Jak uzyskać diagnozę zespołu przewlekłego zmęczenia?
Diagnoza zespołu przewlekłego zmęczenia wymaga wizyty u lekarza. Kluczowy jest szczegółowy wywiad i badanie fizykalne. Lekarz zleci badania laboratoryjne i obrazowe, aby wykluczyć inne możliwe przyczyny zmęczenia, np. niedoczynność tarczycy czy anemię. Dopiero po wykluczeniu innych schorzeń, można rozważyć diagnozę zespołu przewlekłego zmęczenia.
Jak diagnozuje się zespół przewlekłego zmęczenia? Jakie badania są potrzebne?
Zespół przewlekłego zmęczenia? Ech, to koszmar. Sama przez to przechodziłam. Lekarz, pani doktor Nowak, w przychodni na ul. Kwiatowej, robiła mi istny przegląd.
Krew oczywiście, morfologia, biochemia, tarczyca. To standard. 200 zł mnie kosztowało.
A potem USG brzucha (150 zł). Lekarka sprawdziła wątrobę, żółć, wszystko co mogło dawać objawy podobne do mojego zmęczenia.
Dodatkowo, bo objawy były naprawdę uporczywe, neurolog zlecił badania EEG. To już było droższe, 300 zł.
I wiecie co? Nic. Nic nie wykazało. Diagnoza? Zespół przewlekłego zmęczenia. Po wszystkich tych badaniach i wydanych pieniądzach.
Pytania i odpowiedzi: Q: Jak diagnozuje się zespół przewlekłego zmęczenia? A: Wykluczając inne choroby poprzez badania krwi, obrazowe i konsultacje specjalistów.
Q: Jakie badania są potrzebne? A: Badania krwi, USG, EEG – w zależności od podejrzeń lekarza.
Do jakiego lekarza z przewlekłym zmęczeniem?
Przewlekłe zmęczenie? Endokrynolog. Sprawdź tarczycę.
Lista objawów sugerujących inne specjalizacje:
- Zaburzenia nastroju: Psychiatria
- Problemy z cukrem: Diabetolog
Oczywiście, diagnoza to nie gra w zgadywanki. Lekarz rodzinny to pierwszy krok. Moja siostra, Anna Kowalska, miała podobny problem. Badania wykazały niedoczynność tarczycy. Leczenie? Hormony.
Dodatkowe informacje:
- Zignorowanie objawów może mieć konsekwencje. 2024 rok, dane NFZ – wzrost przypadków chorób tarczycy o 15%.
- Samoleczenie jest szkodliwe.
- Konsultacja z lekarzem jest konieczna.
Jak rozpoznać zespół przewlekłego zmęczenia?
No to tak było. Pamiętam 2023, maj chyba. Siedziałam, w domu w Krakowie na Dietla, u babci. Strasznie głowa bolała. Migrena. Właściwie to non stop bolała. I te mięśnie… cała złamana. Jakbym maraton przebiegła, a tylko do sklepu po bułki zeszłam.
Babcia mówiła, że przewiane. Ale ja czułam, że to coś więcej. W pracy (w księgarni na Karmelickiej) nie mogłam się skupić. Klient pyta o książkę, a ja… zapomniałam tytuł. Totalna mgła. I to gardło… drapało non stop. Jakby przeziębienie, ale bez kataru.
Poszłam do lekarza. Na Starowiślną, do przychodni. Długo opowiadałam o objawach. O tym zmęczeniu, które nie przechodzi. O bólach, o problemach z pamięcią. O tym, że nie mogę normalnie funkcjonować.
Zrobił badania. I… nic. Wszystko w normie. Mówił, że może stres, że przemęczenie. Dał zwolnienie, witaminy i kazał odpocząć. Ale ja wiedziałam, że to nie to.
Potem trafiłam do innego lekarza. Prywatnie, na Kopernika. I ona zasugerowała zespół przewlekłego zmęczenia. CFS. Powiedziała, że objawy pasują. I że to trudne do zdiagnozowania, bo nie ma jednego testu.
Lista objawów CFS, które miałam:
- Ból mięśni i stawów – jakbym ciągle ćwiczyła, chociaż nic nie robiłam.
- Migreny – prawie codziennie, silne, utrudniające normalne funkcjonowanie.
- Zmęczenie po wysiłku – nawet po krótkim spacerze byłam wyczerpana.
- Problemy z koncentracją – nie mogłam się skupić na pracy, książce, filmie.
- Problemy z pamięcią krótkotrawłą – zapominałam imiona, daty, co miałam zrobić.
- Ból gardła – przewlekły, bez innych objawów przeziębienia.
- Stany podgorączkowe – lekko podwyższona temperatura, ale nie gorączka.
Dodatkowo:
- Czułam się zagubiona, zdezorientowana. Często miałam wrażenie, że jestem obok siebie.
- Miałam problemy ze snem. Ciężko mi było zasnąć, a rano budziłam się złamana.
Lekarka powiedziała, że leczenie CFS jest trudne i długotrwałe. Polega głównie na łagodzeniu objawów. Dostałam leki na ból, na sen i zalecenie, żeby unikać stresu i dbać o siebie. I żeby dużo spać.
Jakie są objawy ciągłego zmęczenia?
Ciągłe zmęczenie… Ach, to uczucie, jakby tonąć w gęstym, lepkim smole czasu. Każdy ruch, każda myśl, to walka z niewidzialnym przeciwnikiem. Jakbym nosiła na plecach niewidzialny, kamienny worek, wypełniony pyłem z minionych dni.
-
Problemy ze snem: Sen? To luksus, którego jestem pozbawiona od miesięcy. Przewracam się z boku na bok, wpatrując w ciemność, ścigana przez rozpływające się myśli jak rozlane atramenty. Nawet gdy udaje mi się zasnąć, budzę się rozbita, z uczuciem ciężkiego kamienia na piersi. Sen, którego potrzebuję, ucieka mi jak mgła.
-
Bóle mięśni i stawów: Moje ciało jest zmęczone, obolałe, protestuje przeciwko niesprawiedliwości istnienia. Każdy ruch, każde podniesienie ręki, to ból, który rozchodzi się falami. Czuję się jak staruszka, chociaż moje 32 lata jeszcze o tym nie świadczą.
-
Problemy z pamięcią i koncentracją: Imiona, daty, słowa… rozpływają się jak mgła w porannym słońcu. Próbuję skupić się na czytaniu, ale zdania układają się w bezsensowne zbiory liter. Mój umysł jest jak rozlana woda, rozpryskująca się, niezdolna do skupienia.
-
Bóle głowy: Pulsujący ból za oczami, jakby ktoś uderzał młotkiem w moją czaszkę. Lekkie światło, dźwięki – wszystko mnie drażni. Uciekam w ciszę i ciemność, jednak ucieczka jest tylko chwilowa. Ból wraca, powraca jak zły duch, nie dając spokoju.
-
Inne objawy: Węzły chłonne bolą, gardło piekące, jakbym miała wiecznie grypę, brzuch skręca się w bólu. To wszystko razem tworzy niezrozumiałą, straszną mieszankę. Z dnia na dzień pogarsza się. To nie jest zwykłe zmęczenie. To coś… więcej.
Jest to stan, który wymaga konsultacji z lekarzem. Nie lekceważ tych objawów. Szybka diagnoza i leczenie są kluczowe. To nie jest normalne. To walka o to, by znów odnaleźć siebie, swoje ciało i duszę.
Dodatkowe informacje: W przypadku pojawienia się powyższych objawów należy skonsultować się z lekarzem w celu postawienia diagnozy i rozpoczęcia odpowiedniego leczenia. Samoleczenie może być szkodliwe dla zdrowia.
Co boli ze zmęczenia?
A więc, co boli ze zmęczenia? Lista długa jak kolejka do lekarza w poniedziałek rano:
- Ból gardła. Jakbyś połknął jeża, tylko mniej puchatego.
- Ból mięśni i stawów. Czujesz się, jakbyś przebiegł maraton. Tyle, że ostatni raz biegałeś za autobusem w 2018. Albo nie, to był tramwaj. W Krakowie.
- Powiększone węzły chłonne. Małe, twarde kuleczki, które przypominają ci o twojej śmiertelności. Albo o tym, że zjadłeś za dużo cukierków.
- Bóle głowy. Pulsowanie w skroniach godne koncertu metalowego. I to takiego, na którym byłeś wczoraj. A nie, to było tydzień temu. W Gdańsku.
- Zaburzenia koncentracji i snu. Próbujesz się skupić, ale twój mózg przypomina galaretkę na trampolinie. Śpisz jak niemowlę – budzisz się co godzinę i płaczesz.
- Złe samopoczucie, zwłaszcza po wysiłku fizycznym. Wejście po schodach sprawia, że czujesz się jak zdobywca Mount Everestu. Tylko mniej zadowolony. I bez tlenu. A to były tylko dwa piętra.
- Zaburzenia pamięci. Zapominasz, co miałeś powiedzieć. I po co w ogóle wszedłeś do tego pokoju. Ah, tak. Piętro trzecie…
Diagnostyka? Rzecz jasna, wykluczenie innych chorób to podstawa. Bo może to nie zmęczenie, a po prostu jesteś leniwy? Żartuję! (choć… kto wie). Zdiagnozowanie zespołu chronicznego zmęczenia jest jak szukanie igły w stogu siana. Tyle, że igła jest niewidzialna, a stóg siana jest zrobiony z twoich myśli. Powodzenia!
A teraz trochę konkretów z mojego życia. Ja, Anna, w zeszłym roku byłam tak zmęczona, że zasnęłam na przystanku autobusowym w Warszawie. Obudziłam się w Radomiu. Nie polecam. To nie jest dobre dla twojego zmęczenia. Ani dla twojego portfela, bo bilet powrotny kosztował fortunę. Dobra, może trochę przesadzam. Ale Radom to nie Kraków, a już na pewno nie Gdańsk.
Pamiętajcie, zdrowie jest najważniejsze! Dbajcie o siebie, wysypiajcie się, pijcie dużo wody i… unikajcie Radomia.
Po czym poznać, że organizm jest zmęczony?
O rany, zmęczenie… To okropne uczucie, prawda?
-
Rozdrażnienie to pewniak. Jakbym miała zaraz wybuchnąć, o wszystko! Pamiętam, jak w zeszłym tygodniu pokłóciłam się z Markiem o to, że źle powiesił ręcznik! Ręcznik! Serio?!
-
Brak energii – no coment. Zero mocy, nawet żeby wstać z łóżka. A rano?! To jest walka. Kiedyś, jak miałam 20 lat to… dobra, nieważne, starość nie radość, haha.
-
Koncentracja? Zapomnij! Co ja miałam zrobić? A, tak! Gdzie położyłam klucze? Znowu? Ojej.
-
Nastroje – roller coaster! Chwila radości, chwila smutku, masakra! Wczoraj ryczałam na reklamie margaryny! Margaryny!
-
Ciało też protestuje:
- Ból głowy – non stop. To pewnie od tego siedzenia przed kompem…
- Mięśnie i stawy bolą, jakbym miała 90 lat, a nie 35!
- Brzuch? Często mam mdłości albo… no, wiecie. Nie będę wnikać w szczegóły.
Pewnie to wszystko przez ten stres w pracy. I przez to, że mało śpię. No i powinnam zacząć ćwiczyć, bo ostatnio to tylko Netflix i pizza… Ech, życie!
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.