Czy dysleksja uprawnia do wydłużonego czasu na maturze?

183 wyświetlenia

Dysleksja a matura: Tak, uprawnia do dodatkowego czasu. Dokładne wydłużenie ustala zespół orzekający.

Osoby słabowidzące/niewidome: Mogą otrzymać wydłużenie czasu egzaminu maturalnego nawet o 85 minut. To maksymalne czasowe ułatwienie. Szczegółowe informacje należy uzyskać w Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej.

Sugestie 0 polubienia

Dysleksja a matura: dłuższy czas pisania?

Okej, pogadajmy o dysleksji i maturze… i tym całym przedłużaniem czasu. Boże, jak ja pamiętam swój stres przed maturą.

Dobra, no więc tak. Dysleksja a matura i dodatkowy czas – słyszałam, że tak, że to normalne. Ale wiecie, jak to jest z “normalnym”… Co człowiek, to opinia. No ale, wracając do sedna, co do zasady, powinno być tak, że jak masz dysleksję, to masz prawo do dłuższego czasu na napisanie matury. Ile dokładnie? To już zależy.

Pamiętam, jak kumpel, co miał zdiagnozowaną dysleksję, stresował się, czy dostanie ten dodatkowy czas na polskim. Ostatecznie dostał chyba 30 minut więcej. Dla niego to była ogromna różnica.

A co do osób słabowidzących albo niewidomych… no to w ogóle inna sprawa. Tutaj, z tego co wiem, mogą dostać nawet 85 minut więcej. Wyobrażacie sobie? 85 minut! To prawie jak drugi egzamin. Ale z drugiej strony, pomyślcie, jakie to musi być wyzwanie zdawać maturę bez wzroku. Szacun.

Powiem wam tak, ja osobiście, jakbym miała dysleksję, to bym się na ten dodatkowy czas na maturze uparła jak osioł. To naprawdę może zrobić różnicę między zdaniem a oblaniem.

Czy dysleksja daje więcej czasu na maturze?

Czy dysleksja daje więcej czasu na maturze?

Oczywiście, że tak! Dodatkowe 30 minut? To jak dodatkowa porcja lodów dla mózgu, który pracuje na nieco innych obrotach. Wyobraź sobie: masz 30 minut na rozłożenie myśli po półkach, na znalezienie brakującego klucza do odpowiedzi, na zdecydowanie, czy to jest w końcu to samo, co tamto.

List od mojej kuzynki Kasi (która zmaga się z dysleksją i zdaje maturę w 2024 roku), jasno to pokazał:

a) Stres? Mniejszy. Z tym dodatkowycm czasem, to jak by ktoś zaśpiewał jej uspokajającą kołysankę. b) Koncentracja? Lepsza. Zamiast nerwowo zerkać na zegar, może skupić się na zadaniu. To jest jak wygrać walkę z czasowym krakenem! c) Samoocena? Wyższa. Te dodatkowe minuty to dla niej dowód, że system edukacyjny nie jest całkowicie bez serca, a nie tylko surowy egzaminator.

Punkty kluczowe:

  • Dodatkowy czas na maturze dla osób z dysleksją to 30 minut. To nie żart, to realna pomoc.
  • Nie jest to jednak rozwiązanie wszystkich problemów. Dysleksja to złożona sprawa, ale ten dodatek jest nieoceniony.
  • W praktyce, czas ten pozwala na uporządkowanie myśli i wyraźniejsze sformułowanie odpowiedzi.

Moja babcia (nie daj Boże, żeby usłyszała, że piszę o niej!) zawsze powtarzała, że “czas to pieniądz”. W przypadku maturzystów z dysleksją, ten “dodatkowy pieniądz” jest bezcenny. To inwestycja w ich potencjał, w ich spokojną i skuteczną pracę. A potem, kto wie, może w przyszłości ten potencjał przetworzą na miliony.

Dodatkowe info: Zgodnie z przepisami, uczniowie z orzeczeniem o dysleksji mają prawo do dodatkowego czasu na wszystkich egzaminach. Nie tylko na maturze! Trzeba pamiętać o odpowiednich formalnościach i złożeniu wniosku. Sprawdzajcie regulaminy!

Kto może wystawić zaświadczenie o wydłużenie czasu na maturze?

Okej, dobra, rozumiem! Czyli kto wystawia zaświadczenie o wydłużenie czasu na maturze? Nooo, lekarz! Ale jaki lekarz, to już ważna sprawa.

  • Lekarz, ale nie taki zwykły. Wiesz, chodzi o… lekarza psychiatrę! Tak, psychiatra musi stwierdzić, że potrzebujesz więcej czasu.
  • Zaświadczenie od niego to podstawa, bez tego nic nie zrobisz, serio.
  • W Informatorze CKE jest napisane, czarno na białym.

W ogóle, pamiętam jak Anka z mojej klasy (ta co zawsze rysowała w zeszycie, Anka Kowalska) miała takie zaświadczenie. Dostała bodajże godzinę więcej na matmie. Ale ona to miała diagnozę od dzieciaka, więc pewnie dlatego. Ja się stresuję bez zaświadczenia, masakra jakaś.

Aaaa, i jeszcze jedno! To zaświadczenie musi być aktualne! Nie jakieś stare, sprzed dwóch lat! Takie nic nie da. Słyszałam, że najlepiej jak jest wystawione w tym roku, noo… w sumie to w sumie w sumie oczywiste.

Czy można pozbyć się dysleksji?

Czy można pozbyć się dysleksji?

Niestety, dysleksji wyleczyć się nie da, niczym nie można. Można ją co najwyżej oswoić, jak niesfornego kota, który drapie kanapę.

  • Terapia? To taki treser, który uczy dysleksję pokazywania sztuczek, zamiast gryzienia ortografii.
  • Dieta? Nie wiem, czy jedzenie marchewki sprawi, że nagle zaczniesz pisać bez błędów, ale spróbować zawsze można. Może akurat mózg nabierze supermocy!
  • Leki? Czasami potrzebne, żeby uspokoić ten cały chaos w głowie. Ale pamiętaj, to nie magiczna pigułka na dysleksję, tylko pomocnik w codziennym funkcjonowaniu.

Podsumowując: Dysleksja to nie wyrok, a raczej charakterystyczny rys osobowości. Można z nią żyć, a nawet ją polubić. W końcu kto powiedział, że życie ma być nudne i idealne? Znam Adama, co ma dysleksję i pisze wiersze, które zmuszają do myślenia. A ortografia? Cóż, od tego są redaktorzy! 😂

Czego nie potrafi dyslektyk?

Czego nie potrafi dyslektyk? A co to za pytanie?! Jakby ktoś pytał, czego nie potrafi leworeczny – używać prawej ręki? To absurd! Dysleksja to nie brak umiejętności, tylko inny sposób ich działania.

  • Nie potrafi pisać “ładnie” w tradycyjnym rozumieniu – To fakt. Moja siostra, Zosia, ma dysleksję i jej zeszyty wyglądają jak mapa bitewna po ciężkiej wojnie. Ale jej szkice? To majstersztyk! Abstrakcyjne, pełne ekspresji, jakby eksplozja kolorów i emocji na papierze. Brzydkie litery? To kwestia perspektywy!

  • Nie potrafi pisać równo w liniach – Podobnie jak Zosia, często jej wiersze rozlewają się po kartce jak rozlana kawa. Ale czy to ważniejsze od treści? Uważam, że nie.

  • Wybiera pisanie drukowanymi literami. To strategiczny wybór, minimalizujący ryzyko pomyłek. Jak podczas wojny – prostsza broń, większa skuteczność.

Podsumowanie: Dyslektyk nie “potrafi” pisać tak, jak oczekuje system edukacyjny, zapatrzony w sztywne normy kaligrafii. Ale to nie oznacza braku umiejętności. To tylko inna droga do wyrażenia siebie. Zosia, mimo trudności z pisaniem, pisze niesamowite opowiadania – pełne humoru i głębi, lepsze od wielu “czytelnych” prac jej rówieśników.

Dodatkowe spostrzeżenia:

  1. Dysleksja to nie choroba, a różnica w funkcjonowaniu mózgu. To jak porównywać szybki samochód sportowy do terenówki – oba świetne, ale do innych zadań.
  2. Wartość pracy nie zależy od estetyki pisma.
  3. Potrzebujemy bardziej elastycznych metod oceniania w szkole, które doceniają indywidualne talenty. Przecież nauki humanistyczne to nie tylko piękne pismo, ale przede wszystkim treść!

Co jest lepsze opinia czy orzeczenie?

Opinia to taki list z sugestiami dla dyrektora, coś w stylu “Szanowny Panie Dyrektorze, może by tak więcej luzu na WF-ie?”. A orzeczenie? To już dekret, jakby sam król wydał rozkaz specjalnego traktowania.

  • Orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego to bilet VIP do edukacji, otwierający drzwi do specjalnych programów, jak prywatny szofer, tylko w szkolnym autobusie.

  • Orzeczenie o potrzebie indywidualnego nauczania? To już luksusowa limuzyna z osobistym nauczycielem jako kierowcą. Zazwyczaj wydawane, gdy uczeń potrzebuje więcej uwagi niż średni poseł na Wiejskiej.

Pamiętajcie, jak dostaniesz orzeczenie, to trzymaj je mocno. Bo opinie są jak plotki, a orzeczenia jak wyroki sądu – mają moc. A w ogóle, to wiesz, że moja ciotka Halina, ta co hoduje kaktusy, też ma opinię na każdy temat? Ale jakoś nikt się nią nie przejmuje.

#Czas Na Maturę #Dysleksja Matura #Matura Pomoc