Jak ginekolog sprawdza pH?

33 wyświetlenia

O rany, badanie pH pochwy... Brzmi to trochę nieprzyjemnie, prawda? Wyobrażam sobie ten moment – wkłada się tam ten aplikator, a potem trzeba patrzeć na te kolory... Trochę jak na teściku z chemii w szkole! Ale w sumie to dobrze, że tak to sprawdzają, bo od tego pH zależy przecież zdrowie i komfort. Ważne, żeby wszystko było w równowadze. Mam nadzieję, że to badanie nie jest bolesne.

Sugestie 0 polubienia

Jak ginekolog sprawdza pH? O rany, serio muszę o tym pisać? Brzmi to tak… intymnie, nie? A pamiętacie ten aplikator? Ten cholerny plastikowy patyczek, który trzeba wsunąć… Ech. Wiem, wiem, to dla dobra sprawy, ale i tak każdy ten raz to dla mnie małe przeżycie. Jakbym miała zdawać egzamin z anatomii, tylko zamiast podręcznika mam… no, wiecie.

Pamiętam jak pani doktor zrobiła mi to badanie pierwszy raz, byłam taka spięta, że myślałam, że zaraz się rozpłaczę. A potem, patrzę na ten papierek, te kolory… jak w jakimś dziwnym kodzie. Zielony? Żółty? Co to w ogóle znaczy? Pani doktor tłumaczyła, coś o równowadze, o bakteriach… szczerze? Połowa wyleciała mi z głowy. Ale pamiętam, że powiedziała, że pH było w normie. Uff. Na szczęście. Bo co by było, gdyby nie? Nawet nie chcę myśleć.

Słyszałam, że jak pH jest złe, to mogą być jakieś grzybice, albo infekcje… ojejku, brrr. A to wszystko może naprawde uprzykrzyć życie, nie mówcie, że nie. Czytałam gdzieś, że aż 75% kobiet w jakimś momencie życia ma problem z zaburzeniami flory bakteryjnej. Duch mnie poniosło, może nawet 80%? Nie pamiętam już dokładnie. Ale dużo, to fakt. I co wtedy? Maści, tabletki… koszmar.

Dlatego to badanie pH jest takie ważne! Bo lepiej zapobiegać niż leczyć, prawda? Chociaż, z drugiej strony, to badanie samo w sobie też nie należy do najprzyjemniejszych. Ale co zrobić? Trzeba to przeżyć dla własnego spokoju i zdrowia. No i żeby uniknąć tych wszystkich niemiłych niespodzianek “tam na dole”. A wy? Jak przechodzicie przez to badanie? Dajcie znać, żeby nie czuć się z tym całkiem same.