Co ważniejsze akt notarialny czy księga wieczysta?

19 wyświetlenia

Szczerze mówiąc, bardziej ufam księdze wieczystej. Akt notarialny to tylko papier, a księga wieczysta to oficjalny dokument, mający moc prawną. Jak dla mnie, to ona rozstrzyga w razie sporu. Jej wiarygodność jest po prostu niepodważalna, to fundament bezpieczeństwa transakcji. Wiesz, czuję się spokojniej, mając pewność, że wszystko jest wpisane w księdze.

Sugestie 0 polubienia

Kurczę, wiecie co? Zawsze mnie to zastanawiało, ten cały dylemat: akt notarialny czy księga wieczysta, co ważniejsze? Niby akt notarialny to taka oficjalna umowa, wszystko pięknie spisane, podpisane… Ale… no właśnie, ale! Pamiętam historię wujka, który kupił działkę, miał akt, wszystko cacy, a potem się okazało, że… no cóż, że w księdze wieczystej widniało obciążenie hipoteką! Wyobrażacie sobie? Koszmar! Akt notarialny, niby taki ważny, a tu psikus. Księga wieczysta go przebiła. Tak jakby powiedziała: „sprawdzam!”. I co? Wujek wpakował się w niezłe bagno, latał po sądach, stres, nerwy… A przecież miał akt notarialny! Więc co z tego? Nic.

Dlatego ja, osobiście, bardziej ufam księdze wieczystej. To jest jak taki ostateczny stempel, potwierdzenie, że wszystko gra. Że to, co jest w akcie, to prawda, a nie jakaś fikcja. Akt to papier, owszem, ważny papier, ale… no właśnie, “ale”. Zawsze może być coś, o czym nie wiemy. Jakaś ukryta wada, jakieś długi, cokolwiek. A księga wieczysta? Ona jest publiczna, każdy może ją sprawdzić, teoretycznie przynajmniej. Daje poczucie bezpieczeństwa, takie prawdziwe, konkretne. Jak fundament domu, no wiecie? Bez solidnego fundamentu dom się zawali, tak? No właśnie. A z księgą wieczystą jest podobnie. Daje stabilność, taką prawną pewność. Czytałam gdzieś, że ponad 90% transakcji opiera się na danych z księgi wieczystej. No i coś w tym jest, prawda? Przecież nikt normalny nie kupi mieszkania bez sprawdzenia księgi. No chyba, że chce się naciąć… A ja nie chcę. Wolę spać spokojnie. Księga wieczysta to taki mój strażnik, czuwa nad moimi interesami. Może to naiwne, ale tak czuję.