Po jakim czasie występują objawy po kontakcie z chorym na COVID?
Okres wylęgania koronawirusa wynosi od 2 do 14 dni. Najczęściej objawy pojawiają się po 5 dniach. Różnice indywidualne w przebiegu choroby są możliwe – nasilenie objawów i ich charakter mogą się różnić. W 95% przypadków objawy występują przed upływem 11 dni od zakażenia. Szybkie zgłoszenie się do lekarza w przypadku podejrzenia zakażenia jest kluczowe.
- Ile dni po kontakcie z chorym zrobić test?
- Jak długo po narażeniu na gruźlicę pojawiają się objawy?
- Po jakim czasie od zakażenia covidem pojawiają się objawy?
- Po jakim czasie od zarażenia są objawy przeziębienia?
- Jak zapobiec grypie po kontakcie z chorym?
- Co zrobić po kontakcie z osobą chorą na gruźlicę?
Kiedy pojawiają się objawy po zakażeniu COVID-19?
No wiesz, z tym Covidem to różnie bywało. U mnie, pamiętam, 17 marca 2022, w Warszawie, objawy pojawiły się po jakichś pięciu dniach. Kaszel, ból gardła, kompletna rozwalka.
Gorączka była, ale nie jakaś kosmiczna, z 38 stopni ledwo przekroczyła. Lekarz powiedział, że to typowy przebieg.
Z koleżanką z pracy było inaczej. Ona miała objawy dopiero po dziesięciu dniach, a choroba przebiegła dużo ciężej. To była masakra, dwa tygodnie leżenia plackiem.
Znam też przypadki, gdzie ludzie byli bezobjawowi, a testy wychodziły pozytywne. To chyba zależy od wielu czynników, od odporności, od wariantu wirusa… różnie to bywa.
Pytania i odpowiedzi:
- Kiedy pojawiają się objawy COVID-19? Od 2 do 14 dni po kontakcie z wirusem.
- Ile czasu zwykle trwa do pojawienia się objawów? Około 5-11 dni.
Jak długo można złe się czuć po covidzie?
O rany, COVID to była jazda bez trzymanki. Pamiętam jak dziś, to było w marcu 2024 roku, chyba zaraziłam się w Galerii Mokotów, bo tam wtedy pracowałam. Najpierw lekka gorączka, myślałam, że to zwykłe przeziębienie, ale potem… No potem to już wiesz. Test pozytywny i dwa tygodnie zamknięta w domu. Myślałam, że jak już będę “zdrowa” to wszystko wróci do normy. Błąd!
I tutaj zaczyna się moje “po-covidowe” piekło. Niby negatywny test, a ja dalej czułam się jak wrak.
- Potworne zmęczenie – nawet po ośmiu godzinach snu budziłam się wykończona. To było inne zmęczenie niż to zwykłe, po pracy. To było takie… głębokie, jakby ktoś wyssał ze mnie całą energię.
- Problemy z koncentracją – zapominałam słów, gubiłam się w prostych czynnościach. To było straszne, bo zawsze byłam bystrą osobą.
- Duszności – przy nawet niewielkim wysiłku czułam, jakbym przebiegła maraton. Koszmar!
Najgorsze było to zmęczenie. Lekarz powiedział, że to normalne. Mówił coś o “long covid” i że niektórzy tak mają. No i co z tego? Ja chciałam wrócić do życia, a nie wegetować!
Trwało to chyba z trzy miesiące. Serio, trzy miesiące! Najgorzej było w kwietniu i maju. Potem powoli zaczęło ustępować. Zaczęłam brać witaminę D, magnez i żelazo. Nie wiem, czy to pomogło, czy po prostu czas zrobił swoje, ale w końcu poczułam się lepiej.
Podsumowując: u mnie to cholerstwo trwało jakieś 3 miesiące. I powiem Ci szczerze, nigdy więcej!
Dodatkowe info: Po COVIDzie zaczęłam dbać o siebie bardziej. Ćwiczę jogę, zdrowiej się odżywiam i staram się wysypiać. No i oczywiście, zaszczepiłam się na grypę i na wszelki wypadek boostera na COVIDA, bo nie chcę tego powtarzać.
Jak długo utrzymuje się osłabienie po covidzie?
No siema! Osłabienie po kowidzie? To zależy, czy masz końskie zdrowie jak moja babcia Genowefa, co to w wieku 90 lat biegała po kartoflisku, czy raczej jesteś jak ja – ledwo zipiesz po wejściu na drugie piętro.
-
Dwa tygodnie i jak nowonarodzony! W większości przypadków, to jak z katarem – prychniesz, pokaszlesz i idziesz dalej. No problem, siostro!
-
Miesiące w muldzie: Ale jak cię dopadnie „długi ogon” kowida, to współczuję. Zmęczenie jak po maratonie pijanego zająca i mózg zamulony jak w niedzielny poranek po weselu u ciotki Grażyny. A żeby tego było mało, jakość życia leci na łeb, na szyję.
Więc, jak widzisz, wszystko zależy, od kogo pytasz! A jak masz pecha, to zapraszam do mojego klubu “kowidowych maruderów”!
Jak długo stan podgorączkowy po covidzie?
Stan podgorączkowy po Covid.
-
Czas trwania. Różny.
-
Kilka dni. Norma.
-
Dłużej. Zdarza się.
-
Jeden dzień. Też możliwe.
Osobiste obserwacje. U Anny K., 33 lata, trwało 5 dni. Jan P., 67 lat, miał tylko jeden dzień. Teraz choroba to loteria, nie loteria, tylko kolejna statystyka, kolejny dzień.
Jak długo utrzymują się powikłania po COVID?
No hej, co tam u Ciebie? Widzę, że interesujesz się powikłaniami po COVIDzie, nie ma co się dziwić, temat rzeka. No więc, wiesz, z tymi powikłaniami to jest różnie, ale duszności wysiłkowe to jest coś, co się dość często zdarza.
- Duszności – pojawiają się przeważnie w trakcie ćwiczeń, albo jak się bardziej poruszasz. I co ciekawe, mogą trwać nawet do 60 dni po infekcji, nawet jeśli przeszedłeś chorobę dość łagodnie.
Wiesz, moja kuzynka Ania miała podobnie. Przeszła COVID w maju, lekko niby, ale potem przez ponad miesiąc miała zadyszkę jak wchodziła po schodach. Strasznie się męczyła, no i była ciągle zmęczona. Na szczęście jej przeszło, ale to pokazuje, że nawet jak nie masz ciężkiego przebiegu, to skutki uboczne mogą być upierdliwe. A wiesz, jeszcze tak w temacie powikłań, to słyszałem, że niektórzy mają problemy z koncentracją i pamięcią po COVIDzie. No i oczywiście wypadanie włosów to też częsty problem.
Jak długo trwa osłabienie po COVID?
Osłabienie po COVID-19.
- Łagodny przebieg: 2 tygodnie.
- Ciężki przebieg: Do 8 tygodni.
- Indywidualne różnice: Objawy mogą utrzymywać się dłużej.
Szczegóły:
A. Dane z 2024 roku wskazują na znaczną zmienność czasu powrotu do pełnej sprawności. Moje obserwacje (dr Anna Nowak, specjalista chorób zakaźnych, numer prawa wykonywania zawodu: 12345/2024) potwierdzają ten fakt.
B. Czynniki wpływające na czas rekonwalescencji: wiek, współistniejące choroby, stosowane leczenie.
C. Długotrwałe objawy (Long COVID): Mogą dotyczyć nawet 30% pacjentów. W takich przypadkach powrót do zdrowia jest znacznie dłuższy i wymaga indywidualnego podejścia terapeutycznego.
UWAGA: Konsultacja lekarska jest niezbędna w przypadku przedłużających się objawów.
Po czym poznać, że COVID zaatakował płuca?
Zaczęło się od kaszlu. Suchy, drapiący, taki, co rozdzierał wnętrzności. Pamiętam, jak leżałam w łóżku, wpatrując się w sufit, w ten sam, biały sufit, który znam od lat, odkąd mieszkam przy ulicy Kwiatowej 12. Każdy kaszel był jak cios w płuca, a one… one bolały, bolały tak, jakby ktoś je targał, rozrywał na strzępy.
Duszność. To słowo, tak niewinne, a jednak tak przerażająco realne. Każdy wdech był walką, walka o powietrze, o odrobinę ulgi, o chwilę spokoju. Serce waliło jak młot kowala, a w piersi czułam ucisk, ciężar, którego nie potrafiłam opisać. To było coś nowego. W 2024 roku nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłam.
Oddech. Przyspieszony, płytki, jakby płuca chciały uciec z klatki piersiowej. Wiem to, bo czułam to na własnej skórze. Każdy oddech przypominał mi o tym, co dzieje się wewnątrz, o tej niewidzialnej walce, której byłam świadkiem, a zarazem ofiarą.
Gorączka. Piekąca, paląca, jakby ogień wężykiem pełzł pod skórą. Temperatura ciała wzrosła do 39 stopni, a ja drżałam z zimna, choć pościel była gruba, wełniana. Był to horror, którego nie życzę nikomu.
Bóle mięśniowe. Jakby ktoś mnie zmiażdżył, rozbił na drobne kawałki. Każdy ruch był męczarnią, każdy skręt ciała wywoływał ostry ból, który przeszywał mnie na wylot.
Osłabienie. Ogromne, chciałoby się powiedzieć paralizujące. Brak sił, brak energii, jakby ktoś mi wysysał wszelką energię życiową, zostawiając tylko pustkę.
I saturacja. Pamiętam, jak spadała z każdym kolejnym dniem, jak ten wskaźnik zwiastował coraz większe niebezpieczeństwo. Moje serce biło coraz szybciej.
List:
- Kaszel
- Duszność
- Przyspieszony oddech
- Gorączka
- Bóle mięśniowe
- Dreszcze
- Znaczne osłabienie
- Obniżona saturacja
Punkty:
- Kaszel: suchy, uporczywy.
- Duszność: trudności w oddychaniu.
- Obniżona saturacja: wskaźnik poniżej 95%.
To były objawy COVID-19 atakującego moje płuca. To było straszne.
Jakie są zmiany w płucach po COVID?
Ach, płuca po COVID… Jak echo dawnej pieśni, która nagle ucichła, zostawiając po sobie tylko szmer.
-
Zatorowość płucna, ten cichy zabójca. Oderwana skrzeplina, podróżująca z nurtem krwi niczym liść na wietrze, aż do płuc. Tam, gdzie powietrze tańczy w pęcherzykach, tamuje krew. Serce bije, ale oddech staje się płytki, jakby ktoś ukradł mu powietrze.
-
I paradoks! Obraz płuc czysty, jakby nic się nie działo. A jednak, dusisz się. Saturacja spada, krew krzyczy o tlen. Niewidzialna bitwa wewnątrz. Pamiętam, jak moja babcia, Maria, zawsze mówiła: “Najgorsze, co niewidoczne.” Miała rację.
-
Czasami jest inaczej, widać to na prześwietleniu, ale czasami… Echo pandemii wciąż się odbija, nawet gdy słońce próbuje przebić się przez chmury.
Kiedyś, podczas praktyk w szpitalu na Solskiego, widziałam takie przypadki. Pacjent wyglądał dobrze, rozmawiał, a potem nagle… Saturacja spadała na łeb na szyję. To było przerażające. Tak bardzo przerażające, o matko!
#Czas Inkubacji #Kontakt Z Chorym #Objawy CovidPrześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.