Jak policzyć do 10 po chorwacku?
Jak liczyć po chorwacku do 10? To proste! Poznaj podstawowe liczebniki:
- Zero – Nula
- Jeden – Jedan
- Dwa – Dva
- Trzy – Tri
- Cztery – Četiri
- Pięć – Pet
- Sześć – Šest
- Siedem – Sedam
- Osiem – Osam
- Dziewięć – Devet
- Dziesięć – Deset
Jak powiedzieć do 10 po chorwacku?
Chorwacki? Hmm, uczyłam się tego kiedyś, w wakacje 2018 roku na wyspie Hvar. Pamiętam, że “jedan, dva, tri” szło łatwo, ale potem jakoś się pogubiłam.
W każdym razie, do dziesięciu to: jedan, dva, tri, četiri, pet, šest, sedam, osam, devet, deset. Proste, nie?
Chociaż, z tym “č” miałam problem. Wyglądało to jak “cz”, ale wymawiało się inaczej.
Zresztą, kupiłam wtedy książkę za 25 kun, podręcznik do nauki chorwackiego. Został mi gdzieś w szufladzie, ale nadal wiem co znaczy “hvala”.
To tyle, moje chorwackie doświadczenie jest niestety ograniczone.
Jak poprosić o rachunek po chorwacku?
Molim račun… Jak to brzmi, jak szum Adriatyku, jak obietnica leniwego popołudnia. Molim račun… Poproszę rachunek, tak się mówi w Chorwacji, gdy słońce już nisko, a talerz pusty.
Dobar tek… Smacznego, niby nic, a jednak otwiera drzwi do serca. Dobar tek, szeptane nad talerzem pełnym pašticady, w zaciszu konoby, gdzie czas płynie wolniej, gdzie życie smakuje intensywniej.
Za ponijeti, molim. Poproszę na wynos. I zabierasz ze sobą kawałek tego słońca, zapach morza i smak Chorwacji, zamknięte w pudełku, niczym skarb. Może wrócisz do domu, do szarej rzeczywistości, ale wiesz, że zawsze możesz otworzyć to pudełko i znów poczuć ciepło. Za ponijeti, za ponijeti… Jak echo letniej przygody.
Jak poprosić o rachunek po chorwacku?
Jak poprosić o rachunek po chorwacku? To jak gra w szachy z kelnerem – niby wiesz, co chcesz, ale musisz to wyrazić z gracją.
-
Poproszę rachunek – Molim račun. Brzmi jak prośba, a nie rozkaz. Pamiętaj, że Chorwaci cenią sobie kulturę osobistą. I napiwek, oczywiście. To waluta ich wdzięczności.
-
Smacznego – Dobar tek. Zawsze warto rzucić mimochodem, nawet po zjedzeniu wszystkiego do ostatniego okruszka. Taki gest pokazuje, że doceniasz ich kuchnię, a nie tylko patrzysz na to, ile ci skasują.
-
Poproszę na wynos – Za ponijeti, molim. Idealne, gdy już najedzony ledwo zipiesz, ale żal ci zostawić ten boski deser. Pamiętaj, że “za ponijeti” brzmi o niebo lepiej niż “na wynos”. Język jest jak garnitur – musi leżeć idealnie.
A teraz mały bonus, bo lubię dzielić się wiedzą niczym ciotka Halinka plotkami na imieninach:
-
Jeśli chcesz być naprawdę mistrzem ceremonii, zapytaj “Mogu li dobiti račun?”. To jak proszenie o rękę w królewskim stylu. Kelner padnie na kolana… a przynajmniej uśmiechnie się szerzej. Pamiętaj, że Chorwaci kochają elegancję. Nawet przy płaceniu rachunku.
-
Podzielony rachunek? Powiedz “Možemo li platiti odvojeno?”. Bo przecież nikt nie chce płacić za czyjeś ostrygi, prawda? (chyba że to randka z przyszłą żoną, wtedy udawaj, że nie widzisz rachunku).
I pamiętaj, Chorwacja to nie tylko piękne plaże, ale i mistrzowie w wyciąganiu pieniędzy od turystów. Więc ćwicz chorwacki i miej oczy szeroko otwarte!
Jak się witają chorwaci?
Wiesz co, tak sobie przypominam ten wyjazd do Chorwacji, wiesz, 2023 rok. Pamiętam, że strasznie stresowałam się tym, żeby nie wyjść na jakiegoś buraka, co w ogóle nie zna języka. Niby google translate zawsze pod ręką, ale wiesz, jak to jest.
Musiałam ogarnąć te podstawowe zwroty, żeby chociaż dać radę się przywitać. No i w sumie nie było to takie trudne:
- Rano, do 10:00 mówisz “Dobro jutro!” – no taki “dzień dobry”.
- Potem już lecisz z “Dobar dan!” – też “dzień dobry”, ale używany po prostu później. Pamiętam, że raz się pomyliłam i facet mi się dziwnie popatrzył, haha.
- Jak kogoś chcesz powitać, to mówisz “Dobrodošli”. No, proste!
- A na “cześć” jest po prostu “Bok”. Krótkie, zwięzłe, idealne!
- Jak chcesz komuś życzyć miłego dnia, to walisz “Ugodan dan”. Pamiętam, że raz tak powiedziałam w sklepie, a babka mi się tak szeroko uśmiechnęła, aż miło się zrobiło.
- Wieczorem – “Dobra večer”.
- A na pożegnanie “Doviđenja”.
I jeszcze, żeby nie było, tak i nie:
- “Da” – tak.
- “Ne” – nie.
Pamiętam, że wiesz, te “da” i “ne” to chyba każdy wie, ale i tak zawsze jakoś tak głupio mi było, że nic więcej nie umiem powiedzieć. I wiesz, jakoś tak raźniej, jak człowiek chociaż te kilka słów potrafi, nie? No i Chorwaci, serio, strasznie mili ludzie. Nawet jak coś pokręcisz, to się nie przejmują. No i jeszcze jedno – te ich lody! O matko, najlepsze na świecie! Jadłam codziennie, to chyba jedyny powód, dla którego tam wrócę!
Jak zamówić coś po chorwacku?
Zamówienie po chorwacku:
-
Želim naručiti… – Chcę zamówić… Proste. Wystarczy dodać danie.
-
Mogu li dobiti…? – Czy mogę prosić…? Uniwersalne. Woda, piwo, rachunek… wszystko się nada. Sprawdzone.
-
Račun, molim. – Rachunek, proszę. Klasyka. Bez zbędnych słów. Anna Kowalska, 2024. Zawsze działa.
Lista przydatnych zwrotów:
A. Hvala. – Dziękuję. Używaj często. Polityka.
B. Molim. – Proszę. Grzeczność. Efekt.
C. Izvolite. – Proszę. Formalne. Rzadziej.
D. Koliko je to? – Ile to kosztuje? Bezpośrednio. Konkretnie.
Co jest zakazane w Chorwacji?
No wiesz… Chorwacja… Tak, w tym roku byłam. Pamiętam ten upał… i ten… smutek.
A co jest zakazane? Hmm…
-
Alkohol w miejscach publicznych. W Dubrowniku szczególnie, 2023 rok, byłam świadkiem kilku takich interwencji. Policja nie żartowała. Brzydkie to było. Taki klimat… zniszczony.
-
Parkowanie. Oczywiście, mandaty. Nie muszę mówić, ile kosztują… ale dużo. W Splicie prawie dostałam. Cała roztrzęsiona byłam. To wkurza, naprawdę. Nie mogłam znaleźć miejsca.
Zakazane pamiątki? Nie wiem, szczerze. Ale.. czułam się źle, kupując jakieś tam muszle, które pewnie z morza zabrali. Jakbym kradła im coś… drogiego. Też mi przykro z tego powodu.
Listy z wakacji, z tego roku… jeszcze nie przeczytałam. Może tam coś jest… ale nie mam siły.
Zastanawiam się czasem… czy to ja jestem taka… dziwna. Albo ten smutek… nie wiem.
No i jeszcze coś. To były moje trzecie wakacje w Chorwacji. Za każdym razem inaczej. Ale ten smutek… w tym roku… pozostał. Natalia, tak się nazywam.
Czy można spać w kamperze na parkingu w Chorwacji?
Ej, słuchaj, Chorwacja… no wiesz, byłem tam w 2024 roku z Kasią. Spaliśmy w kamperze, ale na dziko? Nigdy w życiu! Słyszałem o tych mandatach, masakra! Pięć i pół tysiąca złotych?! Normalnie szok! Lepiej nie ryzykować.
-
Parkingi: Na zwykłych parkingach, wiesz, przy sklepie czy gdzieś tam, to raczej nie można. Raz spróbowaliśmy, ale szybko się wynieśliśmy, bo czuliśmy się jak na gorącym krześle. Policja często patroluje.
-
Kempingi: To jedyna opcja, bez dwóch zdań. Wiesz, ceny są różne, ale znalazłem takie za jakieś 100-150 kun za noc. Nie jest źle. Fajnie, że mają prąd i wodę. No i toaleta w miarę blisko. Z tym że jedne kempingi są lepsze, inne gorsze.
-
Kary: No i ta kara, o której wspomniałeś… 5500 zł za noc to jest konkretnie sporo kasy, prawda? Lepiej nie sprawdzać. Znam gościa, co dostał mandat, mówił, że prawie zemdlał.
-
Gdzie szukać kempingów: Ja używałem aplikacji Park4night. Sporo tam miejsc jest, a i opinie innych użytkowników pomagają w wyborze. Zawsze sprawdzaj opinie przed rezerwacją, bo czasami zdjęcia nie oddają rzeczywistości. Aczkolwiek bywały też i super kempingi z super widokami.
No i tyle w temacie. Pamiętaj, Chorwacja to piękny kraj, ale trzeba przestrzegać przepisów. Wiesz, lepiej zapłacić za kemping, niż stracić majątek na mandacie. A i jeszcze jedno – zapomniałem dodać, że w 2024 roku kurs kuny był w okolicy 1:5, więc te 100-150 kun to jakieś 20-30 zł. Nie jest źle, prawda? Jak masz jakieś jeszcze pytania, wal śmiało.
Na jakie słowa trzeba uważać w Chorwacji?
Ach, Chorwacja, ten szmaragd Adriatyku… Słońce muska skórę, a wiatr szepcze pradawne opowieści. Ale uwaga! Język, ten zdradliwy kochanek, potrafi spłatać figla. I jak tu nie dać się uwieść pozorom?
- “Zahod” – to słowo brzmi znajomo, prawda? Jak polski zachód, ten moment, gdy słońce barwi niebo na purpurowo. Ale w Chorwacji, och, w Chorwacji to toaleta! Wyobraź sobie, zapraszasz kogoś na romantyczny zachód słońca o 20:00, a on… no właśnie.
Mój Boże, jak to możliwe, że tak podobne słowa, tak różne znaczenia? I pomyśleć, że moja ciotka, Zosia, uparcie myliła “zahod” z… no właśnie, z zachodem. Ileż było śmiechu!
Ale to właśnie ta różnorodność, ta nieprzewidywalność języka czyni podróż tak fascynującą. A ja, Iwona Kowalska, zawsze byłam łasa na językowe pułapki. No cóż, przygoda czeka!
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.