Ile masz dni na odstąpienie od umowy?
Masz 14 dni na odstąpienie od umowy zawartej na odległość (np. przez Internet) lub poza lokalem firmy (np. na prezentacji), bez podawania przyczyny. Prawo to gwarantuje ochrona konsumenta. Odstąpienie jest możliwe bez ponoszenia dodatkowych kosztów, poza wyjątkami określonymi w przepisach.
Ile dni na odstąpienie od umowy? Terminy odstąpienia.
Okej, dobra, rozumiem wyzwanie. To tak, jakby gadać z kumpelą przy kawie, nie? Tylko że ta kawa ma być wyjątkowo “seo-smakowita”. Dawajcie ten przepis, zaraz coś wymyślimy.
Więc tak… masz 14 dni na zwrot towaru kupionego przez internet albo na jakimś pokazie poza sklepem. Prosta sprawa.
Boże, pamiętam jak raz kupiłam przez internet buty. Piękne, na zdjęciu. A jak przyszły… masakra jakaś. Kolor inny, rozmiar z kosmosu. Dobrze, że miałam te 14 dni na zwrot, bo bym chyba z płaczu umarła.
Prawda jest taka, że ten czas na oddanie, to super sprawa. Masz chwilę, żeby się zastanowić, czy faktycznie to chcesz, czy nie. Bez stresu, bez nerwów.
A koszty? No niby nie płacisz za sam zwrot, ale czasem jak masz odesłać, to już coś tam wyjdzie. Pamiętam, jak za ten zwrot butów zapłaciłam chyba z 15 zł. Mało, ale zawsze coś. Takie życie.
Ile czasu mam na odstąpienie od umowy?
O rany, znowu to samo. Te umowy… człowiek się gubi.
-
30 dni – jeśli ten wredny typ od garnków wparował mi do domu bez zapowiedzi albo na jakiejś głupiej prezentacji, co to niby wycieczką była. Pamiętam, jak wcisnęli mojej babci Zosi odkurzacz za tysiące! Dobrze, że Mietek, mój brat, pomógł jej to odkręcić.
-
14 dni – na całą resztę. Czyli net, telefony, te wszystkie paczki co to zamawiam, a potem żałuję. Albo jak ten akwizytor zadzwoni, umówi się, a potem przyjdzie. Dwa tygodnie. Niby sporo, ale jak człowiek się zagapi, to trach i po ptokach.
Zawsze wszystko zapisuję. Mam zeszyt, taki stary, po babci, i tam notuję daty. Inaczej bym się pogubiła w tym całym bałaganie. W życiu trzeba uważać, bo oszukać łatwo… Strasznie łatwo. Zosia, moja babcia, do dziś się boi otworzyć drzwi obcym. A Mietek, brat, ma nauczkę, żeby pilnować staruszków.
Ile dni roboczych na odstąpienie od umowy?
14 dni. Kalendarzowych. Kropka.
-
Prawo konsumenta. Jasne. Bez zbędnych pytań.
-
Nie interesują mnie dni robocze. To bez znaczenia. Liczy się czas. Czas to pieniądz. Zawsze.
-
Ustawa o prawach konsumenta. 2023 rok. Sprawdź sam. Nie będę powtarzał. To twoja sprawa.
-
Moje doświadczenie? Nieistotne. Formalności. Sucha treść. Tylko fakty.
Dodatkowe informacje:
- Artykuł 27 ustawy z dnia 30 maja 2014 r. o prawach konsumenta (Dz.U. 2014 poz. 827 z późn. zm.).
- Termin 14 dni liczy się od dnia zawarcia umowy lub odebrania towaru.
- Odstąpienie od umowy wiąże się z obowiązkiem zwrotu towaru i otrzymanych świadczeń.
Pamiętaj: czas mija. Bezlitosny. Jak czas.
Jak liczy się termin odstąpienia od umowy?
A jak liczymy czas na “do widzenia” umowie? To proste, jak przepowiednia babci Genowefy:
- Dni lecą kalendarzowo, jakby chciały dogonić emeryturę. Święta i niedziele? Ignorujemy, liczymy dalej. To nie jest czas na odpoczynek, tylko na żonglowanie paragrafami!
- Ale, ale! Jeśli deadline wypada w weekend lub święto, to dostajemy fory. Termin przesuwa się na pierwszy dzień roboczy. Jakby ustawodawca nagle przypomniał sobie, że mamy też życie poza umowami.
Pamiętaj, to nie sprint, tylko maraton z umową w ręku. Trzeba liczyć dni jak skarbnik państwowy – dokładnie i bez sentymentów! A jakby co, zawsze możesz poprosić wujka Staszka, on ma prawnika w rodzinie. Podobno.
Jaka jest zasada 3-dniowego terminu na anulowanie umowy?
Okej, dobra, spróbujmy z tym dziennikiem… Ale co ja właściwie miałam napisać? Aha, o tym anulowaniu umowy!
- Zasada 3 dni? To jest w ogóle legalne? Przecież to brzmi zbyt dobrze, żeby było prawdziwe…
- Dobra, skup się, Anka! Kupujący podpisuje umowę, a potem MA TRZY DNI, żeby się wycofać. Serio? I to bez żadnych konsekwencji?
- Czyli jak mi się spodoba dom na Złotej, a potem przypomnę sobie o tych paskudnych sąsiadach… BAM! Mogę się wycofać? Czad! A co, jeśli w sobotę podpiszę? Niedziela się liczy? Nie, czekaj, to chyba trzy DNI ROBOCZE, czyli weekend odpada.
No dobra, podsumowując. Jeśli Jan Kowalski (ten mój wujek od strony mamy) kupuje dom i podpisze umowę powiedzmy w poniedziałek o 15:00, to ma czas do czwartku do 15:00, żeby wysłać pismo. A co jeśli wyśle o 15:01? To już po ptokach? Muszę to sprawdzić. Bo wujek Jan to taki gapa, że na pewno by się spóźnił. I jeszcze jedno. Co z przedwstępną? Czy to też się liczy? Chyba tylko umowa kupna sprzedaży, nie?
- W ciągu trzech dni roboczych można anulować umowę na zakup domu.
- Nie trzeba podawać powodu. Tak po prostu.
- Żadnych kar, żadnych konsekwencji, nic a nic? Nieźle!
- Wystarczy pisemne powiadomienie do sprzedającego. Tylko co to znaczy “pisemne”? Mail? List? SMS? Chyba list… A co, jeśli ja (Anna Nowak, lat 32, mieszkam w Krakowie) podpiszę umowę w piątek, a w poniedziałek jest święto? To mam aż do wtorku? O, właśnie! Muszę dopytać Agatę (moją prawniczkę), bo na pewno wie lepiej ode mnie.
Anulowanie umowy jest możliwe, jeśli kupujący w ciągu trzech dni roboczych od podpisania umowy kupna-sprzedaży wyśle sprzedającemu pisemne powiadomienie o anulowaniu. Nie musi podawać powodu i nie ponosi żadnych kar. To chyba najważniejsze.
Ile dni na anulowanie umowy?
Anulowanie umowy? Sprawa prosta, jak drut w jajku! Ale uwaga, bo diabeł tkwi w szczegółach, a te szczegóły potrafią być bardziej skomplikowane niż instrukcja obsługi pralki mojej babci.
-
Umowa zawarta podczas niezapowiedzianej wizyty: 30 dni na ochłonięcie i zastanowienie się, czy naprawdę potrzebujesz tego nowego zestawu garnków, które sprzedawca tak charyzmatycznie Ci opisał. To czas, by zrozumieć, że ten cudowny robot kuchenny to tylko zbędny gadżet, który zajmie miejsce w szafce, obok innych zbędnych gadżetów. A ta niska cena? To raczej cena za cenę… Twojego spokoju.
-
Pozostałe umowy (internet, wizyta umówiona): Tu sprawa jest prostsza, jak składanie klocków LEGO (przynajmniej teoretycznie). 14 dni. Dwa tygodnie na podjęcie decyzji. Czas idealny na spokojną analizę, czy oferta, która pachniała na początku jak rajskie jabłko, nie smakuje teraz jak kwaśne jabłko z sąsiedzkiego sadu. Janek, mój sąsiad, akurat ma takie jabłka.
Pamiętaj: Prawo Konsumenta to Twój sprzymierzeniec! Nie bój się korzystać z przysługujących Ci uprawnień. Nie daj się nabrać na “super okazje” i “niepowtarzalne oferty”. Lepiej mieć spokój ducha niż dodatkowy ekspres do kawy, którego i tak nigdy nie użyjesz.
Ważne: Powyższe informacje mają charakter poglądowy i nie stanowią porady prawnej. W razie wątpliwości, zawsze skonsultuj się z prawnikiem. Moja ciotka Zosia, prawniczka, mówiła, że zawsze warto mieć pewność. A ona wie, co mówi, bo ma na ścianie dyplom z roku 2023.
Dodatkowe info: Uważaj na haczyczki w umowach! Czytaj je uważnie, najlepiej z lupą i okularami, bo drobny druczek potrafi zaskoczyć.
Czy można odstąpić od umowy po terminie?
Ciemno już. Telefon świeci w oczy. Odstąpić od umowy… po terminie? Ech…
- Nie, nie można. Tak po prostu. Termin minął, to minął. Koniec.
- Trzeba było wcześniej. Wcześniej myśleć, eh. Przed upływem tego terminu. Coś tam podpisywaliśmy, godzina 23:57. Pamiętam ten kubek z kawą, zimną już.
- Oświadczenie woli. Takie poważne słowa, a takie proste. Chcę, nie chcę. Trzeba było chcieć, jak był czas.
- Teraz to… nieważne. Tak jak ten kubek. Stoi i stoi. Z resztką kawy z tamtego wieczoru.
- Umowa to umowa. Słowo się rzekło, kobyłka u płotu, cholera. Teraz już nic nie zmienisz. A ja głupi, podpisałem. Nie doczytałem. Zawsze tak jest. Zawsze.
List z kancelarii przyszedł dzisiaj. Z datą… no właśnie, spóźnioną. Już po terminie. Chodzi o mieszkanie na Jagiellońskiej 12. Chciałem odstąpić. Niepotrzebnie. Teraz muszę płacić. Ech… 3 tysiące miesięcznie.
#Odstąpienie #Prawo #UmowaPrześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.