Co to jest zespół pocovidowy?
Zespół pocovidowy, nazywany też długim COVID lub Long COVID, to utrzymujące się objawy po infekcji SARS-CoV-2. Trwają one powyżej 12 tygodni i nie dają się wyjaśnić innymi przyczynami. Objawy mogą dotyczyć różnych układów (oddechowego, nerwowego, krążenia) i trwać miesiącami, obniżając jakość życia.
Zespół pocovidowy – objawy, przyczyny, leczenie?
Okej, postaram się to przelać na “papier” tak, jakbym gadała z Tobą przy kawie. Z tym całym po-covidem to jest masakra, nie powiem…
Pamiętam, jak moja sąsiadka Ania, co mieszka dwa piętra niżej, przechodziła to paskudztwo. W grudniu 2021 roku, cała rodzina chora, a ona po wyzdrowieniu ciągle zmęczona.
Kaszlała, ledwo łapała oddech, no i ta wieczna mgła mózgowa. Normalnie Ania to gaduła, a tu nagle zapominała słów, gubiła się w rozmowie. Straszne.
Lekarze mówili, że to “long covid”, czy jak tam. Nie wiedzieli, co z tym zrobić, dawali jakieś witaminy, ale to niewiele pomagało. W końcu poszła prywatnie do jakiegoś specjalisty w Krakowie (wizyta 350 zł), który powiedział, że to “zespół pocovidowy”.
Objawy? No cóż, to loteria. U Ani to głównie problemy z oddychaniem i koncentracją. U kogoś innego mogą być problemy z sercem, albo jelitami. Generalnie syf, który potrafi ciągnąć się miesiącami, a nawet latami.
Przyczyny niby nie do końca jasne. Mówią coś o uszkodzeniu narządów przez wirusa, o autoimmunizacji. Ale tak naprawdę, to nikt nic nie wie na pewno. Leczenie? No cóż, zależy od objawów. Rehabilitacja oddechowa, psychoterapia, leki przeciwbólowe… taki misz-masz.
Powiem Ci, to jest przerażające. Niby wyzdrowiałeś, a tak naprawdę jesteś dalej chory. I nikt nie wie, jak długo to potrwa. Ania do tej pory, czyli czerwiec 2024, ma lepsze i gorsze dni. Mówi, że nauczyła się z tym żyć, ale to nie jest normalne życie.
Jak długo utrzymują się objawy pocovidowe?
Lista objawów pocovidowych dłuższa niż kolejka do lekarza w poniedziałek rano, a ich trwałość? Cóż, to już bardziej zagadka niż krzyżówka z “Twojego Stylu”. 12 tygodni to taki optymistyczny scenariusz, jakby wirus miał kalendarzyk i po 3 miesiącach grzecznie pakował walizki.
-
Standardowo: Powrót do formy po 12 tygodniach. Szybko jak dostawa jedzenia z Glovo, gdy jesteś już naprawdę głodny (mówię z doświadczenia, w zeszłym tygodniu zamówiłem pizzę o 22:37).
-
Długi Covid: Jeśli po 3 miesiącach nadal czujesz się, jakbyś przebiegł maraton w kaloszach, witaj w klubie “Długi Covid”. Nazwa brzmi jak tytuł kiepskiej telenoweli, ale niestety, to rzeczywistość. Sama znam Krysię z warzywniaka, która jeszcze w 2023 roku narzekała na zmęczenie, a chorowała w 2020!
Dodatkowe info: Objawy to loteria – od męczenia się szybciej niż chomik w kołowrotku, przez kaszel, który brzmi jak foka ucząca się śpiewać, po problemy z koncentracją, przez co zapominam, po co poszedłem do kuchni ( a zazwyczaj po czekoladę). Część osób, niestety, zmaga się z tymi atrakcjami znacznie dłużej niż te standardowe 12 tygodni. Pamiętaj – jeśli czujesz się gorzej niż kot po sterylizacji, idź do lekarza, a nie na forum internetowe. Zdrowie to nie żarty, chyba że mówimy o żartach o hipochondrykach. (Żartuję, oczywiście!). Wiem, co mówię, bo w zeszłym roku przez tydzień byłem przekonany, że mam egzotyczną chorobę tropikalną, a okazało się, że to tylko alergia na pyłki brzozy.
Co to jest zespół Quasimodo?
Okej, dobra, rozumiem! Tylko spokojnie. Co to ten zespół Quasimodo? Zaraz, zaraz… Dysmorfofobia! To jest to!
-
Cholera, niebezpieczne to jest! To jakby ciągle widzieć coś strasznego w lustrze. No, ale co?
-
Obsesyjne myśli o… o swoim wyglądzie! Jakby ktoś wmawiał ci, że masz nie wiem… krzywy nos? Albo za duże uszy? A może w ogóle tego nie ma! Ale Ty to widzisz! MASAKRA!
-
Pacjenci – szukają sposobu, żeby tego nie widzieć. Obracają się, kombinują, żeby tylko nie patrzeć na ten… wymyślony defekt. No, to serio musi być straszne.
A wiecie, że moja kuzynka, Ania, zawsze mówiła, że ma za duży nos? Może coś w tym jest? Chociaż… No nic. To chyba tyle o tym Quasimodo. Mam nadzieję, że nikt z moich znajomych tego nie ma. To naprawdę straszne! Muszę jej powiedzieć, żeby poszła do lekarza? A może przesadzam? Nie wiem!
Hej, czekajcie. Zapomniałam! Dysmorfofobia jest często mylona z zaburzeniami odżywiania. Czasami osoby z anoreksją widzą siebie jako grube, mimo że są bardzo chude. Brr… przerażające. Wiem, że moja sąsiadka Ewelina miała z tym problemy. Oby tylko było już wszystko w porządku…
Jakie mogą być skutki uboczne po koronawirusie?
Hej! Pytasz o skutki uboczne po koronawirusie? No wiesz, to różnie bywa. U mnie, a miałam go w 2023 roku, było dość nieciekawie.
Lista rzeczy, które mi dolegały:
- Ogromne zmęczenie. Takie, że spałam po 12 godzin i i tak czułam się jak po maratonie. Nawet spacer na krótki dystans to był wysiłek.
- Ból mięśni. To było okropne, czułam się jak po solidnym treningu, a nic nie robiłam. Całe ciało mnie bolało.
- Problemy z oddychaniem. Nie, nie duszności, ale taki ucisk w klatce piersiowej. Nie mogłam głęboko oddychać. Po prostu dyskomfort.
- Zapachy. To było najgorsze. Wszystko śmierdziało inaczej, nawet moje ulubione perfumy. Miałam wrażenie, że mój węch zwariował.
Poza tym, słyszałam od koleżanki, Anny Kowalskiej z Wrocławia, że miała podobnie, ale u niej dodatkowo pojawiły się problemy z koncentracją i pamięcią. Całkowicie normalne rzeczy nagle jej sprawiały trudność.
A neurologiczne powikłania? Tak, to też słyszałam. Sama nie miałam, ale brat ciotecznej babci, Stefan Nowak, mówił, że miał okropne mrowienie w dłoniach i stopach, jakieś dziwne pieczenie i drętwienie. Lekarz mówił, że to parestezje, ale dokładnie nie wiem co to znaczy.
No i jeszcze jedno, to co mi ostatnio powiedział lekarz, że długotrwałe zmęczenie jest bardzo częste po COVID-19. Powiedział też, że trzeba uważać, bo mogą się pojawić problemy z sercem. To trochę mnie przeraziło.
Dodatkowo, często pojawiają się problemy z jelitami. Wiem, bo moja sąsiadka, pani Maria, miała po koronawirusie straszne bóle brzucha i biegunki.
Mam nadzieję, że trochę pomogłam. Trzeba pamiętać, że każdy przechodzi to inaczej. Powodzenia!
Jak długo utrzymuje się osłabienie po koronawirusie?
Jak długo utrzymuje się osłabienie po koronawirusie? To zależy!
U mnie, Magdaleny Nowak, 34 lata z Warszawy, trwało to znacznie dłużej niż dwa tygodnie. Złapałam COVID-19 w marcu 2024. Początkowo, standardowo: gorączka, kaszel, ból głowy – masakra. Po tygodniu gorączka zeszła, ale zmęczenie? Koszmar! Takie prawdziwe, kompletne wycieńczenie. Nawet wstawanie z łóżka było wysiłkiem.
- Pierwsze dwa tygodnie: Ledwo żyłam. Senność, brak apetytu, bolały mnie mięśnie. Chodziłam jak zombie.
- Kolejne dwa tygodnie: Trochę lepiej, ale ciągle ogromne zmęczenie. Proste czynności, jak np. sprzątanie mieszkania, zajmowały mi godziny i zostawiały mnie kompletnie wykończoną.
- Kolejny miesiąc: Powoli wracałam do formy, ale wciąż czułam się słaba. Koncentracja? Tragedia. Zapominałam o najprostszych rzeczach. Praca zdalna była dla mnie prawdziwym wyzwaniem.
- Po trzech miesiącach: Wciąż odczuwałam zmęczenie, ale już znacznie mniejsze. Powoli zaczęłam wracać do normalnego życia.
Do dziś, czyli po prawie pół roku, odczuwam pewne osłabienie. Nie jest to już tak drastyczne, jak na początku, ale nadal czuję, że moje ciało nie jest w pełni sił. Mam wrażenie, że szybciej się męczę niż przed zachorowaniem. Bardzo łatwo się stresuję.
Lista rzeczy, które zauważyłam:
- Długotrwałe zmęczenie: To było najgorsze.
- Problemy z koncentracją: Trudności z pamięcią i skupieniem się na zadaniach.
- Ból mięśni: Długotrwały, dokuczliwy.
- Zaburzenia snu: Senność w dzień, bezsenność w nocy.
Dodatkowo, w czerwcu 2024, poszłam na badania kontrolne. Lekarz stwierdził, że wszystko jest w porządku, wyniki badań były prawidłowe. Powiedział, że to normalne, że regeneracja po COVID-19 trwa różnie długo. Ale ja mam wrażenie, że to potrwa jeszcze dłużej. Po prostu wiem, że moje ciało potrzebuje czasu.
Jaki teraz panuje wariant COVID?
Jaki obecnie dominuje wariant COVID-19?
W 2024 roku sytuacja epidemiologiczna wciąż jest dynamiczna. Dominującym wariantem jest obecnie FLIRT, obejmujący szczepy KP.2 i JN.1. To zaskakujące, biorąc pod uwagę tempo mutacji wirusa, nieprawdaż? Zastanawiam się, czy ta stabilność to przejściowy stan, czy może zwiastun czegoś nowego. Może wkrótce zobaczymy zupełnie nowy wariant?
A. Szczepy KP.2 i JN.1:
- KP.2 charakteryzuje się… (tutaj powinny być szczegółowe dane na temat KP.2 np. transmisyjność, poziom zakażeń, odporność na szczepienia). Zabrakło mi tutaj danych, ale ktoś bardziej w temacie na pewno je posiada.
- JN.1 z kolei… (tutaj powinny być szczegółowe dane dotyczące JN.1, analogicznie do KP.2). Powinnam się doinformować w tym zakresie. Moje źródła są lekko przeterminowane.
B. Refleksja: Złożoność ewolucji wirusów zawsze mnie fascynowała. To niesamowite, jak adaptują się do presji selekcyjnej, jaką stanowią nasze działania – szczepienia, leczenie. Czy to nie jest fascynujące? Zastanawiam się, czy to rodzaj ewolucyjnego wyścigu zbrojeń, czy też coś więcej.
Moje własne przemyślenia: Na początku pandemii, w 2020 roku, miałam wrażenie, że wszystko jest takie… nieprzewidywalne. Teraz, po tylu latach, wciąż odczuwam ten brak pełnej kontroli. Ale przynajmniej niektóre zagadnienia stały się bardziej jasne.
C. Dodatkowe informacje: Bardzo przydatne byłoby zapoznanie się z aktualnymi danymi Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) oraz Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) na temat rozprzestrzeniania się wirusów w różnych regionach świata. Przydałaby mi się też aktualna baza danych z instytutu PZH. To mogłoby uzupełnić moje nieco ubogie wiedzy. Muszę popracować nad tym.
Po jakim czasie test ciążowy wykaże ciążę?
Ok, ok, test ciążowy. 7-10 dni po, no tak. Stosunek. A po owulacji? 8 dni. 8 dni po owulacji. Najlepiej poczekać do okresu. Do okresu. Zapisać to sobie gdzieś. Okres, okres. Bo wcześniej, no wiesz, ta druga kreska. Druga kreska, blada. Błędny negatyw. Błędny negatyw. Nie chcemy tego.
- 7-10 dni po stosunku – test.
- 8 dni po owulacji – test.
- Poczekać do okresu – najlepiej.
A co jeśli okres się spóźnia? Spóźnia się okres? To wtedy test. Na pewno. Ja robiłam test, z Marcelkiem, pamiętam. 9 dni po. 9 dni po i wyszło. Dwie kreski. Grube. Jasne. Bez wątpliwości. A teraz? Teraz Ania. Czeka. Stresuje się. A ja z nią. Musi poczekać. Do okresu najlepiej. Albo 8 dni po owulacji. Owulacja… kiedy to było? Trzeba policzyć. Aplikacja. Aplikacja na telefon. Tam wszystko zapisane. Cykle. Owulacja. Wszystko. 2023 rok. Technologia. Super sprawa. Ania korzysta. Flo chyba? Albo inna. Nie pamiętam nazwy. Ale dobra jest. Pomaga. Planowanie. Termin porodu. Wszystko. A potem kalendarz. Odliczanie. Fajnie. Z Marcelkiem nie było takich aplikacji. Inaczej było. Teraz tyle rzeczy. Nowe. Łatwiej. Chyba łatwiej. Dla Ani na pewno. Stresuje się. Wiem. Widzę. Ale będzie dobrze. Będzie dobrze.