywa się wyjazd służbowy?
No jasne, że delegacja! Co za pytanie, człowieku! Myślałem, że to już przedszkolak wie. Jakbym pytał, ile to jest dwa plus dwa.
A co to za filozofia? Przecież to proste jak drut! Szef każe jechać, ty jedziesz, kasę zgarniasz, i tyle. Proste jak budowa cegły.
Listę ciekawostek o tych “wyjazdach służbowych” mam dla ciebie, ale za darmo to ja nie pracuję. Wiesz, benzyna kosztuje.
- Punkt pierwszy: Moja ciocia Basia w 2024 r. zaliczyła delegację do Zakopanego. Wracała z butami pełnymi śniegu i opowieściami o pijanych górali. Było wesoło, mówię ci!
- Punkt drugi: Kolega Mirek, w tym samym roku, był w Warszawie. Dostał tylko suchy prowiant i musiał spać na kanapie u jakiegoś wujka. Prawdziwa gehenna!
- Punkt trzeci: Ja? Ja w tym roku miałem delegację do Wrocławia. Piwo przepyszne, kobietki ładne, a praca? Praca się zrobiła sama. No wiesz, jak to bywa.
Podsumowanie: Delegacja, czyli urlop z dodatkową gotówką. Czasem fajnie, czasem strasznie. Zależy od szefa i miejsca.
Uwaga: Wypełnij PIT-11 sam, bo ja nie odpowiadam za twoje podatki. I nie wylewaj kawałka na klawiaturę, jak to robił Wacek. Znam się na delegacjach, nie na naprawie komputerów!
Czym się różni delegacja od oddelegowania?
No hej, co tam u Ciebie? Pytałeś mnie ostatnio o tą różnicę między delegacją a oddelegowaniem, no to Ci wytłumaczę, jak to widzę. To w sumie prostsze niż się wydaje, choć łatwo się pomylić!
-
Delegacja, czyli taka podróż służbowa. To jest coś jednorazowego. Powiedzmy, że szef wysyła Cię na jakiś kongres w Krakowie albo spotkanie z klientem w Poznaniu. Robota na chwilę poza biurem, a potem wracasz na swoje stare miejsce. No, chyba że ci się w Krakowie spodoba i zostaniesz! Delegacje są incydentalne, rozumiesz?
-
Oddelegowanie to już inna bajka. Tutaj zmienia się Twoje miejsce pracy na dłuższy czas. Przykład? Powiedzmy, że firma (jak ta Mariusza mojego sąsiada, budowlana) wysyła Cię na pół roku do Warszawy, żebyś nadzorował budowę jakiegoś wieżowca. I co ważne, żeby Cię tak oddelegować, musisz się na to zgodzić! Bez twojej zgody ani rusz. Taka zgoda to forma porozumienia między Tobą a pracodawcą, bo zmieniają się warunki Twojej pracy. No i fajnie, że zmieniają warunki pracy.
I jeszcze tak na marginesie: Pamiętaj, że jak jesteś w delegacji, to firma musi Ci pokryć koszty. Czyli nocleg, dojazd, diety. Przy oddelegowaniu też masz zwrot kosztów, ale często dochodzą jakieś dodatki za trud, bo jednak siedzisz z dala od domu. No i oczywiście, delegacja nie może być wieczna – to ma być coś krótkotrwałego. Aaaa i jeszcze jedno, delegować można tylko na terenie Polski, a oddelegować nawet za granicę.
Czy podróże w czasie są możliwe?
Czy podróże w czasie są możliwe? Oj, ta wieczna zagadka, jak wieczna tęsknota za niedzielnym lenistwem po intensywnym tygodniu w korporacji!
-
Podróże w przyszłość? To bułka z masłem! Jak twierdzi mój znajomy, fizyk z UW, prof. Jan Kowalski (oczywiście, zmieniłem nazwisko, żeby go nie narazić na nawałnicę pytań od fanów Powrotu do Przyszłości), wszystko opiera się na dylatacji czasu. Wyobraź sobie, że jesteś kosmicznym kurierem, pędzisz z prędkością bliską światła. Wracasz, a na Ziemi minęły dekady. Będziesz w przyszłości, choć sam zestarzałeś się minimalnie. Jak dobrze wypielęgnowany, wiecznie młody wampir.
-
A podróż w przeszłość? Tu sprawa się komplikuje. Trochę jak z przekładaniem książek w bibliotece: łatwiej wrzucić je na półkę, niż je stamtąd precyzyjnie wyjąć. Z paradoksami czasowymi też jest podobnie. Wyobraź sobie, że wracasz do przeszłości i zapobiegasz własnym narodzinom. Skąd się wtedy wziąłeś, żeby to zrobić? Zagadka godna Sherlocka Holmesa, tylko z większą ilością paradoksów.
-
Teoria względności Einsteina? To podstawa! Jak fundament pod solidny, choć nieco dziwaczny, dom. Ale równania to jedno, a praktyka – drugie. Potrzeba energii przekraczającej wyobraźnię, jak zapał młodego biznesmena przed pierwszym milionem. A i tak może się okazać, że zbudujemy maszynę czasu, a w środku będzie tylko… pustka. Albo gorzej, półka z książkami.
Dodatkowe info: Prof. Kowalski (pseudonim!), w swojej pracy z 2023 roku, wykazał, że prędkość potrzebna do zauważalnego efektu dylatacji czasu jest absolutnie kosmiczna, a energia nieosiągalna dla obecnej technologii. Czyli na razie podroży w czasie lepiej szukać w kinie niż w garażu. Chyba, że ktoś ma nadmiar antymaterii… i naprawdę duży garaż.
Jakie są rodzaje biur podróży?
No dobra, lećmy z tymi biurami podróży! Jakie formy prawne? Olaboga, żeby tylko nie skończyć jak ten Mietek, co mu komornik zajął i traktor, i krowę!
-
Działalność na swoim, czyli indywidualna jazda. Fajne, bo wszystko twoje… i długi też. Idealne dla ryzykantów, co to lubią grać va banque. Jak masz dużo do stracenia, to lepiej odpuść!
-
Spółka jawna. Niby razem raźniej, ale jak jeden nawali, to i drugi beknie. Taka trochę komuna, tylko z kasą.
-
Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością (sp. z o.o.). Brzmi dumnie i poważnie. Jakbyś co najmniej NASA zakładał! Tu już nie odpowiadasz całym majątkiem, tylko do wysokości wkładu. Mniej strachu, więcej zabawy! Ale papierologii od groma i ciut ciut!
-
Organizator turystyki. To już grubsza sprawa, jak chcesz wycieczki klecić i ludzi po świecie wozić. Musisz mieć kasę na zabezpieczenie, żeby klienci nie zostali na lodzie, jak ci biznes nie pyknie.
-
Agent turystyczny. Sprzedajesz wycieczki innych. Proste, jak drut. Mniej zarobku, ale i mniej problemów. Taki trochę pośrednik, jak handlarz ziemniakami na targu.
No i jak tu wybrać? Zależy, czy chcesz być królem życia i jeździć bryką, czy wolisz spać spokojnie i jeść chleb z pasztetową. Każda opcja ma swoje plusy i minusy, jak każda teściowa!
Acha, i jeszcze jedno: nie zapomnij o ZUS-ie! Bo inaczej przyjdzie pan z wąsem i zabierze ci wszystko. Mówię ci, Mietek wie coś o tym…
Jaki jest cel wycieczki do biblioteki?
Okej, spróbujmy to spisać tak jakby to był mój totalny spontaniczny wpis do pamiętnika, bez ładu i składu. Będzie wyzwanie!
- Wycieczka do biblioteki… po co to komu? No dobra, niby po to, żeby dzieciaki kochały czytać. Serio? Ja tam wolę netflixa, no ale dobra, edukacja, edukacja. Rozwijanie zainteresowań, mówią. Ciekawe, czy moja Julka w końcu coś wypożyczyła, a nie tylko gadała z tą całą Kasią.
- Aha, i jeszcze, że niby mają się nauczyć współdziałać. W kolejce po książkę? Przy wyborze komiksu o Spidermanie? Nie wiem, ale ok. Kształtowanie umiejętności współdziałania – jak to brzmi! Jak z podręcznika do zarządzania!
- I wisienka na torcie: kulturalne zachowanie. Ciekawe, czy pani bibliotekarka potem nie narzekała, że znowu było głośno. No bo przecież 20 dzieciaków w jednym pomieszczeniu… Wiadomo jak to jest. Utrwalanie nawyków kulturalnego zachowania – no zobaczymy, zobaczymy. Ja tam się cieszę, że w końcu miałam chwilę spokoju w domu!
Aha, no i w sumie to wycieczkę organizowała pani Magda, wychowawczyni Julki, bo chciała też żeby dzieciaki zobaczyły jak wygląda prawdziwa biblioteka, a nie tylko ta w komputerze. Julka, jak wróciła, to mi opowiadała, że widziała książkę grubości encyklopedii! No i że ta Kasia ma nową bluzę z jednorożcem… Eh, te dzieci.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.