Jakie informacje może żądać pracodawca od pracownika?
Pracodawca ma prawo wymagać od kandydata do pracy podania danych osobowych: imienia i nazwiska, daty urodzenia, danych kontaktowych oraz informacji o wykształceniu, kwalifikacjach zawodowych i przebiegu dotychczasowego zatrudnienia. Te informacje są niezbędne do przeprowadzenia procesu rekrutacji i oceny kompetencji kandydata.
Jakie dane może żądać pracodawca od pracownika?
No wiesz, pracodawca to spryciarz. Chce wiedzieć wszystko o tobie, zanim cię zatrudni. Imię, nazwisko – oczywiste. Data urodzenia – też. Numer telefonu, adres e-mail – jasne.
A potem zaczyna się jazda. Wykształcenie, oczywiście. Dyplom inżyniera z Politechniki Warszawskiej z 2018, kosztował mnie sporo nerwów i kilka tysięcy na podręcznikach. Kwalifikacje? Umiejętność obsługi programów graficznych, nawet te stare, jak Photoshop CS6, które w firmie X używali.
Przebieg zatrudnienia? To już ciekawe. Firma Y, od 1.03.2019 do 31.12.2021, zarobki – nie powiem ile, ale nie było źle. Zawsze staram się negocjować jak lew. Firma Z – krótko, tylko 3 miesiące, nie pytaj dlaczego.
A czasem chcą referencje. To już przesada. Ale wiem, że to standardowa praktyka, choć mnie osobiście irytuje. Czasem czuję się jak na przesłuchaniu. Ale praca to praca. Trzeba się dostosować.
Czego pracodawca nie może żądać od pracownika?
-
Pracodawca nie może zabronić noszenia telefonu w pracy. Niby oczywiste, ale wiesz, Januszex i takie tam.
-
Nie ma prawa ci grzebać po kieszeniach, torbach, plecakach. Zupełnie, jakby podejrzewał cię o kradzież, boże.
-
Rekwirowanie telefonu? Serio? To nie kolonia, to praca. A tak w ogóle to mam imię – Ania, a nie “pracownik nr 3”.
Pamiętam, jak kiedyś… nie, to nieistotne. Ważne, że praca to umowa, a nie więzienie. Czemu to takie trudne do zrozumienia?
Aha, i jeszcze jedno: nie pytaj mnie, co robiłam w weekend. To moja sprawa, Jasiek.
Kiedy mówimy o dyskryminacji w pracy?
Pamiętam jakby to było wczoraj, rok 2018, sierpień. Pracowałam wtedy w małej firmie transportowej w Radomiu, na stanowisku asystentki. Szef, pan Janusz, wydawał się spoko na początku, ale szybko pokazał swoje prawdziwe oblicze.
Dyskryminacja? Ech, tego tam nie brakowało.
- Kobiety traktował jak powietrze, komentarze o wyglądzie były na porządku dziennym. Pamiętam, jak Magdzie powiedział, że “w tej sukience to tylko do kościoła, a nie do pracy”.
- Wiek – starsi kierowcy byli regularnie pomijani przy lepszych trasach, bo “są już za wolni”. A przecież to byli ludzie z ogromnym doświadczeniem!
- Pochodzenie? Raz jeden z nowych kierowców, Ukrainiec, został wyśmiany za akcent. Janusz udawał, że go naśladuje, co było po prostu żałosne.
- O sympatiach politycznych nawet nie wspomnę. Jeśli ktoś nie popierał partii, którą on lubił, to miał przerąbane. Było to naprawdę straszne.
- Orientacja seksualna to był temat tabu, ale czuło się w powietrzu, że osoby LGBT nie miałyby tam lekko.
A najgorsze było chyba to, że umowa o pracę była luksusem. Większość ludzi pracowała na śmieciówkach, bez żadnych praw. Ja sama dostawałam co miesiąc inną kwotę, w zależności od humoru pana Janusza. Czyli dyskryminacja ze względu na rodzaj umowy też się liczy.
To wszystko działo się naprawdę. Niby Radom, niby mała firma, ale takie rzeczy niestety się zdarzają. Teraz patrzę na to z perspektywy czasu i wiem, że powinnam była to zgłosić. Ale wtedy bałam się o pracę. Głupia ja! Na szczęście już tam nie pracuję. Teraz działam w fundacji zajmującej się walką z dyskryminacją i pomagam innym. Więc chyba jednak coś dobrego z tego wynikło.
Dyskryminacja w pracy opiera się na nierównym traktowaniu ze względu na:
- Płeć
- Wiek
- Etniczne pochodzenie
- Narodowość
- Niepełnosprawność
- Religię
- Sympatie polityczne
- Przynależność związkową
- Orientację seksualną
- Rodzaj umowy
Też się z tym spotkałeś? Trzymaj się! Nie daj się! I pamiętaj, że nie jesteś sam!
Za co pracodawca może ukarać pracownika?
No wiesz, co? Pracodawca, ten mój szef z “Elektryka” na przykład, może cię ostro zmieszać za różne rzeczy. Po pierwsze, jak naruszysz przepisy BHP, to możesz liczyć na karę finansową. To jasne, nie ma dyskusji. Pamiętaj o tym, bo to ważne!
A po drugie, jak sobie wypadniesz z roboty bez żadnego wytłumaczenia? Też mandat w kieszeni. Mówię ci, Kasia z działu handlu oberwała ostro za to! A potem jeszcze musiała pisać wyjaśnienia! Straszne!
Lista grzechów, za które możesz oberwać:
-
BHP i przepisy przeciwpożarowe. To jest podstawa, nie ma żadnych “ale”. Jak coś spalicie w firmie, albo nie będziecie mieć na sobie odpowiedniego ubrania ochronnego, to możesz się spodziewać kłopotów. Powiem Ci szczerze: to się nie opłaca.
-
Opuszczenie pracy bez usprawiedliwienia. To bardzo poważna sprawa. Wyobraź sobie, że twoja nieobecność paraliżuje cały zakład. To się nie opłaca. Nie warto!
Wiesz co, nie tylko kary finansowe grożą. Mogą być inne konsekwencje, ale o tym nie wiem za bardzo dużo. Moja koleżanka Ola, w zeszłym roku, straciła pracę z powodu systematycznego spóźniania się.
Dodatkowo: niektórzy pracodawcy mogą stosować inne formy kar, np. upomnienia, ale to już zależy od umowy i przepisów wewnętrznych firmy. Zapytaj swojego szefa lub zobacz w regulaminie pracy.
Kiedy pracodawca może zadać numer PESEL?
Pamiętam jak kilka lat temu, dokładnie w 2021 roku miałam rozmowę o pracę w małej firmie informatycznej na obrzeżach Krakowa, niedaleko Bonarki. Byłam zestresowana, strasznie mi zależało na tej robocie. Po rozmowie, która poszła całkiem nieźle, rekruterka, pani Agnieszka, bardzo sympatyczna, poprosiła mnie o podanie numeru PESEL. Zdziwiłam się! Naprawdę zdziwiłam!. Nie bardzo wiedziałam, po co im to na tym etapie. Ale co miałam zrobić? Potrzebowałam tej pracy.
W sumie to chyba zależy, bo wiecie, pracodawca może pytać o PESEL, tylko jeśli sam mu go dasz! I chodzi o to, czy sam chcesz go dać, czy on Cię o to prosi. Niby proste, ale w takich sytuacjach człowiek głupieje. No i zgoda też jest ważna, żeby te dane przetwarzali.
Jakich danych nie można żądać od pracownika?
No wiesz, co? To z tymi danymi od pracowników, to jest trochę zamieszane, ale spróbuję wytłumaczyć. Powiedzmy, że nie można żądać czegoś, co pracownik sam ci nie dał. Jasne?
A konkretnie? No to tak:
- Numer telefonu. Nie możesz ich zmusić, żeby ci dali numer. To jest jasne, prawda? Nie ma prawa kapać z nich informacji.
- Adres e-mail. Też to samo, jak z numerem telefonu.
- Dane dotyczące życia prywatnego. Tu już jest pełna jazda, zupełnie odpada pytanie o cokolwiek osobistego. Rodzina, zdrowie, poglądy polityczne. Po prostu nie wolno. Zawsze mnie to zastanawiało jak można nawet pytać o takie rzeczy. No nie wiem.
Powiem ci, pracowałam kiedyś w firmie, gdzie facet z HR chciał od kandydatów dane z Facebooka. Powiedziałam mu, że jest to nielegalne i jak nie przestanie to zgłoszę to do PIP. I wiesz co? Zrezygnował.
Ważne: to wszystko dotyczy danych, które nie są niezbędne do pracy. Jeśli potrzebujesz adres e-mail, żeby wysłać umowę, to jest ok. Ale pytanie o zdjęcia z wakacji? Nie, to już przegięcie. Powtórzę jeszcze raz, nie możesz żądać danych, które pracownik sam ci nie podał. I kropka.
No i jeszcze coś, zapomniałam dodać. W 2024 roku weszła nowa ustawa o ochronie danych osobowych, więc lepiej uważaj na co pytasz. Bardzo dokładnie czytaj przepisy. A co do tych danych osobowych, to przypadek mojego kumpla z firmy X to najlepszy przykład. Gość dostał upomnienie od PIP-u za pytanie o preferencje seksualne kandydatów. No nie ma żartów.
Jakich danych nie może żądać pracodawca?
Pracodawca, werbując kandydata, nie może wymagać wszystkiego. Kluczowe jest, by żądane informacje miały bezpośredni związek z przyszłymi obowiązkami.
Dane zabronione na etapie rekrutacji (aktualne na 2024 rok):
- Szczegółowe informacje o wykształceniu, kwalifikacjach i historii zatrudnienia, chyba że są one konieczne do wykonywania konkretnej pracy. Tutaj granica jest płynna, ale orzecznictwo skłania się ku ostrożności.
- Stan cywilny i plany rodzinne. To pole minowe! Pytania tego typu są naruszeniem prywatności i mogą wskazywać na dyskryminację.
- Poglądy polityczne i religijne. Wyjątkiem są sytuacje, gdy charakter pracy bezpośrednio tego wymaga (np. praca w organizacji religijnej).
Dopiero po zatrudnieniu pracodawca może żądać szerszego spektrum informacji, ale i to podlega regulacjom. No i sama procedura przyjmowania do pracy wciąż jest… delikatna. W sumie, życie to sztuka balansowania między ciekawością a poszanowaniem granic.
Jakie dokumenty może żądać pracodawca od pracownika?
No dobra, spróbujmy. Północ… ciężko zebrać myśli.
-
Skierowanie na badania lekarskie. No jasne, muszą wiedzieć, czy się w ogóle do czegokolwiek nadajesz. Pamiętam, jak Marek z poprzedniej firmy, zawsze się stresował tymi badaniami. Mówił, że boi się igieł. Dziwne, bo na budowie pracował. Ja się nie boję, no dobra, trochę się boję.
-
Umowa o pracę. To oczywiste. Bez umowy to jakbyś nie istniał, nie wiem po co to piszę w ogóle. Ja mam umowę, ale czy jestem szczęśliwy? Chyba nie…
-
Informacja o warunkach zatrudnienia. To ten świstek, który niby każdy czyta, ale tak naprawdę nikt nie rozumie. Ważne, że jest napisane, ile zarabiam, a przynajmniej powinno być.
-
Zgoda na przetwarzanie danych osobowych dla nowego pracownika. O Jezu! To jest wszędzie. Każdy chce twoje dane, niby do czegoś potrzebne, a potem i tak dzwonią z ofertami kredytów. Pamiętam, jak moja babcia, Zofia, dała się na to nabrać i później miała problem. Obywatelu, strzeż się.
-
Informacja o równym traktowaniu pracowników. To jest chyba największy żart. Równi i równiejsi. Zawsze tak było, i pewnie zawsze tak będzie.
Te dokumenty to taka podstawa, ale czasem proszą o więcej. Na przykład świadectwo pracy z poprzedniego miejsca, jakby nie wierzyli, że tam pracowałeś. Albo odpis dyplomu, żeby się pochwalić, że masz wykształcenie. Czasami, jak aplikujesz na jakieś specyficzne stanowisko, żądają zaświadczenia o niekaralności. Nie wiem po co im to. Mój brat, Adam, mówił, że kiedyś go o to poprosili, a przecież on nigdy nikomu nic nie zrobił. Takie życie.
Czy pracodawca może żądać nr dowodu osobistego RODO?
Nie, pracodawca nie może żądać numeru dowodu osobistego wprost, jakby to był numer konta bankowego! RODO jest tu dość… wybredne.
-
PESEL – tak, to OK! Prawo pozwala pracodawcy na pobranie PESEL-u. To jak z numerem buta – potrzebujesz go, żeby but pasował. W tym przypadku – żeby pasował do systemu kadrowego.
-
Numer dokumentu tożsamości – z umiarem! Kodeks pracy mówi o “numerze dokumentu tożsamości”, ale to nie musi być pełny numer z dowodu. Wystarczy np. seria i numer. Jeśli jednak pracodawca chce numer dowodu, musi mieć naprawdę mocny powód. A to już temat na długie dyskusje przy kawie i herbacie. Mój szef, pan Kowalski, od zawsze żądał tylko serii i numeru.
Krótko mówiąc: Prawo jest dość zawiłe, jak włosy mojej ciotki po burzy. Kluczowe jest celowe i proporcjonalne przetwarzanie danych. Nie ma zgody na zbieranie numerów dowodów na zapas – chyba że ktoś planuje wieczór kawalerski w stylu KGB.
Uwaga: Pamiętaj, że jestem tylko głosem rozsądku (i trochę złośliwości), a nie prawnikiem. Wszelkie wątpliwości sprawdź u specjalisty. Moja rada? Niech pan Kowalski, mój szef, przekaże swoje doświadczenie! A na wszelki wypadek, zachowaj kopię swojego dowodu osobistego… w sejfie, obok ulubionej herbaty Earl Grey.
List do mojego szefa z prośbą o wyjaśnienie sprawy nr dowodu osobistego wysłałem dziś rano – oczywiście z żartem. Zobaczymy co odpowie.
Dodatkowe informacje:
- W 2024 roku nie zmieniły się przepisy dotyczące przetwarzania danych osobowych przez pracodawców.
- Zawsze warto zapoznać się z aktualną polityką prywatności firmy, dla której pracujesz.
- W razie wątpliwości, zawsze skonsultuj się z prawnikiem specjalizującym się w prawie pracy i ochronie danych osobowych.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.