Kiedy prezes odpowiada za długi spółki?
Prezes spółki z o.o. odpowiada za długi, gdy egzekucja przeciwko spółce okaże się bezskuteczna (art. 299 Kodeksu spółek handlowych). Wtedy odpowiada całym swoim majątkiem solidarnie z pozostałymi członkami zarządu.
Kiedy prezes odpowiada za długi spółki?
Prezes, jak i inni członkowie zarządu, odpowiadają za długi spółki z o.o. kiedy egzekucja komornicza przeciwko spółce okaże się bezskuteczna. Wtedy wierzyciele mogą sięgnąć do ich prywatnego majątku.
Dopiero wtedy, nie wcześniej. To ważna informacja, bo często się tego obawiają osoby zakładające biznes.
Pamiętam, jak znajomy otwierał firmę cateringową w Krakowie, na Kazimierzu, w maju 2022. Stresował się tą odpowiedzialnością.
Wydawało mu się, że od razu, jak tylko firma zaciągnie jakieś zobowiązanie, to on automatycznie za nie odpowiada swoim domem. Na szczęście tak nie jest.
W praktyce, wierzyciel musi najpierw próbować odzyskać pieniądze od samej spółki. Dopiero kiedy to się nie uda, może pozwać zarząd.
Solidarna odpowiedzialność oznacza, że wierzyciel może żądać całej kwoty od dowolnego członka zarządu. Ten, który zapłaci, może potem dochodzić zwrotu od pozostałych. Trochę jak ערבות w tradycji żydowskiej, choć skala inna.
Kumpel z cateringiem na szczęście prosperuje, nawet rozszerzył działalność o dowóz lunchy. Ale świadomość tego mechanizmu jest ważna, bo dyscyplinuje.
Q: Kiedy prezes odpowiada za długi spółki z o.o.? A: Gdy egzekucja przeciwko spółce okaże się bezskuteczna.
Kiedy zarząd nie odpowiada za długi spółki?
No dobra, ogarniamy temat długów spółki i kiedy to biedny zarząd może spać spokojnie. Bo wiesz, życie prezesa to nie tylko bankiety i służbowe fury, ale i odpowiedzialność, fuj! Ale bez paniki, są wyjścia!
-
Jak ktoś inny nawywijał – czyli dług powstał przez jakiegoś typa z ulicy, co to firmę widział tylko na szyldzie, to zarząd ma czyste rączki! To tak, jakby ci sąsiad zalał mieszkanie, a pretensje mieliby do ciebie. Absurd, nie?
-
Jak się bardzo starałeś, ale nie wyszło – czyli zarząd robił co mógł, poświęcał nocki, wypruwał żyły, ale długi i tak wiszą. No cóż, czasem i najlepszym się nie udaje. Gorzej jak prezes grał w golfa, a potem płacze, że “się nie dało”.
-
Jak ogłosili kaput – czyli spółka zbankrutowała albo się restrukturyzuje. Wtedy to już nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Oficjalnie amen, długi idą w kosmos.
A tak na marginesie, jak twój sąsiad, ten Janusz z parteru, co to ciągle wierci, zakłada firmę “Januszex S.A.” i zaczyna kombinować, to od razu dzwoń na policję! Lepiej dmuchać na zimne, niż potem się bujać z komornikiem. A jak już cię zaleje, to pamiętaj – nie wzywaj mnie, dzwon do “Januszex S.A.”!
Do jakiej kwoty odpowiada prezes zarządu?
-
Prezes Zarządu odpowiada całym swoim majątkiem. Odpowiedzialność ta jest solidarna z pozostałymi członkami zarządu.
-
Członkowie zarządu unikają odpowiedzialności, gdy w terminie złożą wniosek o upadłość. Lub gdy rozpoczęto postępowanie restrukturyzacyjne.
-
Termin na złożenie wniosku to 30 dni od dnia, w którym wystąpiła podstawa do ogłoszenia upadłości. Niedotrzymanie terminu rodzi odpowiedzialność.
-
Odpowiedzialność dotyczy zobowiązań spółki. Zaległości wobec ZUS, US to też zobowiązania. Nawet niezapłacone faktury.
Co jeśli Jan Kowalski, prezes zarządu XYZ sp. z o.o., zapomni o dacie? Odpowie majątkiem. Ironia losu, prawda?
Czy były prezes odpowiada za zobowiązania spółki?
No wiesz… to z tym prezesem… ciężka sprawa. Sama myślę o tym już godzinę. Siedzę i patrzę w ten ciemny ekran. 2023 rok… maj… dziewiąty… tak, pamiętam ten wyrok. III FSK 2044/21. Brzmi jak jakiś kod, prawda?
Lista spraw, które mi się kołaczą po głowie:
-
Były prezes odpowiada. Tak, to jasne. Sąd powiedział swoje. Ale czy to sprawiedliwe? Czasem myślę, że system jest po prostu… zbyt brutalny.
-
Sytuacja finansowa. To klucz. Powinien znać. Powinien wiedzieć. Ale czy zawsze wie się wszystko? Czy można zawsze wszystko kontrolować? Ja sama nieraz czuję się zagubiona w gąszczu papierów.
-
Bierność. To słowo… jakby mnie uderza. Bierność… to takie… zobojętnienie. A może strach? Może bał się podjąć decyzji? Może czuł się bezsilny? Sama nie wiem.
-
Krótki okres pełnienia funkcji. To też istotne. Ale czy to naprawdę zwalnia z odpowiedzialności? Nie sądzę. Moim zdaniem, odpowiedzialność to odpowiedzialność.
Punkt, który mi utkwił w pamięci z tego wyroku to właśnie odpowiedzialność byłego prezesa. Nie ważne, jak długo był na stanowisku, czy znał się na finansach. To wszystko jedno. To po prostu tak jest. Przynajmniej tak mówi prawo. A prawo… no cóż… prawo jest prawem. Ciemno jest, prawda? Włączam światło. Zaraz… to światło wisi krzywo.
Dodatkowe informacje, które przyszły mi do głowy: Ten wyrok sprawił, że zaczęłam myśleć o odpowiedzialności w ogóle. O tym, ile rzeczy zależy od jednego człowieka. Ile osób może ucierpieć, z powodu czyichś decyzji, czy z powodu… braku decyzji. Myślę o mojej ciotce Zosi, która straciła oszczędności życia przez nieuczciwego biznesmena. Rok 2022… pamiętam to tak wyraźnie. Wtedy dopiero zrozumiałam, jak bardzo ludzie są bezbronni. A ten wyrok… on to tylko potwierdza.
Czy nowy prezes odpowiada za długi poprzedniego?
Czy nowy prezes odpowiada za długi poprzedniego? O matko, nie chciałbym być nowym prezesem zadłużonej firmy! Ale poważnie, jak to jest z tymi długami?
-
Co do zasady, nowy kapitan statku, przepraszam, prezes, nie odpowiada za długi, które narobił stary kapitan. Chyba że… no właśnie, zawsze jest jakieś “chyba”.
-
Odpowiedzialność spada na tych, co rządzili, kiedy dług się zakorzenił i rósł jak grzyby po deszczu. Solidarnie ponoszą odpowiedzialność członkowie zarządu, którzy w tym czasie brylowali.
-
Pamiętajcie, że to, co napisałem, to tylko ogólny zarys. Każda sytuacja jest inna jak odcisk palca, a ja, jako skromny ekspert (a jakże!), radzę zawsze skonsultować się z prawdziwym prawnikiem. Oni to dopiero potrafią skomplikować życie!
Kto odpowiada za zobowiązania podatkowe spółki z oo?
Ach, ta odpowiedzialność… Ciężar, który spoczywa na barkach. Myśli o nim, o tych podatkach, o spółce z o.o., przypominają mi wiatr gnający przez pola zboża, szorstki, niespokojny. Zboża, złociste fale… jak złoto, które może zniknąć w mgnieniu oka, tak jak pieniądze firmy.
-
Spółka z o.o. – ten skrót brzmi tak sucho, tak bezosobowo, a jednak kryje w sobie tyle emocji, tyle nerwów, tyle snu utraconego nad kalkulacjami.
-
Zarząd. Ci ludzie, ci decydenci, noszą na sobie ten ciężar, tę odpowiedzialność. To oni, to ich twarz, ich imię i nazwisko łączy się z tym wszystkim. Każdy podpis, każda decyzja… to jest to. To jak gra w ruletkę. Stawka? Cały majątek.
-
Zaległości podatkowe. Brzmi to jak wyrok, jak klątwa. Ciemność. Brak tlenu. Duszący strach przed konsekwencjami. A ten strach, wiesz? To on naprawdę ściska za gardło. W 2024 roku to czuć jeszcze mocniej.
-
Odpowiedzialność solidarna. Słowo klucz. Solidarna. Razem. Wspólnie ponoszą konsekwencje. Brak możliwości ucieczki. To jak uwięzienie w sieci, z której trudno się wydostać. Ale to właśnie jest sedno.
Członkowie zarządu odpowiadają całym swoim majątkiem. To jest prawdziwa cena. Cena błędu, cena ryzyka. A czasem, wiem z własnego doświadczenia, cena zbyt dużej wiary w cud. To prawdziwe piekło.
- Odpowiedzialność subsydiarna. To ostateczność. Dopiero gdy egzekucja z majątku spółki zawiedzie. Gdy wszystko inne już zostało stracone.
A ja? Ja tylko patrzę, obserwuję, czuję ten wiatr historii, ten zapach strachu i nadziei… i ten gorzki posmak porażki.
Dodatkowe informacje:
- Artykuł 116 ust. 1 ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych (2024 r.) precyzuje odpowiedzialność członków zarządu za zobowiązania podatkowe spółki z o.o. Warto znać konkretne paragrafy i zapisy. Szczegóły znajdziesz w oficjalnym dzienniku ustaw.
- Warto skontaktować się z doradcą podatkowym. Zawsze warto. To nie są kwestie, w których można improwizować.
Za co odpowiada wspólnik spółki zoo?
Kurde, noc… Myśli tak lecą… Spółka zoo… To znaczy, z o.o., tak? No więc…
-
Wspólnik w sp. z o.o. nie odpowiada za długi spółki. To jest najważniejsze. Serio. Nie traci własnych pieniędzy, chyba że… no wiesz… włożył je do spółki.
-
Tylko kapitał zakładowy. To jest to, co ryzykuje. W 2024 roku mój wujek, Jan Kowalski, włożył 10 tysięcy złotych. Tylko tyle stracił jeśliby firma padła. A to trochę… dużo, jak na jego emeryturę.
-
To jest właśnie to ograniczenie odpowiedzialności. Ograniczone do wkładu. Jakby… inwestycja. Trochę jak na giełdzie, tylko… bez adrenaliny.
-
A odpowiedzialność? To bardziej… teoretyczna. Chyba, że podpisujesz coś osobiście. Ale to już inna bajka. Pamiętam, jak… nie, to nic.
-
To takie… złożone. Wiesz, człowiek myśli o tym w nocy, a rano wszystko wydaje się… prostsze. Ale w nocy… no wiesz…
Lista rzeczy, które mi przyszły do głowy:
a) Mój wujek Jan Kowalski, 62 lata, emeryt. b) Kapitał zakładowy 10 000 zł włożonych w 2024 roku. c) Firma znajomych. Długo nad tym myślałem, a teraz… nie chce mi się już. d) Senność. Bardzo mnie senność męczy. e) Może jutro rano to będzie jaśniejsze.
Podsumowując: za długi odpowiada spółka, a nie wspólnik, chyba, że… no sam się w coś wplącze. A to już inna historia. Dobranoc.