Kiedy paragraf 4210, a kiedy 4300?

1 wyświetlenia

4210 - Zakup programu: nabycie samego oprogramowania (np. licencji wieczystych).

4300 - Abonament/Przedłużenie: cykliczne opłaty za korzystanie z programu (np. subskrypcja, aktualizacje w ramach abonamentu).

Sugestie 0 polubienia

Ech, te paragrafy… 4210, 4300… Kto by pomyślał, że coś takiego może spędzać sen z powiek, prawda? A jednak! Ile razy siedziałam nad fakturą, zastanawiając się, gdzie to w końcu wpisać? Niby proste, ale… no właśnie.

4210 to niby zakup programu. Kupujesz i już, twoje na zawsze (albo do czasu aż komputer padnie, co czasem bywa szybciej, niż by się chciało…). Pamiętam, jak kupowałam Photoshopa lata temu – pudełko, płyta, instrukcja… cała ceremonia! To był właśnie taki 4210. Teraz? Częściej ściąga się coś z internetu, klik, klik i gotowe. Licencja wieczyste, niby tak, ale czy na pewno “wieczyste” w dzisiejszych czasach cokolwiek znaczy? No właśnie…

A 4300? To te wszystkie abonamenty, co wysysają pieniądze z konta małymi kwotami, ale regularnie. Jak kroplówka. Office 365, Spotify, Netflix… Sama nie wiem, ile ich mam. Niby wygodne, płacisz co miesiąc i masz dostęp do najnowszych wersji, aktualizacji, bajerów, ale… czy to się opłaca na dłuższą metę? Czasem mam wrażenie, że wydaję fortunę na te wszystkie subskrypcje. Znajomy opowiadał, że czytał gdzieś, że przeciętny użytkownik smartfona ma około 80 subskrypcji! 80! Szok, prawda? Nie wiem, czy to prawda, ale brzmi przerażająco. Ja na pewno tylu nie mam, ale… kto wie. Trzeba by to kiedyś policzyć.

Więc jak to rozróżnić w praktyce? Kupujesz program raz na zawsze (albo prawie na zawsze)? 4210. Płacisz co miesiąc, co rok? 4300. Proste? Teoretycznie tak. Ale w życiu, jak to w życiu, bywa różnie. Czasem granica się zaciera. I znów siedzę z fakturą w ręku i myślę… 4210 czy 4300? Ech…