Co można jeść przy wirusie żołądkowym?

Ojej, wirus żołądkowy… kto tego nie zna? Ja pamiętam, jak mnie kiedyś tak sfrajerało, że myślałam, że umrę. Serio! Leżałam skulona, a myśl o jedzeniu wywoływała mdłości. Co wtedy jeść? To była prawdziwa zagadka.

Lekarze mówią o lekkostrawnej diecie, a co to dokładnie znaczy? No właśnie. Jasne pieczywo, takie najprostsze, bez żadnych ziaren, żeby nie podrażniać. Ryż, biały, taki nudny, ale bezpieczny. Pamiętam, jak zjadłam miseczkę tego ryżu i… ufff, przynajmniej nie wymiotowałam. A kasze? Takie drobne, jak grysik, czy kuskus – to chyba najlepszy wybór.

Gotowanie warzyw, marchewka, ziemniaki… takie bez żadnych dodatków, proste, jak drut. Moja babcia zawsze robiła zupę jarzynową na kurzym bulionie, ale bez kapusty, bo ona jak wiemy, nie jest za dobra dla żołądka. A mięso? Chude, kurczak bez skóry, ryby na parze… to się zawsze sprawdzało. Białko jaja? Tak, z tego też można zrobić omlet, ale bez mleka!

Mówią, że musy owocowe są super. Jabłko, banan, brzoskwinia… ale bez skórki. Sama pamiętam, jak się tłukłam z tym blendrem, robiąc mus jabłkowy, bo wtedy nawet myśl o jedzeniu surowych owoców wydawała się kosmiczna. A ile tych bananów zjadłam?! Chyba z dziesięć! He he.

No i oczywiście trzeba unikać tłustych rzeczy, mleka i wszelkich surowych produktów. Ser? Zapomnij! Jogurt? Też nie. To zrozumienie zajęło mi trochę czasu, szczerze mówiąc. Myślałam, że jogurt będzie zdrowy, ale nie, z tym żołądkiem lepiej uważaj. Na początku było ciężko, ale potem się znalazłam i przeszło.

To wszystko to co pamiętam. Mam nadzieję, że ktoś z tego skorzysta. Trzymajcie się ciepło i dużo płynów! I odpoczynku! To najważniejsze!