W co można się pobawić w domu?
Domowe zabawy dla dzieci - pokonaj jesienną nudę!
Radośnie spędźcie czas: teatrzyk, poszukiwanie skarbów, zabawa w głuchy telefon, malowanie koszulek, eksperymenty (laboratorium!), przebieranki, wspólne gotowanie i kalambury. To tylko kilka pomysłów na kreatywną i aktywną zabawę w domu, angażującą całą rodzinę! Więcej inspiracji znajdziesz na stronach Smyk.com.
Zabawy w domu dla dzieci i dorosłych?
Oki, spoko, to jazda!
Jesień i nuda? Phi! Ja tam się nie dam! Pamiętam, jak z moją młodszą siostrą, jak miałam z 10 lat, walczyliśmy z nudą na całego. Nie było internetu, YouTube’a… Więc trzeba było myśleć!
Teatrzyk w domu to klasyka. Można zrobić kukiełki z papieru, albo wystąpić w przebraniach. My z siostrą, w piwnicy u babci na Kościuszki 12 w Radomiu, robiliśmy przedstawienia dla… pluszaków. Śmiechu było co niemiara!
Poszukiwanie skarbów? O tak! Ja chowałam jej cukierki w szafie z butami, a ona mi, w słoiku po ogórkach na balkonie. Niby głupie, ale zabawa na cały dzień, serio.
Głuchy telefon? Zawsze kończyło się śmiechem i przekręconymi słowami. “Konstantynopolitańczykowianeczka” zamieniało się w “kotlet mielony na lanczu” – no co poradzić? XD
Malowanie po koszulkach? Mega sprawa, ale brudno jak nie wiem co. Pamiętam, farby były wszędzie: na rękach, na stole, na… kocie! Mama się wkurzyła lekko, no ale co poradzić. Zaszaleć czasem trzeba. Kosztowało to nas wtedy z 30 zł na farby w papierniczym na rogu.
“Laboratorium szalonego naukowca”? To już wyższa szkoła jazdy. Ocet, soda, barwniki – mieszało się wszystko, co wpadło w ręce. Raz wyszła nam taka piana, że cała kuchnia była w… fioletowych bąblach. HAHA!
Przebieranki? Zawsze! Stare ciuchy mamy, jakieś szale, kapelusze. Można się poczuć jak gwiazda filmowa, albo… superbohater! Ja zawsze chciałam być Wonder Woman.
A wspólne gotowanie? No dobra, przyznaję, czasem to kończyło się wojną na mąkę. Ale co tam! Ważne, że razem i że później można zjeść te przysmaki, choćby i przypalone. Mama zawsze mówiła, że “jak się nie przewróci, to się nie nauczy”. Mądra kobieta.
Kalambury? No to już test na kreatywność. Rysowanie psa nogami? Proszę bardzo! Ważne, żeby się dobrze bawić. Pamiętam, jak na urodzinach kuzyna w wakacje lipiec 2008 roku to była hit imprezy!
No i koniec z nudą. Jest tyle rzeczy do roboty w domu! Trzeba tylko trochę chęci i… trochę szaleństwa. Tak naprawdę.
Co się można pobawić w domu?
Pobawić się w domu? Mało powiedziane. Można kreować światy.
-
Gry planszowe i karciane: Rywalizacja, strategia, blef. Adrenalina.
-
Klocki: Architektura marzeń, od wieży Babel po własny projekt. Konstruuj i niszcz!
-
Malowanie/Rysowanie: Przelej emocje na płótno. Abstrakcja, realizm? Decyduj.
-
Rękodzieło: Unikatowe przedmioty. Wyraź siebie.
-
Odgrywanie ról: Kim chcesz być dzisiaj? Wciel się.
-
Gry wideo: Ucieczka od rzeczywistości. Nowe uniwersa, nowe wyzwania.
-
Czytanie: Podróż bez granic. Wiedza, emocje, inspiracje.
-
Puzzle: Logika i cierpliwość. Satysfakcja z ułożonej całości.
-
Nowe hobby: Odkryj talent. Samodoskonalenie.
-
Z pupilem: Bezwarunkowa miłość. Lojalność.
Dodatkowe dane: Maria Kowalska, lat 32, preferuje szachy i origami. Ostatnio zainteresowana historią średniowiecza.
W co można się pobawić w 2 osoby w domu?
No wiesz… o drugiej w nocy myśli się o takich rzeczach… Sama nie wiem…
-
Zabawa w lekarza? No nie wiem… Kiedyś, jako dzieci z Kasią, robiłyśmy to. Ale teraz? Dziwnie by to wyglądało. Ech. Wspomnienia…
-
Sklep z książkami? To mogłoby być… miłe. Z tym, że ja akurat książki w tym roku, kupiłam tylko dwie. Pamiętam jak w 2021 miałam taki maraton czytania… a teraz… siedzę i nic.
-
Sklep spożywczy? To by było takie… banalne, zbyt proste. No chyba że zrobimy listę zakupów na cały tydzień i zrobimy z tego grę.
-
Restauracja? To bardzo fajny pomysł. Moglibyśmy nawet powiększyć skalę. Udawać, że mamy własną restaurację, “U Basi i Krzyśka” na przykład. A nawet… “U Basi i Krzysia II”, bo przecież byłaby to kontynuacja naszej świetnej zabawy z 2022 roku!
-
Chowanego? W takim małym mieszkaniu? To było by zabawne, ale… trudne. I szybko by się skończyło. W sumie… w naszym mieszkaniu od lipca jest tyle rzeczy poukładanych…
-
Rysowanie? Mogłabym spróbować. Chociaż moja artystyczna dusza… już nie ta co kiedyś. ostatni raz rysowałam w zeszłym roku. To było takie… słabe.
-
Kalambury… to zawsze dobry pomysł, ale jak się ma taki zły humor jak ja teraz.
-
Biuro podróży? To mogłoby być ciekawe. Ale musielibyśmy mieć mapę… i dużo wyobraźni. A wyobraźni mam teraz… mało.
W sumie… sama już nie wiem… Chyba pójdę spać. Dobranoc. Może jutro… będzie lepiej. Może.
Co można się pobawić na podwórku?
Ach, podwórko… Królestwo dzieciństwa, skąd pamiętam piasek w butach i kolana obtłuczone, zawsze obtłuczone. Słońce tak mocno grzało, że aż wierciło dziury w pamięci.
- Gry podwórkowe, eh… Kapsle! Wyścig Pokoju, ten zapach spalenizny gumy od opon, kiedy kapsel śmigał po asfalcie. Pamiętam, jak z Markiem rywalizowaliśmy, kto pierwszy do mety.
- Monety… układanie na szczęście, a potem pstrykanie. Ileż razy ukradkiem podbierałem mamie drobne z portfela, żeby tylko móc zagrać!
- Skakanka, długi sznur. Wirowała, wirowała, a my skakaliśmy, skakaliśmy… Nogi spocone, oddech krótki, ale radość? Radość nie do opisania. Zwłaszcza jak z Anią próbowałyśmy pobić rekord Gosi.
- Nóż… Gra w noża, ryzyko zawsze blisko. Delikatne rzucanie, precyzja, skupienie. Ile nerwów kosztowało, żeby trafić w odpowiednią kratkę. Zawsze się bałem, że trafię w stopę.
- Chowanego… Ciche kroki, szukanie kryjówek, oddychanie wstrzymane, żeby tylko nikt nie usłyszał. A potem triumfalne “raz, dwa, trzy za…”
- Głupi Jaś… Karty, wykrzyki, śmiech. Pamiętam, jak dziadek zawsze nas oszukiwał, ale i tak dawaliśmy się nabrać.
- Zbijak, albo dwa ognie. Piłka leciała jak szalona, uniki, celowanie. Adrenalina buzowała, a ja zawsze byłem pierwszy do odstrzału.
- Gra w gumę! Gumę pamiętam mocno, wysoko, coraz wyżej, a my skakaliśmy!
Pamiętam, jak w 2024 roku, w wakacje, właśnie tak spędzałem czas na podwórku z moją kuzynką Zuzią. To były beztroskie chwile, które zostaną ze mną na zawsze.
Co może robić 10-latka w domu?
Ej, no wiesz, co tam dziesięciolatka może robić w domu? Masakra, ile tego! Moja siostra, Zosia, ma 10 lat i cały czas coś kombinuje.
-
Po pierwsze, obowiązki domowe, ale bez przesady. Nie mówię o sprzątaniu całego domu, jasne? Ale rozłożenie prania? To już jej zadanie. A zmywanie po sobie? No jasne. To takie podstawy.
-
Zakupy też robi, ale takie małe, po bułki czy mleko. Sama idzie, bo mieszkamy blisko sklepu. Mama jej tylko kasę daje i po drodze pilnuje, żeby na drogę nie zeszła, haha.
-
A ogródek? No co ty! Zosia ma takiego mini ogródek z ziołami. Sama sieje, podlewa, a potem używa ich do sałatki. Całkiem fajne!
-
No i zwierzęta, mamy kota Filemona, to jej obowiązek sprzątanie kuwety. A wyprowadzanie psa? No jasne, że nie, ale pies to tata wyprowadza.
-
A młodsze rodzeństwo? Nie ma, ale gdyby było, pewnie by pomagała. Wiem, że kiedyś jej koleżanka, Ola, pomagała swojej młodszej siostrze.
No i ogólnie, zawsze coś tam znajdzie do roboty. Czasami pomaga mi w kuchni – a czasami układa puzzle, ogląda bajki, maluje, czyta. Normalnie ma cały dzień zaplanowany! Nawet czasami mi pomaga przy komputerze, chociaż nie za dobrze jej to wychodzi. Wiesz, te nowoczesne technologie to jednak nie dla dzieciaków.
A wiem jeszcze, że Zosia w tym roku, w lipcu, była na obozie jeździeckim. Tam podobno uczyła się dbać o konie. To też jest jakieś zajęcie, co? Czyli poza domem tez wiele rzeczy może robić. Wiem też, że teraz coraz więcej dzieciaków uczy się programowania, może i Zosia kiedyś zacznie. No i oczywiście dużo czasu spędza na rozmowie z koleżankami przez telefon.
Co powinien robić 10-latek w domu?
Dziecko w wieku 10 lat może być znaczącym wsparciem w domu. Oczywiście, obowiązki muszą być dostosowane do jego możliwości. Kluczowe jest wdrażanie poczucia odpowiedzialności. To buduje charakter na przyszłość. A przyszłość, jak wiemy, lubi dobrze zorganizowanych ludzi.
Co konkretnie może robić dziesięciolatek?
-
Sprzątanie pokoju: To klasyk. Utrzymywanie porządku we własnej przestrzeni uczy systematyczności. To też lekcja dyscypliny, przydatna w nauce.
-
Pomoc w kuchni (pod nadzorem): Przygotowanie prostych posiłków, np. kanapek czy sałatek. To świetny sposób na rozwijanie samodzielności kulinarnej. Mama zawsze powtarzała, że najlepszy kucharz to głodny kucharz.
-
Dbanie o czystość w łazience: Opłukanie wanny lub umywalki po kąpieli. To nauczy odpowiedzialności za wspólne przestrzenie. Pamiętajmy, że czystość to podstawa!
Dodatkowe zadania, które warto rozważyć:
- Wyrzucanie śmieci
- Pomoc w rozwieszaniu prania
- Podlewanie kwiatów
- Opieka nad zwierzętami (karmienie, sprzątanie kuwety)
Pamiętajmy jednak, że dzieciństwo to też czas zabawy. Obowiązki domowe powinny być wyważone, aby dziecko miało czas na rozwój, naukę i relaks. Bo przecież śmiech dziecka to najpiękniejsza muzyka. A ja, Krystian Kowalski, rocznik ’78, wiem coś o tym.
Co powinien umieć 10-latek w domu?
No wiesz… co powinien umieć 10-latek… To takie… złożone. Wiesz, mój bratanek, Franek, ma 10 lat i… uff… czasem jest trudno.
-
Samoobsługa: Powinien sam zadbać o siebie. Ubrać się, umyć, zjeść śniadanie. Chociaż… Franek nadal potrzebuje pomocy przy wiązaniu sznurowadeł. Zawsze! To mnie wkurza, bo ciągle muszę mu pomagać.
-
Odpowiedzialność: Powinien rozumieć, że za swoje rzeczy odpowiada. Ale to teoria. W praktyce jego pokój wygląda jak pobojowisko. Zabawek wszędzie pełno… a książki? Nie wspominając o tym…
-
Emocje: Tak, to prawda. Kontrolowanie emocji… w teorii. Franek potrafi się wściekać jak burza. Ostatnio rozwalił lampkę, bo mu nie chciałem dać kolejnej czekolady. Ale przynajmniej przepraszał potem. No, prawie.
-
Relacje: To ważne. Z innymi dziećmi… z dorosłymi. Franek ma swoje humorki. Czasem jest miły, a czasem… no, masakra. Nie potrafi zawsze dogadać się z kolegami. To ciężkie.
A co do tego wewnętrznego kodeksu moralnego… hm… to już zależy od wychowania. U Franka widzę, że wie co jest dobre, a co złe. Ale czy zawsze to stosuje…? No właśnie… to jest pytanie. Czasem się zastanawiam, czy to ja jestem zły, bo zbyt mało wymagający, a może on jest po prostu… taki.
No i jeszcze jedno. Nauka. W tym wieku powinien skupić się na szkole. Franek… no cóż… może być lepiej. Trzeba mu pomóc. Sama nie wiem jak. Wiesz, to wszystko jest takie… trudne. Takie bezradne uczucie. Późno już. Muszę iść spać. Dobranoc.
Czym bawi się dwulatek?
Dwu latek? Zabawki zręcznościowe. Logika.
- Proste gry. Rozwijają. Puzzle.
- Układanki. Trudność. Dostosować.
- Rozwój dziecka. Wsparcie przez zabawę.
Moja córka, Ewa, 2 lata. Ulubiona zabawa? Układanie klocków. Ciągle. Ewa kocha klocki. Drewniane. Plastikowe. Bez różnicy. Ważne, by układać. I burzyć. Budowa wieży. Moment.
Zbyt trudne puzzle? Frustracja. Brak cierpliwości. Ewa płacze! Następnym razem łatwiejsze. Nauczka.
Maria Kowalska, psycholog dziecięcy. Mówi. Zabawa to nauka. Nie wiem. Ewa uczy się. Sama.
Jak stymulować rozwój dwulatka?
Rozwój dwulatka można stymulować na kilka sposobów. Kluczem jest obserwacja i dostosowanie aktywności do jego indywidualnych potrzeb. Jak mawiała moja babcia, Irena Nowak z domu Kowalska, “dziecko to jak roślina, trzeba wiedzieć, kiedy podlać, a kiedy dać słońca”.
- Zabawy edukacyjne: Wybieraj zabawki, które pobudzają kreatywność, takie jak klocki, układanki, kredki. Pamiętaj, że nauka przez zabawę to najlepsza forma edukacji dla dwulatka. Sam pamiętam, jak mój syn, Janek, w wieku dwóch lat godzinami bawił się garnkami i łyżkami – rozwijało to jego zdolności motoryczne i wyobraźnię.
- Aktywność fizyczna: Zapewnij dziecku możliwość ruchu. Spacer, plac zabaw, taniec – wszystko to wspiera rozwój motoryczny. Nawet proste zabawy w berka w parku, gdzieś w okolicach ulicy Długiej, mogą być fantastycznym ćwiczeniem.
- Interakcje społeczne: Kontakt z rówieśnikami jest bardzo ważny. Zapisz dziecko do żłobka, na zajęcia grupowe lub po prostu zapraszaj do domu dzieci sąsiadów. Uczy się w ten sposób dzielenia, współpracy i empatii. Moja koleżanka, Agnieszka Dąbrowska, zawsze powtarzała, że “dzieci uczą się od siebie nawzajem więcej niż od dorosłych”.
- Czytanie: Czytaj dziecku książki. To rozwija słownictwo, wyobraźnię i zainteresowanie światem. Nawet krótka lektura przed snem, na przykład ulubionej książki o zwierzętach, może zdziałać cuda.
Pamiętaj, że każde dziecko rozwija się w swoim tempie. Nie porównuj swojego malucha do innych. Po prostu stwarzaj mu odpowiednie warunki do rozwoju i ciesz się każdym jego postępem. No i nie zapomnijmy o cierpliwości – to chyba najważniejszy element układanki.
Jakie gry i zabawy dla 2-latka?
Gry i zabawy dla dwulatka. Pod kontrolą rodzica.
Dla mojego syna, Jana Kowalskiego, urodzonego 15.03.2022, sprawdziły się:
-
Klocki. Drewniane, plastikowe, ważne, by były duże i łatwe do chwytania. Rozwijają motorykę małą.
-
Puzzle. Początkowo proste, z dużymi elementami. Układanie uczy cierpliwości.
-
Zabawki do sortowania. Kolorami, kształtami. Uczą logicznego myślenia.
-
Książeczki. Z twardymi stronami i dużymi obrazkami. Czytanie rozwija słownictwo.
Ważne: Zwracaj uwagę na bezpieczeństwo zabawek. Małe elementy mogą stanowić zagrożenie zadławienia.
W co można grać w domu?
No wiesz… siedzę tu, w ciemności, i myślę… w co można grać w domu? Ech… zawsze to samo.
-
Kemping w domu: Pamiętam, jak z bratem, Michałem, w 2023 roku rozłożyliśmy namiot w salonie. Było ciasno, ale fajnie. Udawaliśmy, że jesteśmy gdzieś w górach, a nie w mieszkaniu na trzecim piętrze. Świetnie, choć trochę śmiesznie. Przeżycie…
-
Zabawa w chowanego: Klasyka, bez sensacji, ale zawsze działa. Z Martą, moją siostrzenicą, gdy była jeszcze mała, schowaliśmy się w szafie. Było ciemno i duchota, ale śmiechu było co niemiara. Dzieciństwo.
-
Ciepło, zimno: Proste, ale wciągające. Szukaliśmy czekolady, ukrytej gdzieś w pokoju. Nie pamiętam, kto wygrał. Ważne, że się bawiliśmy, tak po prostu, bez wielkiej filozofii. Czasem to lepsze niż najnowsza gra komputerowa.
-
Zgadnij, o czym myślę: Ta gra… zawsze wypływały z niej jakieś dziwne i niespodziewane tematy. Raz myślałam o kosmicznych potworach, a koleżanka zgadła po trzech próbach! Niesamowite.
-
Państwa-miasta: To już taki… no wiesz, standard. Grałam w to kiedyś z koleżankami z pracy. Na szkoleniach, w 2023 roku. Było nawet śmiesznie. Ale teraz… chciałabym wrócić do tych czasów. Szczerze.
No i to chyba wszystko. Chyba… czas iść spać. Jutro znowu ten sam szary świat. Ech…
W jaką grę powinienem grać w domu?
W domu? Hmmm… W 2024 roku, jak ja byłam mała, to uwielbiałam Pictionary! Pamiętam, jak w grudniu, u babci na wsi, siedzieliśmy wszyscy przy stole, śmiesznie było! Tata rysował kota, a wyszedł jakiś stwór z kosmosu, wszyscy padali ze śmiechu. Byłam wtedy mała, może z 7 lat? Miałam wtedy taką różową sukienkę w kwiatki, i skarpetki w paski.
- Pictionary: Bezcenne wspomnienia! Ale teraz, w wieku 28 lat, wolałabym coś innego.
Klocki? No tak, klocki Lego… kupiłam je w maju w Empiku w Galerii Mokotów. Fajne, ale po godzinie boli mnie kręgosłup. Nie dla mnie.
- Lego: Dobre na krótko, ale bolały mnie ręce.
Polowanie na śmieci? Bleh. To dla dzieciaków.
- Polowanie na śmieci: Dla mnie za proste.
Kalambury… Może? Ale ostatnio grałam w to z chłopakiem, w styczniu, i nie było zbyt zabawnie, bo on cały czas się przestręczał.
- Kalambury: Zależy od towarzystwa.
Muzyczne krzesła? Och, to było super na urodzinach kuzynki w 2022 roku! Wszyscy tańczyli, było dużo śmiechu i dobrej muzyki.
- Muzyczne krzesła: Idealne na imprezę!
Ja teraz wolę gry planszowe. Ostatnio kupiłam “Osadników z Catanu”. Super!
- Osadnicy z Catanu: Polecam!
A jeszcze lubię karty. Takie zwykłe, do patience. Spokój ducha gwarantowany.
- Patience: Na relaks.
Podsumowując: To zależy od wieku i preferencji. Dla dzieci Pictionary i Muzyczne Krzesła będą super. Dla dorosłych – planszówki, albo karty do samotnej zabawy.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.