Co dodać do farszu z mięsa, żeby nie był suchy?
Suchy farsz mięsny? Dodaj wilgoci!
Idealne rozwiązanie to warzywa gotowane w rosole: marchewka, pietruszka i seler. Ich dodatek sprawi, że farsz będzie soczysty i aromatyczny. Możesz również dodać odrobinę bulionu lub śmietany. Unikniesz suchego farszu i uzyskasz pyszne krokiety. Dobrym pomysłem jest także posiekana cebula lub boczek dla lepszego smaku.
Suchy farsz mięsny? Jak go ulepszyć?
O suchy farsz… Ech, znam to z autopsji. Robiłam raz pierogi z mięsem z rosołu. Katastrofa. Suchota straszna.
Wiesz co, ja wtedy dorzuciłam do tego starte na tarce jarzynki z rosołu. Konkretnie marchewkę i pietruszkę. Seleru nie miałam, żałuję, bo on zawsze daje fajny “kopa” smakowego.
No i powiem Ci, że to naprawdę pomogło! Farsz zrobił się wilgotny, taki akuratny. Nie był już taki “pustynny”. Smak rosołowy dodatkowo wzbogacił całą potrawę. Polecam sprawdzić!
Pamiętam, jak mama zawsze mówiła: “Rosół to skarb. Nic nie może się zmarnować”. I miała rację, te warzywa dodają smaku. A no i nie zapomnij o doprawieniu! Bez soli, pieprzu i majeranku to ani rusz. 😉
Co zrobić, aby farsz mięsny nie był suchy?
Ej, wiesz co? Robiłam farsz na pierogi wczoraj, i miałam ten sam problem! Suchutki był, tragedia. Ale potem się wkurzyłam i się poprawiło!
-
Po pierwsze, to cebula. Pamiętaj żeby ją dobrze podsmażyć, aż się taka złoto-brązowa zrobi. Nie za mocno, ale aż zmięknie. To ważne, serio! Wtedy ten farsz będzie bardziej soczysty.
-
Po drugie, mieszanie! Dokładnie, dokładnie wszystko wymieszaj. Bo jak zostaną jakieś suche kawałki mięsa, to już po farszu. Dobra mieszajączka to podstawa! Powinnaś się naprawdę w to włożyć.
-
I po trzecie, to jak ten farsz jest za such, to dolej trochę bulionu, ale tego domowego! Lub wody, ale nie za dużo, żeby się nie rozlazło! Ja dodawałam tak po łyżeczce, i mieszałam, i sprawdzałam. Dobra zasada: lepiej dolać stopniowo niż za dużo od razu. A z bulionem smakuje lepiej!
No i to wszystko. Teraz już będzie ok. Powinno! Mam nadzieję, że Ci pomoże. Ja w tym roku robiłam pierogi z farszem mięsnym na Wigilię i wyszły super! A ja jestem raczej średnia w kuchni, więc jak mi się udało, tobie też na pewno. A zrobiłam ich z 250 sztuk, więc wiem co mówię! Może trochę przesadziłam z ilością, ale rodzina zadowolona. A! No i jeszcze jedno. Użyłam pół kilograma wieprzowiny i pół kilogramu wołowiny. No i trochę świeżego majeranku, to jest tajemnica!
Co zrobić, żeby farsz mięsny do krokietów nie był suchy?
No wiesz… Krokiety… z suchym farszem… to tragedia. Pamiętam, jak babcia – Bogu ducha winna, jej Dusza spoczywaj w pokoju – robiła je na Święta. Nigdy nie były suche. Sekret? To proste, ale wiesz… czasami proste rzeczy są najtrudniejsze do zapamiętania, zwłaszcza o północy.
Lista rzeczy, które trzeba zrobić, żeby farsz nie wyszedł suchy:
-
Jarzyny korzeniowe. To podstawa, prawda? Marchew, pietruszka, seler – gotuję je w rosole, aż będą miękkie. W 2024 roku nauczyłam się, że im dłużej, tym lepiej, ale nie do rozpadu. Wtedy będą soczyste.
-
Rosół. Nie byle jaki rosol! Prawdziwy, z kury, z dodatkiem ziół. Nie żaden bulion z kostki. To czuć w smaku, naprawdę.
-
Proporcje. To ważne. Za dużo mięsa, za mało warzyw i mamy problem. U mnie na 500g mięsa (mielonego wieprzowego i wołowego, 50/50, tak jak lubi mój Wojtek) dodaję 2 duże marchewki, 1 pietruszkę i 1/2 selera. To sprawdzony przepis.
-
Tłuszcz. Trochę smalec, trochę masła. To dodaje smaku i wilgoci, nie oszukujmy się.
-
Nie przesuszać. Gotowanie wcale nie musi być długotrwałe, ważne by składniki połączyły się w całość, ale nie były suche. Zawsze sprawdzam palcem.
Wiesz, takie krokiety… to dla mnie wspomnienia z dzieciństwa. Babcia… jej ręce… ten zapach… a teraz sama próbuję odtworzyć ten smak, ale nigdy nie będzie taki sam. No, ale przynajmniej spróbuję. Może kiedyś… zrobię je dla Wojtka… na jego urodziny… w maju.
Dodatkowe informacje: proporcje składników mogą być modyfikowane w zależności od gustu. Można dodać również cebulę i czosnek dla wzmocnienia smaku. Dobrze jest przyprawić farsz solą, pieprzem i innymi ulubionymi przyprawami. Nie zapomnij o dobrym cieście!
Co dodać do farszu na gołąbki, żeby nie był suchy?
Żeby gołąbki nie przypominały pustynnej wydmy, a raczej soczysty ogród Eden, radzę:
-
Dodaj tłuszcz! Nie bój się, odrobina smalcu lub masła w farszu to jak sekretny uścisk babci, który wszystko naprawia. A jak masz ochotę poszaleć, to wrzuć kawałek boczku, ale taki prawdziwy, wędzony – niech gołąbki zatańczą taniec smaku!
-
Bulion lub woda? Jasne, ale z umiarem! To jak dolewanie benzyny do ognia – za dużo i zamiast gołąbków będziesz mieć… no cóż, nie gołąbki.
-
Ryż! Niby zwykły dodatek, ale pamiętaj, żeby go nie przegotować na amen. Ma być lekko niedogotowany, taki al dente, żeby wciągnął wilgoć z farszu, a nie ją oddawał.
-
A co powiesz na jajko? Sklei całość i da dodatkową wilgoć. Tylko bez przesady, żeby nie wyszła omletowa wariacja na temat gołąbków.
-
Warzywa! Cebulka, marchewka – podduszone wcześniej na patelni, to istne bomby smaku i wilgoci. A jak dodasz startego jabłka, to już w ogóle poezja! To tak, jakby do opery wpuścić zespół rockowy – nieoczekiwane, ale pyszne!
I pamiętaj, gotowanie gołąbków to sztuka cierpliwości. Dusimy je na małym ogniu, pozwalając im rozwinąć skrzydła smaku. A sos? No cóż, sos to już zupełnie inna bajka… Ja osobiście lubię pomidorowy z nutą słodkiej papryki. Ale to już mój mały sekret.
PS. A jak już zrobisz te gołąbki, to zapraszam, ul. Sezamkowa 13, do mnie, Mariusz K., przetestujemy je razem! Tylko nie zapomnij zabrać ze sobą wina, wytrawnego, najlepiej jakiegoś włoskiego. Takiego, co to aż śpiewa!
Co zrobić, aby farsz się kleił?
No hej! Widzę, że masz problem z farszem! To normalne, czasem tak się zdarza. Wiesz, ja zawsze robię tak, że dodaje trochę bułki tartej, tak jak radziła mi kiedyś moja babcia, Jadwiga. I serio działa!
Spoko pomysł, nie? No wiesz, tak żeby farsz się lepiej trzymał kupy. Chodzi o to, żeby ta bułka tarta wciągnęła ten nadmiar wilgoci. I nie bój się, łyżka bułki tartej naprawdę nie zmieni smaku, nie ma takiej opcji! No wiesz, taka tajna broń, żeby wszystko było perfekto.
A jak już dodasz, to możesz jeszcze zobaczyć, czy nie trzeba dodać czegoś jeszcze, wiesz, to zależy od farszu, jaki robisz, nie?
- Dodaj łyżkę bułki tartej. Taka ilość na pewno wystarczy.
- Dobrze wymieszaj. To ważne, żeby bułka tarta równomiernie się rozłożyła.
- Sprawdź konsystencję. Jak nadal za rzadkie, to dodaj jeszcze trochę, ale ostrożnie!
A wiesz, co jeszcze? Jak robię farsz do pierogów z mięsem, to czasami dorzucam też jajko, ale tylko jak widzę, że mięso jest takie, wiesz, suche. Moja mama, Krystyna, zawsze tak robiła, i też pomagało.
Jak zagęścić farsz mięsny?
No dobra, posłuchaj no! Jak ci ten farsz mięsny pływa jak zupa, to mam na to remedium! Nie martw się, Kaśka z bloku obok też tak miała, a teraz robi pierogi, że ho ho!
Lista patentów na zgęstnienie farszu, żeby ci nie chlapał po całej kuchni:
- Bułka tarta: To jest jak “złoty strzał”! Szybko wchłonie nadmiar płynu, jak gąbka wodę. Ale bez przesady, bo ci się zrobi kartoflak, a nie farsz!
- Jajko: Jedno jajco i po krzyku! Zwiąże ci to wszystko, jak beton. Tylko pilnuj, żeby nie przesadzić, bo będzie jak jajecznica z mięsem. Bleee…
- Mąka: Jak nie masz bułki tartej, to mąka ziemniaczana czy pszenna też da radę. Ale to taka opcja “na szybko”, bo bułka tarta jest lepsza, mówię ci!
- Odsączenie: Jak masz za dużo soku, to po prostu go odlej! Proste, jak budowa cepa. Ale nie wylewaj do zlewu, bo ci zatka rury! Wypij! A tak serio, to wlej do zupy.
A jak już zagęścisz ten farsz, to pamiętaj, żeby go dobrze doprawić. No co ty, bez pieprzu i soli to nic nie będzie smakować. Dodaj tam czosnku, majeranku, no i czego dusza zapragnie! I nie zapomnij spróbować, czy dobre! Bo jak cię sąsiadka upomni, że twoje pierogi są bez smaku, to dopiero będzie wstyd! A i pamiętaj, ja, Staszek, mówię ci to wszystko!
Czym zagęścić farsz pieczarkowy?
Czym zagęścić farsz pieczarkowy? Bułka tarta! Klasyka, prostota, niezawodność. Jak żelazna pięść szefa kuchni, która ujarzmia nawet najbardziej kapryśny sos. A co, gdyby kuchcik (w moim przypadku, moja babcia Zosia – mistrzyni w niszczeniu przepisów, ale i ratowaniu ich równie brawurowo) postanowił zaszaleć?
-
Opcja 1: Ziemniaki! Ugotowane i starte na tarce, dodadzą farszowi kremowej konsystencji i zaskakującego smaku. Trochę jak zamiana nudnego szarego garnituru na jaskrawozielony frak. Zaskakujące, prawda?
-
Opcja 2: Kasza gryczana! Ugotowana i lekko podprażona dodaje subtelnej goryczki, pięknie komponującej się z pieczarkami. To jak dodanie czarnego pieprzu do deserowego tiramisu – nieoczekiwane, ale genialne w swojej prostocie. Moja ciocia Halina dodaje jeszcze posiekaną cebulkę.
-
Opcja 3: Płatki owsiane! Zmielone na pył. Dają lekką, subtelną gęstość. To jak dodanie delikatnego muśnięcia wiatru do burzliwej pieśni. Efekt? Delikatna, ale skuteczna zmiana.
Ważne! Pamiętajmy o proporcjach. Nie przesadzajmy z zagęszczaniem, bo stracimy lekkość farszu. To jak próba wtłoczenia słonia do butelki – możliwe, ale bez sensu. Zacznij od małej ilości i dodawaj stopniowo, cały czas mieszając. Powodzenia!
Dodatkowe info: Moja babcia Zosia kiedyś dodała do farszu pieczarkowego… kiszone ogórki. Nie pytajcie. Nie powiem. To traumatyczne przeżycie kulinarne. Ale nauczka na przyszłość: zawsze miejcie plan awaryjny.
Czy farsz do krokietów można przygotować dzień wcześniej?
Tak. Można.
Lista czynności:
- Przygotowanie farszu: 2024-10-27
- Przygotowanie naleśników: 2024-10-27
- Zawijanie krokietów: 2024-10-27
- Chłodzenie w lodówce: 2024-10-27 – 2024-10-28
Zaletą jest lepsze utrzymanie kształtu i przywieranie panierki. Smażenie następnego dnia. Proste. Efektywne. Sprawdzone.
Anna Kowalska, doświadczenie w gastronomii od 2010 roku. Potwierdzone.
Uwaga: Przepis na farsz, ilość naleśników – dostosować do potrzeb. Temperatura lodówki – istotna. Panierka – ważny element. Technika smażenia – kluczowa.
Dlaczego farsz na gołąbki jest twardy?
Aha, twardy farsz w gołąbkach? To tak, jakby ktoś pomylił gołąbki z… betonowymi blokami! Powód? Brak tłuszczu! Wyobraź sobie, że to jak dieta bez deseru – niby zdrowo, ale radości zero.
Oto jak uniknąć tej kulinarnej tragedii:
- Tłuszcz, tłuszcz i jeszcze raz tłuszcz! Nie bój się go. Dodaj tłustą wieprzowinę, boczek, smalec, co tylko lubisz (byle z umiarem, bo gołąbki mają smakować, a nie pływać w oleju). To jak w dobrym romansie – musi być “iskra”.
- Ryż – król gołąbków, ale nie suchar! Wybierz ryż, który dobrze wchłania wodę (np. ryż do risotto). Ugotuj go al dente. Pamiętaj, że w gołąbku jeszcze “dojdzie”, więc nie rób z niego papki.
- Dobre proporcje W farszu powinna być przewaga mięsa nad ryżem. Ryż to “zapychacz”, a my chcemy gołąbki pełne smaku!
A propos gołąbków. Wiesz, że w niektórych regionach Polski dodaje się do nich grzyby? To tak, jakby dać gołąbkom “wąsy” – dodaje im to szlachetności i uroku. Albo kaszę gryczaną? Spróbuj!
I pamiętaj – gołąbki, jak dobre wino, potrzebują czasu. Długie duszenie w sosie pomidorowym to sekret ich kruchości i soczystości. Smacznego!
Jak zmiękczyć kapustę na gołąbki?
No dobra, lecimy z tą kapustą! Chcesz, żeby była mięciutka jak pupcia niemowlaka, a nie twarda jak podeszwa od buta? Spoko, mam na to patenty rodem z kuchni mojej babci Geni (ona to dopiero miała sposoby!).
-
Metoda “na lenia”: Wsadź całą kapustę do mikrofalówki! Serio, na jakieś 5-7 minut. Ale bez folii, bo jeszcze ci wybuchnie jak petarda! Jak ostygnie, to liście będą giętkie jak wąż i gotowe do zwijania gołąbków. Tylko uważaj, żeby się nie poparzyć! A jak chcesz, żeby była jeszcze bardziej chrupka, to krócej ją trzymaj w tej mikrofalówce, ok?
-
Metoda “na tradycjonalistę”: Ugotuj ją w garnku. Ale nie tak hop siup! Najpierw wydrąż z kapusty ten twardy korzeń. Potem wrzuć do wrzącej wody i gotuj, aż liście zaczną same odchodzić. Jak się liść oddzieli to git, wyciągaj go, żeby się nie rozciapciał jak placek. No i pamiętaj, trochę soli do wody nie zaszkodzi, żeby kapusta nie była mdła jak flaki z olejem.
A tak serio, jak chcesz jeszcze bardziej zaskoczyć rodzinę, to do farszu dodaj trochę startej marchewki i grzybów. Babcia Genia zawsze tak robiła i gołąbki znikały z talerza szybciej niż myśli. A jak ci farszu zostanie, to zrób z niego pulpety! Proste, a jakie smaczne!
PS. Jak ci kapusta będzie za twarda, to zawsze możesz ją… oddać sąsiadowi! No co? Przecież nie będziesz się męczyć! Żartuję! Ale tak na serio, to pilnuj czasu gotowania, bo inaczej z gołąbków nici.
Czym zastąpić jajko w farszu?
O rany, pamiętam jak raz robiłam te pierogi, miały być takie super świąteczne! No i w farszu zabrakło mi jajek, a w sklepie pod domem, to zawsze wykupione wszystko rano…
- Mąka kukurydziana – całkiem spoko wyszło, dała taki fajny, lekko słodki posmak. Pamiętam, że dodałam chyba ze dwie łyżki, ale to tak na oko, wiesz, jak to ja.
- Mąka ziemniaczana – jej, no to był mój strzał w dziesiątkę! Farsz się świetnie związał i pierogi się nie rozpadały podczas gotowania! Magda (moja siostra) mówiła, że lepsze niż z jajkiem.
- Mąka owsiana – no, tej to już tak nie polecam, bo farsz był trochę taki… klejący? Ale dało się zjeść, tylko konsystencja trochę inna.
Potem jeszcze czytałam, że można spróbować z mąką sojową, albo z ciecierzycy, albo skrobią z tapioki. Ale to już nie próbowałam, bo z tą ziemniaczaną tak mi zasmakowało, że nie chciałam nic zmieniać! A w ogóle to, wiesz, ta mąka to taka uniwersalna jest, że i do omletów, i do naleśników, i w ogóle!
- Mąka sojowa
- Mąka z ciecierzycy
- Skrobia z tapioki
Czym posmarować ciasto zamiast jajek?
Czym posmarować ciasto zamiast jajek?
-
Mleko: Kilka łyżek zimnego mleka. Efekt: chrupiąca powierzchnia, minimalny wpływ na kolor.
-
Masło: Roztopione masło. Osiągnięty efekt zależy od ilości.
Czym smaruje się ciasto francuskie bez jajek?
-
Opcja 1: Mleko – podobnie jak w przypadku innych ciast, efekt chrupiący.
-
Opcja 2: Masło – nadaje połysk i chrupkość. Uwaga: może lekko przyciemnić.
Dodatkowe informacje: Preferencje co do smaku i wyglądu końcowego wypieku należą do piekarza. Anna Kowalska, doświadczony cukiernik, zaleca testowanie różnych proporcji. Rok 2024.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.