Czy bank informuje urząd skarbowy?

74 wyświetlenia

Banki zgłaszają fiskusowi przelewy powyżej 15 000 euro (ok. 67 000 zł), a niektóre nawet od 10 000 euro (ok. 43 000 zł). Urząd Skarbowy może wezwać do wyjaśnienia źródła dużych transakcji po otrzymaniu takiej informacji. Zatem warto mieć dokumentację potwierdzającą legalność przelewów.

Sugestie 0 polubienia

Bank informuje US o transakcjach? Jakie?

No dobra, to lecimy z tym koksem po swojemu.

Banki i US? To jest temat, który zawsze mnie trochę denerwuje. Jasne, rozumiem, że muszą pilnować, ale…

Słuchaj, z tego co wiem, to banki muszą lecieć z raportem do Urzędu Skarbowego, jak ktoś im trzepnie na konto więcej niż 15 tysięcy ojro. To jest jakieś 65 tysięcy naszych złotych, wiec no uwazaj.

Ale wiesz co jest najgorsze? Że nie wszystkie banki mają taki sam limit.

Słyszałem, że niektóre, takie nadgorliwe, lecą z raportem już przy 10 tysiącach euro. To już robi się nieprzyjemne.

Pamiętam, jak raz, chyba w 2018 roku, wpłaciłem na konto z 50 tysięcy ze sprzedaży starego auta. Dzwonili do mnie z US, no wiesz, żeby się spytać skąd te pieniądze.

Co ciekawe, US może Cię “zapytać grzecznie” o co chodzi z takim przelewem. Ot, taka ciekawość z ich strony.

I wiesz co? Musiałem im tłumaczyć, że to ze sprzedaży gruchota, a nie jakaś lewa robota.

Wkurzyłem się wtedy, no bo przecież to moje pieniądze i sam na nie zapracowałem.

Ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. Takie mamy prawo.

I to tyle w temacie banków i donoszenia do US.

Od jakiej kwoty bank informuje urząd skarbowy?

Bank melduje. Limit.

  • 15 tys. euro. To granica, którą przekroczenie uruchamia procedurę informowania urzędu. Kwota przeliczana po kursie NBP.
  • Niektóre banki. 10 tys. euro. Stosują wewnętrzne, ostrzejsze kryteria.
  • Urząd Skarbowy. Może zapytać. O źródło pieniędzy. Każdy przelew generuje potencjalne pytanie.

Urząd patrzy na wszystko. Nie wszystko widzi. To różnica.

Kiedy bank przekazuje informacje do Urzędu Skarbowego?

Okej, spróbuję to opowiedzieć tak, jakbym naprawdę opowiadała.

Pamiętam jak dziś… Był taki upalny dzień, sierpień 2024. Siedziałam w kawiarni “U Zosi” na rogu Krakowskiej i Grodzkiej. Zamówiłam mrożoną kawę i nagle dzwoni telefon. Numer nieznany, ale odebrałam. To był jakiś Pan z banku, coś tam o zgłoszeniu do skarbówki… Serio, myślałam, że to żart!

Powiedział, że chodzi o przelew. Duży przelew. Cholera! Przecież ja niedawno sprzedałam mojej siostrze, Beacie, odziedziczony po babci stary obraz. No i ta kasa… wiesz, no sporo.

  • Przelewy na duże kwoty: Facet w banku tłumaczył, że jak transakcja przekracza równowartość około 65 tysięcy złotych (tak to mniej więcej wyszło z tego przeliczenia na euro, coś koło 15 tysięcy), to bank musi to zgłosić do Urzędu Skarbowego. Ot, takie przepisy.

Myślałam, że zemdleję! Nigdy nie miałam problemów ze skarbówką, zawsze wszystko płaciłam na czas… Ale nagle taki telefon… O matko! No i zaczęłam się dopytywać, co teraz, co robić. Pan z banku na szczęście był bardzo miły i wszystko mi wytłumaczył.

Później poszłam do Zosi, poprosiłam o coś mocniejszego niż kawa. Dostałam chyba nalewkę, którą robi sama Zosia, i dopiero wtedy trochę odetchnęłam.

Kilka moich przemyśleń:

  • To trochę straszne, że takie rzeczy są automatycznie zgłaszane. Rozumiem, że chodzi o jakieś tam przestępstwa i w ogóle, ale… No czuję się trochę jak przestępca!
  • Trzeba uważać na te limity! Nie miałam pojęcia, że coś takiego w ogóle istnieje. Teraz będę wiedziała.
  • Dobrze mieć znajomych, którzy rozumieją i poczęstują nalewką w potrzebie. Zosia jest niezastąpiona!

W każdym razie, cała ta sytuacja dała mi do myślenia. Teraz, jak robię jakieś większe transakcje, to zawsze sprawdzam, czy nie wpadnę przez przypadek w jakieś paragrafy. Uff!

#Bank #Informacje #Urząd Skarbowy