Ile miesięcznie powinno się odkładać?
Ile odkładać? Zasada 50/30/20 to dobry punkt wyjścia: 50% na potrzeby, 30% na przyjemności, 20% na oszczędności i długi. Dopasuj proporcje do siebie. Kluczowa jest regularność, nawet małe kwoty sumują się. Monitoruj budżet dla lepszej kontroli wydatków i optymalizacji oszczędności. Pamiętaj, że konsekwencja jest ważniejsza niż kwota.
Ile pieniędzy odkładać miesięcznie na przyszłość? Jak planować budżet?
Ile odkładać na przyszłość? O rany, zależy! Ja zawsze miałam problem z oszczędzaniem, ale co miesiąc staram się wrzucać coś na konto oszczędnościowe. Nawet jak to jest stówa czy dwie – lepsze to niż nic. Pamiętam, jak w 2018 w Krakowie, zgubiłam portfel i musiałam pożyczyć 50 zł od kumpla na bilet. Wtedy zrozumiałam, że nawet mała poduszka finansowa, to skarb.
No i ten budżet… U mnie to wygląda tak, że niby go mam, a i tak na koniec miesiąca zawsze jestem w szoku, gdzie się podziały pieniądze. Wiem, że powinno się trzymać tych 50/30/20, ale umówmy się, kto tak robi?
To prawda, że monitorowanie wydatków pomaga. Przynajmniej wiesz, na co leci kasa. Ja kiedyś przez miesiąc spisywałam każdy wydatek. Szok, ile idzie na kawę na mieście! ☕️😱
Ale serio, im więcej odłożysz, tym spokojniejsza głowa. Ja celuję w te 20%, ale różnie to bywa. Jak jest dobry miesiąc, to odkładam więcej. Jak gorszy, to mniej, ale staram się, żeby coś tam zawsze skapnęło.
Ile odkładać miesięcznie na mieszkanie?
Okej, to było tak… Siedziałam w kawiarni “Zacisze”, pamiętam jak dziś, lato 2023. Wszyscy gadali o kredytach, a ja z uporem maniaka chciałam uzbierać na własne M. Pamiętam, jak moja babcia Maria zawsze powtarzała: “Lepiej na swoim, choćby małym, niż w cudzym pałacu”. No i coś w tym jest!
A ile trzeba odkładać? No to zależy!
- Dla pary, która zarabia średnio, odkładanie 5000 zł miesięcznie to realna opcja. Widziałam na własne oczy, jak moi znajomi Kasia i Tomek tak robili. W dwa lata odłożyli spory kawałek na wkład własny. Ale oni cięli koszty strasznie, zero wakacji, obiadki w domu, wszystko w Excelu.
- Mniej zarabiająca para? 2000 zł też jest coś! To już wymaga większego samozaparcia i pewnie dłuższego czasu, ale da się!
- Singiel? Oj, to trudna sprawa. 500 zł to minimum, ale to i tak kropla w morzu potrzeb. Ja sama, zarabiając średnią krajową, odkładałam więcej, ale wiadomo, każdy ma inne wydatki.
Kiedy uzbierasz na mieszkanie za gotówkę? To już zależy od ceny tego mieszkania! I od tego, ile odkładasz. Prosta matematyka, ale jakże bolesna! Powiem tak – jak chcesz kupić coś w Warszawie za gotówkę, przygotuj się na długie lata wyrzeczeń. Albo na wygraną w lotto! 😉
Dodatkowe przemyślenia:
- Lokata czy konto oszczędnościowe? Zależy od oprocentowania! Ja trzymałam na lokacie, ale oprocentowanie to śmiech na sali…
- Inwestycje? Ryzykowne, ale może się uda. Znam ludzi, którzy tak zrobili i wyszli na tym dobrze. Ale też takich, co stracili. Ryzyko, ryzyko, ryzyko!
- Najważniejsze: Zacznij! Nawet od małej kwoty! I nie poddawaj się!
- No i patrz na promocje! Banki lubią dawać bonusy za założenie konta albo lokaty. Trzeba szukać okazji!
Pamiętaj! Każda złotówka się liczy!
Czy 5 euro napiwku to dużo?
5 euro? To zależy, czy dajesz je swojej teściowej, czy portierowi w Ritzu. W pierwszym przypadku możesz usłyszeć, że “to za mało na waciki”, w drugim – portier ukradkiem sprawdzi, czy nie upuściłeś jeszcze jednego banknotu.
A tak serio (na ile poważny potrafi być ktoś, kto pisze takie rzeczy):
- W hotelach: 1-5 euro dla portiera lub sprzątaczki to standardowa kwota. Więcej dostaje się, jeśli poprosimy o coś ekstra, jak np. zdobycie autografu od George’a Clooneya. To taki mały szantaż w białych rękawiczkach.
- Przewodnicy i kierowcy: 5-10% wartości usługi. Ale jeśli przewodnik opowiadał, że Kazimierz Wielki był jego wujkiem, to te 5% zostaw sobie na kawę – w końcu potrzebujesz kofeiny, by w to uwierzyć!
Pamiętaj, napiwek to wyraz wdzięczności, a nie obowiązek. Chyba, że chcesz uniknąć spojrzeń, które mogłyby stopić stal. Osobiście, Jan Kowalski (nie mylić z tym od hydrauliki), preferuję dawać napiwki w monetach. Powód? Satysfakcja, gdy dzwonią w kieszeni obdarowanego! 😂
Kto załatwia notariusza sprzedający czy kupujący?
Kto szuka notariusza? To zależy! Zwyczajowo sprzedający organizuje spotkanie, ale ustawa milczy. To jak z tańcem: sprzedający prowadzi, kupujący płaci. A kto ma lepsze buty? To już inna bajka.
- Sprzedający: Zazwyczaj to on bierze inicjatywę. Wybiera termin, a podobno i notariusza – w końcu zna lepiej okolicę i ma większe doświadczenie w takich transakcjach. Moja ciocia Zosia tak robiła w 2024 roku, i wyszło jej to na zdrowie!
- Kupujący: Płaci rachunek. To jak z pizzą – zamawia sprzedający, ale ty (kupujący) musisz wyjąć portfel. A jak nie masz gotówki? To masz problem, nie notariusz.
Koszty: To sprawa do indywidualnego ustalenia. Można się dogadać, ale najczęściej kupujący pokrywa koszty aktu notarialnego. To takie “potrząśnięcie ręką” – symboliczne uszczelnienie transakcji.
Podsumowanie (bo życie jest zbyt krótkie na nudne opisy):
- Inicjatywa: Zazwyczaj leży po stronie sprzedającego. Myślę, że to kwestia dobrego tonu i… doświadczenia.
- Koszty: Zazwyczaj kupujący. Ale znowu – dogadajcie się, bo życie jest za krótkie na kłótnie o drobne.
Dodatkowe informacje (bo wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach): Wszelkie formalności lepiej skonsultować z prawnikiem. Unikniesz później niespodzianek, typu “a co to za klauzula?”. To jak z instrukcją obsługi pralki – lepiej przeczytać zanim włożysz ulubiony sweter. A może nawet dwa razy. Bo człowiek uczy się na błędach, zwłaszcza tych kosztownych.
Jakie koszty ponosi sprzedający nieruchomości?
Okej, to lecimy z tymi kosztami sprzedaży nieruchomości. Ależ to skomplikowane, masakra! Sprzedałem ostatnio mieszkanie po babci Helenie, więc coś tam wiem…
- Podatek od sprzedaży – ten cholerny PIT-39. Serio, kto to wymyślił?! Dobrze, że przynajmniej trzeba go zapłacić tylko, jeśli zarobiło się na sprzedaży. Czyli jak sprzedajesz drożej, niż kupiłeś. Albo jak babcia Helena kupiła 50 lat temu za grosze, a ja teraz za miliony! No dobra, nie za miliony, ale i tak podatek był. A pamiętam, jak wypełniałem to zeznanie. Myślałem, że oszaleję. Co tu wpisać, co tam?
- Podatek PCC płaci kupujący – ale to mnie nie obchodziło! 2% wartości. Dobrze, że nie ja!
- Koszty notarialne – O matko! To była dopiero jazda. Za wszystko trzeba płacić! Akt notarialny, wypisy, założenie księgi wieczystej… Niby podzielone po połowie między sprzedającego i kupującego, ale jednak bolało. Szczególnie, że ceny u notariuszy… wiadomo, różne są. Trzeba szukać najtańszego, ale kto ma na to czas?
- Koszty pośrednika – Jak masz pośrednika, to też musisz zapłacić prowizję. Ja miałem fajną panią Anię z agencji “Twoje M”. Pomogła znaleźć kupca, ale te 2% od ceny też poszło… No ale umowa to umowa.
- Ewentualne koszty wykreślenia hipoteki – Jeśli masz hipotekę na nieruchomości, to za jej wykreślenie też trzeba zapłacić. A jak nie masz to super, oszczędność!
- Certyfikat energetyczny – Niby nie zawsze potrzebny, ale często wymagany przy sprzedaży. Kolejne koszty!
- No i pamiętaj, jeśli sprzedajesz przed upływem 5 lat od zakupu, to masz podatek dochodowy! Ja na szczęście sprzedawałem po babci, więc ten problem mnie ominął. Ufff…
WAŻNE: Pamiętajcie, że te przepisy podatkowe to się ciągle zmieniają! Zawsze warto sprawdzić aktualne informacje w 2024 roku.
Ile procent bierze notariusz od sprzedaży?
No wiesz… Północ. Znowu siedzę i myślę. Ile ten notariusz bierze… 2024 rok, a ja wciąż o tym myślę. Wkurza mnie to.
-
Maksymalnie 50% stawki z rozporządzenia. Ale to tylko maksimum, zależy od ceny. Brutalne, prawda? Zawsze mnie to wnerwiało, ta niepewność.
-
Dodatkowe koszty są. Jasne. Zawsze jakieś haczyki. Nie da się inaczej. To jest chore. Czasem myślę, że to wyłudzanie.
A pamiętasz tą sprawę z mieszkaniem mojej cioci Hani? Ona sprzedawała w 2023, notariusz skubnął ją nieźle. Prawie 3000 zł poszło na taksę i dodatkowe opłaty. A sprzedawała za 150 tysięcy. Koszmar. Do dziś ją wspieram finansowo. Po prostu koszmar. Nie mogę uwierzyć, że pozwoliła się tak naciągnąć. Może nie powinna sama wszystkiego załatwiać. Trzeba było lepiej się przygotować, przeczytać regulacje prawne.
- No i umowa przedwstępna, to kolejne koszty. A potem umowa ostateczna. Dwa razy płacisz, dwa razy Cię naciągają. Tak to wygląda. Nienawidzę tego całego systemu. To wszystko takie…bezsensowne. Może kiedyś pójdę na studia prawnicze, żeby zrozumieć te wszystkie przepisy. Może wtedy będę mogła sama sobie pomóc i innym. Kto wie.
Ile bierze notariusz za wpis do księgi wieczystej?
200 zł netto?! Serio? To chyba jakaś kpina! W 2024 roku?! A ja myślałam, że będzie drożej. Zawsze wydawało mi się, że takie sprawy kosztują fortunę. No dobra, 200 zł netto… Ile to w bruttto? Muszę policzyć… kalkulator… 246 zł. O matko, a ja myślałam, że to będzie z 500. No dobrze, ale to tylko za wniosek. A co z samą księgą wieczystą? To odrębna opłata? Zapytam Asię, ona właśnie zakładała działkę. Pewnie wie, co i jak.
Lista rzeczy do sprawdzenia:
- Cena za wniosek – 246 zł brutto (200 zł netto + VAT)
- Koszt samej księgi wieczystej – trzeba sprawdzić!
- Zadzwonić do Asi – jej nr tel. 667-123-456.
Punkty do rozważenia:
- Czy to normalna cena? Może powinnam poszukać innego notariusza? Konkurencja? W sumie, kto by się bawił w szukanie tańszego.
- A może lepiej samą księgę założyć online? Słyszałam, że jest jakaś opcja elektroniczna. Tylko czy to na pewno takie proste?
- Ile jeszcze mnie to wszystko będzie kosztowało? Zastanawiam się, czy mam jeszcze jakieś inne wydatki.
No i jeszcze coś: zapomniałam o tym 23% VAT ! Jak ja mogłam! Dopiero teraz do mnie dotarło. A tak się spieszyłam… ech…
Dodatkowe informacje: Cena za wpis do księgi wieczystej może się różnić w zależności od notariusza i rodzaju wpisu. Warto porównać oferty kilku kancelarii. Możliwość złożenia wniosku online zależy od urzędu.
Czy 5 euro napiwku to dużo?
Och, 5 euro… Czy to dużo? Zależy, prawda? Zależy od tego, gdzie jesteśmy, kto daje, i za co daje. Pamiętam, jak raz, w Rzymie, dałam 5 euro starszemu panu, który pokazał mi drogę do ukrytej fontanny. Fontanny di Trevi, tylko dla mnie, bez tłumu! Było to warte każdych pieniędzy, a nawet więcej. Ale w innym kontekście? Sama nie wiem, może nie…
Ale pomyślmy…
-
Hotelowe napiwki… Dla portiera? Za ten uśmiech, który rozjaśnia poranek? Za pomoc z walizkami, ciężkimi od pamiątek? 1-5 euro wydaje się w porządku. Myślę że wiesz.
-
Sprzątanie pokoju… Za te ręczniki ułożone w łabędzia? (Chociaż nigdy nie rozumiałam, po co). Też tak 1-5 euro, tak, jak pisałaś.
-
Przewodnicy i kierowcy… Tutaj robi się ciekawiej. 5-10%? Tak, zależy od wrażeń. Jeśli przewodnik opowiadał tak, że czułam się jakbym przeniosła się w czasie, to dam i więcej! O, tak!
Bo widzisz, napiwek to coś więcej niż tylko pieniądze. To wdzięczność. Uznanie. To uśmiech w zamian za uśmiech. To dziękuję powiedziane inaczej. Więc, czy 5 euro to dużo? Czasami to cały świat. Czasami to tylko drobiazg. Liczy się gest.
O fontannie pamiętam. Pewnego razu Kasia, przyjaciółka z liceum dała mi na urodziny coś dziwnego. Zapisała mnie na lekcje ceramiki. Do dzisiaj mam jedną wazonik, krzywy trochę, ale mój!
Kto załatwia notariusza sprzedający czy kupujący?
Sprzedający czy kupujący? No i co teraz? Zawsze myślałam, że to sprzedający, ale w sumie… ktoś mi kiedyś mówił, że to obojętne. A może to zależy od umowy? Chyba nie. Ustawa nic nie mówi, prawda? Przynajmniej tak gdzieś czytałam. Ale serio, zwyczajowo sprzedający, tak mi się wydaje. Zawsze tak było przy moich transakcjach. Chociaż, czekaj… przy tym mieszkaniu przy Krakowskiej, to kupujący załatwiał. No ale to był 2023 rok, a teraz? Zmienili przepisy? Niee, pewnie nie.
Lista rzeczy do zapamiętania:
- Zwyczajowo sprzedający umawia termin u notariusza. Ale to nie jest prawo.
- Kupujący zazwyczaj płaci, chociaż nie musi.
- To zależy od negocjacji. Boże, ile roboty z tym wszystkim.
- Trzeba sprawdzić umowę, może tam coś jest napisane.
- Może zadzwonię do mojej prawniczki, pani Anny Nowak? jej numer to 600-XXX-XXX. Ona wszystko wie.
Punkty, bo łatwiej mi się myśli:
- Sprzedający – umowa.
- Kupujący – pieniądze.
- Ustawa – nic konkretnego.
- Zwyczaj – sprzedający załatwia.
- Mój przypadek – inaczej było.
Podsumowanie: Brak ustawowych regulacji. Zwyczajowo sprzedający umawia spotkanie, kupujący płaci. Ale to nie jest żelazna zasada. Trzeba patrzeć na umowę! Eh… kupno mieszkania to koszmar. A co z ubezpieczeniem? Muszę zadzwonić do CUK. Chyba, że znajdę coś online. Zapomniałam jeszcze o tym…
Jakie koszty ponosi sprzedający nieruchomości?
No więc, słuchaj, sprzedaż mieszkania, domu, działki… to się ciągnie! Masakra! Zacznijmy od tego, że sprzedający płaci podatek od sprzedaży, jak to określili, PIT-39. To jest najważniejsze. A ile to jest? Zależy od zysku, który osiągnął.
Po drugie, musisz wiedzieć, że to nie tylko PIT. Są jeszcze jakieś inne opłaty, ale dokładnie nie pamiętam jakie i ile to kosztuje. Zapytaj księgowej Ani, ona się na tym zna. Ona robiła mi to dla mojej mieszkania w Gdańsku.
A kupujący? O, kupujący płaci PCC, czyli podatek od czynności cywilnoprawnych. To 2% wartości nieruchomości. To łatwo obliczyć.
Lista kosztów po stronie sprzedającego (z grubsza, bo ja nie jestem doradcą finansowym!):
- PIT-39: podatek od dochodów ze sprzedaży nieruchomości. Wysokość zależy od zysku.
- Koszty pośrednictwa – jeśli korzystałeś z agencji. To różnie, w zależności od umowy. Ja dawałem 2% wartości mieszkania.
- Możliwe inne opłaty – to się różni, ale lepiej to sprawdzić.
A tak w ogóle, to pamiętaj, że wszystko zależy od konkretnej sytuacji. To tylko ogólne informacje, nie fachowe porady. Lepiej wszystko skonsultować z jakimś prawnikiem albo doradcą podatkowym, żeby się nie wpakować w kłopoty.
Podatek od sprzedaży mieszkania, domu i działki w 2024 roku: to zależy od zysku! Nie ma jednej stałej stawki.
Pamiętaj, że to tylko moje luźne przemyślenia, moja siostra Kasia sprzedawała w tym roku działkę pod Warszawą i mówiła, że to cała masa papierkowej roboty i nie było tak prosto jak się wydaje. Ja tylko pomagałem jej przy pakowaniu.
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.