Co pomaga szybko wyleczyć przeziębienie?

Ech, przeziębienie… Kto tego nie zna? Nos jak kran, gardło drapie, a głowa… Ciężka jak kamień. Serio, czasem mam wrażenie, że zaraz mi eksploduje. Co wtedy robię? No cóż, nie ma jednej magicznej metody, ale kilka rzeczy mi naprawdę pomaga.

Po pierwsze, leki. Wiadomo, ibuprofen albo paracetamol na zbicie gorączki i tego okropnego bólu. Pamiętam, jak raz miałam taką gorączkę, że myślałam, że się rozpłynę. Ibuprofen to był wtedy mój wybawca! Po drugie, witaminki. C, D, cynk… Łykam garściami. Czy to placebo? Może, ale czuję się po nich lepiej. Jak babcina receptura – szklanka soku z malin, miód, cytryna. Moja babcia zawsze mi to dawała, jak byłam mała. I wiecie co? Działało!

No i dieta. Oczywiście, że pizza i chipsy kuszą, zwłaszcza, jak człowiek ledwo żyje, ale wiem, że rosół i warzywa są lepsze. Choć przyznam się, że czasem ulegam pokusie… Kto by się oparł dobrej pizzy? No właśnie…

Najgorsze jest to, że przeziębienie zawsze łapie mnie w najmniej odpowiednim momencie. Przed ważnym spotkaniem, przed wyjazdem… A przecież stres tylko pogarsza sprawę, prawda? Znam to z autopsji. Kiedyś miałam tak stresujący tydzień w pracy, że rozłożyło mnie na dobre dwa tygodnie. Koszmar! Dlatego teraz staram się – choć nie zawsze mi wychodzi – unikać stresu jak ognia. Medytacja, spacer, dobra książka… Wszystko, byle się wyluzować. Bo jak się człowiek denerwuje, to organizm jest słabszy, a wirusy tylko czekają na okazję. Czyż nie?

Słyszałam też, że – nie wiem, ile w tym prawdy – przeziębienie trwa tydzień, jak się go leczy, a siedem dni, jak się go nie leczy. Trochę śmieszne, ale coś w tym jest. Najważniejsze to słuchać swojego ciała i dać mu odpocząć.