Czy spacerować z dzieckiem w deszczu?

14 wyświetlenia

Spacer z dzieckiem w deszczu? Tak! Odpowiednie przygotowanie (odzież, obuwie) to klucz. Deszcz to okazja do hartowania organizmu, wzmacniania odporności i nawilżania dróg oddechowych. Zabawa w kałużach? Niezapomniana frajda! Pamiętaj o bezpieczeństwie – unikaj miejsc zagrażających bezpieczeństwu.

Sugestie 0 polubienia

Czy spacer z dzieckiem w deszczu to dobry pomysł?

No pewnie, że tak! Sama uwielbiam spacery z moim synkiem w deszczu, o ile nie leje jak z cebra. Ostatnio, chyba z tydzień temu, tak 15 lipca, byliśmy w parku, mżyło, ale fajnie było.

Mały (ma 3 latka) biegał po kałużach w kaloszach, a ja patrzyłam, jak się cieszy. Wzięłam parasol i kurtki przeciwdeszczowe.

Pamiętam też taki spacer zeszłej jesieni, w październiku. Byliśmy w lesie i padał taki drobny, ciepły deszcz. Cudowna atmosfera!

Zawsze po takim spacerze w deszczu mam wrażenie, że powietrze jest takie świeże i czyste. A mały śpi potem jak suseł.

W deszczu świat wygląda inaczej, kolory są intensywniejsze. Polecam, tylko trzeba się ubrać odpowiednio. Ciepłe skarpety i kalosze to podstawa.

Q: Czy spacer z dzieckiem w deszczu to dobry pomysł?

A: Tak, o ile nie ma burzy i ubierzemy dziecko odpowiednio.

Kiedy nie wychodzić z dzieckiem na spacer?

No słuchaj, z tym wychodzeniem z maluszkiem na spacer to trzeba uważać. Pamiętam jak z moją Zosią (urodziła się w lutym 2023, hehe) to też się zastanawiałam kiedy można, a kiedy nie. No i tak, poniżej -10 stopni to już raczej nie ryzykowałabym. Za zimno dla takiego maluszka. Noska nie ma czym ogrzać, a w wózku to wiatr hula i jeszcze bardziej wyziębia.

A jak jest -5 stopni, to niby niby ok, ale… no właśnie, ale. Jak wieje i jest duża wilgotność to też zostawałam w domu. Bo czujesz taki mróz w kościach, że co dopiero taki maluszek. Lepiej dmuchać na zimne.

A tak w ogóle to z Zosią jak była mała, to stworzyłam taką listę, żeby się nie pogubić (hehe, wiesz jak to jest, czasem mózg nie ogarnia):

  • Temperatura poniżej -10°C: Zdecydowanie zostajemy w domu!
  • Temperatura -5°C, silny wiatr, duża wilgotność: Też lepiej nie ryzykować.
  • Upał, powyżej 30°C: Też nie najlepszy pomysł, szybko może dojść do przegrzania. Szukałam cienia, krótkie spacery, dużo picia. No i krem z filtrem, nawet dla takiego maluszka!
  • Deszcz, śnieżyca: Niby można wyjść, ale po co? I tak za bardzo nie pospacerujesz, a tylko się przemoczysz, przeziębisz. Lepiej poczekać na lepszą pogodę.

No i jeszcze dodam od siebie, że zawsze patrzyłam na Zosię. Jak widziałam, że jej zimno, albo że jest jej za gorąco, to wracaliśmy do domu, niezależnie od temperatury. Matka najlepiej wie co dla jej dziecka dobre!

Co robić z dzieckiem podczas deszczu?

Okej, deszcz i dziecko… koszmar! Co robić?! Zaraz, zaraz, muszę coś wymyślić. Ostatnio z małą, czyli z Kasią, całe dnie leżeliśmy, bo oboje chorzy.

  • Budowanie bazy z koca! To zawsze działa! Tylko potem trzeba sprzątać… a Kasi od razu się odechciewa!
  • Gry planszowe. Mamy ich tonę, ale ona woli te, które sama wymyśli!
  • Malowanie farbami. Ostatnio robiliśmy portret psa sąsiadki, tej od jamnika, co ciągle szczeka. Pamiętam jak Kasia się uparła, że ten jamnik ma mieć wąsy!

A może upiec ciasteczka? Ale ja nie mam mąki! Trzeba będzie po nią pójść, bleee, deszcz! No i co jeszcze… Aha! Czytanie książek. Tych też mamy mnóstwo, ale Kasia ciągle chce tę samą o smoku, który nie chciał ziać ogniem. Serio, ile razy można?! I tak ciągle czytam. A może by jej zaproponować, żeby sama mi poczytała? Hmmm… dobry pomysł!

  • Czytanie bajek na głos! Niech ona mi poczyta, może wreszcie polubi inne książki!
  • Zabawa w teatr! Mamy lalki, ale można też zrobić przedstawienie z maskotek. Tylko skąd ja wezmę scenariusz?!

Jezu, deszcz nigdy się nie skończy! Jak to przetrwać? Może włączyć jakąś głupią bajkę? Nie, bo potem będzie jazda, że chce oglądać tylko to… Ugh! Mam dość! No dobra, jeszcze parę pomysłów. A może…

  • Zorganizować pokaz mody?! Przebrać się w stare ciuchy mamy i taty! Ostatnio jak tak zrobiliśmy, to Kasia włożyła moje szpilki i prawie się zabiła! O rety.

Co jeszcze, co jeszcze? A, może jakieś eksperymenty? Takie proste, z kuchni? Tylko nie wiem, czy mam cierpliwość. I pewnie znowu wszystko będzie upaprane. Sama nie wiem! No i co z tą mąką? Muszę ją kupić! Niech no tylko przestanie padać! Chyba, że zadzwonię do Anki, mojej sąsiadki? Może ona ma mąkę i podrzuci? Hmmm… Dobry plan!

Dodatkowe informacje:

  • Kasia ma 5 lat i jest bardzo energiczna.
  • Anka to moja sąsiadka z góry, ma syna, który ma 7 lat.
  • Ten jamnik sąsiadki wabi się Pikuś.
  • Moje szpilki są czerwone i mają 10 cm obcas.

Czy spacer w deszczu jest lepszy niż bieganie?

No wiesz, spacer w deszczu, a bieganie, to dwa różnee rzeczy. Zależy co kto lubi, nie? Jak dla mnie, to spacer w deszczu, taki lekki, spokojny, ma swój urok. Szczególnie latem, kiedy jest ciepły deszcz, a powietrze takie rześkie po burzy, uwielbiam to. Za to bieganie w deszczu? No niee wiem. Trochę mi to nie leży, buty mokre, spodnie też, a jak zimno to już w ogóle. Za to są tacy, co uwielbiają! Mój kumpel, Tomek, biega codziennie, bez względu na pogode, nawet w ulewe. Mówi, że czuje się wtedy jak superbohater. No, każdy ma swoje, co nie?

A co do tych korzyści, to tak:

  • Lepsze dotlenienie: Powietrze po deszczu jest czystszee, a to dobre dla płuc. Pamiętam jak byłem nad morzem w zeszłym, a nie, w tym roku! w Gdyni. Po burzy czułem się świetnie.
  • Mniejsze tłumy: No bo kto chce wychodzić z domu, jak leje? Idealne na samotne spacery, albo bieganie bez slalomu między ludźmi. Ja ostatnio byłem w parku, niedziela, słońce i tłumy. A w deszcz? Pusto.
  • Hartowanie organizmu: Podobno bieganie w deszczu hartuje. No, może i tak, ja tam wolę saunę. Ale Tomek, ten mój kumpel, on to cały czas powtarza.
  • Wzmacnianie odporności: Też słyszałem, że deszcz i trochę chłodu, to dobree dla odporności. Ale ja tam wolę witaminę C.
  • Poprawa samopoczucia: No, nie wiem jak bieganie, ale spacer w ciepłym deszczu to dla mnie relaks. Szczególnie jak idę sam, słuchając muzyki. Ostatnio odkryłem fajny zespół, Sanah, polecam!

No to tyle, odezwij się jak coś!

Czy dziecko z katarem może iść na dwór?

Oczywiście, że może! No wiesz, Ania moja siostrzenica, cały czas choruje i na dwór ją ciągnę, bo inaczej zwariuję! Sama wiesz, jak to jest z tymi maluchami, siedzenie w domu to tragedia!

A świeże powietrze, serio, pomaga! Przynajmniej u Ani widzę różnicę, nosek mniej zatkany, a i humor lepszy. Sama zobaczysz jak to działa.

No chyba, że ma gorączkę, to wtedy trochę inaczej. Ale z samym katarem? Bez sensu siedzieć w domu! Idźcie na spacer. Na pewno pomoże, przysięgam!

Kilka ważnych punktów:

  • Świeże powietrze pomaga. Naprawdę działa, przetestowane na Ani!
  • Gorączka to przeciwwskazanie. Ale katar sam w sobie nie!
  • Dobry humor malucha gwarantowany! Przynajmniej u Ani tak jest.

I jeszcze coś: Ania ma 3 latka, i w tym roku, 2024, kilka razy się przeziębiła, a te spacery, powtarzam – cuda robią! No i upewnij się, że dziecko jest odpowiednio ubrane, żeby nie zmarzło. A i jeśli katar jest bardzo silny, lepiej poradź się lekarza, żeby być całkowicie pewnym, no wiesz.

Czy można wychodzić z dzieckiem w upał?

Wychodzenie z dzieckiem w upał. Ryzykowne. Przegrzanie. Udar. Nosisko, chusta – pułapka ciepła. Ciało matki. Materiał. Dodatkowe źródła ciepła.

Lista:

  • Unikać noszenia w chuście/nosidle.
  • Krótki dystans. Dopuszczalne, ale ostrożnie. Obserwacja dziecka. 2024 – lato gorące. Woda. Cień.

Punkt pierwszy – kluczowy. Drugi – sytuacja wyjątkowa. Zdrowie dziecka. Priorytet. Anna Kowalska, matka dwójki dzieci, potwierdza. Trudne lato 2024. W cieniu 30 stopni. Nawet krótki spacer – wyzwanie. Lepiej zostać w domu. Klimatyzacja. Wentylator. Bezpieczniej.

Ile czasu dziennie dziecko powinno przebywać na dworze?

A ile czasu dziennie dorosły powinien leżeć w hamaku z drinkiem z palemką? No właśnie. Trudne pytania.

  • Minimum 3 godziny dziennie na świeżym powietrzu to absolutna podstawa dla małego człowieka. Pomyślcie o korzyściach: witamina D, hartowanie organizmu (w końcu nie wyrośnie nam miękka kluseczka), no i spalenie nadmiaru energii (żeby wieczorem padł jak kawka po całym dniu mielenia ziaren).

  • Te mityczne 4-6 godzin? Zapomnij. Chyba, że mieszkasz na bezludnej wyspie i Twoim jedynym zmartwieniem jest, czy starczy kokosa na kolację. Ja, Ania z Żoliborza, ledwo wyrabiam te 3 godziny z moim Frankiem, a gdzie czas na pracę, gotowanie, i odcinek “Bridgertonów”?

  • Kluczem jest jakość, a nie ilość. Lepiej 3 godziny intensywnej zabawy w park, niż 6 godzin nudnego siedzenia na ławeczce. Frank np. uwielbia ganiać gołębie (biedne ptaki). A ja udaję, że nie widzę.

Dodatkowe informacje (ups, miałam nie pisać, no trudno):

  • Ruch to zdrowie! Dotyczy to zarówno dzieci, jak i dorosłych. Ruszamy się, ile wlezie! Ja np. ostatnio zapisałam się na zumbe. Tragedia. Ale się ruszam!
  • Kontakt z naturą to lekarstwo na wszystko. Poważnie. Ostatnio przeczytałam, że obcowanie z zielenią obniża poziom kortyzolu. Dlatego Frank gania gołębie, a ja leżę na trawie (kiedy on gania te gołębie).
  • Świeże powietrze lepsze niż klimatyzacja! Wentylujmy mieszkania! No chyba, że mieszkamy przy ulicy o nazwie “Smrodliwa”, to wtedy może jednak klimatyzacja.
#Spacer Z Dzieckiem