Dlaczego nie wolno ćwiczyć przed snem?
Eh, wiesz, sama to przerabiałam. Po wieczornym bieganiu czułam się jak nakręcona! Serce waliło, myśl za myślą... sen? Zero szans! To po prostu kwestia hormonów – organizm ma za dużo energii. Dlatego teraz pilnuję, żeby ostatni trening był minimum dwie godziny przed snem. Spokój przed snem jest dla mnie bezcenny!
Dlaczego nie wolno ćwiczyć przed snem? Szczerze? Sama się kiedyś na tym przejechałam. Myślałam, że wieczorny jogging to super pomysł, że się wyciszę, zmęczę… Bujda! Leżałam potem w łóżku jak na szpilkach, serce mi waliło jak młotem pneumatycznym. O spaniu mogłam zapomnieć. Mózg pracował na pełnych obrotach, przypominał mi się każdy głupi email z pracy, lista zakupów na następny dzień… Masakra! Pamiętam raz, miałam ważną prezentację rano, i postanowiłam się “wybiegać” ze stresu. Efekt? Przespałam może ze dwie godziny, a na prezentacji byłam jak zombie. Przecież to logiczne, nie? Po wysiłku organizm jest naładowany adrenaliną, endorfinami, no po prostu kipi energią! Gdzie tu miejsce na sen? Gdzieś czytałam, że poziom kortyzolu, hormonu stresu, jest po treningu podwyższony, i to on uniemożliwia zasypianie. Nie pamiętam dokładnie liczb, ale coś tam o jakimś procencie pisali… W każdym razie, dla mnie to życiowa lekcja. Teraz staram się, żeby ostatni trening był co najmniej dwie, a najlepiej trzy godziny przed snem. Czasem tylko lekki stretching, żeby rozluźnić mięśnie. I wiecie co? Śpię jak dziecko! Ten spokój przed snem… bezcenny. Naprawdę. Czy warto się męczyć i tracić cenny sen dla kilku dodatkowych kilometrów? Nie sądzę.
#Ćwiczenia Noc #Sen Jakość #Zły SenPrześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.