Czy lorazepam i diazepam to to samo?

Okej, spróbujmy to przerobić na coś bardziej osobistego i… hmm… “ludzkiego”?

Czy lorazepam i diazepam to to samo? Serio? Zastanawiałam się nad tym nie raz. Wiem, że oba to jakieś tam leki na nerwy, ale czy to dokładnie to samo? No dobra, patrzę co tu piszą…

Czyli nie, no jasne, że nie to samo! Jakby to było takie proste… To by lekarze nie mieli co robić, co nie? Lorazepam niby bardziej na sam lęk, takie moje odczucie – bo pamiętam, jak go brałam w stresujących momentach, przed ważnym spotkaniem na przykład. Niby pomagał, ale… no właśnie, zawsze jest jakieś “ale”.

A diazepam? Piszą, że na więcej rzeczy. Psychozy? Skurcze? O wow, to już grubsza sprawa! Pamiętam, jak moja babcia go brała po udarze, żeby jej mięśnie tak nie wariowały. No właśnie, widzicie? Już same te przykłady pokazują, że to nie to samo.

No i piszą, że diazepam działa szybciej. Hmmm… W sumie to ma sens. Jak babcia brała, to prawie od razu była taka… spokojniejsza. Z lorazepamem to jakoś wolniej szło.

Ale żeby tak sobie je zamieniać? O nie, to już za grube. Sama bym na to nie wpadła. I dobrze, bo tu też ostrzegają, żeby bez lekarza nic nie kombinować. Mądre słowa, naprawdę. Bo tak sobie myślę, co by było, jakbym tak na własną rękę zaczęła “leczyć” babcię? O rany, wolę o tym nie myśleć.

Niby oba uspokajają, niby to benzodiazepiny, ale jednak diabeł tkwi w szczegółach, jak to mówią. Trzeba uważać, co się łyka i komu się to daje. I pamiętajcie: lekarz to jednak lekarz! Lepiej zapytać, niż potem żałować. A ja… ja chyba pójdę sobie zaparzyć melisy. To chyba najbezpieczniejsze, co? 😉

#Benzodiazepiny #Lek Na Lęk #Leki Uspok