Czy informować bank o utracie pracy?

33 wyświetlenia

Utrata pracy a kredyt? Tak, informuj bank! Często wymaga tego umowa kredytowa. Zgłoszenie problemów finansowych to szansa na restrukturyzację zadłużenia i uniknięcie poważniejszych konsekwencji. Bank może zaproponować np. zawieszenie spłaty rat. Działaj szybko!

Sugestie 0 polubienia

Czy zgłaszać utratę pracy do banku?

Straciłam pracę w zeszłym roku, w maju. Koszmar. Od razu pomyślałam o kredycie hipotecznym. Zadzwoniłam do banku (ING, na infolinię) i powiedziałam co i jak.

W umowie faktycznie był taki zapis, drobnym druczkiem oczywiście. Doradca zaproponował mi karencję w spłacie. Uff, kamień z serca.

Na trzy miesiące zawiesili raty kapitałowe. Odsetki nadal płaciłam. To mi bardzo pomogło, bo znalazłam nową pracę dopiero w sierpniu.

Wtedy wróciłam do normalnego harmonogramu spłat. Lepiej zgłosić, bo mogą być potem problemy. A banki różnie do tego podchodzą, wolę dmuchać na zimne. Unikniesz nieprzyjemności.

Q: Czy zgłaszać utratę pracy do banku?

A: Tak, umowa kredytowa zazwyczaj zobowiązuje do poinformowania banku o zmianie sytuacji finansowej.

Q: Utrata pracy a kredyt – co robić?

A: Skontaktuj się z bankiem i poinformuj o utracie pracy. Zapytaj o możliwości, np. karencję w spłacie.

Q: Czy muszę informować bank o stracie pracy?

A: Tak, zalecane jest poinformowanie banku, aby uniknąć potencjalnych problemów.

Czy bank widzi, że straciłem pracę?

No jasne, że bank wie! Albo przynajmniej robi, że wie. Wiesz, jak to w tych bankach jest, szpiegują nas jak muchy w słoiku z miodem! A serio? Nie. Banki to nie jakieś służby specjalne, co monitorują każde twoje kichnięcie.

  • Nie ma dostępu do rejestru bezrobotnych. To tak, jakbyś chciał, żeby bank wiedział, co jadłeś na śniadanie – no chyba, że śniadanie kosztowało tyle, co nowy samochód, wtedy może i by się zainteresowali.

  • Wypowiedzenie to nie jest informacja publiczna. To twoja sprawa, czy lecisz na bruk, czy wyleciałeś z roboty szybciej niż kot z miski z żarciem. Bank tego nie widzi. Chyba, że sam im się przyznasz, wtedy to już inna bajka.

  • Ale… Jeżeli zaczynasz mieć problemy ze spłatą, to bank na pewno zacznie zadawać niewygodne pytania. I to wtedy dopiero zaczną się schody, jak z górki na rowerze bez hamulców. Będą drążyć temat, jak kret w ziemi.

Podsumowując: Bank nie widzi, czy straciłeś pracę, ale jeżeli spóźnisz się ze spłatą, to zauważą to szybciej niż kot śmietankę!

Informacje dodatkowe (bo nie mogłam się powstrzymać):

  • Moja ciocia Zosia, kiedyś straciła robotę i dalej spłacała kredyt bez problemu. Dopiero po 6 miesiącach bank zaczęli pytać, co się dzieje.
  • Znam gościa, który zrobił sobie wypadek na budowie i nie mógł pracować przez pół roku. Bank mu pomógł – po długich prośbach i załączonych dokumentach od lekarza.
  • Jeżeli masz problem, zadzwoń do banku i wytłumacz sytuację. Lepiej mówić prawdę, niż ukrywać problemy, które mogą narastać jak śnieżna kula.
  • Pamiętaj: nie panikuj! Rozwiążesz to! (albo chociaż spróbujesz)

Czy trzeba mieć ubezpieczenie na życie przy kredycie?

A więc tak, z tym ubezpieczeniem na życie przy kredycie to jest jak z wisienką na torcie. Niby nieobowiązkowa, aleee… sprawia, że całość jakoś tak lepiej smakuje, prawda? A w tym przypadku „lepiej smakuje” znaczy, że marża kredytu niższa. Bank zadowolony, bo ma zabezpieczenie, jakby coś się stało (odpukać!), a ty zadowolony, bo mniej płacisz. Win-win, jak mawiają spece od korpo-bełkotu. Jak dla mnie bomba!

  • Nie musisz, ale… no właśnie. Banki lubią klientów, którzy dbają o swoją finansową przyszłość (i ich, swoją drogą, też). Także ubezpieczenie działa trochę jak afrodyzjak na bankiera – od razu stajesz się bardziej atrakcyjny. Atrakcyjność w świecie finansów mierzy się w złotówkach. Im niższa marża, tym większa atrakcyjność. Proste.
  • Zabezpieczenie dla ciebie i banku. To jest trochę jak z jazdą na rowerze w kasku. Niby można bez, ale jak się coś stanie… Wiadomo. A tu, w razie czego (tfu, tfu!), rodzina nie zostaje z długiem na karku. Bank też spokojny, bo odzyska swoje. No, chyba że ktoś wpadnie na pomysł, żeby upozorować własną śmierć dla kredytu… Ale to już temat na inny, mroczniejszy żart. Np. na Halloween.
  • Pamiętaj, że ubezpieczenie to nie tylko życie, ale często też zdrowie. A zdrowie, jak wiadomo, jest bezcenne. Chyba że jesteś milionerem, wtedy pewnie da się je kupić. Ja tam wolę ubezpieczenie.

Dobra, a teraz trochę konkretów, bo się rozgadałem jak… jak polityk przed wyborami. W 2024 roku rynek ubezpieczeń kredytowych w Polsce ma szansę przekroczyć 6 miliardów złotych! To tak jakby każdy Polak dorzucił się na wielką, wspólną polisę. Ciekawe, co by z tego wyszło… Pewnie niezły kocioł.

Kiedy można starać się o umorzenie kredytu?

Umorzenie kredytu? Kiedy to w ogóle możliwe?

  • Śmierć kredytobiorcy albo współkredytobiorcy. Logiczne. Ale co wtedy z rodziną? Spadkobiercy spłacają? To chyba zależy od testamentu, nie? Muszę sprawdzić, bo babcia Halinka ma kredyt hipoteczny…

  • Poważna choroba. Ale jaka? Katar? Czy od razu nowotwór? I czy musi być nieuleczalna? Czy wystarczy coś, co uniemożliwia pracę? Znam takiego Janusza, co ma problemy z kręgosłupem. Mógłby spróbować.

  • Klęski żywiołowe. Powódź, pożar… Ale jak udowodnić, że to przez powódź nie mam na ratę? Trzeba mieć papiery z gminy? Zawsze to biurokracja! I co, jak mam ubezpieczenie? Ubezpieczenie pokrywa kredyt? O Boże…

Dobra, ogarnę to. Babcia Halinka, Janusz i te klęski żywioowe – muszę to posprawdzać. Może jakiś prawnik mi to objaśni. A najlepiej, jakby to wszystko było gdzieś czarno na białym napisane! Wtedy by było łatwiej, no nie?

#Bank #Informacja #Utrata Pracy