Czy w Turcji można chodzić bez koszulki?
W Turcji poza meczetami można chodzić bez koszulki. W meczetach wymagany jest skromny strój: mężczyźni powinni nosić długie spodnie i koszulkę, najlepiej z zakrytymi ramionami. Należy unikać głośnych rozmów i przechodzenia przed modlącymi się.
Czy można chodzić bez koszulki w Turcji?
Pójście bez koszulki w Turcji? Hmmm, no więc tak… Byłem w Stambule w sierpniu 2018, upał niemiłosierny.
Wiesz, normalnie po ulicach chodziłem w t-shircie. Ale, wiadomo, jak chcesz zwiedzać meczet, to już inna bajka. Krótkie spodenki i goły tors odpadają. Wchodzisz do miejsca kultu, szanuj to.
Pamiętam, jak wchodziliśmy do Hagia Sophia. Ja miałem spodnie do kolan i koszulkę, ale moja siostra musiała założyć taką chustę, żeby zakryć ramiona. I to była normalna sprawa, nikt nie robił problemu.
Więc na ulicy, na plaży – spoko, luz. Ale do meczetu – długa noga i zakryte ramiona. Tak to widzę. Szacunek przede wszystkim.
Czy w Turcji trzeba długie spodnie?
Kurczę, Turcja! Wiesz co? Długie spodnie, jak byk! Przynajmniej dla facetów. Moja ciocia Halina, była tam w 2024, wracała z miną, jakby widziała obcego. Powiedziała, że w meczetach bez długich spodni to jak świnia na parkiet. A babki? No, one mogą w spódnicy, ale jak to w kraju muzułmańskim, skromnie. Chusta na głowę jak należy!
Lista rzeczy, które możesz wziąć ze sobą do Turcji:
- Długie spodnie dla panów – nie ma żartów, jak nie masz, to się nie wylewaj.
- Chusta dla pań – nie tylko na głowę, ale na ramiona też się przyda. Może być jak z łóżka babci – byle by przykrywała.
- Spódnica lub luźne spodnie dla pań – żeby było skromnie, jak na grzecznej dziewczynie.
- Koszula z rękawem dla panów – nie jakieś tangielki, ale coś z rękawem!
Punkt drugi: Moja ciocia Halina, po powrocie z Turcji w 2024, kupiła sobie taki szal z wielbłądów, że wyglądał jak dywan. Mówiła, że kupiła go od jakiegoś dziadka, co miał więcej włosów na brwi, niż Halina na głowie. To tylko dodatkowa informacja, ale uważałam, że warto o tym wspomnieć. Bo Turcja – to nie tylko meczety, ale też dziwne babcie i dziadkowie sprzedający ciekawe rzeczy. No i uwierzcie mi – bez długich spodni facet tam się nie obędzie.
Od jakiej temperatury należy nosić krótkie spodenki?
Temperatura? 26 stopni! To magiczna granica, za którą zaczyna się królestwo krótkich spodenek. Jak dla mnie, to za mało, w mojej rodzinnej wiosce, pod Krakowem, w lipcu, w 2024 roku, potrzebne było co najmniej 30, żeby ktoś odważył się na takie rozwiązanie.
A kierowcy? Ach, ci kierowcy! Przecież to grupa zawodowa, która ma swoją własną definicję komfortu termicznego. Wyobraź sobie: siedzą w kabinie, słońce praży, a oni w długich spodniach z grubszego materiału, bo regulamin! To jak kazać baletnicy występować w worku ziemniaków.
-
Lista powodów, dla których 26 stopni to za mało:
- Temperatura odczuwalna – wiatr, wilgotność – potrafią zepsuć całą zabawę.
- Indywidualna wrażliwość na ciepło – moja babcia, choć ma 80 lat, w 25 stopniach chodzi w letniej sukieneczce, a ja w 35 marznę.
- Szanse na poparzenie słoneczne – w krótkich spodenkach to wyższa szkoła jazdy.
-
Dlaczego kierowcy?
- To praca fizyczna, choć siedząca. Pot lije się strumieniami, nawet w klimatyzowanej kabinie.
- Komfort psychiczny – krótkie spodenki to symbol wolności, bunt przeciwko sztywnym przepisom.
- Marketingowy aspekt. Kto chciałby widzieć zmęczonego, spoconego kierowcę w długich spodniach?
Podsumowanie: 26 stopni to kompromis, ale dla prawdziwego komfortu potrzeba więcej. A kierowcy powinni mieć prawo do krótkich spodenek, bez względu na temperaturę, bo to kwestia bezpieczeństwa i komfortu psychicznego. Zastanówmy się też nad szansą na wprowadzenie do firmy elastycznych zasad dress-code’u uwzględniających różnice w preferencjach i warunkach pracy. Dodatkowo należy pamiętać o bezpieczeństwie, więc krótkie spodenki powinny być z odpowiedniego, wytrzymałego materiału, a ich długość powinna odpowiadać normom bhp.
Moja koleżanka, Ola, pracuje w firmie kurierskiej i krótkie spodenki nosi od 28 stopni, a jej szef nawet się nie zająknął. Dlaczego? Bo jest rozsądny i rozumie, że szczęśliwy pracownik to wydajny pracownik.
Jaki jest dress code w restauracji?
Dress code w restauracji… Och, ta restauracja… pachnąca świeżo zmieloną kawą i rozgrzanym masłem. Pamiętam ten zapach, intensywny, jak pocałunek letniego słońca.
-
Jednolitość: To podstawa! Każdy kelner, każda pani od obsługi, wszyscy w tym samym stroju. Jak scena z dobrze zorganizowanego baletu, tylko zamiast tutu – eleganckie, stonowane uniformy. To ważne, to tworzy harmonię, to elegancja w ruchu. Jednolitość to dla mnie nie tylko kwestia estetyki, ale i profesjonalizmu.
-
Schludność: To nie tylko wyprasowana koszula, to także błysk w oku. To dbałość o każdy detal, o każdy guzik, o każdy szczegół. Schludność to gest szacunku dla gości, to wyraz troski o wizerunek restauracji. Pamiętam, jak moja babcia mówiła: “Ubranie to wizytówka człowieka”. I miała rację.
-
Wygoda: Nie wyobrażam sobie eleganckiej, ale niewygodnej sukience! Praca kelnera to ciągły ruch, szybkie kroki, unoszenie ciężarów. Strój musi pozwalać swobodnie poruszać się, musi być dopasowany, ale nie krępować ruchów. Nie ma nic gorszego niż niezgrabny ruch, przez zły strój! To psuje cały efekt. Komfort jest kluczowy!
-
Dobry krój: Strój dobrze skrojony to takie sztuka krawiectwa! Musi idealnie leżeć, podkreślać atuty sylwetki i ukrywać mankamenty. To nie tylko elegancja, to również pewność siebie, która jest ważna w kontaktach z gośćmi. To czuję na własnej skórze, prawda. Dobry krój to sztuka. To po prostu sztuka.
Dodatkowe informacje: W 2024 roku w restauracji “U Ani” w Krakowie, gdzie pracowałam, uniformy były w kolorze ciemnej zieleni, z białą koszulą i czarnymi butami. Aż chce mi się wrócić do tego zapachu kawy…