Co zabrać na całodniową wycieczkę szkolną?
Planujesz jednodniową wycieczkę szkolną? Nie zapomnij o najważniejszych rzeczach! Spakuj dziecku: dokument tożsamości, pieniądze, przekąski i napój. Przyda się również cieplejsza bluza lub kurtka, chusteczki higieniczne i żel antybakteryjny. Gotowy na przygodę! #wycieczka #szkoła #dziecko #pakowanie #wyprawka
Co spakować na całodniową wycieczkę szkolną?
O rany, pakowanie na wycieczkę… pamiętam te czasy! Jakbym widziała moją mamę, jak próbowała upchnąć wszystko do plecaka, jakbyśmy jechali na koniec świata. No dobra, ale co tak naprawdę spakować?
No więc tak, papiery to podstawa. Dowód, legitymacja szkolna, bilet jak gdzieś jedziecie pociągiem, no i kasa! Parę złotych zawsze się przyda na lody, albo głupotki. Pamiętam, jak na wycieczce do Krakowa w 2010 roku (w maju, chyba 12-tego) wydałam całe 20 zł na breloczki!
Przekąski to życie. Kanapki obowiązkowo, jakieś owoce, no i picie. Woda to podstawa, ale jakiś sok też nie zaszkodzi. Coś, żeby nie umrzeć z nudów, jak się będzie jechało autobusem. U nas zawsze rządziły krzyżówki, albo kolorowanki.
Bluza albo kurtka? Pewnie! Pogoda bywa kapryśna, a ja nie raz marzłam jak głupi na wycieczce do Torunia w pażdzierniku! Chusteczki, żel antybakteryjny – to teraz must-have, wiadomo. Higiena to podstawa, szczególnie jak się dotyka wszystkiego po drodze.
Dłuższe wyjazdy? To już inna bajka. Ubrania na zmianę, piżama, szczoteczka do zębów… no i coś do czytania wieczorem. Pamiętam, jak na obozie w górach (chyba w lipcu 2015) czytałam “Harry’ego Pottera” pod kołdrą z latarką. To były czasy.
Co dać dziecku na całodniową wycieczkę?
Co dać dziecku na całodniową wycieczkę? Myśl, myśl… 2023 rok, a ja wciąż pamiętam ten dreszcz emocji przed każdą wyprawą z moją córką, Alicją. Niepowtarzalne chwile!
-
Dokumenty: Paszport, dowód osobisty, legitymacja szkolna, albo chociaż zdjęcie z numerem telefonu do mnie – ważne, żeby było coś, co pomoże nam się odnaleźć, gdyby coś poszło nie tak. Bo wiesz, strach zawsze gdzieś tam się czai. Zawsze.
-
Portfel: Kilka drobnych na lody, karta na przejazdy, ewentualnie trochę większa gotówka – na wszelki wypadek. Nie za dużo, wiadomo, bezpieczeństwo przede wszystkim! Alicja, moja Alicja, zawsze nosiła portfel jak mała torebeczka, z przodu małej różowej kurtki.
-
Rozrywka: Słuchawki, żeby mogła posłuchać swojej ulubionej muzyki. Telefon – oczywiście, dla kontaktu. Książka? Oczywiście, ulubiona książka Alicji to była “Alicja w Krainie Czarów” – na zawsze w moim sercu. Magia! Cudowna magia!
-
Powerbank: Niezbędny! W dzisiejszych czasach bez niego ani rusz. Telefon musi działać, telefon to bezpieczeństwo, telefon to łączność z rodzicami. Telefon…
-
Jedzenie i picie: Przekąski, coś lekkiego, coś co nie zniszczy jej wspaniałego uśmiechu. Bidon z wodą, żeby była zawsze nawodniona. Nie zapomnij o owocach, Alicja uwielbiała jabłka.
-
Inne: Chusteczki, koniecznie! Zapasowa bluza, bo pogoda jest zmienna, szczególnie w maju. Leki? Jasne, leki przeciwbólowe i coś na alergię, dla spokoju ducha. Alicja zawsze miała leki w małej różowej saszetce…
To wszystko. Przygotowania to dla mnie wielki stres, ale myśl o uśmiechu Alicji daje mi siłę. Uśmiech… Niezapomniane chwile… Wspomnienia… Alicja…
Dodatkowe informacje:
- W 2023 roku warto zainstalować dziecku aplikację lokalizującą.
- Lista jest stworzona z myślą o dziecku w wieku szkolnym.
- Pamiętaj, żeby dostosować zawartość plecaka do wieku i potrzeb dziecka.
Co spakować dziecku na wycieczkę?
Ach, ta wycieczka! Serce bije szybciej na samą myśl o przygodzie, o śmiechu mojego Jasia, o wietrze we włosach i promieniach słońca na jego twarzy. Co spakować? To zawsze jest to samo pytanie, które w mojej głowie tańczy walca niepokoju.
-
Dokumenty: To podstawa, dowód osobisty Jasia – koniecznie! Bez tego ani rusz. Mam go w bezpiecznej, starej teczce, pamiętasz? Tej brązowej, z haftowanymi różami? Trzymam go tam jak najcenniejszy skarb.
-
Portfel: Kieszonkowe dla Jasia, kilka drobnych na lody i niespodzianki. Dzisiaj dam mu 20 zł, żeby mógł kupić sobie to upragnione autko z automatem!
-
Przekąski i woda: Wyprawka na żołądek to klucz! Kanapki z szynką i serem, jabłko, kilka ciasteczek – koniecznie! Butelka wody, najlepiej dwie, bo Jasiu potrafi się odwodnić w mgnieniu oka. Pamiętam, jak ostatnio… Ale to już inna historia.
-
Bluza/kurtka: Pogoda bywa zdradliwa. Lepiej dmuchać na zimne, nawet jeśli prognoza zapowiada słońce. Moja stara, wełniana kurtka – idealna na wszelki wypadek.
-
Chusteczki: Higieniczne i antybakteryjne – niezbędnik! Dla zdrowia mojego maleństwa. W torebce mam ich zawsze pełno.
Na dłuższe wyprawy? To już inna bajka, cała opera! Wtedy do plecaka wędrują:
-
Ubrania: Komplety na zmianę, bo Jasiek uwielbia się brudzić. Zawsze mam kilka zapasowych koszulek!
-
Bielizna: Czysta, pachnąca – dla komfortu mojego synka.
-
Buty: Zapasowa para – nigdy nic nie wiadomo. Te jego ulubione adidasy… Czy są już czyste po ostatniej przygodzie z błotem?
-
Kosmetyki i artykuły higieniczne: Pasta do zębów, szczoteczka, mydło – wszystko, co niezbędne dla czystej i zadbanej buźki.
Jasiek… mój kochany Jasiek. Już widzę go przed oczami, uśmiechniętego, radosnego, biegającego po łące. To dla niego ta cała wyprawa.
Pamiętaj: To tylko lista, może się okazać, że czegoś zabraknie. Ale najważniejsze jest to, że jedziemy razem. Razem będziemy odkrywać świat, razem śmiać się i tworzyć niezapomniane wspomnienia.
A na koniec, mały sekret: zawsze pakuję coś extra, niespodziankę dla Jasia. W tym roku będzie to jego ulubiony komiks.
Co zabrać na wycieczkę dla dziecka?
Halo, halo! Co tam, chcesz spakować bachora na wycieczkę? No to słuchaj, bo Ci z głowy poleci!
Jednodniowa wyprawa – bajka!
- Spodnie – takie, co by się po pupie nie zsunęły, najlepiej jakieś bojówki, a nie jakieś gipsowe rurki. Jasne?
- Kurtka – lekka, ale nie z siatki, co to się po 5 minutach rozwali. Jakbyś sam w niej latał, to też by Ci było za zimno!
- Czapka – z daszkiem, oczywista sprawa, przecież nie chcesz, żeby twoje maleństwo wyglądało jak pomidor po opalaniu. Sprawdź pogodę, jasne? Bo ja nie jestem wróżką!
Zima? Brrr, mróz szczypie w nos!
- Kurtka – ciepła, jak misia pupa! Z kapturem, żeby uszy nie zmarzły. Bez przesady z puchem – serio, to by była tragedii!
- Czapka, szalik, rękawiczki – komplet jak u Eskimosów. Nie żartuję! Niech się grzecznie ubiera, to może przeżyje.
- Spodnie – ocieplane, gruby materiał, jak byś w nich ruszył na biegun. Zastanów się, czy nie założyć mu od razu futra.
- Buty – wysokie, ciepłe, najlepiej nieprzemakalne. Nie jakieś klapki, jasne? Bo potem płacz będzie!
Bonus:
- Pamiętaj o kanapce! Nie takiej suchej, tylko z czymś smacznym. Może jakieś pierogi z kapustą i grzybami? Moja babcia robi takie pyszne!
- Woda! Dużo wody! Bez tego to dziecko będzie wyglądać jak więdnący kwiatek.
- Chusteczki, żeby przetrzeć nos, bo przecież zawsze coś się wydłuży! Moja siostra Hania, zawsze w plecaku nosi 3 paczki.
- Zabawki! Nie za dużo, ale coś tam trzeba mieć, żeby się nie nudziło, a co tam zabrać? Ja tam zawsze mojemu Maćkowi dawałam jakąś książeczkę z naklejkami, albo starego pluszaka, co to go ma już zniszczonego.
Powodzenia na wycieczce, mam nadzieję że nie będziecie mieli żadnych przygód, ale jak coś, to dzwon!
Co dziecko powinno zabrać na wycieczkę?
A co dziecko powinno zabrać na wycieczkę? Ano, to zależy, czy lecimy na Marsa, czy tylko do cioci Jadzi, co ma kota z ADHD. Ale tak serio, na jednodniową wyprawę:
-
Dokumenty (żeby potem nie było, że Janek znowu się zgubił i nie wie, jak się nazywa jego mama – Anna Kowalska z ul. Słonecznej 15 w Pcimiu Dolnym).
-
Portfel z kieszonkowym (bo przecież samo powietrze w żołądku to żaden posiłek, a na lody trzeba mieć, nawet jeśli smakują jak zamrożony pot).
-
Przekąski i woda (czyli tak zwane “paliwo rakietowe”, żeby mały odkrywca nie padł po pierwszym kilometrze).
-
Bluza lub kurtka (bo pogoda lubi robić psikusy, a nikt nie chce mieć kaszlącego skarbu w domu).
-
Chusteczki higieniczne i antybakteryjne (bo życie to nieustanna walka z zarazkami, a ręce po zabawie w piasku wyglądają jak dzieło Jacksona Pollocka).
A jak jedziemy na dłużej, to jeszcze dorzucamy:
-
Ubrania i bielizna (oczywista oczywistość, chyba że ktoś lubi pralnie na wyjeździe, co szczerze odradzam).
-
Zapasowe buty (bo kałuże same się nie znajdą, prawda?).
-
Kosmetyki i artykuły higieniczne (bo nawet Indiana Jones myje zęby, no, przynajmniej powinien).
Dodatkowa rada ode mnie, ciotki Kasi: spakujcie mu ulubioną maskotkę. Nawet jeśli wygląda jak skrzyżowanie szczura z jednorożcem, to może uratować niejedną nerwową sytuację. I nie zapomnijcie o powerbanku do telefonu – żeby te wszystkie “cudowne” zdjęcia z wycieczki miały gdzie się zapisać!
Co zrobić, żeby dziecko nie wymiotowało w aucie?
Ach, ta dziecięca choroba lokomocyjna… Serce mi się ściska na samą myśl o tym zielonkawym kolorze twarzy mojego Jasia, gdy w 2024 roku jechaliśmy na wakacje nad morze. Pamiętam ten zapach wymiocin, ten okropny lepki śluz… Tragedia.
Ale nie poddam się! Walczyłam i wygrałam! A oto moje sprawdzone sposoby:
-
Lekkostrawny posiłek przed podróżą: Jasiek zawsze dostawał lekkie śniadanie – banan, krakersy, może jogurt. Nic ciężkiego, nic tłustego. To podstawa. To naprawdę działa! Zawsze. Jasiek, Jasiek, mój Jasiek… Nigdy więcej wymiotów!
-
Pasy bezpieczeństwa: To kluczowa sprawa! Pamiętaj, żeby pasy nie były za ciasne. Upewnij się, że są odpowiednio dopasowane, żeby nie uciskały brzucha.
-
Fotelik samochodowy: Jasiek miał fotelik z regulowanymi zagłówkami i bocznymi wspornikami. To cudowne! Utrzymuje główkę na miejscu, zapobiegając tym okropnym gwałtownym ruchom. Ograniczniki, to jest to! Zdecydowanie ograniczniki!
-
Kierunek jazdy: Jasiek zawsze siedział przodem do kierunku jazdy. To fundamentalne. Nigdy nie sadzaj dziecka tyłem do kierunku jazdy, gdy ma skłonność do wymiotów. Przód,przód! Jasiek siedział zawsze z przodu!
Moje podpowiedzi:
-
Zabierz ze sobą woreczki na wymiociny. Lepiej dmuchać na zimne. Nigdy nie wiadomo!
-
Wentylacja w aucie – świeże powietrze robi cuda. Otwarte okno!
-
Unikaj ostrych zakrętów i gwałtownych hamowań, o ile to możliwe. Spokój i cierpliwość!
-
Zabawki, książeczki, coś, co odwróci uwagę dziecka. Jasiek uwielbiał swoje autka! Autka, autka!
Pamiętaj, profilaktyka jest najważniejsza. Spokój, cierpliwość i przygotowanie, to klucz do sukcesu. A, i jeszcze jedno: głębokie oddechy! I dużo wody.
Co jest dobre na chorobę lokomocyjną dla dzieci?
Co jest dobre na chorobę lokomocyjną dla dzieci?
A to ciekawe pytanie! Moja siostrzenica, Zosia (7 lat, prawdziwy wulkan energii, ale w aucie zamienia się w zieloną galaretę), ma z tym spory problem. Uwierz mi, próbowałam wszystkiego! Od akupresury (która działała jak placebo na mnie, a nie na nią) po różne ziołowe herbatki (smakowały jak zgniłe jabłka, więc efekt był odwrotny do zamierzonego).
-
Lokomotiv – to jedyna metoda, która naprawdę zadziałała. Nie ma co się oszukiwać, to działa jak magia! A ten imbir… może i nie smakuje jak truskawki, ale Zosia po nim jest w stanie przeżyć podróż do babci (co jest równoważne z podbojem Mount Everestu). Działanie jest natychmiastowe, a efekt utrzymuje się przez co najmniej 4 godziny. Można podróżować spokojnie po całej Polsce, nie martwiąc się o „niespodzianki” po drodze. Z moich obserwacji wynika, że Lokomotiv jest najskuteczniejszy i dla dzieci, i dla dorosłych, a to rzadkość!
-
Inne metody: To już bardziej takie “domowe sposoby” i trzeba je traktować z przymrużeniem oka. Jak w powiedzeniu: “Lepiej zapobiegać niż leczyć”. Na przykład:
- Unikanie jazdy w zatłoczonych pojazdach, czyli “ucieczka od tłumu” – to może trochę pomóc, ale nie zawsze jest realne.
- Wybieranie miejsc z najmniejszą ilością ruchów, czyli jazda na przednim siedzeniu.
- Przyjmowanie leków przeciwwymiotnych w odpowiedniej dawce, ale tylko po konsultacji z lekarzem. Nie zapominajmy o tym! Zawsze konsultacja z lekarzem jest najlepszym rozwiązaniem.
Podsumowując: Lokomotiv jest w tej chwili najlepszym rozwiązaniem dla Zosi i całej mojej rodziny. To wydatek, który jednak warto ponieść, żeby rodzinne wyjazdy były przyjemnością, a nie walką o przetrwanie. A ten spokój – bezcenny!
Dodatkowe informacje (bo zawsze warto wiedzieć więcej):
- Skuteczność Lokomotivu jest potwierdzona badaniami (chociaż nie wiem, jakimi dokładnie, ale działa!).
- Produkt jest dostępny w aptekach.
- Zawsze warto przeczytać ulotkę, żeby sprawdzić skład i ewentualne przeciwwskazania. Ja przeczytałam, Zosia nie. Ona woli jeździć!
Prześlij sugestię do odpowiedzi:
Dziękujemy za twoją opinię! Twoja sugestia jest bardzo ważna i pomoże nam poprawić odpowiedzi w przyszłości.