Jak picie trafia do pęcherza?

Boże, ileż ja się kiedyś zastanawiałam, skąd się to wszystko bierze… Jak to w ogóle działa, ten cały system? Przecież to takie… niewidzialne, a jednak takie ważne! Krew, mówisz? Serce tłoczy, pamiętam, jak kiedyś na lekcji biologii pani profesor tłumaczyła, że to takie niesamowite, ile pracy ono wykonuje. I ta krew, płynie sobie, a w nerkach… No właśnie, w nerkach! To tam się dzieje magia, prawda? Filtrują, czyszczą. Jakby taki wewnętrzny sprzątacz, tylko nieskończenie bardziej skomplikowany niż moja babcia z odkurzaczem. A co z produktami przemiany materii? Te wszystkie niepotrzebne rzeczy, które organizm musi usunąć? Pamiętam, jak miałam kiedyś strasznie bolesny kamień nerkowy… To było koszmarne! Dopiero wtedy zrozumiałam, jak ważna jest ta praca nerek. I ten mocz… spływa moczowodami. Wyobrażacie sobie? Te maleńkie rurki, a przez nie płynie cały ten… no właśnie, cały ten płyn. I zbiera się w pęcherzu, czekając na swoją kolej. Czasem, wiecie, czuję ten nacisk, jak się pęcherz napełnia… i wtedy już wiem, że najwyższy czas. Chyba, że jestem w samochodzie, kilka godzin od toalety, a wtedy… no cóż, to już zupełnie inna historia. Ale ogólnie, cały ten proces, to jest niesamowite, prawda? Takie proste, a jednocześnie takie genialne w swojej prostocie. Jakby natura sama stworzyła idealny system kanalizacji naszego ciała. Tylko, że znacznie, znacznie bardziej skomplikowany i, dodam, ważniejszy niż to co wymyślają ludzie.