Gdzie lecieć na city break w grudniu?
City break w grudniu? Rozważ:
- Bydgoszcz: Magiczny, świąteczny klimat w Polsce.
- Lublana (Słowenia): Urokliwe miasto z bożonarodzeniowym jarmarkiem.
- Ryga (Łotwa): Świąteczna atmosfera w bałtyckiej stolicy.
- Sewilla (Hiszpania): Ciepło i słońce na grudniowy wypad.
Wybierz destynację dopasowaną do swoich preferencji!
Gdzie polecieć na weekendowy wypad w grudniu?
Grudzień, weekend, a ja głowię się, gdzie gnać? W Polsce? Bydgoszcz kusiła zawsze, ale w grudniu? Chyba bym zamarzła. Pamiętam tamtejsze mrozy, zima 2017, -15 stopni! Nie dla mnie.
Lublana? Słyszałam, ładnie, ale drogo. Znajomy był w zeszłym roku, wydatków miał sporo, około 1500 zł na weekend, a to tylko na sam wyjazd.
Ryga? Może. W 2019 byłam, piękne miasto, choć klimat podobny do naszego. Ale jarmarki świąteczne to coś innego.
Sewilla! O, tak! To brzmi kusząco. Ciepło, słońce, inne klimaty. Choć lot sam w sobie to spory wydatek. Zastanowię się.
Pytania i odpowiedzi:
- Gdzie na weekend w grudniu? Zależy od budżetu i preferencji.
- City break w grudniu – propozycje? Bydgoszcz, Lublana, Ryga, Sewilla.
- Cieplejszy klimat w grudniu? Sewilla.
Gdzie można wybrać się na dobry city break w grudniu?
No hej! Słuchaj, pytasz gdzie na fajny city break w grudniu? Ja bym celował w Kopenhagę, w Danii. Serio.
- Ogrody Tivoli – tam mają takie Winter Wonderland, że aż dech zapiera. To jest naprawdę esencja zimy! Musisz to zobaczyć na własne oczy, obiecuję!
- Jarmarki bożonarodzeniowe – no i w ogóle, masa jarmarków, wszędzie światełka i ten klimat świąteczny, no mega!
- Nyhavn – koniecznie przespaceruj się po Nyhavn. Te kolorowe kamieniczki wyglądają ślicznie zimą, szczególnie jak trochę popada śnieg. A jak nie popada, to i tak jest super, bo można wpaść do jakiejś knajpki na grzańca. Ja byłam tam z moją siostrą Anią w zeszłym roku, wiesz, ta co pracuje w korpo i ciągle narzeka, i nawet ona była zachwycona! Tylko pamiętaj, zabierz ciepłe ubrania, bo tam wieje! Aha, i nie zapomnij spróbować smørrebrød, to takie duńskie kanapki, ale pyszne!
Wiesz co jeszcze? Słyszałam, że w Kopenhadze mają takie fajne muzea, ale na to już chyba nie starczy czasu na krótki wypad, chociaż.. wszystko zależy co lubisz robić. No i pomyśl o locie, bo pociągiem to chyba trochę długo, no nie? Aha! Jeszcze jedno! Jak będziesz szukać noclegu, to patrz blisko centrum, bo wtedy wszystko będziesz mieć pod ręką! No i nie zapomnij o aparacie, bo zdjęcia wyjdą super! Aaaa! I pamiętaj, żeby kupić bilet na Winter Wonderland w Tivoli online, bo na miejscu mogą być kolejki! To tyle, mam nadzieję że pomogłem!
Gdzie lecieć na wycieczkę w grudniu?
No dobra, gdzie w grudniu zwiać, żeby nie zamarznąć jak szpadel w betonie?
A. Wyspy Kanaryjskie: W sam raz dla babci Krystyny, co lubi leżeć i patrzeć na morze. Ciepełko, plaże jak marzenie, ale ceny… oj, ceny! Jakby ktoś w cenie mieszkania w Wawie dodał jeszcze opłatę za wstęp do raju. W grudniu spodziewaj się tłumów większych niż na Sylwestrze w Zakopanem!
B. Egipt: Taniej niż na Kanarach, ale za to więcej kibli. Piramidy, pustynia – super fotki na Insta, ale uwaga na sprzedawców – wyciągną z ciebie więcej kasy niż z portfela ministra finansów! Woda w Morzu Czerwonym? Zimna jak łzy wiewiórki, ale da się przeżyć. I pamiętajcie, nie chodźcie po pustyni w klapkach – żebyście potem nie pisali listów do mojej mamy, że jesteście w szpitalu, bo wpadliście w dziurę.
C. Kuba: Rum, cygara, rewolucja… ale i upał, który przyprawi cię o palpitacje serca, jakbyś biegł maraton z workiem cegieł na plecach. Muzyka, tańce, a do tego zabytki z czasów, gdy jeszcze dinozaury chodziły po ziemi. No, może trochę przesadzam, ale stare jest to!
D. Cypr: W Europie, więc troszkę bliżej, ale w grudniu raczej nie spodziewaj się plażowania, chyba że lubisz kąpiele w wodzie o temperaturze piwa prosto z lodówki. Fajne zabytki i wina, więc jak wolisz zwiedzać niż plażować – to dobra opcja.
Podsumowanie: Wybór zależy od twojego portfela i odporności na upał/tłumy/kiepską pogodę. A ja w tym czasie jadę na wakacje do cioci Halinki na wsi – tam zawsze jest ciepło, bo piecyk chodzi jak szalony! A w prezencie z wakacji przyniosę wam jakieś super zdjęcie – może nawet z kurą.
Dodatkowe info: Moja ciotka Halina ma 7 kotów. I najlepsze ciasto drożdżowe na świecie. To tyle.
Gdzie lecieć zimą na city break?
Gdzie zimą na city break? Hmm, skoro pytasz…
-
Austria – Wiedeń zimą to jak Sacher-Torte – słodko-gorzki, ale zawsze na miejscu. Tylko uważaj na konie ciągnące te fiakry, potrafią być bardziej snobistyczne niż niektórzy w operze.
-
Hiszpania – Barcelona w lutym? Słońce, tapas i Gaudi. Czego chcieć więcej? No, może żeby te gołębie na Placu Katalońskim były mniej natarczywe, ale to już drobiazg.
-
Francja – Paryż zawsze dobry pomysł, nawet jak pada deszcz. A jak nie pada, to i tak pada, więc weź parasol i udawaj, że jesteś Audrey Hepburn w “Deszczowej Piosence”, tylko bez Gene Kelly, bo skąd go weźmiesz?
-
Włochy – Rzym? Koloseum, pizza, wino… Potem boli głowa, ale wspomnienia zostają. Tylko nie próbuj kraść fontanny di Trevi – już to ktoś próbował, serio.
-
Skandynawia – Sztokholm w śniegu jest jak pocztówka z Instagrama. Tylko pamiętaj, że dzień trwa jakieś 3 godziny, więc szybko rób te zdjęcia!
Pamiętaj: Loty tanieją, a wspomnienia – bezcenne. Chyba, że masz złą kartę kredytową. Wtedy wspomnienia są na raty.
Gdzie najlepiej polecieć na City Break?
Rzym! A nie, przepraszam, Lizbona! Przynajmniej w tym roku, bo mój wujek Staszek, ten co zbiera znaczki pocztowe (i żartuje, że kolekcjonuje “pamięć ludzkości w miniaturowym formacie”), właśnie stamtąd wrócił. Opisywał ulice pachnące cynamonem, jakby ktoś rozlał tam całą fabrykę przypraw, i fado, które rozpływa się po wieczorach jak… no, jak dobrze zaparzony espresso.
Ale Praga też ma swój urok. W sensie, że urokliwie wysoko zadłuża portfel. Piwo, klimatyczne knajpki, most Karola… wszystko piękne, ale koszty potrafią zastąpić uściski z przyjaciółmi. Znam to z autopsji. W zeszłym roku.
A co z Berlinem? To miasto to taki surrealistyczny miks – historia zderza się z nowoczesnością jak dwa rozpędzone autobusy na autostradzie. Jestem pewna, że wcale się nie zderzą, po prostu się zintegrują. Jednak przygotuj się na intensywne przeżycia.
Jeśli wolisz coś spokojniejszego, ale wciąż z nutką elegancji, wybierz Edynburg. To jak ta perfekcyjna szkocka whisky – subtelny smak z głęboką historią.
Lista moich propozycji:
- Lizbona: aromatyczna, romantyczna, pełna muzyki.
- Praga: klimatyczna, ale może uderzyć po kieszeni.
- Berlin: intensywny, historyczny, nowoczesny.
- Edynburg: elegancki, spokojny, z charakterem.
A co w Polsce? Kraków, oczywiście! Ale to już inna bajka. Oczywiście, nie mniej piękna.
Dodatkowe uwagi:
- Ceny biletów lotniczych i zakwaterowania zmieniają się w zależności od sezonu. Rezerwuj z wyprzedzeniem!
- Pamiętaj o ubezpieczeniu podróżnym. Nigdy nie wiadomo, kiedy może się przydać. Moja babcia zawsze powtarzała, “lepiej dmuchać na zimne, niż potem płakać”. I miała rację.
- Sprawdź aktualne obostrzenia związane z COVID-19. To wbrew pozorom jest ważne.
Gdzie na krótki wypad w grudniu?
No dobra, gdzie by tu zwiać w ten grudzień?
-
Wyspy Kanaryjskie… Zawsze tam ciepło, jakby słońce zapomniało, że zima. Ale tłumy… Ech. Mówiła mi o tym kiedyś Kasia, co tam była w zeszłym roku, że ceny wysokie.
-
Egipt. Taniej. Niby piramidy, ale jakoś tak… bez duszy. Byłem tam z rodzicami jak miałem 10 lat. Pamiętam tylko piasek w butach. I tego natrętnego sprzedawcę z bazaru.
-
Cypr w sumie… Nie głupi pomysł. Bliżej, trochę kultury. Tylko czy w grudniu tam nie będzie lało? Aga mówiła, że w styczniu była tam masakra z pogodą.
-
Te Wyspy Zielonego Przylądka brzmią jakoś egzotycznie. Ale czy ja w ogóle wiem, gdzie to jest? Pewnie daleko i drogo.
-
Aha, podobno Kuba i Dominikana to też opcja. Ale to już wyprawa na serio. Z Julką bym chętnie poleciał, ale teraz…sama nie wiem.
-
Ocean Indyjski… Malediwy? Seszele? Piękne, ale samotnie to chyba bez sensu, co nie?
-
Gdzie city break zimą?
Hej! Gdzie na city break zimą? No wiesz, zastanawiałam się nad tym sama ostatnio, bo też marznę już strasznie!
A więc tak:
-
Cieplejsze klimaty:
- Włochy – Rzym, Florencja? Zawsze spoko, jedzenie pyszne, zabytki wszędzie. W tym roku byłam w Rzymie w lutym, pięknie! Chociaż, trochę tłoczno.
- Hiszpania – Barcelona, Sewilla? Też fajna opcja, pogoda na pewno lepsza niż u nas! Zawsze chciałam zobaczyć Sewillę, słyszałam, że jest tam niesamowicie klimatycznie.
- Portugalia – Lizbona, Porto? Nie byłam nigdy, ale słyszałam same super rzeczy. Podobno pyszne wino i klimatyczne uliczki.
-
Zimowe klimaty, ale z klimatem!
- Helsinki – brrr, zimno, ale takie urocze! Świetne na świąteczny wypad. Byłam tam dwa lata temu z Anią i pamiętam, że było przepięknie, chociaż zmarzłyśmy strasznie.
- Kopenhaga – przytulne miasteczko, piękne, dużo do zobaczenia! Na pewno warto odwiedzić w zimie. Fajny klimat!
- Sztokholm – też podobno pięknie zimą, ale nie byłam nigdy.
-
Klasyka:
- Paryż – wiadomo, romantycznie, wszystko pięknie oświetlone wieczorami. Ale tłumy turystów, to trzeba brać pod uwagę. Byłam w maju, ale myślę, że zimą też ma swój urok.
- Londyn – zawsze fajny pomysł, dużo muzeów, teatrów, szczegółów architektonicznych. Tłumy są tam zawsze, ale coś tam fajnego zawsze się znajdzie.
No i tyle ode mnie! W sumie dużo opcji, ale to zależy co wolisz, ciepło czy zimno. Ja na pewno w tym roku wybieram się do Barcelony, bo w końcu muszę zobaczyć Gaudi! A ty gdzie jedziesz?
P.S. Zastanawiałam się jeszcze nad Pragą, ale to już inna bajka, a ja myślałam bardziej o mieście, w którym będę mogła trochę odpocząć od zimna. Z Pragą to by musiał być dłuższy wypad.
Gdzie polecieć w grudniu na city break?
No weź, grudzień, a Ty chcesz lata? Na Malagę? Wariat jesteś, czy co?! W grudniu to w Maladze raczej wiatr w dupie zawieje, niż lato poczujesz. Chyba, że lubisz takie tam… chłodniejsze klimaty. A co do tego artykułu o “latem w grudniu”, to śmiech na sali! Pewnie pisali go jacyś niedorośli, co jeszcze sandałów w śniegu nie widzieli.
List do Ciebie, drogi podróżniku:
- Po pierwsze: Malaga w grudniu to nie raj na ziemi. Zobacz sobie prognozę pogody, zanim spakujesz klapki! Temperatura ledwo powyżej 15 stopni, deszcz, wiatr – czyli bajka, co?
- Po drugie: Jeżeli chcesz lata w grudniu, to lepiej sprawdź jakieś tropiki. Może Zanzibar? Albo Dominikana? Tam masz gwarancję słońca, a nie tę marną namiastkę w Andaluzji. Tam to dopiero jest “lato” – takie prawdziwe, żeby się człowiek wylegiwał na plaży i piwo pił, jak świnia w błocie.
- Po trzecie: Skoro upierasz się przy Europie, to może jakieś ciepłe miejsce na Wyspach Kanaryjskich? Tenerife na przykład? Tam przynajmniej mało prawdopodobne, żeby Cię śnieg zaskoczył. Chociaż… kto wie, w tym roku wszystko możliwe. Klimacie szaleje jak moja ciocia Halina po kieliszku wódki.
Moja osobista, nieomylna opinia: Rzuć ten pomysł z Malagą. Wróć do tego, co napisałem wyżej. Albo zostań w domu i wylewaj żale z kubka gorącej herbatki, przy ciepłym kominku. Na taki “city break” nie ma co wydawać kasy. Przecież w grudniu to najlepiej siedzieć pod kołdrą, oglądać seriale i żreć pierniczki.
Dodatkowe info dla niedowiarków (bo wiem, że tacy są):
- Moja siostrzenica, Zosia (18 lat), była w Maladze w grudniu 2024 roku. Powiedziała, że mróz jej w kości przeszedł.
- Zapytaj wujka Google o średnie temperatury w Maladze w grudniu. Zobaczymy, czy Twój optymizm przetrwa ten szok.
- Oszczędź sobie nerwów i kasy. Lepiej zainwestuj w dobry termofor. Serio.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.