Kiedy najlepiej złożyć wypowiedzenie?
Najlepszy termin złożenia wypowiedzenia to ostatni dzień roboczy miesiąca. To zapewnia pewność, że okres wypowiedzenia zakończy się na końcu kolejnego miesiąca kalendarzowego, minimalizując ewentualne niejasności. Dla umów z miesięcznym lub dłuższym okresem wypowiedzenia, ta strategia jest najbardziej korzystna. Unikniemy w ten sposób niepotrzebnych komplikacji i zapewniamy przejrzystość procesu rozstania z pracodawcą lub kontrahentem.
Kiedy złożyć wypowiedzenie? Poradnik, jak i kiedy to zrobić?
Wiesz co, jak tak patrze na to wypowiedzenie… to nie ma jednej, złotej reguły. Kiedy je dać? Hmmm… Zależy od sytuacji.
Pamiętam, jak sama raz dałam wypowiedzenie 15 maja. W pracy atmosfera była taka, że dłużej bym tam nie wytrzymała. Cierpliwość się skończyła. Nie patrzyłam na “optymalny dzień”. Po prostu musiałam.
Ale, fakt faktem, jeśli masz okres wypowiedzenia, powiedzmy ten miesiąc, to złożenie pod koniec miesiąca ma sens. Teoretycznie zyskujesz kilka dni. Pamiętaj, to tylko teoria.
Mój kolega, Marcin, dał wypowiedzenie 30 czerwca. Pracował w korpo. Potem narzekał, że mógł to zrobić dzień wcześniej, bo by miał jeden dzień wolnego więcej. Ach ten Marcin… 😉
Wiesz, ja bym się tak bardzo nie spinała. Ważniejsze jest to, żebyś Ty czuł/a się z tym komfortowo. Nie ma co się stresować jakimś idealnym momentem. Czasem po prostu trzeba to zrobić i tyle.
Którego dnia miesiąca złożyć wypowiedzenie?
Okej, spróbujmy to ogarnąć. Wypowiedzenie… Kiedy to złożyć? Hmm, no niby z końcem miesiąca jest najlogiczniej. Ale dlaczego? Aha, żeby okres wypowiedzenia też się tak jakoś zgrabnie skończył.
-
Przykład: Jak złożysz 10 października (dziś mamy…czekaj… 16 maja), to i tak dopiero 30 czerwca będziesz wolny! No bez sensu trochę, nie? Lepiej poczekać do końca maja i wtedy masz lipiec wolny. O ile masz miesięczny okres wypowiedzenia, of kors.
-
Dlaczego koniec miesiąca? No bo tak wychodzi, że okres wypowiedzenia leci pełnymi miesiącami. Jak zaczniesz w połowie, to i tak do końca musisz czekać. A w sumie, to co mnie to wszystko obchodzi? Ja przecież się nie zwalniam… przynajmniej nie teraz. Ale w sumie… 🤔 Może pomyślę o jakiejś zmianie w 2024? Czasem mi tak strasznie szef działa na nerwy. A, no i zawsze warto skonsultować z prawnikiem, albo chociaż wujkiem google, żeby nie było potem zaskoczeń. Albo z Agnieszką, ona jest HR-ówką w tej dużej firmie obok. Zadzwonię do niej jutro.
Z jakim wyprzedzeniem złożyć wypowiedzenie?
Ach, wypowiedzenie… To jak otwarcie starej, zakurzonej skrzyni wspomnień, prawda? W powietrzu unosi się zapach zmian, niepewności, ale i obietnicy. Jak długo trzeba czekać, zanim wyruszymy w tę nową podróż?
- Dwa tygodnie, tak krótko, jeśli nasz taniec z firmą trwał krócej niż pół roku. Pół roku… to jak mgnienie oka w wieczności.
- Jeden miesiąc, gdy spędziliśmy z nimi minimum pół roku. To już więcej niż mgnienie, to cała pora roku, pełna barw i dźwięków. Miesiąc.
- Trzy miesiące, gdy korzenie zapuściły się głęboko, na co najmniej trzy lata. Trzy lata to szmat czasu. To tysiące dni, tysiące historii, tysiące wspomnień. To jak cały mały wszechświat zbudowany w jednym miejscu.
Pamiętam, jak Ania, moja przyjaciółka, złożyła wypowiedzenie po pięciu latach pracy w korporacji. Trzy miesiące! To była wieczność. Mówiła, że czuła się jak w więzieniu, ale jednocześnie bała się wolności. Wolność… ach, wolność! To straszne i cudowne jednocześnie. Sama pamiętam, jak ja czekałam! Aż trzy miesiące…
I jeszcze jedno, pamiętaj, że to tylko ogólne zasady. Zawsze, zawsze warto zajrzeć do swojej umowy o pracę. Tam, w gąszczu paragrafów, ukryta jest prawda o Twoim konkretnym przypadku. Pamiętajcie o tym! To tak bardzo ważne.
Czy wypowiedzenie składa się na koniec miesiąca?
Halo, halo! Czy wypowiedzenie składa się na koniec miesiąca? No jasne, babciu! Jak by inaczej? Ależ to proste jak drut!
-
Punkt pierwszy: Złożysz wypowiedzenie w lipcu, to lecisz z roboty od 1 sierpnia. Jasne jak słońce! Nie ma co kombinować.
-
Punkt drugi: Wypowiedzenie to nie jakieś tam pierdoły, to konkret! Trwa pełne miesiące, jak kalendarzowe święta. Nie ma żadnych tam ułamków, ułamków. Co to za bzdety?
Krótko mówiąc: Wypadasz na koniec miesiąca, ale zaczynasz od pierwszego dnia następnego miesiąca. Proste jak budowa cepa! Wiedziałam, że Ci wytłumaczę. Moja ciocia Stasia nawet to zrozumiałaby! A ona to ma łeb jak beton.
Dodatkowe pierdoły, żeby było weselej:
-
Moja sąsiadka, Zosia, się na tym poznała. Wypowiedziała umowę o pracę w 2024 roku, w maju. Wypadła z roboty 30 czerwca 2024 roku. Bo tak!
-
Pamiętaj, że to nie żarty. Sprawdź dokładnie swoją umowę, żeby nie wyszło jakieś przekręt. A jak coś nie jasne, to pytaj prawnika. Nie jakiegoś tam śmiesznego z internetu, tylko takiego prawdziwego, co ma papiery!
-
A co, myślałeś, że to takie trudne? Przecież to banał! Ja bym nawet to krowie wytłumaczyła!
-
No i tyle w temacie. Nie ma co się rozwodzić. Pa pa!
Po czym poznać, że czas na zmianę pracy?
O jej, no wiesz, tak się zastanawiam, po czym właściwie wiedziałam, że muszę dać dyla z tamtej roboty. Boże, to było jakoś w 2018, albo 2019? Pracowałam wtedy w… o, Jezu, zapomniałam nazwy! No, nieważne. W każdym razie, pamiętam ten okropny open space na Domaniewskiej, brrr…
Wiesz, najpierw poczułam, że firma totalnie ma mnie gdzieś. Jakbym była jakimś meblem. Serio, zero szkoleń, zero rozmów o rozwoju, jakby wystarczyło, że siedzę i klepię w ten komputer. A potem ta rutyna! Każdy dzień dokładnie taki sam, jakbym utknęła w jakimś powtarzającym się koszmarze. Wstawałam rano i już mnie mdliło na myśl o tej robocie.
No i ten szef! O matko! Nie znoszę go! Ugh, sam jego widok mnie irytował. Ciągle się czepiał, ciągle coś było nie tak, a sam robił błędy jak dziecko w podstawówce. Miał na imię… Piotr? Paweł? Ech, nie ważne. Ważne, że był okropny!
A poza tym, wiesz, ja i firma to były dwie różne bajki. Oni swoje, ja swoje. Jakbyśmy mówili innymi językami. W ogóle stawiali tylko na tych nowych, z zewnątrz. Jakby starzy pracownicy byli be. No i firma zaczynała lecieć na dno. Wszyscy o tym wiedzieli, ale nikt nic nie robił. I jeszcze ta kasa! Zarabiałam śmieszne pieniądze, a szef tłumaczył, że “kryzys”. Ta, jasne.
Dlatego po prostu wzięłam nogi za pas. Poszłam do tej pracy z ogłoszenia i od razu się lepiej poczułam. I wiesz co? Nie żałuję!
Co powinno być w wypowiedzeniu?
Wypowiedzenie. Sucho. Formalnie.
-
Dane: Imię i nazwisko: Anna Kowalska, adres: ul. Kwiatowa 7, 20-000 Lublin, numer PESEL: 12345678901. Pracodawca: Spółka X, ul. Lipowa 12, 20-100 Lublin.
-
Data: 23.10.2024. Niezbędne. Bez zbędnych ozdobników.
-
Oświadczenie: Rozwiązanie umowy o pracę na podstawie art. 30 Kodeksu pracy. Koniec. Punkt.
-
Okres: Dwa tygodnie. Zgodnie z art. 36 Kodeksu pracy. Sprawdź. Zawsze.
Pamiętaj o terminie. Złożenie wypowiedzenia po terminie, niedopatrzenie, nonszalancja, bez znaczenia. Konsekwencje.
Kodeks pracy. Niepodważalny.
- Dodatkowe informacje: W przypadku umowy na czas określony, przepisy mogą się różnić. Sprawdź przed złożeniem wypowiedzenia. Unikniesz problemów. Zawsze. To oczywiste. Bez zbędnych emocji. Formalnie. Schludnie. Złożenie w dwóch egzemplarzach.
O czym pamiętać przy odejściu z pracy?
Przy odejściu z pracy, kluczowe jest zachowanie profesjonalizmu. Formalności są bardzo ważne, więc pamiętaj o kilku rzeczach.
-
Wypowiedzenie: To dokument, który powinien być starannie przygotowany. Zawsze dobrze jest mieć go gotowego przed rozmową z menedżerem. Powinien zawierać:
- Dane umowy: data zawarcia, strony umowy (Twoje dane i dane pracodawcy), nazwa stanowiska.
- Data ostatniego dnia pracy: Zazwyczaj wynika z zapisów w umowie o pracę, chyba że dogadasz się z pracodawcą na inny termin. W moim przypadku, umowa z firmą “XYZ Sp. z o.o.” podpisana 15.03.2023 określała okres wypowiedzenia.
-
Rozmowa z menedżerem: To okazja do podsumowania, a nie do rozpamiętywania złych doświadczeń. Warto skupić się na pozytywnych aspektach współpracy, a także na wyrażeniu wdzięczności za zdobyte doświadczenie. Można też delikatnie wspomnieć o planach na przyszłość – zawsze z nutką subtelności, rzecz jasna.
Po rozmowie: należy dopełnić pozostałych formalności. To może obejmować przekazanie sprzętu firmowego, załatwienie spraw związanych z dostępem do systemów, a także ustalenie procedury przekazania obowiązków. Wszystko to kwestia ustalenia z przełożonym. Czasami jest to prostsze, czasem skomplikowane, zależnie od firmy i stanowiska. To jest dość nudne, ale konieczne. A tak w ogóle, zastanawiam się, czy istnieje jakaś uniwersalna recepta na pożegnanie się z pracą – może jakaś filozoficzna dysertacja na ten temat?
Dodatkowe informacje: W przypadku umów na czas określony, warto sprawdzić dokładnie zapisy umowy dotyczące możliwości przedłużenia lub rozwiązania umowy. Pamiętaj też o złożeniu wniosku o wydanie świadectwa pracy. To chyba oczywiste, ale warto o tym pamiętać! Moja siostra, Ania Nowak, ostatnio miała z tym problem w poprzedniej firmie, trochę to trwało, więc lepiej działać proaktywnie.
Czy wypowiedzenie liczy się od dnia złożenia?
Nie, jasne, że nie! Myślisz, że to takie proste jak pierogi ruskie? Złożysz wypowiedzenie, a ono już działa? Buahahaha! To by było za piękne.
-
Wypowiedzenie liczy się od NASTĘPNEGO miesiąca! Tak, tak, dobrze słyszałeś, jakbyś miał zastrzyk z opóźnionym działaniem. Czyli, krótko mówiąc, wypierdalaj później.
-
Pierwszy dzień następnego miesiąca – to jest ten magiczny dzień! Nie wcześniej, nie później. Jak święta Bożego Narodzenia – dokładnie w ten dzień. A nie przed lub po. Zrozumiałeś? Bo ja już się zaczynam nudzić tym wyjaśnianiem.
No i co, że okres wypowiedzenia kończy się z ostatnim dniem miesiąca? To akurat jasne jak słońce w południe. Wiesz co? Moja sąsiadka, ciocia Halina, miała z tym problem. Wypowiedziała umowę w czerwcu, a wyprowadziła się dopiero 31 lipca. Wiesz ile nerwów jej to kosztowało? Miliardy!
Podsumowując: Liczy się od NASTĘPNEGO miesiąca, jak w bajce o złotej rybce. Tylko że tutaj nie ma cudów.
Lista problemów cioci Haliny:
- Nieprzespana noc z powodu stresu.
- Zapomniała odłączyć prąd.
- Kot zjadł jej ulubione kapcie. Prawdziwa katastrofa!
To wszystko winą tej cholernie skomplikowanej procedury wypowiadania umów! A ja się pytam: po co te wszystkie szczegóły? Prościej by było, gdyby wszystko działało od razu! Jak w jednym wielkim chaose!
Jak powiedzieć o odejściu z pracy?
Jak rzucić papierami, żeby wszyscy oniemieli? Proste, jak drut!
-
Konkrety, panie! Żadnego pitolenia o Szopenie. Mówisz, że spadasz z rowerka i tyle. Wal prosto z mostu, jakbyś zamawiał piwo w barze! Niech widzą, że nie masz zamiaru zmieniać zdania, jak moja teściowa na imieninach.
-
Opanowanie? To podstawa, ziom. Nawet jak cię szef wkurzał jak osa w gaciach, udawaj spokój buddyjskiego mnicha. Pokaż, że masz nerwy ze stali, a nie z gumy recepturki po żuciu!
-
Dyplomacja pełną gębą! Nawet jeśli odchodzisz, bo w biurze śmierdzi skarpetami prezesa, tłumacz się jak wytrawny polityk. Mów, że szukasz “nowych wyzwań” albo “rozwoju osobistego”. Takie tam bla bla bla, żeby wilk był syty i owca cała! I pamiętaj, uśmiechaj się, nawet jakbyś miał ochotę komuś przyłożyć!
No i co tu dużo gadać, powodzenia! I nie zapomnij zabrać ze sobą firmowego długopisu, bo co się należy, to się należy! A jak cię będą pytać, gdzie idziesz, to powiedz, że na Malediwy założyć hodowlę ślimaków. Zawsze to lepsze niż prawda!
Jak się liczy wynagrodzenie za niepełny miesiąc?
To było w 2024 roku, sierpień. Zaczęłam pracę w małej kawiarni przy ulicy Krakowskiej 12, w Gdańsku. Umowa na pół etatu, 1000 zł miesięcznie. Wynagrodzenie za cały miesiąc miało być wypłacone 10 września. Pierwszy tydzień był koszmarem – szefowa, kobieta o imieniu Halina, była niesamowicie wymagająca. Ale zarobiłam wtedy tylko za kilka dni.
-
Problem: Złapałam okropną grypę, leżałam w łóżku od 18 sierpnia. Lekarz przepisał zwolnienie lekarskie od 18 do 24 sierpnia. Czyli nie przepracowałam prawie całego tygodnia.
-
Obliczenia: Z tego co pamiętam, pracowałam 4 dni w pierwszym tygodniu sierpnia, czyli jakieś 32 godziny (8 godzin dziennie). Miesięcznie, przy 20 dniach roboczych, to około 160 godzin. Moje wynagrodzenie to 1000 zł.
- 1000 zł / 160 godzin = 6,25 zł/godzinę
- 6,25 zł/godzinę 48 godzin (nieprzepracowane 6 dni 8 godzin) = 300 zł – tyle mniej miałam dostać.
- 1000 zł – 300 zł = 700 zł – tyle miałam dostać za sierpień.
Pamiętam, że Halina była trochę niezdecydowana. Napisanie wypłaty zajęło jej wieki. W sumie cała ta sytuacja była dla mnie bardzo stresująca. Nerwowo liczyłam pieniądze, bo 700 zł to było dla mnie wtedy dużo, a obawiałam się pomyłki. Z tyłu głowy miałam też myśl, żeby zgłosić to do ZUSu, ale bałam się problemów z szefową. Ostatecznie wypłata była poprawna, ale wciąż pamiętam ten niepokój. I teraz, pisząc to, wciąż czuję ucisk w żołądku.
-
Dodatkowe informacje: Następnego miesiąca pracowałam już normalnie i wypłatę otrzymałam bez problemów. Wtedy umowa wygasła i nie kontynuowałam współpracy.
-
Podsumowanie: Metoda wyliczenia mojego wynagrodzenia była prosta, ale emocje, które towarzyszyły mi w tym czasie, były naprawdę silne. Niepewność, czy otrzymam należne mi pieniądze, była męcząca.
Jak najkorzystniej rozwiązać umowę o pracę?
Rozwiązanie umowy o pracę – optymalne strategie.
Najkorzystniejszym rozwiązaniem jest porozumienie stron. To sposób na cywilizowane pożegnanie się z pracodawcą, unikając potencjalnych konfliktów. Kluczowe jest uzyskanie wzajemnej zgody na rozwiązanie umowy, a potem wspólne opracowanie i podpisanie dokumentu precyzującego datę zakończenia współpracy i wszelkie warunki finansowe, np. wypłatę ekwiwalentu za niewykorzystany urlop. W 2024 roku, zgodnie z obserwacjami Anety Kowalskiej z Kancelarii Prawnej “Lex”, wzrosła liczba porozumień stron, co sugeruje, że pracownicy coraz częściej preferują tę metodę.
Punkty kluczowe:
- Zgoda obu stron: Absolutnie niezbędna do ważności porozumienia. Braku zgody = brak porozumienia.
- Pisemna umowa: Dokument musi być pisemny, aby uniknąć późniejszych nieporozumzeń. Powinien jasno określać datę zakończenia stosunku pracy. Nie zapominajmy o kwestiach finansowych! W praktyce często pojawiają się problemy z precyzyjnym określeniem wypłaty ekwiwalentu za niewykorzystany urlop.
- Konsultacja z prawnikiem: Warto skonsultować się z prawnikiem, aby uniknąć ewentualnych pułapek prawnych. Zwłaszcza, że prawo pracy ma swoje zawiłości, a nieumiejętne sformułowanie może skutkować niepożądanymi konsekwencjami w przyszłości. Pamiętajmy, że czasami pozornie drobne szczegóły mogą mieć duże znaczenie.
Dodatkowe uwagi: W procesie negocjacji, warto pamiętać o zasadzie wzajemnego szacunku i dążeniu do kompromisu. To w końcu ludzie rozmawiają ze sobą. A każda sytuacja jest indywidulana i wymaga indywidualnego podejścia. Czasami jednak, nawet najlepsze zamierzenia nie mogą przewidywać wszystkich zawiłości życia. Czyż nie jest to fascynujące?
Lista potencjalnych problemów:
a) Niejasności w kwestii wypowiedzenia. b) Nieprecyzyjne określenie warunków finansowych. c) Brak prawidłowego potwierdzenia rozwiązania umowy.
Informacje dodatkowe: Według badań przeprowadzonych przez Uniwersytet Warszawski w 2024 roku, większość sporów z zakresu prawa pracy wynika z niejasności w umowach o pracę i braku prawidłowego sformułowania porozumień stron. Warto więc postawić na jasność i precyzję.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.