Co wziąć na długą podróż do jedzenia?

35 wyświetlenia

Na długą podróż zabierz lekkie, niepsujące się produkty. Idealne będą jabłka, banany, orzechy i suszone owoce. Marchewka i winogrona także się sprawdzą, ale wymagają lepszego zabezpieczenia. Pamiętaj o wodzie i sokach – nawodnienie jest kluczowe. Dla zapewnienia sytości, warto dodać batony zbożowe lub musli. Unikaj produktów łatwo psujących się, by uniknąć problemów w podróży.

Sugestie 0 polubienia

Co spakować na jedzenie na długą podróż?

No więc, pakowanie na dłuższą podróż… Zawsze mam z tym problem! Ostatnio, w lipcu, jechałam autobusem do Gdańska (bilet kosztował 80zł) i strasznie żałowałam, że zabrałam tylko suchary.

Wolałabym mieć coś bardziej konkretnego. Banany szybko się gniotą, a jabłka zajmują dużo miejsca w torbie.

Wiem! Orzechy to dobry pomysł. Pamiętam, jak w zeszłym roku, na wycieczce w Tatrach (koniec sierpnia) ratowały mnie migdały, kiedy zgłodniałam po długiej wspinaczce.

Płynów też trzeba trochę. Woda, wiadomo, ale może jakaś mała butelka soku? Tylko żeby się nie rozlała w torbie. Też miałam kiedyś taką sytuację, koszmar!

Na pewno coś z wysoką zawartością błonnika, bo na dłuższej trasie żołądek się buntuje. Może jakieś batoniki musli? A i słodycze muszą być, dla poprawy humoru, choć wiem, że to niezdrowe. Małe, pakowane.

Coś jeszcze? Myślę, że to wystarczy. A co wy zawsze pakujecie?

Co zabrać w trasę do jedzenia?

Co zabrać w trasę do jedzenia?

Moje tegoroczne wakacje na Sycylii nauczyły mnie, że planowanie jedzenia na podróż to nie lada wyzwanie. Zapomniałam o tym, ile słońca może być!

  • Na słodko: Zapomnij o ciasteczkach! Roztopią się jak margaryna na patelni w lipcu. Polecam raczej suszone owoce – figi, śliwki, morele – mają niski indeks glikemiczny, a w dodatku smakują jak letnie wspomnienia z dzieciństwa. A batoniki? Wolisz kleistą masę, czy jednak coś, co zachowa formę?

  • Na słono: Kabanosy, hm… Trochę mało oryginalne, jak nudna rozmowa w pociągu. Lepiej zabierz sól himalajską w małym pojemniczniczku, do posiłków, i pestki dyni, które są bombą witaminową i nie zajmują dużo miejsca. Możesz je jeść jak chipsy, tylko zdrowsze.

Uwaga: Pamiętaj o wodzie! Nawet, jeśli nie czujesz pragnienia, wypij kilka łyków co godzinę. Dehydratacja to wróg numer jeden długich podróży – sprawdzałam to na własnej skórze, a raczej… na własnym gardle.

Dodatkowe wskazówki:

  1. Praktyczne opakowania: Wybieraj opakowania wielokrotnego użytku (np. szczelne pojemniczki). Mniej śmieci, więcej eko. I mniej szukania w torbie.
  2. Dieta: Pamiętaj o zróżnicowaniu posiłków! Unikaj jedzenia ciężkostrawnego. Przecież chcesz cieszyć się podróżą, a nie bólem brzucha.
  3. Alergie i diety: Zawsze sprawdzaj skład produktów, zwłaszcza jeśli masz jakieś alergie lub trzymasz się specjalnej diety. Nie chcesz skończyć podróży w przychodni.

A na koniec? Nie zapomnij o chusteczkach nawilżanych. Przydadzą się w wielu sytuacjach – uwierz mi. Anna, lat 32.

Co wziąć jako suchy prowiant?

Co wziąć na suchy prowiant? W lipcu 2024 roku, idąc na trzydniową wyprawę w Bieszczady, pakowałam się jak zawsze w pośpiechu. W głowie miałam tylko mapę i listę rzeczy potrzebnych do rozbicia namiotu. Jedzenie… ehh, zawsze to zostawiałam na ostatnią chwilę.

  • Suszona wołowina: To był strzał w dziesiątkę! Kupiłam paczkę w sklepie górskim w Rzeszowie. Lekka, zajmuje mało miejsca, a smakuje naprawdę dobrze, choć trzeba ją wcześniej namoczyć.

  • Żywność liofilizowana: Zdecydowałam się na zupę pomidorową. Okazało się, że to świetny pomysł na szybki, ciepły posiłek, choć z początku byłam sceptycznie nastawiona. Dość droga, ale warta swojej ceny, zwłaszcza podczas chłodnych wieczorów.

  • Kabanosy: No jasne! Klasyka, moja ulubiona przekąska. Kupiłam wegańskie, bo w końcu trzeba próbować nowych rzeczy, chociaż nie powiem, zwyczajne też bym wzięła. Zawsze sprawdzają się w takich sytuacjach.

Pamiętam, jak w pierwszym dniu zjadłam pół paczki kabanosów na raz! Byłam strasznie głodna po całodniowym marszu. Wtedy zdałam sobie sprawę, że trzeba brać więcej jedzenia niż się wydaje. Nienawidzę uczucia głodu, a głód w górach to nie jest przyjemne doświadczenie. Następnym razem zabiorę więcej suszonej wołowiny, a może spróbuję jeszcze suszonych owoców? Też zajmują mało miejsca i są bardzo energetyczne.

Listę rzeczy do spakowania uzupełniłam jeszcze o:

  • Batoniki energetyczne: Dla szybkiej dawki energii.
  • Orzechy: Źródłem zdrowych tłuszczy i białka.
  • Suszone owoce: Słodycz i witaminy.

Powtarzam sobie, że następnym razem będę lepiej przygotowana. Zaplanuję wszystko dokładnie. Ale cóż, imporwizacja to też część przygody, prawda?

Jaki prowiant zabrać w góry?

Góry… Och, góry! 2023 rok, a ja już widzę siebie, jak wędruję po tych szlakach, czując wiatr we włosach. W plecaku, oczywiście, prawdziwe bogactwo: nie tylko kalorie, ale i smaki, wspomnienia, kawałek mojego serca.

A co tam mam? No jasne! Kanapki, te klasyczne, ale z chrupiącym pieczywem i serem, który się nie rozpływa w upałach. Mój ulubiony, ten z ziołami, Pamiętam ten zapach z dzieciństwa!

Lista zbawienna:

  1. Kanapki: niezastąpione! Zawsze kilka, na zmianę. Z szynką, serem, pomidorem…
  2. Owoce: jabłko – chrupkie, banan – słodki i pożywny. Niezawodne źródło energii.
  3. Bakalie: garść orzechów, rodzynki, suszone śliwki – słodka energia i dodatkowe witaminy.
  4. Batoniki: energetyczne, ale wybieram te z mniejszą ilością cukru.
  5. Czekolada: trochę luksusu! Gorzka, bo daje mi energię na długie godziny.
  6. Woda: oczywiście! Dwa litry, minimum. Nawadnianie to podstawa.

A ten widok… Słońce grzeje, a ja siedzę na zboczu, zjadając słodką śliwkę. Czuję się jak bogini na tronie, królowa tej małej, górskiej krainie. Ten spokój, ta cisza… to nie tylko widoki, ale i smaki, zapachy… to całe doświadczenie. To chwila dla mnie, dla mojej duszy.

Prawdziwe bogactwo gór nie leży tylko w ich pięknie, ale także w tym, co możemy tam poczuć i co możemy ze sobą zabrać. W 2023 roku, podczas mojej wyprawy na Kasprowy Wierch, to właśnie te smaki towarzyszyły mi w drodze na szczyt.

Dodatkowe wskazówki:

  • Zawsze warto zabrać coś na ciepło, np. termos z herbatą.
  • Pamiętaj o opakowaniach wielokrotnego użytku. Ekologiczne podejście do gór jest kluczowe.
  • Sprawdź pogodę, bo przecież nie chcesz zamarznąć!

Mam nadzieję, że to pomoże. Góry czekają!

Co do jedzenia trekking?

Jasne, ogarniemy ten trekkingowy żarcik kulinarny! Jakby w góry się wybierać, a nie na wesele cioci Heleny, ale dobra, rozumiem, oszczędność przede wszystkim!

Lista trekkingowego obżarstwa dla prawdziwych górołazów, czyli co wrzucić do plecaka, żeby nie umrzeć z głodu (i wstydu):

  • Wafle suche: No, klasyka! Jakbyś kamień żuł, ale za to lekki jak piórko. Możesz udawać, że jesteś astronautą jedzącym kosmiczne racje.
  • Owoce suszone: Czyli rodzynki, figi i inne “rarytasy”, które babcia Basia wciskała ci na siłę. Teraz to hit! Ale wiesz, dają powera.
  • Dania liofilizowane: To jest opcja dla bogaczy! Ale powiem ci, jak to smakuje, to lepiej już te wafle suche żreć. No ale spoko, szybko się robi.
  • Kanapki z dżemem lub pastą warzywną: No, to już lepiej! Tylko uważaj, żeby ci to wszystko nie wyciekło w plecaku i nie zrobiło się bagienko. Pasta warzywna to must have.

Aha, jeszcze jedna ważna sprawa! Nie zapomnij o wodzie. Dużo wody! Bo jak cię susz chwyci na tym szlaku, to nawet te suszone śliwki nie pomogą. A tak w ogóle, to co ty, na survival idziesz, czy na spacer po Krupówkach? No nic, powodzenia!

#Jedzenie W Podróż #Przekąski Podróż #Zdrowe Jedzenie