Co można zjeść na 400 kalorii?

400 kalorii? To tyle, ile ja czasem zjem na przekąskę, serio! No dobra, może przesadzam, ale zastanawiam się czasem, jak to możliwe, że tyle można się najeść. Ostatnio, kiedy byłam na diecie (tak, wiem, ciągle jakieś diety!), było mi strasznie ciężko utrzymać się w tych 400 kaloriach na posiłek. Pamiętam, jak marzyłam o tym koktajlu jagodowym – taki piękny, fioletowy, a ile radości! Ale czy na prawdę nasyci? No, kwestia dyskusyjna. Sama robiłam kiedyś taki z jogurtem, bananem i garścią jagód – pycha, ale szybko znikał z brzucha.

Szakszuka? O, to już coś innego. Moja babcia robiła zawsze pyszną, z mnóstwem papryki i aromatycznych przypraw. Pamiętam, jak jadłam ją na śniadanie w wakacje, siedząc na werandzie i patrząc na ogród… ach, te wspomnienia! Ale czy 400 kalorii wystarczy na porcję taką, jak robiła babcia? Wątpię! Pewnie musiałabym się mocno ograniczyć.

Owsianka z gruszką i borówkami… brzmi zdrowo, ale czy smacznie na prawdę? Zależy od owsianki! Ja próbowałam kiedyś zrobić owsiankę z przepisu z jakiejś gazety, i wyszła taka… kleista i bez smaku. Dopiero dodanie dużej ilości miodu uratowało sytuację, ale to pewnie już kalorie przekroczyło.

Sałatka grecka… to fajna opcja, choć sama wolałabym dodać do niej trochę sera feta, no i oliwy z oliwek, co pewnie podnosi kaloryczność. Ale wiadomo, że sama w sobie jest lekka i zdrowa. Ja zawsze dodaje do niej trochę pomidorów z własnego ogródka – są takie soczyste i słodkie! A ile kalorii to ma? Nie wiem, nie liczyłam nigdy, ale na pewno więcej niż tylko warzywa.

Kanapka z guacamole i jajkiem sadzonym… mniam! To brzmi pysznie, ale tu też trzeba uważać na ilość chleba. Jeden mały tostyk? Może. Ale dwie grubsze kromki? Już pewnie wykraczamy poza 400 kalorii. Bo wiecie, te kalorie mają to do siebie, że szybko się sumują. Przynajmniej tak mi się wydaje. A może ja po prostu mam za szybki metabolizm i żołądek jak czarna dziura? Kto wie…