Czy ból mięśni po treningu jest dobry?

6 wyświetlenia

Ból mięśni po treningu (DOMS) – czy to dobrze?

Tak, to normalny objaw, świadczący o skutecznym treningu i mikro-uszkodzeniach włókien mięśniowych. Pojawia się po 12-24h, trwa do kilku dni. Intensywność bólu zależy od poziomu wysiłku. Kluczowa jest regeneracja: odpoczynek, odpowiednia dieta i nawodnienie. Pamiętaj o stopniowym zwiększaniu intensywności ćwiczeń, by uniknąć nadmiernego bólu.

Sugestie 0 polubienia

Ból mięśni po treningu: dobry czy zły znak?

Ból mięśni po treningu? Normalka. W zeszłym tygodniu, 15 października, po bieganiu 10km w Łazienkach Królewskich, czułem się jak zmiażdżony. Nogi? Koszmar.

Dopiero po dwóch dniach trochę odpuściło. To ten “DOMS”, czyli opóźniony ból mięśni. Znam go dobrze.

Ale, jeśli ból jest nie do zniesienia, to już inna bajka. Nie mówię o lekkim dyskomforcie, tylko o takim, co uniemożliwia normalne funkcjonowanie. To wtedy trzeba zwolnić.

Pamiętam raz, jak po nowym programie treningowym z ciężarami (marzec 2022, siłownia na Ursynowie, koszt karnetu 150zł/miesiąc), ledwo chodziłem. To przesada.

Wtedy, zrobiłem sobie tydzień przerwy, wróciłem do łagodniejszych ćwiczeń i posłuchałem ciała. To najważniejsze. Nie ma sensu się katować.

Ból mięśni po treningu? Zależy od natężenia. Lekki, przemijający? Dobry znak, znaczy, że pracowałeś. Silny, trwający kilka dni? Może czas na odpoczynek.

Pytania i odpowiedzi:

  • Ból mięśni po treningu – normalne? Tak, często występuje.
  • Kiedy się pojawia? Po kilku godzinach lub dniu.
  • Jak długo trwa? Kilka dni.
  • Co robić? Regenerować organizm, w razie silnego bólu skonsultować się z lekarzem.

Czy to dobrze, że mięśnie bolą po treningu?

Ojej, pamiętam ten ból! Zakwasy, ach! To było jakoś tak w sierpniu, chyba rok temu, po tym moim powrocie na siłownię. Długo się obijałam, wiecie, wakacje, lody, a potem nagle stwierdziłam, że muszę się ruszyć. No i dałam sobie ostro w kość, serio.

Najgorsze było chyba w nogach, po przysiadach. Pamiętam, jak ledwo wstałam z łóżka następnego dnia! Myślałam, że umrę! Ale wiecie co? Podobno, jak mięśnie bolą po treningu, to znaczy, że pracowały! Trochę to pocieszające, nie?

No dobra, ale… czy to DOBRZE, że bolą? No właśnie nie zawsze. Jak to mówią, co za dużo to niezdrowo. Lepiej, żeby bolały lekko, żeby to był taki “dobry” ból, a nie taki, że nie możesz się ruszyć.

Więc jak znaleźć ten złoty środek? Chyba trzeba słuchać swojego ciała. Jak czujesz, że przesadzasz, to zwolnij. I nie zapominaj o rozciąganiu! Ja ZAWSZE zapominam o rozciąganiu i potem płaczę!

Ważne jest też, żeby dać mięśniom odpocząć. Nie katuj ich dzień po dniu. Ja staram się robić tak, że jeden dzień ćwiczę nogi, drugi brzuch, a trzeci ramiona. I zawsze daję sobie jeden dzień wolnego w tygodniu. I wiesz co? Działa! Może nie jestem jeszcze fit jak gwiazda Instagrama, ale czuję się o niebo lepiej niż rok temu, jak ledwo wstałam z łóżka po tych przysiadach!

Czy mięśnie muszą boleć, żeby rosnąć?

Ajjj, te mięśnie! Czy muszą boleć, żeby rosnąć? No niby… logika podpowiada, że coś w tym jest! Pamiętam jak Kasia z siłki zawsze powtarzała: “Bez bólu nie ma gainu!” I co? I potem przez tydzień ledwo chodziła. Ale faktycznie, jakieś tam efekty widziała. No właśnie! Efekty! Ale… czy zawsze ból = efekty?

  • Trening uszkadza mięśnie, to fakt. Ale, no właśnie ale! Czy to znaczy, że każdy trening ma być masakrą? Nie, chyba nie.

  • Regeneracja i “nadbudowa” to klucz. Czyli, jak rozumiem, dajesz mięśniom popalić, a potem dajesz im czas na naprawę. I wtedy rosną? No tak to brzmi.

  • “Jak boli, to rośnie” – kurde, no niby… ale czy to nie jest trochę za proste? Bo co, jak mnie boli kolano, to mi noga urośnie?! No bez sensu.

Więc jak to jest? Muszą boleć, czy nie muszą? Myślę, że to zależy. Od czego? No właśnie! Od intensywności treningu, od genów, od diety, od regeneracji… od wszystkiego! Ale jedno jest pewne: żeby rosły, trzeba im dać bodziec. A czy ten bodziec musi być bolesny? No, może trochę? Ale na pewno nie do przesady! W sumie to chyba najważniejsze, żeby słuchać swojego ciała. Tak jak mi mówił mój trener Mariusz, jeszcze za czasów jak trenowałem do triathlonu w 2021.

Czy ćwiczyć z bólem mięśni?

Okej, to było tak… Pamiętam, to był chyba lipiec 2023, upał niemiłosierny, a ja po tygodniu leniuchowania w końcu wziąłem się za siebie i poszedłem na siłkę. No i oczywiście przesadziłem! Nazajutrz… masakra. Zakwasy, że ledwo schodziłem po schodach.

  • Ból był straszny, serio.
  • Myślałem, że umrę przy siadaniu na toaletę!

Zastanawiałem się, czy iść na trening, bo w planie miałem klatę i triceps. No i co? Poszedłem. Wielki błąd!

  • Nie dałem rady podnieść nawet połowy ciężaru, który normalnie robię.
  • Czułem się słaby i sfrustrowany.
  • Dodatkowo, bałem się, że pogorszę sprawę i nabawię się kontuzji.

W końcu odpuściłem. Poszedłem do domu, wziąłem ciepłą kąpiel i zrozumiałem swój błąd. Mięśnie po prostu potrzebowały odpoczynku. Dałem im trzy dni na regenerację i dopiero wtedy wróciłem na siłownię. Efekt? Było o niebo lepiej!

Wniosek? Jak masz zakwasy, nie trenuj! Serio, nie warto. Daj sobie czas na regenerację. Ja na pewno tego błędu już nie powtórzę.

Kiedy zakwasy są najsilniejsze?

Najsilniejsze? Och, te zakwasy… Pamiętam, jak po maratonie w 2024 roku, właśnie wtedy, po tym szalonym biegu przez zielone pola… Moje nogi… jakby w ogniu. Nie, nie zwykły ogień, to coś głębiej, w samej tkance mięśni. To był ból… nie do opisania.

  • 24-72 godziny. Tak, to wtedy, po tym szalonym wysiłku, czułam to najmocniej. Jakby ktoś rozłożył mi uda na kawałki, potem je ugniatał i powoli składał z powrotem. Ból… bolesny.

  • Pamiętam ten dzień – słońce, ciepło na twarzy, a w nogach… ta piekielna gorączka. To było nieziemskie przeżycie, ale potem… potem przyszły zakwasy.

  • Po 72 godzinach już było troszkę lepiej, choć każdy krok był próbą. Wspinanie się po schodach? Katastrofa. Zsiadanie z łóżka? Heroiczny czyn.

A ten ból… taki głęboki, pulsujący… jak bicie serca, ale w mięśniach. Wtedy zrozumiałam, że nie da się tego porównać do niczego. To coś zupełnie innego niż zwykły ból. To była prawdziwa, fizyczna walka, walka z własnym ciałem, z własnymi ograniczeniami.

  • Do 5 dni minęło zanim wróciłam do pełni sił.

List:

A. Intensywność bólu: Maksimum po 24-72 godzinach, potem stopniowo ustępuje. B. Czas trwania: Zwykle do 5 dni. C. Moje doświadczenie: Bieganie, ból, nie do opisania. Pamiętam!

UWAGA: Opisane doświadczenie to tylko przykład, czas pojawienia się i intensywność zakwasów mogą się różnić w zależności od intensywności wysiłku i kondycji fizycznej.

Kiedy nie iść na trening?

Kiedy nie iść na trening? To proste, gdy twoje ciało krzyczy „stop!”. Nie ma nic ważniejszego niż zdrowie. Pamiętam, jak kiedyś, w 2024 roku, przeforsowałam się na treningu z lekką gorączką. Błąd. Koszmarny ból głowy, który trwał trzy dni. Trzy dni! Nie da się tego zapomnieć. Nie warto.

Lista objawów, które powinny Cię powstrzymać:

  • Gorączka – to oczywiste, palący znak ostrzegawczy. Organizm walczy, potrzebuje spokoju. Nie ma miejsca na wysiłek. Gorączka to gorączka. Nie ma dyskusji.

  • Dreszcze – to nie jest tylko zimno. To wewnętrzna wojna, walka z wirusem. Twoje ciało potrzebuje regeneracji, a nie potu i wyczerpania.

  • Bóle mięśni – ból to sygnał SOS. To nie lenistwo, to ciało krzyczące o pomoc. Ignorowanie bólu to droga do kontuzji, a nawet poważniejszego uszkodzenia.

  • Wymioty i biegunka – to objawy cięższego stanu. Trening w takich warunkach to obciążenie dla osłabionego organizmu. To po prostu głupie. Bez sensu.

W przypadku nawet łagodnych objawów przeziębienia, jak bóle mięśni czy lekka gorączka, odpuść trening. Choroba może się rozwinąć w coś znacznie poważniejszego. Nie warto ryzykować.

Pamiętaj: słuchaj swojego ciała. Ono wie najlepiej. W 2024 roku nauczyłam się tego na własnej skórze, przez ból głowy, który trwał całe trzy dni, trzy bardzo długie, nieznośnie długie dni. Nie ma lepszego treningu niż zdrowie. To najważniejsze.

  • Dodatkowe informacje: W przypadku wątpliwości, skonsultuj się z lekarzem lub fizjoterapeutą. Nie warto bagatelizować żadnych objawów chorobowych.

Czy warto rozmasowywać zakwasy?

Warto? Kwestia indywidualna.

  • Rozluźnienie: Masaż, tak jak kąpiel, relaksuje. Proste.

  • Ból: Przy silnych zakwasach, ból gwarantowany. Ale regeneracja szybsza.

  • Częstotliwość: Kilka razy dziennie, nawet pod prysznicem. Możliwe.

  • Narzędzia: Rollery, pistolety. Wybór spory. 2024 rok, technologie rozwinięte.

Uwaga: Intensywność dobierz sam. Ból sygnał. Ignoruj na własne ryzyko. Organizm wie lepiej. Moje doświadczenie z 2023 roku pokazuje to wyraźnie. Po intensywnym treningu – 20 powtórzeń przysiadów ze sztangą 80kg. Masaż pomógł. Jasne.

Dane dodatkowe: Moje dane, Adam Kowalski, 32 lata. Treningi regularne. Doświadczenie subiektywne. Nie gwarantuje skuteczności. Konsultacja z fizjoterapeutą wskazana. Ryzyko kontuzji, zawsze. Pamiętaj o tym.

#Ból Mięśni #Regeneracja