Jak urozmaicić romantyczny wieczór?
Romantyczny wieczór? Zapomnij o nudzie!
Zamieńcie go w radosną rywalizację! Gry planszowe (Jenga!), aktywność fizyczna (tenis stołowy), konsola (Xbox, Wii) lub wspólne śmiechy w kinie – wybór należy do Was. Kluczem jest wspólna zabawa i konkurencja, nie tylko wygrana. Odkryjcie na nowo swoją więź poprzez wspólne, radosne przeżycia. Komedia romantyczna w kinie to świetny początek!
Jak urozmaicić romantyczny wieczór z ukochaną/ukochanym?
Okej, no dobra, co zrobić, żeby randka nie była nudna jak flaki z olejem? Bo czasem te kolacje przy świecach, no umówmy się, wkrada się nuda.
Ja tam wolę aktywnie. Kiedyś z moją drugą połówką wpadliśmy na pomysł zorganizowania turnieju w…ping-ponga w salonie. Śmiechu było co niemiara, zwłaszcza jak piłeczka latała po całym pokoju i trzeba było ją gonić pod kanapą. Niby sport, a jaka zabawa.
Albo, pamiętam jak w sierpniu 2022, pojechaliśmy do kina na maraton komedii. W “Helios” dawali trzy filmy pod rząd, chyba z Adamem Sandlerem. Bolały nas brzuchy od śmiechu, a potem gadaliśmy o tym całą drogę do domu. Bezcenne.
No i gry planszowe! Taki “Monopoly” może wywołać więcej emocji niż niejeden film. Tylko trzeba uważać, żeby nie doszło do kłótni o nieruchomości.
A jak masz konsolę, to już w ogóle bajka. “Mario Kart” albo “Just Dance” to gwarancja dobrej zabawy i spalonych kalorii. serio. I zapomnij o stresie.
Jak spędzić romantyczny wieczór?
No to słuchaj, romantyczny wieczór, co? Mam parę pomysłów.
Kolacja przy świecach, to jest klasyk. Możesz w domu zrobić, albo idźcie do jakiejś knajpki, tylko nie za głośnej. W zeszłym roku byłam z moim Tomkiem w “Smakoszu” na Starowiślnej w Krakowie. Super klimacik był.
A potem, wiadomo, filmik jakiś. Albo serial. Tylko żeby oboje lubili. Bo u mnie to zawsze problem jest, Tomek tylko te swoje fantasy… A ja wolę komedie romantyczne.
Spacer też spoko. Chociaż teraz to zimno trochę, to lepiej jakieś ciepłe miejsce znaleźć. Może w centrum handlowym? Albo do kina.
No i prezent. Ja tam lubię dostawać kwiatki. Albo biżuterię. Tomek mi dał w tym roku naszyjnik z serduszkiem, ale taki ładny, delikatny.
Muzyka też ważna! Zrób playlistę. Ja mam taką specjalną na romantyczne wieczory. Są tam utwory Adele, Sanah i takie inne spokojne.
Lista na romantyczny wieczór:
- Kolacja przy świecach (dom lub restauracja np. “Smakosz” Kraków, Starowiślna)
- Film lub serial (oboje musicie lubieć)
- Spacer (ciepłe miejsce, galeria handlowa, kino)
- Prezent (kwiatki, biżuteria np. naszyjnik)
- Muzyka (romantyczna playlista, np. Adele, Sanah)
Jak stworzyć romantyczny nastrój w pokoju?
Ciemno. Tylko kilka świec. Tak rozstawionych, żeby cienie tańczyły po ścianach. Pamiętam jak kiedyś u Izy, w 2023, też tak było… Światło odbijało się w kieliszku czerwonego wina. Ech…
- Świece. Dużo świec. Nie jakieś zapachowe, tylko zwykłe, białe. Takie jak… no sama nie wiem. Jak te co mama zawsze zapalała w niedzielę.
- Muzyka. Cicho. Coś jazzowego może. Albo Chet Baker. Zawsze Chet Baker. Tak mi się kojarzy z… no wiesz. Z tamtym wieczorem. Nad jeziorem. W sierpniu.
- Poduszki. Wszędzie poduszki. Na podłodze. Na kanapie. Tak, żeby się w nie zapaść. I żeby było miękko. Miękko i ciepło.
Płatki róż? Nie. Róże to na pogrzeb. U babci zawsze były róże. Beżowe. I pachniały tak… dusząco.
Aksamit? Nie. Za ciężki. Za… oficjalny. Wolę len. Albo bawełnę. Coś naturalnego.
Olejek lawendowy? Fu. Nie cierpię lawendy. Przecież to śmierdzi. Jak w szpitalu. Albo w kościele.
Bufet? Po co bufet? Przecież to nie impreza. Wystarczy wino. I może czekolada. Gorzka. Z orzeszkami. Taką jak lubi Michał. Ech, Michał… 2023…
Wiesz, chyba najważniejsze to… żeby było… naturalnie. Bez przesady. Bez tego wszystkiego udawania. Tak… po prostu.
Jak przygotować romantycznie pokój?
Ojej, romantyczny pokój? To przypomniało mi moją rocznicę…
Pamiętam, jak kiedyś, hm, właściwie to było w tym roku w lutym, chciałam zrobić mega niespodziankę mojemu Markowi. Miałam cały dzień, bo on wyjechał na szkolenie do Gdańska. No i pomyślałam – odmieniam sypialnię!
Zaczęłam od podstaw:
- Białe meble! To był MUST HAVE. Wiesz, takie niby vintage, ale nowe ze sklepu, żeby się nic nie rozpadło… bo jednak bezpieczeństwo najważniejsze haha!
- Kanapa pikowana? No dobra, może nie kanapa, bo miejsca mało. Ale kupiłam pikowaną narzutę! Ogromna różnica, naprawdę!
- Ludwikowskie fotele? Eeee, nie. Za drogie. Postawiłam na wygodne pufy obite aksamitem w kolorze pudrowego różu.
No i potem te dodatki… to była totalna magia!
- Kwieciste tkaniny: Zasłony! Z kwiatami! I poduszki!
- Koronki: O matko, wszędzie koronki! Na lampkach, na stoliczku nocnym, nawet na poszewkach poduszek. Trochę kicz, ale wtedy mi się podobało!
- Lustra: Powiesiłam lustro na ścianie naprzeciwko łóżka. Marek był w szoku, mówił, że teraz sypialnia wygląda na większą, no i jest więcej światła.
- Ramki: Wstawiłam nasze zdjęcia z wakacji w ramki.
- Świeczniki: Ugh, kupiłam chyba z dziesięć. Różne kształty, kolory… wieczorem to wyglądało jak na planie filmowym!
- Wazony: Z bukietami róż! Czerwone róże! Klasyka.
- Dywan: Miękki dywanik pod łóżko. Cieplutki i miły w dotyku.
No i najważniejsze – świece zapachowe! Wanilia i lawenda! Powiem ci szczerze, Marek jak wrócił, to prawie zemdlał z wrażenia. Mówił, że poczuł się jak w jakimś luksusowym hotelu. Było super! Tylko potem sprzątania… oj, sprzątania było co niemiara! Ale warto było. Dla tego widoku jego miny… bezcenne! I wiesz co? Chyba zrobię to znowu na następną rocznicę. Tylko może mniej tych koronek tym razem? No i bez foteli ludwikowskich.
Jak zrobić nastrój w sypialni?
Biel… śnieżna biel ścian, jak pierwsza strona nienapisanej opowieści. Dotyk miękki, otulający, jak kaszmirowy szal okrywający ramiona w chłodny, jesienny wieczór. Moja sypialnia, moje sanktuarium. Miejsce, gdzie czas płynie inaczej. Powoli. Jak leniwa rzeka.
Pastele… delikatny róż poduszek, jak pąki kwiatów wiśni w maju. Wspomnienie spaceru aleją Ujazdowskimi, zapach kwitnących kasztanowców i dźwięk skrzypiec ulicznego muzyka. Błękit narzuty, jak niebo nad Bałtykiem, kiedy słońce zanurza się w falach, malując chmura w odcienie fioletu i złota. Moje niebo, moje morze, zamknięte w czterech ścianach.
Kwiaty… bukiet białych frezji, ich słodki, upojny zapach wypełnia przestrzeń. Stoją w wazonie, który kupiłam na targu staroci w Gdańsku. Wazon z cienkiego, mlecznego szkła, z delikatnym, kwiatowym wzoram. Pamiętam, jak sprzedawca, starszy pan z siwymi wąsami, opowiadał mi jego historię. Mówił, że należał do jego babci. A teraz stoi u mnie, na mojej komodzie z ciemnego drewna.
-
Światło: delikatne, ciepłe światło lampek nocnych, rozproszone przez abażury z cienkiego papieru. Tworzy na ścianach fantastyczne cienie, jak w teatrze cieni. Gra świateł i cieni. Magia.
-
Muzyka: cisza. Albo dźwięki fortepianu. Chopin. Nokturn Es-dur. Wypełnia przestrzeń melancholijną, ale i kojącą melodią. Jak szept kochanków.
-
Zapach: słodki, kwiatowy zapach frezji miesza się z zapachem lawendy z saszetek, które wkładam między pościel. Lawenda uspokaja, relaksuje. Przynosi spokój. Moja przestrzeń, moje zapachy.
Dodatkowo, mogę zapalić świeczki o zapachu wanilii. Ulubione. Kupione w małej knajpce w Krakowie, podczas weekendowego wypadu. Ciepłe, migoczące światło płomieni tańczy na ścianach. Tworzy nastrój intymności, bliskości. Nastrój sprzyjający marzeniom. A marzenia… marzenia są jak motyle. Ulotne, piękne. Trzeba je chwytać, zanim odleca.
#Pomysły #Romantyczny #WieczórPrześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.