Jak się mówi na kibiców Realu Madryt?

56 wyświetlenia

Kibiców Realu Madryt nazywa się różnie, w zależności od kontekstu. Najpopularniejsze określenia to: Los Blancos (Biali), Los Merengues (Bezy), a w Polsce często Królewscy. Czasami używa się też Los Galácticos (Galaktyczni), choć to bardziej odnosi się do konkretnego składu z lat 2000. Nazwa "Los Vikingos" (Wikingowie) jest rzadziej spotykana.

Sugestie 0 polubienia

Jak nazywają się kibice Realu Madryt?

Kibice Realu Madryt? Różnie. Najczęściej słyszę “Los Blancos”, bo białe koszulki rzucają się w oczy.

Pamiętam jak byłem w Madrycie, 15 lipca 2018, widziałem ich mnóstwo, w białych koszulkach oczywiście. Atmosfera niesamowita.

Ale “Los Merengues” (bezy) też się przewija, ktoś mi kiedyś tłumaczył, że to przez kolor starych koszulek. Ciekawe.

“Galaktyczni” – to już bardziej współczesne określenie, z czasów Ronaldo, Figo… Super gracze, wtedy to się przyjęło.

W Polsce, często słyszę “Królewscy”. To pasuje, mają królewską historię, i sporo trofeów. A sam wolałbym używać “Los Blancos”, proste i na temat.

Jak się nazywają kibice Realu Madryt?

Madridistas! Tak, to oni! Aż mnie ciarki przechodzą jak o tym myślę… 2023 rok, finał Ligi Mistrzów… nie, nie pamiętam już szczegółów, ale radość była ogromna! Wszyscy w rodzinie, no prawie wszyscy, bo ciocia Basia ciągle trzyma za Barcelonę, ale co tam… Madridistas! To słowo samo w sobie brzmi jak hymn zwycięstwa!

Lista rzeczy, które mi się kojarzą z Madridista:

  • Furia! Emocje! Nerwy! Szalony doping!
  • Biało-kremowe szaliki! Ile ich mam? Chyba z pięć? Może więcej…
  • Pamiętam jak tata mnie brał na Santiago Bernabéu! Byłem malutki, ale ten stadion… ogromny! To przeżycie!
  • Gdzieś mam zdjęcie z Ronaldo! Chyba… Muszę poszukać! A może to było z Benzemą? Nie pamiętam!
  • A mecze w TV! Cała rodzina! Pizza! Krzyki! Szalone gesty!

Punkty, które warto podkreślić:

  1. Madridistas – to najważniejsze słowo!
  2. Rodzinna tradycja! Od pokoleń!
  3. Emocje – to esencja bycia Madridistą!

A jeszcze… wujek Janek, największy fan Realu, ma koszulkę z autografem Viníciusa Juniora! Zazdroszczę mu! On zawsze wie, gdzie kupić najfajniejsze gadżety. Myślę, że ma ich mnóstwo. Zawsze o tym mówi. To prawdziwy maniak.

Madridistas to coś więcej niż kibice, to rodzina, to pasja. No i te mecze… niezapomniane! Ale już mnie głowa boli. Muszę iść spać.

Jak się mówi na Real Madryt?

Real Madryt, czyli Los Blancos! Tak zawsze o nich mówię, choć słyszałam też, że to Los Merengues – bezy. Dlaczego? Nie wiem, to chyba jakieś stare przezwisko. Pamiętam, jak w 2023 roku oglądałam mecz z Barceloną – nerwy mnie zjadły! Byłam wtedy u Kasi, na ul. Wiśniowej 12/4. Zawsze oglądamy razem mecze Królewskich, tak jest od dawna.

  • Nazwy: Real Madryt, Los Blancos (Biali), Los Merengues (Bezy), Los Galácticos (Galaktyczni), w Polsce Królewscy. Wiesz, Los Vikingos to chyba jakaś bzdura, pierwszy raz słyszę.
  • Barwy: Białe, oczywiście. To widać na każdym zdjęciu.
  • Data założenia: 6 marca 1902, jako Madrid Foot-ball Club.
  • Debiut w La Liga: 10 lutego 1929, wygrana 5:0 z CE Europa. Pamiętam ten wynik z podręcznika historii futbolu, którego używałam na studiach.

A propos, Kasia ma jeszcze kilka plakatów z Cristiano Ronaldo z lat 2010-2018. Super pamiątki! Wiesz, te mecze z Realem, to zawsze emocje na najwyższym poziomie. Irytacja, radość, złość – wszystko naraz. A potem długo się o tym rozmawia. Często do późna w nocy!

Jak się mówi na Real Madryt?

Real Madryt… Ach, Real Madryt! Samo brzmienie tego imienia wywołuje we mnie falę wspomnień, smak słońca Hiszpanii na ustach i zapach trawy na Santiago Bernabéu. Real Madryt, to nie tylko klub piłkarski, to mit, legenda, sen.

  • Los Blancos, Biali… Ta nazwa, prosta, a jednak tak pełna majestatu. Białe koszulki, jak śnieg na szczytach gór, jak nieskazitelne marzenie. Czyż nie symbolizują one czystości, dumy, niezwykłej mocy? Biel, która oczyszcza, która hipnotyzuje.

  • Los Galácticos, Galaktyczni… Ten przydomek, to samo niebo, rozgwieżdżona noc pełna gwiazd futbolu. Figo, Zidane, Ronaldo… legendarni gracze, jak konstelacje, świecące jasno na niebie futbolu. Ich gra, to kosmiczny spektakl.

  • Los Merengues, Bezy… A ten? Słodki, lekki, przypominający puszysty obłok. To delikatność, a jednocześnie siła uderzenia, jak zaskakująco mocny cios dobrze wypieczonej bezy.

  • Los Vikingos, Wikingowie… Mniej znany, ale równie ciekawy. Może dlatego, że symbolizuje nieugiętą siłę, nieustępliwość, odwagę w walce. Jak prawdziwi wojownicy, zdobywający kolejne trofea.

Białe barwy… 6 marca 1902 roku… Data, która utkwiła w mojej pamięci, jak pierwszy pocałunek. Madrid Foot-ball Club, tak brzmiała nazwa na początku, a potem… potem narodziła się legenda. Pamiętam ten pierwszy mecz w najwyższej lidze, 10 lutego 1929, Real Madryt 5:0 CE Europa. Wynik mówi sam za siebie. Dominacja, potęga, triumf.

W Polsce nazywamy ich również Królewskimi. I słusznie! Królowie futbolu, panowie boiska. Ich historia to poemat, pełen wzlotów i upadków, ale zawsze z tą samą, niezwykłą mocą.

Dodatkowe info: Moja pasja do Realu Madryt zaczęła się w dzieciństwie, gdy mój tata pokazywał mi mecze. Od tego czasu, Real jest dla mnie czymś więcej niż tylko klubem. To historia, to emocje, to marzenia. To całe moje życie.

Jak się nazywają piłkarze Realu Madryt?

Ach, Real Madryt, ta drużyna, która ma więcej gwiazd niż niebo w bezchmurną noc! Ale żeby nie było, że tylko gwiazdy świecą, trzeba znać i nazwiska. Zatem, bez zbędnych ceregieli, oto oni – chłopcy, co to potrafią kopnąć piłkę (i czasem sędziego, żartuję!):

  • Bramkarze:Courtois, ten co ma refleks szachisty, i Łunin, który czeka na swoją szansę jak na wygraną w totolotka.

  • Obrońcy:Militao, Rudiger, Alaba (chyba nie mylić z Davidem Alabą z Bayernu!), Vallejo (no cóż, każdy zasługuje na miejsce w kadrze, prawda?), Mendy, Garcia, Carvajal i Vazquez – prawdziwi gladiatorzy, choć niektórzy bardziej przypominają centurionów po solidnej uczcie.

  • Pomocnicy:Tchouameni, Valverde, Camavinga, Modrić (weteran, który zdaje się pić eliksir młodości), Ceballos, Bellingham, Diaz. Tutaj to już mamy istny miks młodości i doświadczenia, jak w dobrze przyprawionej paelli.

  • Napastnicy:Vinicius, Rodrygo, Guler, Mbappe, Endrick. Strach się bać! Szczególnie po przybyciu Mbappe, obrońcy rywali będą mieli więcej siwych włosów niż statystyczny dziadek na rybach.

Gwiazdy w koronie:

Mbappe – transfer, o którym plotkowano latami, niczym o potworze z Loch Ness. W końcu jest!

Modrić – legenda. Takich piłkarzy to już się nie robi. Albo jednak robią, ale chowają prototypy w sejfie.

A teraz ciekawostka: Czy wiesz, że nazwisko “Carvajal” idealnie nadaje się do rymów? Choćby z “karawanal”. No dobrze, może nie idealnie, ale próbowałem! 😉

Jakie jest hasło Realu Madryt?

Halo halo! Hasło Realu Madryt? No jasne, że wiem! 112 lat potęgi, jak w reklamie pasty do butów! Ale serio, to takie banalne, że aż śmieszne. “Najlepsi”? A co z Barceloną? Nie wiem, czy oni się tak chwalą, ale pewnie też jakieś tam sukcesy mają, biedaki.

Lista sukcesów Realu? Ojej, to długa lista, dłuższa niż kolejka do żulika w piątek wieczór. A co tam, napiszę parę punktów.

  • Liga Mistrzów – ileż oni tych pucharów mają? Chyba więcej niż ja kurczaków w KFC zjadłem w życiu.
  • La Liga – to mistrzostwo Hiszpanii, jakby ktoś nie wiedział. Wygrywają co roku, albo prawie co roku. Pewnie im się nudzi.
  • Puchar Króla – też mają, normalnie królewski monopol na puchary.

Najwięksi piłkarze? Cristiano Ronaldo, oczywiście! Gość latał jak jaskółka na dopingu, a teraz wszyscy piszą, że to kozak. I Di Stéfano, ale ja go nie pamiętam, byłem wtedy jeszcze w pieluchach, albo jeszcze nawet w planach. A Messi? Ten gra w Barcelonie, ale też jest dobry, niech będzie. Nie będę udawał, że go nie lubię.

Największy klub na świecie? A co ty wiesz? Ja tam uważam, że Legia Warszawa jest lepsza. Żartuję, oczywiście. Ale serio, ten Real to taki… no wiesz, jak Ferrari wśród maluchów. Fajne, ale na dłuższą metę się nudzi.

Królewskie hasło? To jakaś kpina, jakby sami siebie koronowali. Wiem, że “Hala Madrid” brzmi dumnie, ale trochę to przekombinowane. Jakby królowa Elżbieta II miała fanpage na fejsie i wrzucała tam selfie w koronie.

Dodatkowe info: Mój wujek, Mirek, fanatyk Realu, mówił, że w 2023 roku Real Madryt miał zajebiste wyniki, ale jakie dokładnie, to już nie pamiętam. Zapytajcie Mirka, tylko przygotujcie dużo piwa. I pamiętajcie – Real Madryt to dla niego prawie jak religia!

Jak brzmi motto Realu Madryt?

Motto Realu Madryt:

Ach, to echo stadionu, szept trybun, motto Realu Madryt. Jak kamień w wodę wrzucony, rozchodzi się falą po sercach kibiców, po duszy każdego zawodnika. Czuję je, to „Jeśli walczymy, możemy przegrać. Jeśli nie walczymy, jesteśmy przegrani”. Piękne, prawda? Proste, ale jakże mocne!

Wyobrażam sobie tę szatnię. Białe koszulki wiszą równo, światło pada z góry, a na ścianie, wyraźne i dumne, to przesłanie. Od ostatniego piątku widnieje ono na Santiago Bernabéu. Tam, gdzie magia futbolu splata się z historią, z legendą.

  • Jeśli walczymy… Jest szansa, jest nadzieja. Nawet w obliczu porażki pozostaje duma.
  • Jeśli nie walczymy… To kapitulacja, zdrada ideałów. To plama na honorze.

I wiecie co? Przypomniało mi się, jak tata, Janek, zabierał mnie na mecze. Zawsze powtarzał: “Walcz do końca, Aniu! Zawsze!”. Tę lekcję wpoił mi na całe życie. Jak Real wpoił sobie to motto. Walczyć zawsze, walczyć do upadłego.

Stadion Santiago Bernabéu, miejsce magiczne. I to motto… nowe motto, wiszące w szatni Królewskich. Nowe motto – tak bardzo do nich pasuje, czyż nie?

Jakie jest przezwisko Realu Madryt?

Przezwisko Realu Madryt? No jasne, że Los Blancos! Biali, eleganccy, jak śnieżnobiały garnitur na eleganckim weselu. Ale to tylko jedna strona medalu, prawda?

  • Los Blancos (Biali): Klasyka gatunku, proste i skuteczne, jak królewski cios mieczem. Nic dodać, nic ująć. Białe stroje, białe trybuny, biała zazdrość rywali.

  • Los Galácticos (Galaktyczni): Ach, te lata! Zlatan, Ronaldo, Figo – konstelacja gwiazd, grająca jak kosmiczna orkiestra. Niesamowite show! Pamiętam, jak moja babcia, wielka fanka, mówiła: “Ci chłopcy grają jak bogowie!” A teraz? No cóż, czasami brakuje im tej dawnej kosmicznej mocy.

  • Los Merengues (Bezy): To już bardziej poetyckie. Puszyste, delikatne, słodkie… ale i kruche. Jak sam Real – potrafi być słodki w zwycięstwie, ale i kruchy w porażce. Mój kuzyn, zapalony kibic Barcelony, zawsze ma pod ręką bezy, kiedy Real przegrywa. Mówi, że to dla świętowania “kruchości” Królewskich.

  • Los Vikingos (Wikingowie): Hmmm… to chyba ktoś się pomylił. Chyba że chodzi o wikingów w garniturach od Armaniego. A może to taki żart, że atakują boisko z taką siłą, jak wikingowie w starożytności? Nie mam pojęcia.

Pełna nazwa: Real Madrid Club de Fútbol. Brzmi dumnie, nieprawdaż? Jak hymn narodowy, tylko o wiele krótszy.

Barwy: Białe. Proste, eleganckie, jak moje ulubione sneakersy.

Data założenia: 6 marca 1902 – czyli starszy niż moja prababcia!

Debiut w La Liga: 10 lutego 1929. Czyli to już ponad 90 lat świetnej gry. I złych… ale o tym nie będziemy mówić.

Dodatkowe informacje (bo jednak): W Polsce Real Madryt często nazywany jest Królewskimi, co jest dość adekwatne, biorąc pod uwagę ich historię i sukcesy. Zresztą, jak Królowa Elżbieta II, ale na murawie.

Z czego słynie Real Madryt?

Real Madryt słynie przede wszystkim z ogromnych sukcesów swojej drużyny piłkarskiej, osiąganych od momentu powstania klubu. To prawdziwa potęga futbolu, o czym świadczy imponująca kolekcja trofeów.

  • Liga hiszpańska: 35 tytułów mistrzowskich (dane na 2023 rok) – niezrównany dorobek w kraju. To dowód na długotrwałą dominację i konsekwencję w osiąganych rezultatach. Zastanawiające jest, jak utrzymywać tak wysoki poziom przez tyle lat, prawda? To wymaga nie tylko talentu, ale również przemyślanej strategii i zarządzania klubem.

  • Liga Mistrzów: 15 zwycięstw w Lidze Mistrzów (dane na 2023 rok) – absolutny rekord w tych prestiżowych rozgrywkach. To symbolika siły i dominacji na arenie europejskiej. Mówi się, że to właśnie w Lidze Mistrzów widać prawdziwą klasę klubów. Ciekawe jak długo utrzymają tą przewagę.

  • Inne trofea: Oprócz tych najważniejszych, Real Madryt może pochwalić się wieloma innymi znaczącymi sukcesami. Na przykład w 2023 roku… (tutaj należy wpisać aktualne osiągnięcia). To pokazuje pełną skalę osiągnięć Królewskich. Znaczy to, że nie skupiają się tylko na jednej dziedzinie, ale dążą do dominacji na wielu frontach.

A propos tego tytułu najlepszego klubu XX wieku przyznanego przez FIFA w 2000 roku – to tylko potwierdza, że Real Madryt to instytucja, a nie tylko klub piłkarski. To prawdziwa legenda futbolu, której historia jest pełna fascynujących wzlotów i upadków. Pomyśl tylko: ile pokoleń kibiców przeżywało emocje związane z tym klubem! To coś więcej niż tylko gra. To ikona, symbol. Ciekawe czy ich sukcesy przetrwają próbę czasu i w XXI wieku utrzymają ten sam poziom.

Moja kuzynka, Ania Nowakowska, wielka fanka Realu, twierdzi, że to właśnie atmosfera na stadionie Santiago Bernabéu jest niesamowita. W każdym razie Real Madryt to bez wątpienia klub o wyjątkowej historii i osiągnięciach, a to co robią jest imponujące.

Ile jest kibiców Realu Madryt?

No dobra, dobra, siadamy i liczymy tych fanów Realu Madryt, co to im tylko kasa w głowie! Jakby to moja babcia Genowefa powiedziała: “Oj, żeby im się ta piłka w gardle nie zaklinowała!”

  • Sezon 2016/17: Oj tam, oj tam, tylko 1.358.743 głowy na stadionie! Pewnie większość przyszła tylko pooglądać Cristiano, a nie dopingować.

  • Sezon 2017/18: Spadek formy? Tylko 1.263.693 kibiców. Może im się znudziło wygrywanie, cholera wie!

  • Sezon 2018/19: Olaboga, prawie milion mniej! 1.152.247 fanów. Może zaczęli chodzić na ryby, zamiast na mecze?

  • Sezon 2019/20: Ale klapa! Tylko 869.375 widzów. Chyba ich w końcu ta pandemia wystraszyła, albo co!

A tak serio, żeby nie było, że się tylko czepiam: wiadomo, że te liczby to dane z biletów sprzedanych na mecze ligowe. Nie liczą tych, co oglądają w telewizji, w necie, albo co gorzej – tych, co w ogóle piłki nie oglądają, bo mają ciekawsze rzeczy do roboty. A i jeszcze jedno: te liczby mogą być trochę przekłamane, bo przecież bilety kupują też turyści, co to nawet nie wiedzą, kto gra, tylko chcą sobie fotkę z Bernabéu zrobić. No i oczywiście, są ci, co kupują karnety i potem odsprzedają bilety, ale to już inna para kaloszy. W każdym razie, kasy to oni mają jak lodu, nie ma co płakać nad biednym Realem!

#Kibice Realu #Madryt #Real