Które termy są lepsze: szaflary czy bukowina tatrzańska?

O rany, które termy lepsze: Szaflary czy Bukowina? Sama się zastanawiałam nad tym miliony razy! Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłam zdjęcia Szaflar… te baseny z taką parującą wodą na tle gór… magia! Myślałam, że to fotomontaż, wiecie? Ale nie!

Szaflary mają coś w sobie takiego… nie wiem, takiego swojskiego, jakby bardziej “ludzkiego”. Te baseny na powietrzu, zwłaszcza jak jest chłodniej, a ty w gorącej wodzie siedzisz i chmury obserwujesz… Eh, no po prostu relaks, totalny! Ale… no właśnie, zawsze jest jakieś “ale”.

Bukowina… Bukowina to już inna bajka. Bardziej “wypasiona”, powiedziałabym. Sauny, strefy relaksu, te wszystkie zabiegi… Jak człowiek chce się naprawdę porządnie zregenerować, to Bukowina ma chyba więcej do zaoferowania. Tylko no właśnie, cena. Czy opłaca się dopłacać za te wszystkie dodatki? To już zależy od budżetu i od tego, czego się szuka, prawda?

A dla rodzin z dziećmi? Hmmm, sama nie mam dzieci, ale wydaje mi się, że Bukowina może być lepsza. Mają tam chyba więcej atrakcji dla najmłodszych. Ale z drugiej strony, w Szaflarach woda cieplutka, więc dziecko się nie zaziębi, nawet jakby cały dzień w niej siedziało. Cholera, sama nie wiem!

No i jeszcze jedno: pamiętam, jak kiedyś rozmawiałam z pewną panią, która pracuje w jednym z pensjonatów w Bukowinie. Mówiła, że latem to tam straszne tłumy są. W Szaflarach chyba jakoś mniej się to odczuwa, nie? Chociaż… może mi się tylko wydaje.

Więc podsumowując… jeśli szukam czystego, prostego relaksu w gorącej wodzie i nie chcę przepłacać, to chyba Szaflary. A jak mam więcej kasy i chcę poczuć się naprawdę rozpieszczona, to Bukowina. No i jak jadę z dziećmi, to chyba też jednak Bukowina. Uff, ależ to trudny wybór! A wy co myślicie? Które termy byście wybrali? Bo ja dalej się gryzę…