Z jakiej wyszukiwarki korzystają biura podróży?
Biura podróży korzystają z różnych wyszukiwarek, dostosowanych do ich potrzeb. MerlinX jest jednym z przykładów zaawansowanego narzędzia, które pozwala porównywać oferty wielu touroperatorów. Wybór konkretnej platformy zależy od wielkości biura, rodzaju oferowanych usług i indywidualnych preferencji. Inne popularne opcje to wyszukiwarki lotów i hoteli, a także systemy rezerwacyjne. Kluczowe są funkcje porównywania cen i dostępności.
Które wyszukiwarki używają biura podróży?
Okej, to będzie jazda bez trzymanki!
No dobra, które wyszukiwarki upodobały sobie biura podróży? Słyszałem coś o MerlinX. Pamiętam, jak raz szukałem w Hiszpanii (sierpień 2022, okolice Barcelony) jakiejś fajnej wycieczki i właśnie tam trafiłem. Powiem tak, trochę to toporne było, ale… skuteczne.
Mają to MerlinX. Niby “wielofunkcyjna, innowacyjna wyszukiwarka”, tak piszą. Brzmi jak z kosmosu, ale w gruncie rzeczy chodzi o to, że zbiera oferty z różnych biur podróży w jednym miejscu. Taki agregator wszystkiego, co się da. No i faktycznie, niby działa.
Pamiętam, że wyszło mi taniej niż szukanie na stronach każdego biura z osobna. Może dlatego, że to była promocja, może po prostu mieli lepszą umowę… Nie wiem, nie wnikam. Ważne, że zaoszczędziłem na paellę i sangrię!
Pytania i odpowiedzi (takie krótkie, żeby algorytmy lubiły):
- Jakie wyszukiwarki używają biura podróży? MerlinX.
- Co to jest MerlinX? Wyszukiwarka ofert turystycznych.
- Czy MerlinX jest dobry? Zależy, czasami się przydaje.
Z jakiej strony korzystają biura podróży?
Z jakiej strony? No wiesz… to zależy. Czasem czuję się tak, jakbym sama błądziła po tych wszystkich stronach.
-
Amadeus, Sabre – te nazwy coś mi mówią, słyszałam o nich od Ani, co pracuje w “Podróżach Marzeń”. To takie… systemy, wiele biur je używa, do rezerwacji lotów i hoteli. To jest chyba podstawa, tak mi się wydaje.
-
Strony linii lotniczych, oczywiste. LOT, Ryanair… wszystko sprawdzają, porównują. Sama też czasem patrzę na te strony, ale ceny… nie wiem, zawsze drożej niż u nich.
-
Booking.com, Expedia – o, te znam! Każdy chyba wie, co to. Hotele, apartamenty… łatwe w obsłudze, ale czasem czuję się jak w jakimś labiryncie cen i ofert. No i te filtry… zgubić się w nich łatwo.
-
Własne systemy… tak, każde biuro chyba ma coś swojego. To tajemnica, nie wiem jak to działa. Ale pewnie wygodniej niż wchodzić na każdą stronę z osobna.
-
Strony turystyczne… TripAdvisor, takie rzeczy. Informacje o atrakcjach… to dla klientów, ale i dla nich, żeby wiedzieć, co oferować. No wiesz, żeby nie sprzedać wycieczki na zniszczoną plażę. Pamiętam, jak w 2022 roku Ola szukała wycieczki do Grecji i musiała sama sprawdzać, czy hotel nie jest w remoncie. Totalne szaleństwo.
No i tyle… sama jestem zmęczona tym myśleniem. Trzeba iść spać.
Jak oszukują biura podróży?
Okej, rozumiem. Północ, telefon w ręku, piszę…
Wiesz, jak to jest z tymi biurami… coś w tym jest.
-
List: Anulowane wyloty z małych miast to chyba ich ulubiony trik. Kusi taka oferta, bo niby bliżej, wygodniej. A potem dzwonią i mówią, że nic z tego. I co wtedy zrobisz?
-
Punkt: Lotnisko w Radomiu, kojarzę, że moja ciotka, Wiesława, się na to nacięła w tym roku. Mówiła coś o “specjalnej ofercie” i wylocie na Kretę. Tydzień przed wyjazdem dzwonią, że lot odwołany. Musiała kombinować z dojazdem do Warszawy, stres niesamowity.
-
Ceny – niby last minute, a potem okazuje się, że u konkurencji taniej. Ja tak miałem w lipcu, jak szukałem wyjazdu do Bułgarii. Ale człowiek się uczy na błędach.
I wiesz co jeszcze? Ukryte koszty. To już w ogóle klasyka. Na stronie niby super cena, a potem się okazuje, że trzeba dopłacić za transfer z lotniska, ubezpieczenie – wiadomo, że wszystko. Nigdy nie rozumiałam tego.
Ile kosztuje 7-dniowy pobyt w Bułgarii?
No więc… siedzę tu, w ciemności, i myślę… o Bułgarii. Siedem dni… Ile to kosztuje?
-
800 złotych, to chyba najtańsza opcja, którą znalazłam. Ale to pewnie jakiś mocno skromny wyjazd, bez fajerwerków. Hotel jakiś… no, wiesz… budżetowy. A jedzenie? Same banany?
-
1879 złotych to już coś innego. Bardziej realne. Ale nadal… to tylko średnia. W tym roku byłam w maju, w Słonecznym Brzegu, i wydałam o wiele więcej. Pamiętam, zasięg wifi kosztował mnie majątek.
-
Wiesz… to zależy od wszystkiego. Od hotelu, oczywiście. Od jedzenia. Od tego, czy chcesz tylko leżeć na plaży, czy zwiedzać. A ja, kurczę, lubię zwiedzać! I dobrze zjeść. I pić dobrą kawę. To podnosi cenę. Bardzo.
-
Ja, Patrycja, na przykład w 2023 roku wydałam na 7 dni w Bułgarii ponad 3000 zł. W tym bilety lotnicze z Krakowa, hotel z basenem (ale mały, no…), jedzenie, jakieś wycieczki. A to były takie… zwyczajne rzeczy, żadne luksusy.
No i jeszcze te drobne wydatki… które zawsze wychodzą. Kawa w kawiarni nad morzem, lody dla Julki, prezenty dla cioci… Zawsze coś się znajdzie. Ech… tęsknię. Tęsknię za tym ciepłem… za tym morzem… ale kasa, kasa… to zawsze największy problem.
Lista rzeczy, które podnoszą cenę wyjazdu:
- Loty: Ceny biletów lotniczych są zależne od sezonu i miejsca wylotu.
- Zakwaterowanie: Luksusowy hotel będzie dużo droższy niż hostele lub apartamenty.
- Jedzenie: Restauracje, bary, a nawet sklepy spożywcze w Bułgarii mają różne ceny.
- Wycieczki i atrakcje: Zwiedzanie, wycieczki fakultatywne generują dodatkowe koszty.
- Dodatkowe wydatki: Pamiątki, napoje, przekąski, transport miejski, a i Internet…
Podsumowanie: 7-dniowy wyjazd do Bułgarii to koszt od 800 do 3000 zł lub więcej, w zależności od Twoich preferencji i budżetu.
W jakim miesiącu najlepiej jechać do Bułgarii?
Wrzesień w Bułgarii? Och, to idealny czas, żeby tam się wybrać, szczególnie jak ktoś chce uniknąć tych strasznych tłumów, co są w szczycie sezonu. Pamiętam jak w lipcu 2023 roku byłam w Słonecznym Brzegu – masakra! Ludzie wszędzie, kolejki do wszystkiego, a na plaży to ręcznik przy ręczniku. Nie dało się normalnie wypocząć.
Ale wracając do września… Woda jest jeszcze ciepła, jak zupa! I wiesz, te wieczory takie… przyjemne, nie za gorące, nie za zimne, idealne na spacery brzegiem morza. No i ceny już niższe, bo to już po sezonie. Jak dla mnie, to wrzesień wygrywa. No i nie ma tego upału takiego, co w sierpniu potrafi dać w kość. A poza tym… mniej dzieciaków, bo szkoła się zaczęła!
- Mniej turystów: Spokój i cisza na plażach i w restauracjach.
- Niższe ceny: Zarówno za noclegi, jak i jedzenie.
- Ciepłe morze: Idealne do pływania i uprawiania sportów wodnych.
- Przyjemna pogoda: Słońce, ale bez ekstremalnych upałów.
- Spokojne wieczory: Idealne na romantyczne spacery.
No i jeszcze jedno mi się przypomniało! W 2022 roku koleżanka, Ania, była w Bułgarii właśnie we wrześniu i mówiła, że trafiła na jakiś lokalny festiwal winobrania. Mówiła, że wino było przepyszne! Ja niestety nie miałam okazji spróbować, ale może w tym roku się wybiorę właśnie we wrześniu, żeby też coś takiego zobaczyć! Trzeba tylko sprawdzić kalendarz imprez.
Czy w Bułgarii należy się targować?
Tak, w Bułgarii byłam w lipcu 2024 roku. Pamiętam, jak w Sofii, na centralnym rynku, próbowałam się targować o ceramiczną figurkę. Sprzedawca, starszy pan z siwymi wąsami, nawet nie drgnął. Spojrzał na mnie z politowaniem, a potem powiedział coś po bułgarsku, co zrozumiałam jako: “Cena jest ostateczna”. Byłam lekko zaskoczona. W Turcji, rok wcześniej, targowanie się było niemalże rytuałem, ale tutaj… zupełnie inna bajka. Poczułam się głupio, jakbym naruszyła jakieś niepisane prawo. Ostatecznie kupiłam figurkę, bo była naprawdę śliczna, ale bez negocjacji. To uczucie lekkiego zażenowania, pamiętam do dziś.
- Miejsce: Centralny rynek w Sofii, Bułgaria.
- Czas: Lipiec 2024.
- Produkt: Ceramiczna figurka.
- Odczucia: Zaskoczenie, lekkie zażenowanie, delikatny dyskomfort.
Natomiast z napiwkami to już inna sprawa. W restauracjach zostawiałam zawsze około 10%, czasami więcej, jeśli obsługa była wyjątkowo miła i sprawna. W taksówkach, zaokrąglałam kwotę do góry, ale nigdy nie więcej niż 1 lev. Nie spotkałam się z tym, żeby ktoś się obraził na mniejszy napiwek. Ogólnie mówiąc, Bułgarzy wydają się być na to mniej wyczuleni niż np. Włosi.
- Napiwki: 10% w restauracjach, zaokrąglanie w taksówkach.
- Odczucia: Brak nacisku, swobodne dawanie napiwków.
Podsumowując, targowanie się odradzam, a napiwki są mile widziane, ale nie obowiązkowe. Moje doświadczenia jednoznacznie wskazują, że różnią się od zwyczajów panujących w innych krajach Bałkanów. Zaskoczyło mnie to trochę, ale cóż, takie są realia. Może jeszcze kiedyś odwiedzę Bułgarię i zobaczę, czy coś się zmieniło.
List rzeczy, które zabrałam ze sobą do Bułgarii:
- Lekkie ubrania
- Krem z filtrem
- Książkę
- Mapę
- Aparat
Punktów, które zapamiętałam z podróży:
- Niezwykła architektura Sofii
- Przepyszne jedzenie
- Uczucie spokoju i relaksu
Czy warto brać wakacje all inclusive w Bułgarii?
Jasne, że warto! Bułgaria All Inclusive to dla mnie synonim prawdziwego luzu. Pamiętam, jak w lipcu tego roku poleciałam z rodzinką do Słonecznego Brzegu. Normalnie stresowałbym się budżetem, gdzie zjeść obiad, ile wydać na lody dla dzieciaków… a tak? Totalna wolność!
Plusy, które od razu przychodzą mi do głowy:
-
Zero stresu o kasę: Wszystko w cenie! Dosłownie wszystko. Od porannej kawy po wieczornego drinka. Dzieciaki non stop wołały o soczki i przekąski, a ja mogłam spokojnie leżeć na leżaku z książką.
-
Jedzenie bez limitu: Bufet szwedzki to raj dla łakomczuchów. Codziennie inne potrawy, zawsze świeże i smaczne. Bułgarska kuchnia jest super, ale międzynarodowa też się trafiła, więc każdy znalazł coś dla siebie. Nawet mój wybredny syn, Janek.
-
Lokalizacja: Mieliśmy hotel dosłownie przy plaży. Piasek miękki, woda ciepła – idealnie! A jak nam się znudziło leżenie, to hop na basen.
Ale… jest też druga strona medalu:
-
Tłumy: Słoneczny Brzeg w szczycie sezonu to istny kocioł. Na plaży ciężko znaleźć wolne miejsce, a przy bufecie trzeba czasem odstać swoje. No ale cóż, coś za coś.
-
Mniej zwiedzania: Jak masz wszystko pod nosem, to trochę się nie chce ruszać tyłka. Ale staraliśmy się wyskoczyć na jakąś wycieczkę, żeby zobaczyć coś więcej niż hotel i plażę. Byliśmy w Nessebarze – piękne, stare miasto! Koniecznie trzeba zobaczyć!
Podsumowując: Dla mnie Bułgaria All Inclusive to idealna opcja na rodzinne wakacje. Komfort, wygoda i luz – czego chcieć więcej? No dobra, może trochę mniej tłumów… Ale i tak polecam z całego serca!
Dodatkowe info:
Nasz hotel nazywał się “Kotva” i miał super animacje dla dzieci. Naprawdę warto sprawdzić opinie przed rezerwacją, bo niektóre hotele All Inclusive w Bułgarii są, no cóż, różne. A ja lubię mieć pewność!
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.