Co oznacza silny ból nóg?

Ech, ten ból nóg… Znacie to? Czasem taki tępy, ćmiący, a czasem ostry, przeszywający, że aż trudno wytrzymać. Sama miałam tak kiedyś po maratonie – myślałam, że nogi mi odpadną! Całe mięśnie spięte, jakby ktoś mi je w imadło złapał. To było “przeciążenie”, jak to ładnie mówią. Ale wiecie, czasem taki ból to nie tylko zmęczenie. Co wtedy?

No właśnie… Lista jest długa, i szczerze mówiąc, trochę mnie przeraża. Złamania, skręcenia – brrr… Pamiętam, jak moja babcia upadła na schodach i… No cóż, nie skończyło się dobrze. Złamanie. Gips, rehabilitacja, miesiące bólu. A przecież zaczęło się od “zwykłego” bólu nogi.

A te “choroby układu krążenia”? Co to w ogóle znaczy? Słyszałam, że czasem nogi bolą, kiedy coś z żyłami nie tak. Albo z tętnicami. I że to może być poważne. Naprawdę poważne. Czytałam gdzieś, że co roku tysiące ludzi… No sami wiecie. Lepiej nie myśleć.

A potem jeszcze te tajemnicze “inne schorzenia”. Co się pod tym kryje? Boję się takich ogólników. Przecież to może być wszystko! Od jakiegoś zapalenia, po… no właśnie, po co? Aż strach się domyślać.

Dobra, uspokajam się. Wiem, że nie powinnam panikować. Ale wiecie, jak to jest. Człowiek czyta takie rzeczy i od razu zaczyna się zastanawiać, co mu dolega. Czy ten ból w łydce to tylko zmęczenie, czy coś gorszego? Czy powinnam iść do lekarza, czy jeszcze poczekać?

Jedno jest pewne: jeśli ból nie przechodzi, albo jest naprawdę silny, to do lekarza trzeba iść. Bez dyskusji. Lepiej dmuchać na zimne, prawda? No bo co, jeśli… Nie, nie będę krakać. Idę zrobić sobie herbatę. I może rozciągnę trochę te nogi. Tak na wszelki wypadek.