Co jest zdrowego do chrupania?

32 wyświetlenia

Zdrowe chrupanie w pracy i nie tylko:

  • Migdały, orzechy
  • Pestki dyni, słonecznika
  • Marchewka w słupkach
  • Jabłko, granat
  • Inne owoce i warzywa
Sugestie 0 polubienia

Zdrowe przekąski chrupiące?

Okej, rozumiem. Chcesz zdrowych, chrupiących przekąsek? Ja tam lubię, jak coś trzaska w zębach, nie ma co.

Wiesz co, do pracy to ja najczęściej biorę migdały. Takie wiesz, naturalne, bez soli. Kiedyś kupiłam w Biedrze paczkę za 12 zł, wytrzymała mi prawie tydzień. Aaa, i jeszcze pestki dyni! One też fajnie chrupią.

No i wiadomo, warzywka to zawsze dobry pomysł. Marchewka, seler naciowy… Jak pokroisz w słupki, to masz gotową przekąskę. W sumie owoce też spoko, jabłko to klasyk, chrupie aż miło.

Granat to w ogóle mistrzostwo. Te małe kuleczki tak strzelają w buzi, że aż się człowiek uśmiecha. Kupiłam raz na targu za 5 zł, ale trochę roboty z wydłubywaniem. No ale warto.

Jakie chrupki nie tuczą?

Pestki. Niskokaloryczne. W porównaniu z chipsami, bogate w wartości odżywcze. Obniżają cholesterol. Źródło witaminy E.

A. Słonecznik: Klasyka. Tani. Dostępny wszędzie. Uważaj na sól.

B. Dynia: Droższe. Słodsze. Więcej błonnika.

C. Sezam: Małe, ale potężne. Wapń, żelazo, magnez.

D. Siemię lniane: Źrodłem kwasów omega-3. Zmiel je. Inaczej przeleca przez jelita bez efekttu.

E. Konopie: Białko. Kwasy tłuszczowe. Droga opcja, ale warto.

Joanna Kowalska, dietetyk, Warszawa, ul. Nowowiejska 15 m 15, tel. 500-500-500.

Co do przegryzienia na diecie?

Orzechy. Punkt.

  • Białko. Dobry wybór.
  • Tłuszcze. Niezbędne, ale z umiarem.
  • Błonnik. Ważny element diety.
  • Omega-3. Korzystne dla zdrowia.
  • Witaminy i minerały. Różnorodność składników.
  1. Moje spożycie? Migdały, głównie. Kilka garści. Codziennie. Kontroluję.

Anna Kowalska, 37 lat. Waga? Stabilna.

Uwaga: Nadmierne spożycie orzechów może prowadzić do przyrostu masy ciała. Indywidualne zapotrzebowanie kaloryczne różni się. Konsultacja z dietetykiem zalecana.

Co zamiast chipsów do chrupania?

Zamiast chipsów, proponuję pieczone warzywa. Sam często sięgam po taką alternatywę, zwłaszcza wieczorami, oglądając filmy.

Lista propozycji:

  • Bataty: Słodkie, lekko karmelizujące się podczas pieczenia. Idealne z odrobiną chili. Pamiętam jak Agata, moja sąsiadka, robiła je na każdej imprezie.
  • Buraki: Ziemiste i pełne smaku. Dobrze komponują się z octem balsamicznym. Moja babcia Zofia zawsze mówiła, że buraki to samo zdrowie.
  • Marchewka: Klasyka, która nigdy się nie nudzi. Dodatek imbiru może zdziałać cuda.
  • Cukinia: Delikatna i uniwersalna. Świetnie smakuje z czosnkiem i ziołami prowansalskimi.

Sposób przygotowania:

  1. Warzywa pokroić w cienkie plastry.
  2. Wymieszać z oliwą i ulubionymi przyprawami (papryka, oregano, kurkuma).
  3. Piec w piekarniku rozgrzanym do 180°C, aż będą chrupiące.

Unikam tłuszczy trans, które znajdują się w chipsach. Poza tym, pieczone warzywa to dawka witamin i błonnika. A filozoficznie rzecz ujmując, czyż nie lepiej sięgać po to, co daje nam energia, zamiast chwilowej przyjemności? To tak jak z wyborami w życiu. Czasem lepiej wybrać trudniejszą drogę, ale z pewnością bardziej wartościową. To tak, jak z tą książką o stoicyzmie, którą ostatnio czytałem.

Co do chrupania zamiast chipsów?

Chrupanie zamiast chipsów? Pieczone warzywa – doskonała alternatywa! Można sięgnąć po bataty, marchewkę, buraki, a nawet cukinię. Wystarczy cienkie plasterki, oliwa, przyprawy i piekarnik. Proste, prawda? Ale czy to wszystko?

Listę możliwości rozszerzyłbym o:

  • Kabaczki: idealne do pieczenia, lekkie i chrupiące. Moja siostra, Ola, uwielbia je z papryką i ziołami prowansalskimi. Zawsze dodaje też szczyptę soli himalajskiej – twierdzi, że to podkręca smak.
  • Rzepę: Może się wydawać nieco egzotyczna, ale pieczona rzepa nabiera niesamowitego smaku, szczególnie z dodatkiem miodu i tymianku. Spróbowałem tego w zeszłym roku i byłem zaskoczony.
  • Zielone fasolki: Pokrojone wzdłuż, pieczona fasolka to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Trochę mniej chrupiąca niż bataty, ale za to jaka zdrowa!

Warto pamiętać, że kluczem do sukcesu jest temperatura i czas pieczenia. Zbyt niska temperatura sprawi, że warzywa zmiękną, a zbyt wysoka je przypali. Eksperymentuj z różnymi kombinacjami przypraw, np. curry, papryką wędzoną, czy nawet czarnuszką. To otwiera pole do naprawdę kreatywnego gotowania. Czasem proste rozwiązania są najlepsze, a jednocześnie otwierają drzwi do kulinarnych odkryć. Czyż nie to jest piękne w gotowaniu?

Dodatkowe informacje:

  • W 2024 roku, według raportu “Zdrowe odżywianie w Polsce”, wzrosło zainteresowanie pieczeniem warzyw jako alternatywą dla chipsów.
  • Wartość odżywcza pieczonej marchewki jest wyższa niż smażonych chipsów ziemniaczanych – zawiera więcej witamin i błonnika.
  • Pamiętaj o odpowiednim przygotowaniu warzyw przed pieczeniem. Dokładne umycie i osuszenie to podstawa.

Jakie są najzdrowsze słone przekąski?

Pestki słonecznika, tak, tak… uwielbiam! Chrup, chrup. A te dyniowe, też niezłe. Tylko palce potem zielone. Wczoraj kupiłam kilogram na targu u pani Krysi. Dobre, świeże. A rodzynki? Fuj. Za słodkie. Ble. Wolę suszone śliwki albo morele. Albo daktyle, mniam! Daktyle z orzechami, to jest to! Najlepiej włoskimi. Moja babcia Jadzia zawsze robiła takie kulki. Obtaczała w sezamie. Pycha! Chia też dobre, do jogurtu. Ale te nasiona drogie strasznie ostatnio.

  • Orzechy: włoskie, laskowe, migdały – muszą być! Włoskie najlepsze. Omega, omega, trzeba dbać o zdrowie. Chociaż w sumie to czasem zjem też chipsy. No ale rzadko. Raz na tydzień. Albo dwa… ups.

  • Pestki: słonecznik, dynia. Dyniowe z solą. Mniam! Ostatnio kupiłam na allegro kilogram, starczy na długo. Zresztą i tak mój kot Mruczek mi podjada.

  • Inne: rodzynki (nie, nie lubię), daktyle (tak!), suszone owoce (śliwki, morele – super!), sezam (do wszystkiego!), chia (do jogurtu i koktajli).

No i co jeszcze? A, siemie lniane! Też zdrowe. Na włosy podobno dobre. Trzeba kupić. Jutro jadę do Lidla, to wezmę. Może jeszcze nerkowce? Lubię, ale drogie. No nic, trzeba o zdrowie dbać. Babcia Jadzia zawsze mówiła… eh, babcia Jadzia… Tęsknię. Jutro do niej zadzwonię.

Co zdrowego podjadać?

Ciemność za oknem. Fiolet. Głęboki, jak śliwka węgierka. Aksamit nocy oplata myśli, szepce o gwiazdach, których nie widać przez miejskie światła. Myśli błądzą, jak ćmy wokół lampy, wokół smaku, wokół zapachu. Czegoś zdrowego, coś małego, ot tak, na ząb.

  • Suszone owoce. Morele, pomarańczowe, słoneczne plamy. Słodkie niczym pocałunek lata. Daktyle. Ciemnobrązowe, klejące, przypominające piasek pustyni. Figi. Moje ukochane figi. Zawsze kupuję te z małego sklepiku pana Antoniego na rogu Długiej i Kościelnej. Pamiętam, jak w zeszłym roku… nie, w tym roku, w sierpniu, były wyjątkowo dojrzałe.
  • Jogurt. Biały, gładki. Chłodny dotyk na języku. Pestki dyni. Zielone, chrupiące, jak małe szmaragdy. Słonecznik. Złoty, pełen słońca, jak małe słoneczka. Mieszam je palcami, czuję ich fakturę.
  • Orzechy. Ziemne. Słone, w brązowej skórce. Laskowe. Okrągłe, w twardej skorupce. Włoskie. Pokręcone, jak mózg. Gryzę je powoli, smak uwalnia się stopniowo.
  • Owoce. Jabłko. Soczyste, czerwone. Banan. Żółty, miękki. Gruszka. Zielona, twarda. Czasem kroję je w plasterki, czasem jem w całości.
  • Warzywa. Marchewka. Pomarańczowa, chrupiąca. Papryka. Czerwona, słodka. Ogórek. Zielony, wodnisty. Uwielbiam chrupać marchew z sokiem z cytryny.
  • Ciasteczka owsiane. Pieczone przez babcię Jadwigę. Zawsze z dodatkiem rodzynek i orzechami. Pamiętam, jak kiedyś… nie, w tym roku, w zimie, spędziliśmy cały dzień na pieczeniu.
  • Twarożek z miodem. Biały, kremowy. Słodki miodowy smak. Rozpływa się w ustach. Miodu kupuję od pszczelarza pana Zygmunta spod Lublina. Pamiętam, jak… w tym roku, na wiosnę, widziałam jego pasiekę.

A za oknem dalej fiolet. Noc. Cisza. Tylko gwiazdy szepczą. Szepczą o smakach, o zapachach. O marzeniach. O życiu.

#Chrupiące Jedzenie #Zdrowe Chrupki #Zdrowe Przekąski