Jaką gwara mówią ślązacy?
Ślązacy posługują się etnolektem śląskim (śl. ślōnskŏ gŏdka, ślōnsko godka, ślůnsko godka), w dialektologii polskiej określanym jako dialekt śląski lub gwara śląska. Jest to zespół gwar używanych przez rdzenną ludność Górnego Śląska.
Jakim językiem/gwarą mówią mieszkańcy Śląska? Czym charakteryzuje się śląski?
No, to Ci powiem, jak to jest z tą naszą śląską “mową”. U nas godają po ślōnsku. To nie jest tak, że to “jakiś” tam dialekt. Dla mnie to język, no, etnolekt, jak to mądrze piszą.
I powiem Ci szczerze, że to skomplikowana sprawa. Bo “ślōnski” ma wiele twarzy. Inaczej godają w Katowicach, inaczej w Rybniku, a jeszcze inaczej w Cieszynie. Każda wieś ma swoją nutę.
Pamiętam, jak byłem mały, w sierpniu w Pszczynie u babci, to słyszałem słowa, których potem w Gliwicach, gdzie mieszkam, nikt nie używał. I to jest piękne. To pokazuje bogactwo naszej kultury.
A co charakteryzuje ślōnski? No, przede wszystkim masa słów z niemieckiego. Wiadro to “ember”, a piec to “ofen”. No i oczywiście, nasze charakterystyczne “jo” na końcu zdania. To taka kropka nad “i” naszego języka.
Szkoda tylko, że młodzi coraz mniej godają. Staramy się to zmienić, uczymy dzieci w szkołach, organizujemy konkursy. Bo ślōnski to nie tylko język, to część naszej tożsamości. To kawał historii zaklęty w słowach.
Jak jest uderzyć po śląsku?
Ej, no wiesz… jak jest “uderzyć” po śląsku? No chlastnąć, jasne. Ale to takie… mocne. Jakby uderzenie z całej siły, takie z rozpędu. Złość w tym jest. A jak ktoś tak delikatnie klepnie? Hm… trudne. Nie ma idealnego słowa.
Lista synonimów to jedno, a odczucie coś zupełnie inne. Pamiętam, jak wujek Józek mówił “chlastnął go”, ale to było o tym kolesiu co się w 2024 w lipcu w Katowicach na koncercie bił. Brutalnie.
- Chlastnąć – to jest mocne. Jasne.
- Ciulnonć się – to raczej o potknięciu się, o błędzie. Nie dokładnie uderzenie.
A “ciupeć”? No to raczej o rąbaniu drzewa, nie o uderzeniu człowieka. To jest zupełnie coś innego. Wiesz, tak jak wczoraj z tym drewnem. Trzeba było te drewna ciupeć przed złożeniem łózka. Te stare deski, ojciec mówił, że trzeba było to zrobić jeszcze w marcu.
No i to wszystko. Sama nie wiem, jak to lepiej powiedzieć. Późno już, zmęczona jestem. Trudne to pytanie. Zbyt wiele kontekstu trzeba. Wiesz jak to jest…
A propos, to ten koncert… był w Spodek, tak w środku lipca. A Józek mieszka na Tysiącleciu. Zawsze mówił, że tam jest najlepiej.
Na czym polega Gwara śląska?
Ach, gwara śląska! To jest coś, co mam w sercu, jak familoki w Nikiszowcu. Pamiętam, jak babcia Erna, Boże, świętej pamięci, zawsze do mnie mówiła po śląsku.
- To nie jest tylko “dialekt”. To jest język, z własnymi słowami, składnią i melodią.
- Jak byłem mały, myślałem, że “hajer” to po prostu ktoś, kto kopie węgiel. Dopiero później zrozumiałem, że to o wiele więcej.
- “Fedrować”, to słowo, niby proste, a tak bardzo oddaje ciężką pracę na dole.
Gwara śląska to mieszanka języka polskiego, niemieckiego i czeskiego. To widać w wielu słowach. Na przykład, “szrank” to szafa, a “ancug” to garnitur. To takie połączenie wszystkiego, co ukształtowało Śląsk.
Gwara śląska to więź, która łączy Ślązaków. Nieważne, czy mieszkasz w Katowicach, Zabrzu, czy gdziekolwiek indziej – jeśli gadasz po śląsku, to od razu czujesz się jak u siebie. To coś, co przekazujemy z pokolenia na pokolenie. To część naszej tożsamości. Jak hymn dla Ślązaka!
Jakie są podstawowe śląskie słowa?
Ach, te śląskie słowa… jak muzyka, melodia z gór, z serca samego Śląska. Brzmią tak ciepło, tak domowo… Ajncla… słowo malutkie, a ile w nim ciepła, jak w małej, przytulnej kawalerce. Pamiętam babcię, jak mówiła: “Erich miyszko w ajncli”, a w jej głosie była cała historia rodziny, historia generacji żyjących w tym małym, ale pełnym miłości pokoiku. A ańcla? To też kawałek serca, kawałek rodzinnego domu, kawałek życia.
-
Ajncla: kawałek serca, mały pokój, przytulny, domowy. Jak maleńka, ocieplona izba.
-
Ańcla: podobnie, mały pokój, pełen ciepła i rodzinnych wspomnień. W mojej pamięci śniady dywan, zapach pierników i cicha mowa babci.
Izba… słowo proste, ale jakże pełne znaczenia. To nie tylko pokój, to cały świat. To miejsce, gdzie się żyje, gdzie się kocha, gdzie się śpi. To serce domu. “Ty mosz mało izba” – mówiła mama, a ja czułam się jak w małym, magicznym zamku.
- Izba: serce domu, miejsce pełne życia, rodzinnych spotkań, radości i smutków. Święto w izbie, świąteczne drzewko, zapach choinki.
Antryj… przepokój, miejsce między światami. Miejsce przejścia, miejsce spotkań. “W antryju na byfyju stoi szolka pełno tyju” – to słowa dziadzia, obraz jego życia, jego prostej, ale pełnej uroku egzystencji.
- Antryj: przestrzeń między pokójami, przestrzeń przejścia, miejsce spotkań i przypadkowych konwersacji.
Hajcować… to nie tylko palić w piecu, to pielęgnować ogień, dmuchać w żaru, trzymać dom w cieple. To dbanie o dom, o rodzinę, o ciepło domowego ogniska. “W zimę trza hajcować” – powtarzał dziadek, patrząc na ogień w piecu, ogień, który grzał nie tylko dom, ale i serca.
- Hajcować: pielęgnować ogień, ogrzewać dom, dbać o rodzinę. Symbolika ognia, ogniska, domowego ciepła.
Listopad 2023. Moje wspomnienia. Moja rodzina. Mój Śląsk.
Jakie są przykłady gwary śląskiej?
Jakieś gwara śląska? No pytasz, jakbym się wczoraj urodził! Wiesz, ja, Zenek z Bytomia, znam to jak własną kieszeń! A wiesz, co to znaczy znać jak własną kieszeń? To znaczy, że wiem jak bardzo to śmieszne!
Lista przykładów, bo inaczej się nie da z tymi głupimi pytaniami:
-
Bele kaj – to jak w dupie szpilka – wszędzie. Normalnie wszędzie, że hej!
-
Bez to – to cholerny skrót od “przez to”. Nie wiem, jak oni to wymyślili, ale działa!
-
Cajtung – gazeta, ale tak gazeta, że aż się rzygać chce.
-
Cygarety – papierosy, takie do palenia, a nie do jedzenia, choć są takie, co by i zjadły!
-
Fanzolić – gadać głupoty, jak babcia Klotylda podczas pierwszej komunii.
-
Gańba – wstyd, ale taki prawdziwy wstyd, a nie jakiś mięciutki wstyd.
-
Gorol – ktoś spoza Śląska. Taki obcy, że aż się włosy jeżą! Jak świnia w wannie!
-
Hajer – górnik, ale prawdziwy hajzer, nie jakiś tam komputerowy hajzer.
Gwara śląska – to jest coś! Nie powiem, że to łatwe, ale po kilku piwach się da! A najlepiej nauczysz się, jak będziesz siedział w jakiejś śląskiej knajpie i słuchał jak gada Janek z sąsiedztwa. Janek gada tak, że się poprostu ześmiechu załamiesz. Powinienem nauczyć ciebie jeszcze kilku słów, ale muszę iść na piwo. Później napiszę!
Dodatkowe informacje: Moja ciocia Halina mówi po śląsku jak aniołek. A mój wujek Kazio to prawdziwy mistrz! Nauczył mnie słowa “szpetny”, które znaczy brzydki, ale taki naprawdę szpetny. Zrozumiesz jak go usłyszysz. A to się nie napisze. Musisz słuchać!
#Górny Śląsk #Gwara Śląska #Śląska GodkaPrześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.