Ile wynosi zasiłek dla powódzian?

Powódź… Ile kosztuje powódź? Nie, nie o pieniądze tu pytam, choć zasiłek oczywiście jest ważny. Pytam o koszt emocjonalny, o strach, o bezsilność… Dwa tysiące złotych. Słyszałam, że tyle można dostać. Czy to dużo? Czy to mało? Szczerze? Nie wiem. Sama na szczęście nigdy nie doświadczyłam takiej tragedii, ale moja babcia… Jej dom zalało raz, dawno temu. Pamiętam te zdjęcia – meble na podwórku, pokryte błotem, wszystko do wyrzucenia. Dwa tysiące to kropla w morzu potrzeb, prawda? Przecież całe życie trzeba odbudowywać… A te wspomnienia, ten strach, co z nimi? Tego się nie da wycenić.

Wiem, że rząd oferuje te dwa tysiące, niby do 15 marca 2025… Ale co, jeśli ktoś nie da rady dotrzeć do tego ośrodka pomocy? Są przecież ludzie starsi, schorowani… A może drogi są zniszczone, nie ma jak dojechać? Słyszałam historię o starszej pani, której dom dosłownie spłynął z nurtem rzeki. Wszystko straciła. Jak ona ma teraz, w takim stanie, biegać po urzędach? To jakiś absurd! Mam nadzieję, że ktoś jej pomoże, że ktoś się nią zaopiekuje. Bo niby skąd ma wiedzieć, co i jak, gdzie iść, jakie papiery wypełnić?

Eh… Dwa tysiące… To chyba bardziej symboliczny gest niż realna pomoc. Ale, no cóż, lepsze to niż nic. Mam tylko nadzieję, że te pieniądze trafią do tych, którzy ich naprawdę potrzebują. I że ktoś pomoże tym, którzy sami sobie poradzić nie mogą. Trzymam za Was kciuki, naprawdę! Dajcie znać, jeśli potrzebujecie jakiejkolwiek pomocy, choćby informacji, gdzie się zgłosić, co zrobić. Wiem, że internet to potęga, może uda się jakoś pomóc, rozpowszechnić informację… Nie wiem, ale warto próbować. Prawda?